To nie jest hip-hop. Rozmowy II. Jacek Baliński
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу To nie jest hip-hop. Rozmowy II - Jacek Baliński страница 11

Название: To nie jest hip-hop. Rozmowy II

Автор: Jacek Baliński

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Биографии и Мемуары

Серия:

isbn: 978-83-948551-4-7

isbn:

СКАЧАТЬ a obecnie wystarcza mi rower. Dobre auto kupiłem żonie. Gdy czegoś chcę, zadaję sobie najpierw dwa pytania. Pierwsze: „Czy tego potrzebuję?”. Drugie: „Czy naprawdę tego potrzebuję?”. Mało co przechodzi przez etap drugiego pytania – chyba że obrazy (śmiech). I książki – kupuję je na potęgę. Nie mam gdzie już ich trzymać. Powinienem mieć zakaz wstępu do księgarni i antykwariatów.

      Skoro o książkach mowa – w swojej twórczości lubisz czerpać nie tylko z malarstwa, ale również z literatury. Przyznałeś, że twoim ulubionym bohaterem literackim za młodu był Boryna z „Chłopów”; nieraz nawiązywałeś też do „Małego Księcia” czy „Zbrodni i kary”. Wnioskując po utworze „Modern Talking” z płyty „Dom otwartych drzwi” i teledysku do niego, ważną dla ciebie postacią jest również Don Kichot.

      Odwieczne pytanie Don Kichota: czy to świat zwariował, czy ja? Na potrzeby praktyczne przyjąłem strategię, że i ja, i świat. Don Kichot jest dla mnie pewnym mitem, a przy tym bardzo ważną postacią literacką. Pomijając fakt, że w swoich kawałkach często skupiam się na ich formie i gadaniu o niczym, to jednak staram się w nich też coś przemycić.

      Bardzo miło wspominam kręcenie klipu do „Modern Talking”. W teledysku tym wystąpił między innymi znany aktor i stand-upper Rafał Rutkowski – wcielił się on w rolę właśnie Don Kichota. Doszło do tego zresztą w śmieszny sposób. Przed jednym z koncertów byłem z moją wesołą brygadą w hotelu. Gadaliśmy akurat o „Modern Talking” i o tym, że poruszam w tym numerze wątki ze słynnej powieści Miguela de Cervantesa. W pewnym momencie powiedziałem chłopakom, że chciałbym, żeby w teledysku wziął udział Rafał Rutkowski. Po chwili musiałem przeprosić towarzystwo i wyjść na korytarz do toalety. Wyszedłem, rozejrzałem się i zobaczyłem jakiegoś gościa z zapłakanym dzieckiem na ręku. To był… Rutkowski! Pijany, zacząłem bełkotać, że chciałbym go zaangażować do klipu. Rafał grzecznie kiwnął głową i poszedł w drugą stronę. Dogoniłem go i zacząłem tłumaczyć, kim jestem i że to nie są żarty. Razem z menedżerką dziwnie się na mnie popatrzyli, jednak po dwóch dniach oddzwonili i wtedy już na spokojnie wyjaśniłem mój pomysł [donGURALesko był również reżyserem teledysku – przyp. red.]. Rafał się zgodził, dogadaliśmy szczegóły i niedługo potem już kręciliśmy. Współpraca na planie była świetna – Rafał to w końcu profesjonalny aktor, więc dostał zbroję i z miejsca stał się Don Kichotem.

      Mam nadzieję, że jeszcze nieraz będę współpracował z aktorami; to niesamowici ludzie! Bardzo lubię teatr – mam tę przypadłość po tacie, który przez całe życie zawodowe pisał o teatrze. Wydał wiele książek – między innymi zbiór recenzji sztuk z Teatru Nowego w Poznaniu z okresu czterdziestu lat [„U Stóp” – przyp. red.]. Za dzieciaka zabierał mnie tam; to miejsce było dla niego drugim domem. Zawsze lubiłem zaglądać za kulisy. Kocham to uczucie, gdy gasną światła i zaczyna się przedstawienie. Wszystko jest teatrem. Nasza rozmowa jest teatrem. Teatr to jedna z najbardziej pierwotnych form kulturalnej aktywności ludzkiej. Cały czas odtwarzamy to samo.

      Niby wszystko jest teatrem, ale niektóre miejsca i sytuacje odbierasz chyba bardziej jako cyrk. We wspomnianym już wcześniej przeze mnie numerze „Taka sytuacja” miałeś wers, z którego wynika, że źle odnajdujesz się w bardziej formalnych okolicznościach. Rapowałeś: „Nie umiem się zachować na salonowych kolacjach”. Od lat też konsekwentnie odmawiasz przyjmowania wyróżnień za ponadprzeciętną sprzedaż płyt.

