Błąd Darwina. Отсутствует
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Błąd Darwina - Отсутствует страница 17

Название: Błąd Darwina

Автор: Отсутствует

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Философия

Серия:

isbn: 978-83-01-19763-6

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      Badanie tych plastycznych fenotypów i „plastycznych genomów” (sic)79 zyskało miano „obrazu alternatywnego” względem konwencjonalnej perspektywy szczegółowych, określonych genotypowo adaptacji (Bradshaw i Hardwick 1989)80. Staje się jasne, że podręcznikowe przypadki doboru naturalnego (np. szeroko dyskutowany i raczej wątpliwy przypadek melanizmu przemysłowego ćmy Biston betularia) nie stanowią przykładu zwykłych procesów ewolucyjnych w zwykłych środowiskach (Pigliucci 2009a), szczególnie dla złożonych cech kontrolowanych przez wiele genów. Odejście od podręcznikowych przypadków doboru naturalnego i prostego dziedziczenia mendlowskiego (jedna mutacja genu jest źródłem jednej zmiany) zostało przysłonięte w ostatnich latach przez wielostronne interakcje gen–środowisko dla wielu różnych, złożonych cech i chorób (np. astmy) przez analizy wieloczynnikowe, w przypadku których brak jeszcze w pełni wypracowanych metod statystycznych i wyczerpującej charakterystyki mechanizmów biologicznych (Vercelli 2008). Choć nieustannie pojawiają się tu nowe wyniki, to przyjmuje się, że rola ewolucyjna plastycznych cech i plastycznych genotypów odbiega na wiele sposobów od standardowego, neodarwinowskiego obrazu gradualistyczno-adaptacjonistycznego. Ciągłe wspinaczki i przechodnie relacje przystosowania stanowią raczej wyjątek niż regułę.

      wnioski i zastrzeżenie

      To tyle, jeśli chodzi o analizę poszczególnych drzew – zależy nam, by nie zaciemnić obrazu całego lasu. Istotne znaczenie ma następująca kwestia: możemy sobie wyobrazić poważne alternatywy wobec tradycyjnego konsensusu darwinowskiego, zgodnie z którym ewolucja to stopniowy proces, w którym bardzo małe zmiany fenotypu są generowane losowo, a następnie filtrowane przez zmienne środowiskowe. Jeśli jest tak, jak sądzimy, czyli że struktury wewnętrzne ewoluujących organizmów narzucają duże ograniczenia na domniemaną dowolność losowych wariacji, to obraz ten jest głęboko wadliwy. Wydaje się oczywiste, że im bardziej prawdziwa okaże się perspektywa internalistyczna, tym mniejszą rolę odgrywać będzie dobór naturalny. W istocie, jak zauważył Ron Amundson (2006), neodarwiniści mają niefortunną skłonność do traktowania ograniczeń wewnętrznych jako przejawów „idealizmu”. Z przyczyn, które wyłożymy w części II (w szczególności w rozdz. 6), psycholodzy behawiorystyczni wykazywali analogiczną skłonność. Sprzeciwiali się wszelkim odwołaniom do wewnętrznych struktur i ograniczeń poznawczych. Jeśli to ma być „idealizm”, to trudno. My uważamy, że jest to raczej pospolity naturalizm.

