Nigdy nie pozwolę ci odejść. Katy Regnery
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nigdy nie pozwolę ci odejść - Katy Regnery страница 16

Название: Nigdy nie pozwolę ci odejść

Автор: Katy Regnery

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788378898481

isbn:

СКАЧАТЬ lejący się po mordach. Nie mają nic ciekawszego do roboty? – zapytała Tina. – Staniemy razem z tyłu, dobrze, Zelda? Nie musimy tego oglądać.

      Griselda lekko się uśmiechnęła i kiwnęła głową.

      – No to jesteśmy umówione – stwierdziła.

      Parę godzin później, po tym jak Jonah i Shawn spędzili popołudnie na łowieniu ryb, a Griselda na opalaniu się i przeglądaniu magazynów na ganku z Tiną, wyruszyli w kierunku knajpy Rosie’s. Kiedy o Rosie’s opowiadał Caleb Foster, wyobrażała sobie, że to miejsce jest mroczne i złowieszcze, jakby wyjęte ze Starego Testamentu. Ale wcale takie nie było.

      Z zewnątrz wyglądało jak stodoła, a ściany w środku były drewniane. Stare, białe lampki zwisały w całym pomieszczeniu, a staromodne, neonowe szyldy błyskały. Gdzieś z tyłu było słychać obijające się o siebie kule bilardowe. Powitała ich starsza kobieta mająca buty jak z westernu, z zaplecionymi na głowie dwoma warkoczami. Zaprowadziła ich do przestronnej, drewnianej budki, gdzie podała im brudne menu i powiadomiła, jakie serwują piwa.

      Griselda przesunęła się na siedzeniu, a jej wzrok zatrzymał się na stołku znajdującym się na końcu baru. Próbowała wyobrazić sobie siedzącego na nim Caleba Fostera, popijającego whiskey, a potem wracającego późno w nocy na farmę. Kiedy pojawiał się w piwnicy, stukał ciężkimi butami. Ten dźwięk przebijał się przez ciemność i budził ich ze snu. Caleb stawiał z hukiem wiadro gorącej wody z wybielaczem, mówiąc:

      Wstawaj, plugawy bezbożniku! Wstawaj! Wstawaj i szoruj podłogę! Zmyj grzechy! „A kiedy mężczyzna pożąda siostry swojej, ich ojca córki…”.

      Starała się uciszyć ten głos, który słyszała w swojej głowie i z trudem przełknęła ślinę. Po chwili spojrzała na Shawna, który usiadł obok Tiny, pocałował ją w policzek i podniósł menu.

      – Barman nie wie nic o walkach, ale ten koleś siedzący tam – Shawn wskazał mężczyznę siedzącego samotnie przy barze. – Usłyszał, jak pytałem o nie barmana i powiedział, że możemy pójść z nim. Mówił, że dojście tam zajmie około pół godziny.

      – Dobra robota – powiedział Jonah, przybijając piątkę przyjacielowi.

      – Mówił też, że możemy obstawić zakłady u jego syna – dodał Shawn.

      – Co o tym myślisz, Zelda? – zapytał Jonah. – Gotowa, by wygrać trochę kasy?

      Albo stracić, prawie wymamrotała, lecz w ostatniej chwili ugryzła się w język. Jonah nie uderzył jej ani nie spowodował sprzeczki od czasu jej powrotu do domku znad rzeki. Nawet pocałował ją w szyję, kiedy szykowali się do wyjścia, i powiedział, że podnieciło go to, że tak bardzo się zdenerwowała.

      – Lubię, kiedy jesteś słodka – oznajmił, przygryzając jej ucho i przyciskając ją twarzą do łóżka. – Ale, cholera jasna, uwielbiam też, gdy jesteś ostra, kochanie. Nie wiedziałem, że masz to w sobie.

      Weekend minąłby o wiele szybciej i przyjemniej, gdyby Griselda była spokojniejsza. Po dzisiejszym wybuchu nie miała już więcej energii do zmarnowania. Dopóki Jonah nie wspominał o Holdenie, była gotowa pozwolić, by wszystko wróciło do normy. Pochyliła się nad nim i położyła jego rękę na swoim ramieniu, przyciągając go do siebie, gdy zamawiali obiad.

