Автор: Thomas Sowell
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: О бизнесе популярно
isbn: 978-83-907621-6-6
isbn:
Połowa firm wchodzących w skład „pierwszej pięćsetki" największych amerykańskich spółek, tzw. Fortune 500 za rok 1980, zaledwie dziesięć lat później nie znalazła miejsca na tej liście.
Czynnikiem wpływającym na tę sytuację jest wielkość „zysku" bądź „straty", jakie się wiążą z działalnością każdego z biznesów. Relacja między zyskiem a stratą jest miarą skuteczności wykorzystania przez przemysł czy handel zasobów znajdujących się w niedoborze. Zarówno w handlu, jak i w przemyśle zysk nie jest czymś, co jest związane z działalnością biznesu w sposób nierozłączny czy wręcz automatyczny. Ogrom zmian dokonujących się w społecznym czy ekonomicznym środowisku biznesu sprawia, że nad każdym, nawet największym, najlepiej prosperującym przedsięwzięciem wisi niebezpieczeństwo straty czy fiaska. Nie bez powodu więc ludzie stanowiący kadrę kierowniczą biznesu pracują z reguły o wiele więcej godzin niż zatrudnieni przez nich pracownicy najemni. Nie bez powodu też gros nowo założonych biznesów pada w ciągu pierwszego roku swego istnienia. Tylko z daleka biznes wygląda potężnie i imponująco.
Nawet najpotężniejsze, znakomicie przystosowane do istniejących warunków firmy są w stanie upaść z chwilą, gdy warunki ulegną nagłej zmianie, zaś konkurencja potrafisię do tej zmiany dostosować lepiej i szybciej. Wróćmy do przykładu sieci A&P.
Zyski tego giganta spożywczego rosły w latach 1920. w oszałamiającym tempie, przynosząc inwestorom co najmniej 20 proc. „zwrotu" rocznie. Taka fenomenalna prosperity trwała przez całe lata 1930. oraz 1940. Jednakże w latach 1950. sytuacja uległa drastycznej zmianie; A&P straciła w ciągu zaledwie 52 tygodni aż 50 mln dol. Kilka lat później roczna strata sieci przekroczyła 175 mln dol., rozpoczynając systematyczne staczanie się firmy w kierunku jej upadku.
Los A&P zarówno w czasach prosperity, jak i w momencie, gdy firma ta zaczęła tracić na rzecz konkurencji, jest znakomitą ilustracją dynamiki procesów gospodarczych opartych na wolnym kształtowaniu się cen oraz roli samego bilansu „zysków i strat". Swoją prosperity jeszcze w latach 1940. zawdzięcza A&P stosowaniu niższych cen niż w sklepach konkurencji. Sieć mogła sobie na nie pozwolić, trzymając z jednej strony koszty w ryzach, z drugiej zaś, dzięki dużej ilości klientów, przyciąganych do sklepów A&P właśnie niskimi cenami. Upadek zaczął się z chwilą, gdy konkurencyjne sieci sklepowe potrafiły obniżyć ceny, sprzedając taniej niż A&P. A potrafiły dzięki lepszemu, szybszemu dostosowaniu swych operacji do nowych, zmieniających się warunków ekonomicznych i społecznych. Konkurencja pojęła te zmiany w mig, dostrzegając w nich szansę na poprawę swojej sytuacji.
O jakie zmiany tu chodziło? Pojawiająca się tuż po zakończeniu II wojny światowej tendencja do osiedlania się na przedmieściach (tzw. suburbiach), a także wiążący się z tym wzrost zamożności narodu dały natychmiast ogromną przewagę tym wszystkim, zlokalizowanym właśnie na przedmieściach i wyposażonym w ogromne parkingi supermarketom i centrom handlowym, w porównaniu do sklepów zlokalizowanych tradycyjnie w centrach wielkich miast. Powszechna dostępność lodówek, zamrażarek, a przede wszystkim samochodów zrewolucjonizowała sposób, w jaki zaczęto od tego czasu sprzedawać artykuły spożywcze, wpływając tym samym na ekonomikę tej branży.
Samochód, dzięki któremu mogły tak masowo powstać suburbia, zmienił nie tylko lokalizację, lecz także skalę – zarówno z punktu widzenia konsumentów, jaki i samych sklepów – na jaką zaczęły się odbywać odtąd zakupy spożywcze. Współczesny konsu ment jest w stanie kupić za jednym zamachem znacznie więcej żywności niż wtedy, gdy – tak jak przed wojną – przynosił ją w rękach z pobliskiego sklepiku, zlokalizowanego w centrum miasta. Zmiana ta była możliwa głównie dzięki upowszechnieniu się motoryzacji. Niebagatelny wpływ miało na nią także masowe pojawienie się lodówek oraz zamrażarek, dzięki którym możliwe było dłuższe i trwalsze przechowywanie szybko psujących się towarów, takich jak właśnie produkty spożywcze, mięso czy przetwory mleczne. Dzięki tym zmianom możliwe było zwiększenie wolumenu zakupów, przy jednoczesnej mniejszej ilości wizyt w sklepie.
