Название: Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich
Автор: Wojciech Lipoński
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: История
isbn: 978-83-7976-655-0
isbn:
Okres od przybycia Belgów do trwałego podboju części Brytanii przez Rzymian, zapoczątkowanego w 43 r. n.e., Cunliffe proponuje nazwać „protohistorią Brytanii”, a to w odróżnieniu od wcześniejszego – prehistorycznego i późniejszego – historycznego. Propozycja ta wydaje się logiczna i do przyjęcia po wprowadzeniu jednej poprawki. Pierwszym niewątpliwie źródłem pisanym, dotyczącym Wysp Brytyjskich i wprowadzającym je do świadomości europejskiej pod tą nazwą, jest relacja greckiego podróżnika i geografa Pyteasza (omawiamy ją bliżej w rozdziale następnym). Pomijając tu spór o dokładną datę jego przybycia na wyspy, zawierającego się między drugą połową IV a pierwszą połową III w. p.n.e., pojawienie się jego opisu Brytanii – Pretaniké w piśmiennictwie starożytnym wyprowadza ten rejon z mroków prehistorii zgodnie z zasadą, iż prehistorią jest to, co przedpiśmienne. Stąd relacja Pyteasza, a nie przybycie Belgów, powinna się stać symboliczną cezurą oddzielającą to, co prehistoryczne, od tego, co już historycznie uchwytne w zabytkach piśmiennych. Natomiast nazwa „protohistoria”, nie zaś po prostu „historia”, wydaje się o tyle uzasadniona, iż nie istnieją jeszcze wówczas źródła pisane ani systematyczne (Pyteasz jest długo odosobniony i autorzy greccy przez jakiś czas powielają tylko jego informacje, nie mając dostępu do tych, które pochodzą od samych mieszkańców Brytanii). Takie źródła pojawiają się dopiero w czasach rzymskich, gdy posługujący się łaciną najeźdźcy opanowują wyspę. Poprawka ta dałaby zatem następujący podział na główne epoki w dziejach nie tylko Brytanii, ale i Wysp Brytyjskich w ogóle:
prehistoria – do przybycia Pyteasza (najczęściej przyjmowana data ok. 330 r. p.n.e.)
protohistoria – od ok. 330 r. p.n.e. do ok. 43 r. n.e.
historia – po 43 r. n.e.
Na umowny tu czas protohistoryczny przypada szczyt ekspansji plemion celtyckich. Opanowują one centralną Europę aż do nasady Półwyspu Bałkańskiego i Apenińskiego, zajmują blisko połowę Półwyspu Iberyjskiego i całe Wyspy Brytyjskie. Na północnym wschodzie dochodzą do terytorium dzisiejszej południowej Polski; dalej granica ich terytorium biegnie wzdłuż Karpat i północno-wschodniego obrzeża Półwyspu Bałkańskiego, sięgając poza Bosfor do tureckiej Galacji. Sama tylko obecność takich nazw, jak Galacja, francuska Galia, hiszpańska i polska Galicja – jest po dziś dzień językowym śladem dawnego zasięgu celtyckich kultur27.
Poruszanie się po tak rozległym terytorium wymuszało rozwój komunikacji. Jest też charakterystyczne, iż dynamika migracji Celtów uległa intensyfikacji po VIII w. p.n.e., a więc w czasie, gdy poczęli używać na szerszą skalę pojazdów kołowych, umożliwiających przenoszenie się z większym dobytkiem, transport łupów wojennych czy przedmiotów handlu.
By przedostać się na Wyspy Brytyjskie przez znaczną jak na owe czasy przeszkodę morską, potrzeba było szczególnej przemyślności. Z dużym prawdopodobieństwem możemy przyjąć, że Celtowie przeprawiali się na drugą stronę Kanału za pomocą łodzi, których opisy szczęśliwie zachowały się w antycznych źródłach sięgających VI w. p.n.e., a które w niewiele udoskonalonej formie można spotkać po dziś dzień wśród celtyckiej ludności wysp. W dawnych wiekach używano ich do przewożenia cyny z Kornwalii i małych Wysp Ostrymnidzkich na wybrzeże dzisiejszej Francji w okolicach współczesnego Brestu, skąd transportowana była do Tartezu i dalej do basenu Morza Śródziemnego, co szczegółowo opisujemy w rozdziale następnym. Miały kształt okrągły lub owalny, szkielet z grubo plecionej wikliny, na którym opinano skóry zwierząt, a w czasach dawniejszych duże płaty kory. Wielkością i ogólnym wrażeniem przypominały współczesne pontony. Wiosła miały kształt stosunkowo dużych łopat z krótkimi trzonkami. Najstarszy opis takich łodzi pochodzi z VI w. p.n.e. i zawarty był w peryplusie, czyli opisie przybrzeżnej żeglugi, jakiego fragmenty już w IV w. n.e. wykorzystał w swym poemacie żeglarskim Rufus Festus Avienus. Utwór ten, zatytułowany Ora maritima (Żegluga wzdłuż wybrzeża), zawiera opis łodzi używanych przez mieszkańców Wysp Ostrymnidzkich, leżących u wybrzeży francuskich naprzeciw Kornwalii:
Nie pokrywają kilów swych statków sosną ani klonem, ani nie wyginają czółen z jodły, jak to jest we zwyczaju, lecz – rzecz zadziwiająca – budują swe statki ze skór razem zszytych, i na takim statku ze skóry często przemierzają rozlegle morze (navigia iunctis semper aptant pellibus corioque vastum percurrunt salum)28.
