Название: Czy mogę mówić ci mamo
Автор: Agata Komorowska
Издательство: PDW
Жанр: Современная зарубежная литература
isbn: 9788381775281
isbn:
„Proszę pani, ja osobiście chcę, żeby limuzyna nadal czekała” – odpisał Michał, dodając serduszko i uśmieszki.
Jeździliśmy więc wciąż razem.
Tymczasem u Michała zbliżał się wyjazd na zieloną szkołę. Klasa miała trochę problemów z integracją, dlatego niezwykle ważne było, żeby wszyscy uczniowie wzięli udział w wycieczce. Wychowawczyni poprosiła mnie o pozostanie po zebraniu, które odbywało się przed wyjazdem. „Znowu coś narozrabiał” – pomyślałam, przewracając oczami. Jednak tym razem chodziło o coś innego.
– Pani Agato, czy wie pani o tym, że Michał jako jedyny z klasy nie jedzie na zieloną szkołę?
Nie wiedziałam.
– Ale dlaczego? – spytałam zdumiona.
– Bo dom dziecka się nie zgadza – odparła wychowawczyni. – Nie jedzie za karę. Nie wiem za co.
Wkurzyłam się. Ten wyjazd był na tyle ważny dla integracji klasy, że rada rodziców uchwaliła pomoc finansową dla rodzin, które nie są w stanie pokryć całego kosztu wycieczki. Tymczasem siostra dyrektor karze Michała, odmawiając mu możliwości uczestnictwa. Jakiego to przestępstwa dopuścił się chłopiec, by aż tak bardzo piętnować go na tle klasy? Postanowiłam interweniować. Zadzwoniłam do pani Ewy, prosząc o wstawiennictwo. Obiecała, że porozmawia z siostrą dyrektor. Miałam nadzieję, że coś wskóra, bo frekwencja Michała zdecydowanie się poprawiła. Zaczął też zbierać lepsze stopnie. Myślałam, że to wystarczy, żeby zmiękczyć serce zakonnicy. I znowu się pomyliłam.
Wychowawczyni napisała do mnie maila z informacją, że Michał nie jedzie. Jako jedyny z całej klasy zostanie w szkole. Ma chodzić w tym czasie z obecną klasą Aleksa, która na wycieczkę nie jechała. Był tylko jeden mały problem. Klasa miała zgrany komplet uczniów i nie było nawet jednego wolnego miejsca. Oczywiście można było liczyć na nieobecności, ale sam pomysł wrzucenia ukaranego ucznia na parę dni do klasy równoległej był okrutny. Wobec nieprzejednanego stanowiska siostry dyrektor szkoła nie miała innego wyjścia. Gdzieś w końcu tego odrzutka musiała ulokować, a umieszczenie go razem z Aleksem wydawało się najłagodniejszym rozwiązaniem.
Do wyjazdu zostało jeszcze trochę czasu, a ja przecież byłam umówiona z siostrą na spotkanie. W swojej aroganckiej naiwności sądziłam, że w osobistej rozmowie uda mi się przekonać ją zarówno do rodziny zaprzyjaźnionej, jak i do zielonej szkoły.
Tego ranka odwiozłam chłopców i pojechałam prosto do domu dziecka. Jako niepoprawna optymistka byłam niemal pewna, że przekonam siostrę. Przed bramą zaparkowałam mojego czarnego smoka, czyli ukochanego dodge’a durango. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam. Furtka zaskrzypiała, a potem zamknęła się za mną z głośnym szczękiem. Serce łopotało niczym spłoszony ptak w mojej klatce piersiowej. Wiedziałam, że to spotkanie może przesądzić o naszej wspólnej z Michałem przyszłości.
Przeszłam przez imponujący dziedziniec z wielkim Chrystusem na środku i dużą ilością zieleni naokoło. Część biurowa mieściła się w głębi kompleksu. Zadzwoniłam domofonem. Zamek szczęknął i drzwi były otwarte. Weszłam do środka, gdzie przywitała mnie spora postać Matki Boskiej i nikt poza nią. Usiadłam na krześle i czekałam. Wokół nie było żywego ducha. W końcu usłyszałam kroki i siostrę wychodzącą zza rogu. Nie była to siostra dyrektor, ale skorzystałam z okazji i spytałam, gdzie mogę ją znaleźć, bo jestem umówiona. Wskazała właściwe drzwi, a ja zapukałam.
