Nigdy nie pozwolę ci odejść. Katy Regnery
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nigdy nie pozwolę ci odejść - Katy Regnery страница 12

Название: Nigdy nie pozwolę ci odejść

Автор: Katy Regnery

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788378898481

isbn:

СКАЧАТЬ rozciął jej twarz. Nie zagoiło się to ładnie. Kiedy przesuwała palcami po ranie, czuła nierówną, wyboistą bliznę, która najprawdopodobniej zostanie z nią na zawsze.

      Dziewczynka skupiła się na oddechu Holdena; ciepłym, dodającym otuchy nacisku jego ręki przewieszonej przez jej biodro. Czuła, jak jej powieki stają się coraz cięższe, a z Holdenem u boku było jej cieplej, niż gdy była sama, lecz wiedziała dobrze, że nie mogli zasnąć razem. Jeżeli by to zrobili, mężczyzna na pewno by ich zabił.

      Holden wstrzymał oddech.

      – S-s-słyszałaś to?

      Griselda przestała oddychać i napięła wszystkie swoje mięśnie, gotowa zsunąć się z łóżka Holdena na ziemię i przeczołgać do ścianki oddzielającej ich pokoje. Dwa miesiące po ich porwaniu Holden znalazł luźny panel w ścianie, a Griselda nauczyła się go odpychać na bok. Mężczyzna jeszcze ich nie przyłapał na tym, że leżą razem. Przez ostatnie dwa lata przytulanie się do siebie pozwalało im odnaleźć spokój.

      Usłyszała ciche skomlenie po drugiej stronie drzwi.

      – Cutter – wyszeptała, wsłuchując się w odgłos pazurów stukających o podłogę nad nimi. Odetchnęli z ulgą, gdy tylko usłyszeli, że kroki cichną.

      Holden przycisnął Griseldę do siebie i wziął głęboki oddech, zanim wypowiedział cicho słowa, które wymawiał co wieczór.

      – M-m-moja mama miała na imię C-Cordelia, ale tata mówił na nią C-Cory.

      – A tata…

      – N-n-nazywał się Will.

      – Cory i Will Croft.

      – T-tak jest.

      – Pewnego dnia ja będę Griseldą Croft – powiedziała, szybko kontynuując, ponieważ usłyszała w jego głosie łzy.

      – Tak. Ty i ja. M-m-musimy trzymać się razem.

4 lipca, 2001 roku

      

      Na wiejskiej drodze nie było chodnika, ale obok znajdowała się ścieżka wydeptanej, brązowej trawy, wystarczająco szeroka, żeby Holden i Griselda mogli iść ramię w ramię. Wyszli z pola kempingowego i skierowali się w stronę sklepu, który minęli, jadąc samochodem.

      – Dlaczego zgłosiłeś się, żeby iść ze mną? – zapytała, patrząc, jak jej zniszczone trampki z każdym krokiem stają się jeszcze bardziej pokryte kurzem.

      Holden wzruszył ramionami.

      – Z-z-za długo siedziałem w s-s-samochodzie.

      – Ciasno tam było.

      Słońce parzyło jej kark i poczuła, jak wielka kropla potu spływa jej zza ucha, prosto na szyję.

      – Gorąco dziś – rzekła.

      – Tak.

      – Nie mówisz za wiele.

      – T-t-też byś nie mówiła, gdybyś się z-z-zacinała.

      – Myślałam, że to jąkanie się.

      – Z-z-zacinanie.

      – Lubisz rozmawiać?

      – Z-z-z tobą tak.

      Jej policzki zarumieniły się z zadowolenia. Rzadko czuła się ważna lub wyjątkowa, a słowa Holdena były dla niej pocieszeniem. Chciała usłyszeć więcej.

      – Dlaczego ja? Nie jestem wyjątkowa.

      – N-n-nie jesteś podła.

      – Skąd wiesz? – zapytała, patrząc się na niego z uśmiechem. – Może tylko udaję miłą, a potem, w odpowiednim czasie, zaatakuję.

      – N-n-nie, ja rozumiem ludzi. Nie jesteś podła… a do tego jesteś n-n-naprawdę ł-ł-ładna.

      Ładna? Ładna! Komplementy były jej obce, więc przyjęła te, które usłyszała, niczym słonecznik pochłaniający promienie słoneczne.

      – Dzięki.

      – To prawda.

      – Hej, właśnie powiedziałeś coś bez jąkania się – rzuciła, uśmiechając się promiennie.

      – Mówię l-l-lepiej, kiedy czuję się komfortowo.

      – A więc – zapytała, jednocześnie rozmyślając o nim. Postawił się Billy’emu i wyglądało na to, że czuł do niej miętę. – Gdzie mieszkałeś, zanim trafiłeś do Fillmanów?

      – W i-i-innej rodzinie zastępczej.

      – Nie udało ci się zostać tam na dłużej?

      – B-b-byli pijakami.

      Griselda skinęła głową. Jej poprzedni rodzice zastępczy również mieli problemy z nadużywaniem różnych substancji. Zawsze uważała, że to dziwne, że zabrali ją z domu jej matki tylko po to, żeby trafiła do ludzi z podobnymi problemami. Kiedy opiekun społeczny odwiedził ją bez uprzedzenia i zobaczył, co dzieje się w ich domu, przeniósł dziewczynkę do Fillmanów.

      – Bili cię?

      Ręka Holdena instynktownie skierowała się w stronę oka, które było już mniej fioletowe, a bardziej zielonkawo-żółte. Nie odpowiedział, tylko kopnął ziemię przy następnym kroku, wznosząc w powietrze chmurę jasnobrązowego kurzu.

      – Czy twoi rodzice trafili do więzienia? – zapytała.

      Jego wzrok powędrował na nią, groźny i rozgniewany.

      – A-a-absolutnie n-n-nie!

      – Och – westchnęła, żałując, że zadała mu pytanie, które sprawiło, że jeszcze bardziej się zacinał. – Zapytałam dlatego, że moja mama jest prawdopodobnie w więzieniu. Chyba. Nie mam pojęcia. Nie widziałam jej od pięciu lat. Kiedy zmarła moja babcia, nie został mi nikt inny, więc trafiłam do rodziny zastępczej.

      Holden milczał przez dłuższą chwilę.

      – M-m-moi nie żyją.

      – Przykro mi – powiedziała.

      Chłopiec nie odpowiedział, ale nie kopał już ziemi. Szli tak w ciszy przez kilka minut. Szyja, ramiona i nogi Griseldy szczypały od mieszaniny potu oraz kurzu. Westchnęła, zastanawiając się, dlaczego zgłosiła się, by iść do sklepu w takim upale. Zgadywała, że są gdzieś w połowie drogi, ale było piekielnie gorąco i cholera, będą musieli wracać z powrotem z dodatkowym ciężarem w postaci zakupów.

      Była tak pochłonięta swoimi myślami, СКАЧАТЬ