Lunatycy. Christopher Clark
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Lunatycy - Christopher Clark страница 21

Название: Lunatycy

Автор: Christopher Clark

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: История

Серия:

isbn: 978-83-8002-909-5

isbn:

СКАЧАТЬ również elementy nacjonalizmu”164. Także Princip przeszedł przez to naładowane energią środowisko: po swoim wyjeździe z Sarajewa w maju 1912 roku w celu ukończenia belgradzkiego gimnazjum również i on napotkał na swej ścieżce niestrudzonego majora Vasicia z Narodnej Odbrany. Kiedy wybuchła pierwsza wojna bałkańska, Vasić pomógł mu się przedostać na granicę z Turcją, gdzie miał dołączyć do oddziału ochotników, lecz miejscowy komendant – którym przypadkowo okazał się być Voja Tankosić – odesłał go z powrotem, ponieważ był „za słaby i za mały”.

      Równie ważne jak kontakty z takimi działaczami jak Vasić czy z drukami propagandowymi Narodnej Odbrany było kawiarniane środowisko, które młodym bośniackim Serbom wałęsającym się po mieście zapewniało poczucie przynależności. Čabrinović często bywał w restauracjach Wieniec Żołędny, Zielony Wieniec czy Złoty Jesiotr, gdzie, jak później wspominał, słyszał „wszelkiego rodzaju rozmowy” i gdzie mieszali się ze sobą „studenci, zecerzy” oraz „członkowie komitów”, a dominowali w tym towarzystwie bośniaccy Serbowie. Młody mężczyzna jadł, palił i rozmawiał o polityce lub dyskutował o treści artykułów prasowych165. To właśnie w Wieńcu Żołędnym i Zielonym Wieńcu Čabrinović i Princip po raz pierwszy rozważali możliwość zabicia austriackiego następcy tronu. Starszy członek Czarnej Ręki, który dał tym młodym mężczyznom browningi i pudełka amunicji, był „znaną postacią w kawiarnianych kręgach Belgradu”166. W miejscach tych dominowały ultranacjonalistyczne i antyaustriackie nastroje. W sądowych protokołach znajduje się wiele mówiący ustęp, gdy sędzia pyta Principa, gdzie Grabež nabrał swych ultranacjonalistycznych poglądów. Princip odpowiada naiwnie: „Po tym jak [Grabež] przybył do Belgradu, po prostu przyjął te same zasady co ja”. Podchwytując narzucający się wniosek, sędzia naciskał dalej: „Innymi słowy, wystarczy przyjechać do Belgradu, żeby przesiąknąć takimi ideami jak twoje?”167. Princip, widząc, że powiedział za dużo, odmówił jednak dalszych odpowiedzi.

      Kiedy na poważnie zaczęło się planowanie zamachu, zadbano o to, aby zatrzeć wszelkie ślady powiązań między komórką zabójców i władzami w Belgradzie. Głównym doradcą zamachowców był niejaki Milan Ciganović, bośniacki Serb i członek Czarnej Ręki, który wcześniej walczył z Bułgarami w czetnickim oddziale Tankosicia, a teraz był pracownikiem serbskich kolei państwowych. Ciganović składał meldunki Tankosiciowi, a ten z kolei „Apisowi”. Wszystkie rozkazy były przekazywane ustnie.

      Szkolenie zabójców odbyło się w serbskiej stolicy. Princip nauczył się już strzelać w tajnej strzelnicy Czarnej Ręki i był najlepszym strzelcem z całej trójki. Dwudziestego siódmego maja otrzymali broń, której mieli użyć. Cztery rewolwery i sześć małych bomb ważących po około półtora kilograma pochodziły z serbskiego arsenału państwowego w Kragujevacu. Zostali również wyposażeni w truciznę pod postacią niewielkich kapsułek z cyjankiem owiniętych watą. Polecono im zastrzelić się zaraz po dokonaniu zamachu, a gdyby im się to nie udało, mieli połknąć cyjanek. W ten sposób starano się nie dopuścić, aby na skutek niedyskrecji lub pod przymusem nie ujawnili czegoś, co mogłoby obciążyć Belgrad. Takie rozwiązanie odpowiadało również samym chłopcom, którzy byli podekscytowani wizją oddania życia za sprawę i uważali ten czyn za akt męczeństwa.

      Trzech zabójców przedostało się do Bośni z pomocą siatki Czarnej Ręki, która miała swoje znajomości wśród serbskich celników. Čabrinović 30 maja przeszedł przez przejście graniczne w miejscowości Mali Zvornik, korzystając z usług podziemnego kanału przerzutowego Czarnej Ręki – który tworzyli miejscowi nauczyciele, strażnik graniczny, sekretarz burmistrza itp. – i udał się do Tuzli, gdzie miał czekać na pojawienie się swych przyjaciół. Princip oraz Grabež zostali doprowadzeni przez serbskich pograniczników do przejścia granicznego w Lješnicy i 31 maja znaleźli się na lesistej wysepce na Drinie, która w tym miejscu wyznaczała przebieg granicy serbsko-bośniackiej. Ta kryjówka, często wykorzystywana przez przemytników, pozwoliła im uniknąć wykrycia przez austriacką straż graniczną. Dzień później po zapadnięciu zmierzchu pewien miejscowy, który dorabiał sobie w służbie Czarnej Ręki, przerzucając ludzi przez granicę, przeprowadził ich na terytorium austriackie.