      Pora na zastrzeżenie. Uczciwość każe nam zaznaczyć, że większość przytaczanych tu biologów, łącznie z osobami odpowiedzialnymi za odkrycie złożonych poziomów regulacji endogenicznej, wciąż uznaje dobór naturalny za zasadniczą determinantę81 przebiegu ewolucji. Tak naprawdę najbardziej zdeterminowani obrońcy neodarwinizmu uznają tego rodzaju wyniki za kolejne świadectwa na korzyść teorii ewolucji (musimy przyznać, że wydaje nam się to niezrozumiałe, ale wystarczy przyjrzeć się zaciętej wymianie poglądów na temat psychologii ewolucyjnej między Robertem Lickliterem a Hunterem Honeycuttem (2003a, 2003b) z jednej strony a Johnem Toobym, Ledą Cosmides a Clarkiem H. Barrettem z drugiej (Tooby i in. 2003)82. Lickliter i Honeycutt są oskarżani o „przedstawianie rutynowych odkryć i punktów widzenia, powszechnie przyjmowanych od dziesięcioleci, w sposób, który sugeruje, że stanowią one «pojęciową rewolucję», która «zmieniła współczesne rozumienie rozwoju i ewolucji»”. Obawiamy się, że wobec naszej pracy pojawią się podobne zarzuty. Warto jednak pamiętać, że proste uznanie wyników sprzecznych z daną teorią nie spowoduje, że wyniki te znikną. Teorie, które utrzymują się zbyt długo, często padają ofiarą „rutynowych odkryć”. Co więcej, jak wielokrotnie zauważaliśmy, często pomija się rozróżnienie między tym, czy dane świadectwo jest zgodne z  teorią ewolucji, czy raczej z neodarwinowskim adaptacjonizmem lub/i je wspiera (wyraźny przykład tego zjawiska znajdziemy w pracy Coyne 2009). Adaptacjonizm to (domniemany) mechanizm ewolucji. Nasze tezy nie wykluczają możliwości, że Darwin miał słuszność co do ewolucji, ale mylił się w kwestii adaptacjonizmu. Takie jest w każdym razie nasze stanowisko.

      Na tym etapie naszych rozważań gotowi jesteśmy na pewien kompromis. Uznajmy tylko, że omawiane przez nas wyniki wskazują, iż argument na rzecz neodarwinizmu nie ma charakteru rozstrzygającego. Adaptacjonizm nie jest, jak mawiają w ciemnogrodzie, „tylko teorią”, ale nie jest też dogmatem. Niech tak będzie, potrzebne są dalsze rozważania: mamy jeszcze co nieco do powiedzenia. Będziemy teraz przekonywać, że niezależnie od problemów, jakie wiążą się z wynikami empirycznymi, teoria doboru naturalnego jest wewnętrznie błędna. Problem nie polega tylko na niejednoznaczności danych: u samych podstaw pojawia się pęknięcie.

      4

      wiele ograniczeń, wiele środowisk

      W ostatnich latach pojawiło się wiele głosów, które domagały się rozważenia doboru na wielu poziomach i zrewidowania tradycyjnie neodarwinowskiego myślenia, zgodnie z którym albo indywiduum, albo populacja jako całość stanowią jedyne jednostki doboru. Istnieją procesy selekcyjne, synergie i konkurencje, które zachodzą również na poziomie genów, chromosomów, całych genomów czy epigenomów, komórek, rozwijających się tkanek, spokrewnionych grup, społeczeństw i wspólnot – jak również, oczywiście, organizmów i populacji. Każdy z tych poziomów wykazuje specyficzną dynamikę, między zjawiskami poziomów bezpośrednio ze sobą sąsiadującymi zachodzą zaś specyficzne interakcje i zjawiska stykowe między poziomami bezpośrednio wyższymi i niższymi (Michod 1999).

      W tym rozdziale omówimy niektóre z nich.

      selekcja bez adaptacji

      Obok nowych odkryć i prądów rozwojowych, które już omówiliśmy, chcielibyśmy też wspomnieć o zagadkach (dla tradycyjnych neodarwinistów), które są znane od dziesięcioleci, choć do niedawna nie traktowano ich poważnie. Przed epopeją związaną z odkryciem chaperonu HSP90 natknięto się na wiele innych, analogicznych zjawisk, które warto choćby z grubsza omówić.