      Nie lubię całej tej pompy i nie widzę siebie w roli odbierającego nagrody. Jak próbują mi coś wręczać, to akurat przypadkiem jestem w kiblu i czekam, aż przejdą do wyróżnienia dla następnej osoby (śmiech). Trochę gram sam ze sobą i staram się być w opozycji do reguł świata zewnętrznego. Złote Płyty nie są mi do niczego potrzebne. To wszystko ściema i maskarada. Pamiętam, jak dawno temu byłem świadkiem negocjacji, kto wygra konkurs esemesowy w pewnej stacji radiowej. Listy przebojów, konkursy, plebiscyty – nikt tego nie kontroluje. Kilku facetów ustala zwycięzców – i tyle.

      Jeśli chodzi o – jak to nazwałeś – bardziej formalne sytuacje, to przychodzi mi na myśl oficjalna premiera serialu „Ślepnąc od świateł”. Wyglądałem tam jak Święty Mikołaj. Nie wiedziałem, że to będzie aż tak uroczyste wydarzenie. Wybrałem się na nie, bo reżyser serialu Krzysiek Skonieczny jest moim przyjacielem [raper nagrał utwór „Niesiemy dla was bombę” promujący debiutancki film Skoniecznego „Hardkor Disko” z 2014 roku – przyp. red.] i chciałem go wesprzeć. Obowiązek rozmowy, stanie w kolejce po alkohol… Dla mnie to mordęga. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić w takich chwilach – tak samo, jak nie wiem, co mam ze sobą zrobić w trakcie przerwy w teatrze. Wolałbym, żeby jej nie było.

      A jak się odnalazłeś na uroczystej premierze „Apartamentu”, czyli filmu dokumentalnego o Janie Pawle II, na potrzeby którego nagrałeś numer o tym samym tytule? Teledysk do tego utworu, wyreżyserowany przez Przemka Rajchela, został wyświetlony na specjalnej projekcji dla biskupów.

      Tak, przybiłem wtedy piątkę z kardynałem Stanisławem Dziwiszem. Sympatyczny ziom. Pamiętam, że powiedział: „O! Hip-hop… Ciekawe, ciekawe”. Abstrakcyjna sytuacja. W pewnym momencie zadzwonił do mnie kumpel i zapytał, co robię, na co odpowiedziałem: „A wiesz, właśnie puszczam biskupom mój nowy kawałek”.

      Utwór do filmu o Janie Pawle II zrealizowałem dzięki mojemu serdecznemu przyjacielowi z czasów studiów, grafficiarzowi Zbirowi. Skontaktował mnie on z kolegą, który odpowiadał za ten dokument. Z dnia na dzień wybrałem się do Warszawy, kiedy film był już kolorowany. Obejrzałem go dwa razy bez dźwięku i dostałem teczkę ze zdjęciami papieża wędrującego po Tatrach. Miałem raptem kilka dni na napisanie i nagranie kawałka, który był dla mnie zresztą sporym wyzwaniem. Z jednej strony: wielka historyczna postać, a z drugiej: ja, ten raper od „sadzić, palić, zalegalizować!”. Udało mi się jednak napisać fajny tekst o Tatrach i wyrobiłem się w terminie. Muszę powiedzieć, że papież Jan Paweł II był bliską mojemu sercu postacią. Uwielbiam jego homilie. Pamiętam, jak usłyszałem kiedyś w radiu jedno z jego przemówień w szpitalu dziecięcym… Miałem ciarki na skórze.

      Domyślam się, że możliwość nagrania „Apartamentu” była dla ciebie dużym honorem. Byłeś już jednak wtedy w takim wieku, że sodówka z pewnością ci nie groziła – choć mówiłeś swego czasu, że gdy byłeś młodszy, nieraz uderzyła ci ona do głowy.

      Totalnie. Marudziłem, byłem trudny we współpracy, robiłem rozpierduchy… Przy okazji popełniłem mnóstwo błędów. Ciągnie się za mną łatka kolesia, o którym nigdy nie wiadomo, co zaraz zrobi. Nie jestem bezpieczny dla niektórych gremiów decyzyjno-komercyjnych. Uważam jednak, że artysta, który w wywiadach mówi o swoim ulubionym kolorze i ukochanej marce garniturów, jest nudny. Wolę, jak na przykład Maciek Maleńczuk gada barwne głupoty, dzięki czemu jest zabawnie. Element rock’n’rolla jest w tym wszystkim istotny. Moi koledzy pili po koncertach, a ja – zawsze przed. Po występie natomiast szedłem spać. Bawiło mnie, że ludzie czekają na Gurala, ale tak naprawdę nie wiedzą, czego mogą się po nim spodziewać. Wciąż mam w sobie pierwiastek buntu i w głębi duszy jestem punkrockowcem.

      Obecnie twoje treści powstają jednak w inny sposób niż przed laty. Zanim jeszcze zaczęliśmy nagrywać, wspomniałeś, że kiedyś w twoim studiu panował chaos, a dziś wolisz tworzyć w ciszy.

      Miałem kilka momentów przełomowych w podejściu do pisania, ale na pewno najważniejszym okresem był СКАЧАТЬ