      Chociaż trójka spiskowców bardzo dbała o to, aby nie zostać zauważona przez austriacką policję lub straż celną, okazała się nadzwyczaj niedyskretna w kontaktach ze swymi serbskimi rodakami. Typowym tego przykładem była sytuacja, jaka miała miejsce, gdy nauczyciel działający w kanale przerzutowym zabrał Principa i Grabeža do domu pewnego bośniackiego Serba, rolnika o nazwisku Mitar Kerović. Wypiwszy po drodze zbyt dużo szklanek śliwowicy, nauczyciel chciał zaimponować miejscowym chłopom: „Wiecie, co to za ludzie? Jadą do Sarajewa podłożyć bomby i zabić arcyksięcia, który ma tam przyjechać”168. Princip, ulegając swojej chłopięcej brawurze (przecież już przekroczyli Drinę i byli na ojczystej ziemi), przyłączył się do przedstawienia, wymachując rewolwerem i pokazując gospodarzom, jak obsługiwało się bomby. Za tę głupotę rodzina Keroviciów – niepiśmiennych, apolitycznych ludzi, którzy mieli bardzo mgliste pojęcie o tym, co ci chłopcy zamierzali zrobić – miała zapłacić straszną cenę. Nedjo Kerović, który podwiózł chłopców swoim wozem do Tuzli, został później uznany winnym zdrady i współudziału w morderstwie oraz skazany na karę śmierci (zamienioną na dwadzieścia lat więzienia). Jego ojciec Mitar został skazany na dożywocie. Gdy zeznawali podczas procesu zabójców w październiku 1914 roku, na sali sądowej przez chwilę zapanował czarny humor. Zapytany przez przewodniczącego składu orzekającego, ile ma lat, Nedjo Kerović, który sam był ojcem pięciorga dzieci, odrzekł, że nie wie dokładnie i trzeba by o to zapytać jego ojca. Starszy Kerović na pytanie, ile alkoholu wypił w noc, kiedy przybyli chłopcy, odparł: „Kiedy piję, to nie liczę. Po prostu piję tyle, ile mogę”169.

      W Sarajewie do chłopców dołączyła jeszcze kolejna czteroosobowa komórka spiskowców zwerbowanych przez należącego do Czarnej Ręki bośniackiego Serba Danilo Ilicia. Liczący dwadzieścia trzy lata Ilić był najstarszy z nich wszystkich. Dzięki stypendium, które przyznał mu rząd austriacki, kształcił się na nauczyciela, jednak na skutek choroby zarzucił naukę. Był członkiem Młodej Bośni i przyjacielem Gačinovicia, który opiewał postać zamachowca-samobójcy Žerajicia. Podobnie jak pozostali uczestnicy tego spisku Ilić przybył do Belgradu w 1913 roku, przeszedł przez środowisko kawiarniane, został zwerbowany do Czarnej Ręki i zdobył zaufanie „Apisa”. W marcu 1914 roku wrócił do Sarajewa, gdzie znalazł pracę jako korektor i redaktor w miejscowej gazecie.

      Pierwszym zwerbowanym przez Ilicia do grupy zamachowców był Muhamed Mehmedbašić, lewicowy rewolucjonista i muzułmański stolarz urodzony w Hercegowinie. Obaj mężczyźni dobrze się znali. W styczniu 1914 roku spotkali się we Francji z Voją Tankosiciem, aby zaplanować zamach na Potiorka. Plan spalił na panewce. Jadąc pociągiem do domu, Mehmedbašić spanikował na widok policjanta w mundurze i swoją fiolkę z cyjankiem spuścił w toalecie (sztylet, który zgodnie z planem miał zamoczyć w truciźnie, wyrzucił przez okno). Byli jeszcze dwaj nowo zwerbowani członkowie pochodzący z Sarajewa, a mianowicie Cvijetko Popović, błyskotliwy osiemnastoletni uczeń gimnazjum, oraz Vaso Čubrilović, brat wspomnianego wcześniej młodego nauczyciela, który zaprowadził chłopców do domu Keroviciów. Čubrilović, kolejny szkolny buntownik, mając siedemnaście lat był najmłodszym członkiem ekipy. Ilicia nie widział na oczy do czasu, gdy ich komórka zebrała się razem, zaś z Principem, Mehmedbašiciem, Čabrinoviciem i Grabežem dwaj chłopcy z Sarajewa spotkali СКАЧАТЬ



<p>164</p>

Ibidem, s. 6.

<p>165</p>

Ibidem.

<p>166</p>

Ibidem, s. 9.

<p>167</p>

Ibidem, s. 24.

<p>168</p>

Ibidem, s. 137, 147.

<p>169</p>

Ibidem, s. 139, 145–146.