Współczesne celtyckie nazwy podobnych łodzi mimo upływu tysiąclecia zadziwiająco przypominają najdawniejsze nazwy greckie i łacińskie (kurrukoi, currucos), a także łacińską nazwę skóry (corium, corioque) użytą przez Avienusa. Być może wzięło się to ze wspólnego indoeuropejskiego źródłosłowu, który w wielu formach używany był przez różne kultury stykające się z podobnymi wodnymi wehikułami. Najstarszy zapis walijskiej nazwy podobnej łodzi to corwc, późniejsze to corwgl i corwg. W językach gaelickich, tak irlandzkim jak i szkockim, nazwa ta ma współcześnie ten sam kształt: curach. W lokalnym dialekcie wyspy Uist (Zewnętrzne Hebrydy u wybrzeży Szkocji) podobna płaskodenna łódź określana jest mianem crannghal. To samo słowo w językach gaelickich oznacza z kolei wiklinowe ożebrowanie łodzi. Zapożyczona z walijskiego angielska nazwa brzmi coracle.
Łodzie tego typu mogą pływać już przy głębokości wody do kilku centymetrów. W Walii od najdawniejszych czasów poruszano się nimi po rzekach i bagnach. Nie jest też wykluczone, że ich prahistoryczna geneza sięga czasów, gdy pojawili się pierwsi śmiałkowie usiłujący pokonać przestrzeń wodną między Wyspami Brytyjskimi a kontynentem. Wskazuje na to fakt, że znane są po obu stronach Kanału. „Ludziom współczesnym – pisze nie bez dumy nowożytny już, celtycki folklorysta – mogą się wydawać wehikułem bardzo niebezpiecznym, jednak nasi przodkowie bez strachu zawierzali tym szalupom, będąc na łasce najbardziej nawet niesprzyjającej pogody”29.
Nie znamy bezpośrednich powodów, dla jakich plemiona celtyckie decydowały się na wędrówkę ku Wyspom Brytyjskim. Potencjalnych przyczyn mogło być wiele i zapewne wszystkie z nich oddziaływały z różną siłą w różnych epokach. Wyspy słynęły już od drugiego tysiąclecia przed naszą erą nie tylko z cyny, ale i miedzi, a nawet złota, znajdowanego w strumieniach dzisiejszego hrabstwa Wicklow. Świadczą o tym znaleziska archeologiczne, a także badania geologiczne tego terenu. U wybrzeży wysp łowiono też perły, prawda, że sine i niedorównujące barwą czy ogólną urodą późniejszym perłom mórz południowych. W czasach starożytnych perły brytyjskie stanowiły jednak wartościowy element ozdób i biżuterii.
Ważnym powodem niektórych migracji, w tym części celtoiberyjskich, mogło być względne przeludnienie danego terenu. Wedle dzisiejszych kryteriów dane z przeszłości mogą się co prawda wydać nieistotne, ale biorąc pod uwagę naturalne, nieintensywne rolnictwo czy pasterstwo tamtych czasów, sytuacja ludnościowa Półwyspu Iberyjskiego mogła być impulsem wystarczającym. Nie znamy oczywiście bezwzględnych liczb dotyczących populacji tego terenu. Skalę tutejszego zaludnienia może jednak w pewnym przybliżeniu oddać to, że w momencie podboju półwyspu przez Rzymian w II w. p.n.e. (co zresztą samo w sobie mogło być impulsem migracji dla tych, którzy nie chcieli się poddać) na terenie samej tylko Portugalii znajdowało się aż 5000 (!) różnej skali osad i grodzisk określanych później, gdy Hiszpania stała się prowincją Imperium Rzymskiego, z łacińska jako castras, otoczonych nasypami ziemnymi i palisadamiСКАЧАТЬ
27
Zob. Z. Woźniak,
28
R.F. Avienus,
29
E. Dwelly,