Название: Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich
Автор: Wojciech Lipoński
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: История
isbn: 978-83-7976-655-0
isbn:
Byli oni zawsze na całkowitym utrzymaniu danego władcy lub możnowładcy, co jednak nie dotyczyło poetów niższych rang, którzy wędrowali często po kraju w poszukiwaniu utrzymania bądź choćby tylko doraźnego wynagrodzenia. Na samym dworze poeta miał do swej dyspozycji specjalnie zaciemnioną komnatę lub celę. Tu układał się na specjalnym łożu i zamykając oczy, przystępował do obmyślania, a następnie tworzenia swych pieśni czy satyr. Jeden z późniejszych ollavów pozostawił po sobie wierszowany opis, a zarazem uzasadnienie uprawiania twórczości w tak niezwykłej ciemni:
A zatem mam napisać wiersz, jak dla siebie,
stąd lubię – to powstrzymuje mnie od błędu —
odgradzać się od słonecznego światła,
niech miejsce łoża ciemność chroni.
Gdybym nie zamknął moich powiek:
ochronnego welonu przed jasnością dnia
pomiędzy mną a lśniącymi promieniami —
mogłyby one zniszczyć moją sztukę74.
Gdy poemat był gotowy, jego twórca opuszczał miejsce odosobnienia i przekazywał wiersz do recytacji, co było zadaniem wspomnianego już reacaire. Teraz, zapewne podczas uroczystości dworskiej czy po prostu najbliższej uczty, na jaką poemat był zamówiony lub jaką z własnej woli chciał uhonorować ollav, dochodziło do wygłoszenia słów długo pieszczonych w ciemności:
Słuchajcie o synu Diarmaty, tak mi drogim,
boć proszono mnie o to; nie jest trudna
jego pochwała, właściwsza niż bogactwo;
to ją będę śpiewał w moich strofach75.
Istniał kompozycyjny stereotyp, mało zmienny przez wieki, który poeta musiał respektować. Przede wszystkim na samym początku pieśni musiał wskazać z imienia osobę, dla której została stworzona. Wymienić też należało imiona ojca i matki chwalonego, a także jego dalszą genealogię, dowodzącą starożytności lub mityczności rodu. W najbardziej wyrafinowanych pieśniach, zwykle późniejszych, przyjęła się zasada, iż pierwszą strofę rozpoczynano aforyzmem lub przysłowiem, jak np. „Umiejętność przetrwania kłopotów jest źródłem przyjemności” („Fulang annróidh adhbhar sóidh”) lub „Chwalcie tego, który zmienia nadzieję w rzecz pewną” („Mairg do-ní deimhin dá dhóigh”)76.
Teraz następowała główna część pieśni, poświęcona dokonaniom i zasługom jej adresata. Końcowa część utworu obejmowała zwykle pokaźne zestawy komplementów. W czasach chrześcijańskich poczęto dodawać apostrofę do świętego patrona opiewanej osoby, co kończyło utwór.
Opiewano nie tylko władcę. W okresie Średniowiecza pojawił się obyczaj chwalenia jego żony i rodziny.
Inaczej miała się rzecz, gdy na dworze sprawy nie szły najlepiej, gdy rządy władcy budziły niezadowolenie i wszystko wskazywało, iż ollav nie pieśni pochwalne obmyśla w swej samotni, lecz satyrę – aer. Dwór zamierał w oczekiwaniu, po jakie środki sięgnie poeta, bo miał ich do wyboru sporo. Istniały w Irlandii trzy główne odmiany satyry. Najprostszą była aisneis, zwykłe, niezbyt wyrafinowane przywołanie krytykowanego do porządku, często okazjonalne, choć w treści ostre, niekiedy celowo obraźliwe, jednak bez większych konsekwencji. Na ogół nie było stosowane na większych dworach o wyższej reputacji. Rzadziej używali tego środka ollavowie, częściej filidzi i bardowie. Powstaniu takiej okazjonalnej satyry wystarczał byle pretekst, np. niezadowalające jedzenie, jakim podejmowano poetę podczas gościny w domu możnowładcy.