– Proszę – usłyszałam zza drzwi.
– Szczęść Boże, siostro. – Uchyliłam drzwi i weszłam.
– Szczęść Boże – odparła, nie patrząc na mnie.
Usiadłam na krześle ustawionym po drugiej stronie biurka, naprzeciwko siostry.
– Siostro, byłyśmy dzisiaj umówione w sprawie Michała – zaczęłam bardzo spokojnie.
Odłożyła dokumenty i zamknęła oczy.
– Siostro, co się stało, że nastąpiła taka zmiana stanowiska w sprawie Michała?
– Ja nie wiedziałam o tych działaniach Aleksa. Dopiero się dowiedziałam! – wypaliła siostra podniesionym głosem, nie otwierając oczu. – Ale to już zostało wszystko przekazane Michałowi. No właśnie, dlaczego taki przepływ jest, dlaczego pani wszystko Michałowi przekazuje?! Bo on już zrobił awanturę! – Jeszcze mocniej zacisnęła powieki.
– Jeżeli coś dotyczy chłopców, to ich pytam, bo mają prawo do przekazania swojej wersji wydarzeń – odparłam spokojnie.
– Zachowanie Michała jest rozstrzygane u nas w ośrodku. Nie chcę, żeby pani to konfrontowała i rozstrzygała. Jak to wygląda! Nie życzę sobie tego! Nie życzę sobie, żeby ktoś tu przychodził i poniewierał krzyż i Pismo Święte! Jak sama nazwa wskazuje, my jesteśmy katolickiego wyznania. To wcale nie wyszło od wychowawców, a on już zrobił im awanturę. Przepływ informacji jest za szybki. Jeszcześmy nie wyjaśnili, nie uzgodnili, a Michał już wszystko wie. A po co?
Próbowałam przerwać ten słowotok, ale bez powodzenia.
– To nie jest pedagogiczne! – kontynuowała siostra.
– Jeśli jest jakiś zarzut w stosunku do mojego syna, to pedagogiczne jest skonfrontować to z nim – przerwałam.
– Ale nie z Michałem – skwitowała siostra.
– Jeżeli to dotyczy również Michała i byli wtedy z Aleksem we dwóch, to ja pytam też Michała.
– Ale po co od razu mówić, że to od wychowawców? To nie wychowawcy, to rówieśnicy.
– Nie powiedziałam, że to od wychowawców, bo skąd niby ja mam wiedzieć, kto siostrze donosi. Ale to chyba nieważne, kto siostrze powiedział. Ja chciałabym się dowiedzieć, co się wydarzyło, bo siostra nie chciała mi przez telefon powiedzieć.
– Pismo Święte poniewierał! Krzyże do góry nogami odwracał!
– Ale kto?
– Aleks! A Michał potem to papugował, twierdził, że Pana Boga nie ma. Aleks nie wierzy w Pana Boga, bluźni. Właśnie tego nie chciałam mówić. On takich słów używa, że ja nawet nie chcę tego mówić, co on na Pana Boga mówił! I to słyszą dzieci, słyszą też młodsze dzieci. Michał sam mi powiedział, że Aleks w Pana Boga nie wierzy, a o tym, że Pismo Święte było poniewierane, dowiedziałam się od rówieśników. Krzyż kładł na Pismo Święte, odwracał go do góry nogami. To są dla nas, proszę pani, rzeczy święte! Najświętsze w tej chwili!
– Ja to rozumiem i jak najbardziej szanuję, dlatego tu jestem – odparłam powoli.
– Ja się na to nie mogę zgodzić! Nie zgodzę się na żadną rodzinę zaprzyjaźnioną, bo Aleks nie wierzy! – Mówiąc to, nadal miała zaciśnięte oczy. Podnosząc głos, zaciskała je coraz bardziej.
– Aleks jako nastolatek ma prawo mieć kryzys wiary. Szczególnie biorąc pod uwagę różne wydarzenia w jego życiu.
– Niech СКАЧАТЬ