      Wspomniany już brytyjski genetyk i embriolog Conrad Hal Waddington w latach pięćdziesiątych wykazał, że w pewnych nietypowych warunkach środowiskowych powtarzalna, sztuczna selekcja doprowadzić może do wyłonienia nowych fenotypów, które pozbawione są oczywistych związków adaptacyjnych do owych warunków. Na przykład w niewielkiej części szczepów muszki owocowej, których rozwój na etapie jaja następował w oparach eteru, pojawia się (początkowo dość mała) dodatkowa para skrzydeł. Wielokrotne krzyżowanie selektywne tych odmian w kolejnych generacjach, w połączeniu z dalszym poddawaniem potomstwa działaniu eteru na etapie rozwoju w jaju, doprowadziło do zwiększenia procentu osobników z dodatkową parą skrzydeł (mających dwie pary zamiast jednej). Dodatkowa para to nie zarodki zwykłych skrzydeł, zwanych przezmiankami i występujących w stanie naturalnym, lecz raczej małe skrzydełka (halteres)83. Waddington zauważył, że po kilku generacjach krzyżowania i poddawania wpływowi eteru pojawiają się jednostki, które bez wpływu eteru rodzą potomstwo o dwóch skrzydłach. Nowy fenotyp stabilizuje się. Zauważmy, że dobór naturalny nie byłby w stanie wytworzyć tych dodatkowych skrzydeł, tego typu spontaniczna zmienność nie pojawia się bowiem w populacji. Waddington i inni stosowali podobne procedury i otrzymali zbliżone efekty w przypadku wielu odmiennych cech. Kolejny ciekawy wariant pojawia się na przykład u muszek, które rozwijają się w wysokich temperaturach, a następnie są krzyżowane. Charakteryzują się one znacznie powiększonymi oczami (Waddington 1956, 1957). Selektywne krzyżowanie po kilku pokoleniach СКАЧАТЬ



<p>79</p>

Analiza genetyczna polipów hydr (zwanych też stułbiami, ze stratą dla skojarzeń mitologicznych) przeprowadzona na szesnastu odmianach z piętnastu mocno odizolowanych i odmiennych ekologicznie lokalizacji w Indiach ukazuje, że lokalna adaptacja jest po prostu wynikiem wymiany poszczególnych genów w zależności od potrzeb ekologicznych (Rastogy i Pandey 1992; Hoenigsberg 2002).

<p>80</p>

O tym, że tego rodzaju systemy mają bardzo szczególne konsekwencje dla przebiegu selekcji naturalnej, pisał już dawno temu Sewall Wright (Wright 1931).

<p>81</p>

Erwin i Davidson w odpowiedzi Coyne’owi stwierdzają: „Nigdzie w naszym tekście nie odrzucamy doboru naturalnego, wręcz przeciwnie, popieramy go”.

<p>82</p>

W chwili obecnej dysponujemy zaledwie jedną dobrze uzasadnioną rekonstrukcją adaptacjonistyczną fenotypu człowieka, a mianowicie rekonstrukcją ochrony przed malarią przez heterozygoty hemoglobiny S. Znacznie mniej wiarygodny jest przypadek witaminy D i jej wpływu na kolor skóry w związku z dostępnością słońca. Wbrew temu, co twierdzi wielu psychologów ewolucyjnych, nie ma żadnych jasno udokumentowanych przykładów tego powiązania w dziedzinie ludzkich zachowań i poznania (ciekawe rozważania na ten temat zawiera praca Lewontin 1998).

<p>83</p>

Gen ultrabithorax (Ubx) u normalnej muszki jest eksprymowany w trzecim segmencie tułowia dla wytwarzania przemian w rozwoju zarodkowym. Ciekawym przykładem wymienności reakcji na wydarzenia zewnętrzne i zmiany genetyczne jest to, że fenotypy wywodzące się z dobrze charakteryzowanych (homeotycznych), nieletalnych mutacji genu Ubx są znacząco podobne do fenotypów wywodzących się z wczesnej ekspozycji na opary eteru.