To nie jest hip-hop. Rozmowy II. Jacek Baliński
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу To nie jest hip-hop. Rozmowy II - Jacek Baliński страница 14

Название: To nie jest hip-hop. Rozmowy II

Автор: Jacek Baliński

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Биографии и Мемуары

Серия:

isbn: 978-83-948551-4-7

isbn:

СКАЧАТЬ lat w branży udało mi się wprowadzić kilka zmian na lepsze – wystarczy porównać dawne wydania płyt z obecnymi. Dziesięć lat temu większość płyt była wydawana w plastikowych opakowaniach, a dziś wydawnictwa przybierają niemal dowolną formę. Są konkursy – tak państwowe, jak i niezależne – na najlepsze okładki. Jeszcze niedawno nikt o tym nawet nie myślał.

      W tych konkursach zresztą rokrocznie zajmujesz wysokie miejsca; nieraz nawet je wygrywałeś. Robi to na tobie wrażenie, łechce ego…?

      Nie. Może kilka lat temu tak było, kiedy miałem bardziej rozbuchane ego i postawę w stylu „co to nie ja”, ale teraz uważam, że nie jest to do niczego potrzebne. Niczego nie buduje, nie daje kopniaka do kolejnych wyzwań, a wręcz hamuje, bo człowiek zamyka się w swoim pomyśle na siebie. Pod względem rozwoju artystycznego o wiele więcej osiągnąłem przez ostatnich kilka lat niż przez wcześniejszych kilkanaście. Nagrody oczywiście są fajne, ale mimo to na ścianie w domu mam powieszone tylko cztery z osiemnastu Złotych i Platynowych Płyt, które otrzymałem. Kryją się za rogiem, nie są specjalnie wyeksponowane. Wyróżnienia nie wpływają na moje życie – pomijając fakt, że dzięki nim zdobywam kolejne zlecenia i mogę coraz więcej zarabiać.

      Była przed chwilą mowa o wydawnictwach, które mogą przybierać w zasadzie dowolne formy – przyszło mi teraz na myśl zaprojektowane przez ciebie opakowanie płyty „Dalekie zbliżenia” Weny.

      Jako pierwszy zastosowałem w nim wykrojnik krzyżowy. Wymyśliłem to opakowanie, narysowałem na kartce i oddałem do drukarni z pytaniem, czy są w stanie coś takiego wykonać. Potem się okazało, że ten wykrojnik wszedł do powszechnego obiegu. Większość opakowań, które proponowałem drukarni, są teraz w ich ofercie. Oczywiście są one odpowiednio dopracowane, ale powstały na bazie moich szkiców. Prawnik, z którym dziś współpracuję, dziwi się, że nie opatentowałem tych wzorów. Kiedyś o to nie dbałem.

      Przez lata otwierałem umysły ludziom w tłoczniach i drukarniach, przekonując, że płyty nie muszą być wydawane wyłącznie w plastikowych pudełkach. Też dzięki temu płyty są dziś inaczej prezentowane w Empikach – albumy Ostrego, które zaprojektowałem, nie mieściły się na dawnych półkach. Pierwszym większym od standardowego wydaniem, jakie przygotowałem dla Adama, było „Tylko dla dorosłych”. Regularne wydanie wyglądało jak kolekcjonerskie. Myślę, że od tego momentu – to był 2010 rok – zaczęła się rewolucja wydawnicza.

      „Podczas gdy często spotyka się dwa wydania tej samej płyty: normalne i premium, ja zaproponowałem Adamowi [O.S.T.R.], żeby jego opakowania zawsze były premium plus w podstawie, a kosztowały tyle, co wydania normalne” – mówiłeś kiedyś w jednym z wywiadów.

      To jest też efekt dialogu z wytwórnią. Jeśli w Asfalt Records uważają, że Ostry jest królem rapu w Polsce, to król musi mieć królewski wizerunek. Ja pracuję z Adamem nad jego wizerunkiem od płyty „Ja tu tylko sprzątam”, czyli od 2008 roku. Zauważ, że raperzy nie są już kojarzeni jako osoby, które siedzą na trzepaku i strzelają kozami z nosa. Dziś to postaci, z którymi można zrobić wielką kampanię promocyjną, wyświetlić się przy nich i ogrzać w ich świetle. Artyści rapowi zaczęli więcej zarabiać. Wygląd i wydanie ich płyt również miały wpływ na to, jak są obecnie postrzegani. Za właściwym projektem opakowania idzie pożądany wizerunek – nieważne, czy to mleko, batoniki czy płyty CD.

      Pozostając dalej przy Ostrym – w 2006 roku powiedziałeś, że bardzo chciałbyś stworzyć okładkę lub logo dla Włodiego, WWO czy Ostrego właśnie. Dwa lata później zacząłeś już regularną współpracę z łódzkim raperem. Jak do tego doszło?