      Opróżnienie talerzy wypełnionymi mięsem z grilla i frytkami oraz wypicie piwa nie zajęło im zbyt wiele czasu. Griselda zdziwiła się, że miała dobry humor i czuła się wyluzowana. Tina była w wyśmienitym nastroju i świetnie radziła sobie z podtrzymaniem rozmowy; odpierała nieprzyjemne komentarze i łagodziła konwersację, zadając prowokacyjne oraz zabawne pytania. Cała czwórka śmiała się i rumieniła w czasie popijania alkoholu. Nagle mężczyzna siedzący przy barze wstał i podszedł do nich.

      – Gotowi?

      Miał około pięćdziesięciu lat, siwo-czarne włosy i brodę sięgającą aż do klatki piersiowej. Griselda spojrzała na niego, rzucając w jego stronę delikatny uśmiech. Miała właśnie odwrócić wzrok, kiedy jego oczy spotkały się z jej, rozszerzając się. Pochylił się do przodu, mrużąc powieki i przypatrując się jej.

      – Skąd ja cię znam?

      Griselda spojrzała na niego, ale go nie rozpoznała. Nic a nic. Przez moment zastanawiała się, czy mogła poznać go podczas tych trzech lat, kiedy przebywała na farmie Caleba Fostera, ale przecież on był bardzo ostrożny. Ona i Holden byli jego sekretem i nie przypominała sobie, by w tamtym czasie kogokolwiek spotkała.

      – J… Ja nie…

      – Hej! – wtrącił Jonah. – Co, do chuja?

      Mężczyzna spojrzał na przewieszoną przez ramię Griseldy rękę Jonaha i potrząsnął głową.

      – Przepraszam. Ona… Twoja dziewczyna kogoś mi przypomina.

      – Kogoś, kto do ciebie nie należy?

      – Nie chciałem cię urazić, synu.

      – Hej, Jo – rzucił Shawn. – Quint powiedział, że zabierze nas na walkę. Może się po prostu zaprzyjaźnijmy.

      – Nie przepadam za facetami gapiącymi się na Zeldę.

      – Jest piękną kobietą, Jonah – oznajmiła Tina, mrugając do niego i wycierając ręce o dżinsy. – Nie można winić go za docenianie jej urody, słonko.

      Jonah szturchnął Griseldę, by wstała, żeby mógł wyjść z budki. Stanął obok mężczyzny, osiem centymetrów wyższego od niego. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i zapytał:

      – Kto dziś walczy?

      – Dwóch tutejszych facetów. Jeden nazywa się Eli – odpowiedział Quint, obojętny na obraźliwy ton Jonaha, po czym podniósł frytkę ze stołu. Ponownie spojrzał na Griseldę, przeżuwając powoli. Jego oczy wnikliwie przyglądały się jej twarzy. – Drugi nazywa się Seth.

      Usta Griseldy otworzyły się ze zdziwienia, a jej oddech zaczął palić płuca. Wyciągnęła rękę, by oprzeć się o stół, zatapiając palce w miękkiej ceracie i próbując złapać powietrze.

      Quint sięgnął po kolejną frytkę, wciąż wbijając wzrok w Griseldę, zaintrygowany jej reakcją. Odezwał się do innych.

      – Zażarty pojedynek. Seth ostatnio wygrał.

      – Seth – wymamrotała, patrząc w jego niebieskie oczy.

      – Tak – przytaknął Quint.

      Zachwiała się lekko, a Jonah objął ją ramieniem, przyciągając do siebie.

      – Za dużo wypiłaś, kochanie?

      Griselda wzięła kolejny głęboki oddech i potrząsnęła głową, po czym znów spojrzała na Quinta.

      Podniósł głowę i zmarszczył brwi. Po chwili zapytał troskliwym głosem.

      – Skąd СКАЧАТЬ