Większą subtelność, choć na pewno nie wykwintność, wykazywał drugi gatunek – ail, co oznaczało tyle, co „ostra wymówka”. Wreszcie trzecią odmianą satyry, najbardziej złożoną i zróżnicowaną, była aircetal aíre. Dzieliła się ona na 10 stopni, od form najłagodniejszych, gdzie adresata napominano aluzyjnie, bez dosadnego wskazywania jego błędów i bez wymieniania jego nazwiska, aż po skrajnie bezwzględne, nie oszczędzające nikogo. Imię krytykowanego pojawiało się dopiero przy ósmym stopniu aircetal aíre, zwanym też lánaer („pełna satyra”). Najostrzejsza i najcięższa w skutkach, aż do wyklęcia i banicji danej osoby włącznie, była satyra dziesiątego stopnia – glám dicend.
Wygłaszanie satyr poszczególnych stopni wiązało się ściśle z rangą poety. Poecie pośledniemu nie wolno było sięgać po środki ze szczytu satyrycznej hierarchii, zaś wybitniejsi filidzi i wszyscy ollavowie nie zajmowali się raczej kwestiami błahymi.
Pamiętać też trzeba, iż oprócz ogólnego podziału na bardów, filidów i ollavów, poeci irlandzcy mieli jeszcze stopnie wtajemniczenia, których było sześć. Tylko poeta z szóstym stopniem mógł egzekwować satyrę typu glám dicend, a i to nie wedle własnego uznania. W takim wypadku, choćby ze względu na możliwość poważnych następstw w rodzaju ekskomuniki, decyzję podejmowano prawie zawsze kolektywnie. Ciała, które o tym decydowały, bywały różne na różnych terenach i w różnych okresach. Natomiast w wiekach późniejszych na większych dworach królewskich stosunkowo często powtarza się liczba 30 wojowników, 30 poetów (a więc tylu, ilu ollav miewał w swym orszaku filidów), zaś w czasach chrześcijańskich również 30 biskupów. Po powzięciu decyzji o napomnieniu czy ekskomunikowaniu władcy nie mieli oni jednak prawa powstrzymania biegu rzeczy, przy czym związana z tym ceremonia miała oryginalną oprawę: „Poecie, któremu towarzyszy sześciu innych, mających szósty stopień poetycki, pozostaje udać się przed wschodem słońca na pagórek, gdzie zbiega się siedem terytoriów i skąd spogląda na krainę króla, którego chce wyszydzić, podczas gdy wszyscy zwracają się plecami do ciernistego krzewu na wierzchołku wzgórza, gdzie wieje północny wiatr, a każdy z nich ma w jednej ręce kamień, a w drugiej kolec z krzewu i wypowiada do obu (tj. kamienia i kolca) jedną stanzę zwaną laídh. Główny poeta wypowiada swą stanzę pierwszy, a po nim pozostali poeci śpiewają swoje chórem, przy czym każdy kładzie kamień i kolec u nasady krzewu. Te, jeśli poeci nie mają racji (w przypadku niesprawiedliwej satyry), pochłania powierzchnia wzgórza, natomiast jeśli racji nie ma król, ziemia pochłania jego, jego żonę, dzieci, konia, broń, odzież i psa”77.
Poeci najniższych rang najczęściej nadużywali prawa do satyry. Często wystarczyło, by filidowi czy bardowi przybyłemu na gościnny dwór odmówiono wynagrodzenia w żądanej wysokości lub nawet by poczęstowano go gorszym jedzeniem, żeby mścił się satyrą, bywało – niewspółmierną do zawodu czy przykrości, jaka go spotkała. W ostatnich wiekach istnienia filidów, podobnie zresztą jak walijskich bardów czy szkockich aois dàna, mamy już do czynienia wręcz z dyktaturą poetów: „Czegokolwiek żądali – otrzymywali, nie СКАЧАТЬ
74
Cyt. za oryginalnym tekstem gaelickim i równoległym tłumaczeniem angielskim w: E. Knott, G. Murphy, op. cit., s. 63–64.
75
Ibid., s. 71.
76
Ibid., s. 74.
77
Anonimowy tekst irlandzki, cyt. za: E. Knott, G. Murphy, op. cit, s. 81. Wtrącenia w nawiasach moje – W.L.