Z punktu widzenia supermarketu oznaczało to znaczne zwiększenie wolumenu sprzedaży przypadającej na dany sklep, co było możliwe dzięki przyciągnięciu doń zmotoryzowanych konsumentów nawet z bardzo odległych miasteczek czy osiedli. W tym samym czasie placówki zlokalizowane w centrach miast nie były w stanie przyciągnąć klienteli pieszej zamieszkałej nawet w odległości kilku czy kilkunastu przecznic od sklepu. Duży wolumen sprzedaży przekładał się na niższe koszty jednostkowe dostarczanych towarów. Większe zaopatrzenie jednorazowe oznaczało dla producenta towarów oszczędności w stosunku do mniejszych ilościowo dostaw kierowanych do stosunkowo niewielkich sklepików w sąsiedztwie centrów miast. Jeden przeciętny supermarket zamawiał i sprzedawał nieraz więcej niż kilka czy kilkanaście sklepów miejskich razem wziętych.
Oznaczało to także oszczędności na kosztach sprzedaży dla samego supermarketu, ponieważ obsługa jednego konsumenta kupującego produkty wartości 50 dol. nie pochłania dziesięć razy tyle czasu, co obsługa dziesięciu konsumentów kupujących w małym sklepiku osiedlowym produktów za 5 dol. każdy. Dzięki tego rodzaju oszczędnościom oraz cięciom w wydatkach na prowadzenie biznesu, w sytuacji gdy sklepiki osiedlowe walczyły o przetrwanie, supermarkety stały się bardziej zyskowne, a równocześnie były w stanie obniżyć cenę oferowanych produktów.
Taka polityka doprowadziła nie tylko do obniżki kosztów dostawy produktów spożywczych do konsumenta, lecz zmieniła także względną opłacalność ekonomiczną poszczególnych lokalizacji, w których tworzono powierzchnię sklepową. Niektóre sieci sklepowe, jak np. Safeway dostosowały się do tych zmieniających się warunków nie tylko szybciej, ale i lepiej niż sieć A&P, która wciąż trzymała się centrów dużych miast i nie podążała za trendami migracyjnymi Kalifornii czy innych stanów należących do tzw. słonecznego pasa. Niechętnie też podpisywała wieloletnie umowy leasingowe czy decydowała się na kupowanie drogich terenów czy lokali w okolicach, do których przeprowadzali się, wraz ze swoimi pieniędzmi, ich dotychczasowi klienci.
Po wielu latach działalności, uchodząca dotąd za najtańszą, sieć A&P został pobita przez konkurentów nie tylko, jak chodzi o ceny, rywale ponadto mieli niższe koszty prowadzenia działalności handlowej.
Tym co uczyniło sieć A&P światową potęgą handlową w pierwszej połowie XX wieku były niskie ceny, którym towarzyszyły niskie koszty operacyjne. Te same niskie ceny i niskie koszty operacyjne zdecydowały o tym, że w drugiej połowie XX wieku konkurentom z innych sieci i supermarketów udało się przejąć dotychczasową klientelę A&P. O ile sieć A&P była skuteczna i odnosiła sukcesy w jednym okresie historycznym, w drugim zaś poniosła porażkę, o tyle społeczeństwo jako całość zyskało przez cały ten czas. Mogło bowiem kupować poszukiwane przez siebie produkty spożywcze od firmy, która w danym momencie oferowała możliwie najniższe ceny.
Takich spółek, które w pewnych okresach działalności dominowały rynek i, podobnie jak sieć A&P, w obliczu zmieniających się warunków popadły w niełaskę, tarapaty czy wręcz bankructwo, jest znacznie więcej. Jedną z nich była potężna przez lata firma Graflex Corporation, producent popularnego niegdyś sprzętu fotograficznego i filmowego, używanego chętnie przez reporterów. Większość materiałów filmowych, kronik czy wiadomości z lat 1930., a także 1940. ukazujących fotoreporterów przy pracy niemal wyłącznie pokazuje ich z potężnymi aparatami filmowymi marki Speed Graphic, produkowanymi przez firmę Graflex, w ręku. Później, w latach 1950., w czasie wojny koreańskiej, większość najwyższej jakości materiału zdjęciowego fotografowano już przy СКАЧАТЬ