      Pierwszym zleceniem, jakie dostałem od Tytusa, czyli właściciela Asfalt Records, było złożenie okładki płyty „Absurd i nonsens” Łony i Webbera, do której front zrobił pan Marek Raczkowski. Zakolegowaliśmy się z Tytusem – pomogłem mu znaleźć siedzibę biura na Mirowie, bywałem u niego w domu, aż w końcu spytał mnie, czy nie chciałbym zrobić okładki dla Ostrego. Ze względu na format artysty i jego pozycję, byłem w ciężkim szoku. Była to dla mnie duża szansa i nie ukrywam tego, że współpraca z Adamem dała mi możliwość dotarcia ze swoimi pomysłami do szerszego grona odbiorców, a w rezultacie – zaistnienia na rynku wydawniczym. Ogromna w tym zasługa Tytusa. Jest on ojcem chrzestnym mojego sukcesu.

      Od początku współpracy z Ostrym było jasno komunikowane, że okładki dla niego robisz właśnie ty. Fakt, że okładkę zaprojektował Grzegorz „Forin” Piwnicki, był oczywistą wartością dodaną dla płyty. Wcześniejsze rzeczy, które tworzyłeś dla innych wykonawców, też były w ten sposób komunikowane czy byłeś po prostu wymieniony w creditsach i na tym się kończyło?

      Zwróciłeś uwagę na coś, na co ja do tej pory nie zwracałem. Wcześniej współpraca między mną a wytwórnią czy artystą polegała zwykle na tym, że dostawałem zlecenie, wykonywałem je, rozliczaliśmy się – i tyle. Myślę, że Tytus zrewolucjonizował podejście do roli projektanta. Pierwszą Platynową Płytę za sprzedaż i za wpływ na kampanię promocyjną dostałem za „Tylko dla dorosłych” od Asfalt Records. Zapytałem wtedy Tytusa, dlaczego mi ją dał, skoro wcześniej nikt mi nie przyznał podobnego wyróżnienia – nawet wtedy, gdy płyty z zaprojektowanymi przeze mnie okładkami osiągały dużą sprzedaż. Tytus odpowiedział: „Wykonałeś kawał dobrej roboty, która ma nieprzeciętny wpływ na sprzedaż albumu. Zaprojektowałeś opakowanie, a to pierwsza rzecz, z którą odbiorca spotyka się w sklepie – dlatego wręczyłem ci Platynową Płytę”. Pamiętam, że mocno wówczas urosłem. Zrozumiałem, że projektant rzeczywiście ma wpływ na to, jak dana płyta się sprzedaje. Myślę, że obecnie nie jest już niczym zaskakującym, że projektanci okładek otrzymują tego rodzaju wyróżnienia za wyniki sprzedażowe.

      Swoją drogą, często mówi się o tobie w kontekście samych okładek, podczas gdy jesteś odpowiedzialny za coś więcej niż tylko front.

      Obecnie projektuję całą komunikację wizualną do płyty. Moja praca dosyć znacząco wychodzi poza sam front czy nawet opakowanie. Pierwszy raz za kompleksową komunikację odpowiadałem przy wspomnianej już płycie „Tylko dla dorosłych”. Przy tej okazji – w cudzysłowie – ożywiliśmy Nikodema, fikcyjnego bohatera płyty. Stworzyliśmy mu, między innymi, profil na Facebooku, kiedy ten portal dopiero raczkował w Polsce. Słuchacze mogli dodawać Nikodema do znajomych.

      Z tym wydaniem płyty, które przyniosłeś, wiąże się ciekawa historia. Egzemplarz ten jest jednym z pierwszych czterech tysięcy. Poszliśmy z Tytusem do drukarni na spotkanie odnośnie do tej płyty. Radośnie oznajmiono nam, że uratowano nam wydanie. „Ale jak to?” – spytaliśmy. „No, bo nie było nacięcia w tekturce nad dnem – więc je zrobiliśmy, żeby można było tę tekturkę wyciągnąć” – odpowiedzieli drukarze. Chodziło o to, że pod wspomnianą tekturką znajdowała się ukryta płyta, która nie istnieje w zapisie wydawniczym jako kolejny krążek. Celowo nie zrobiliśmy nacięcia, bo dodatkowy krążek miał być zagadką. Trochę nam zepsuli w drukarni zabawę i część kampanii (śmiech). Na końcu komiksu, który był integralną częścią wydawnictwa, odbiorca dowiadywał się o płycie, którą Nikodem ukradł i włożył do pudełka z „Tylko dla dorosłych”. Kto łebski, to wziął opakowanie, pogrzebał i w końcu znalazł dodatkową płytę. Na tym krążku znajdowały się kolejne utwory, ale nie było na niej żadnego nadruku. Część słuchaczy pisała do Tytusa, że Asfalt wysłał im czystą płytę CD i nie wiedzą, o co chodzi.

      Rok później СКАЧАТЬ