Zła krew. Maria Jaszczurowska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zła krew - Maria Jaszczurowska страница 11

Название: Zła krew

Автор: Maria Jaszczurowska

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Прочая образовательная литература

Серия:

isbn: 978-83-66500-80-8

isbn:

СКАЧАТЬ że zdaniem Aviego pomysł Elizabeth nie mieścił się w ramach ładu korporacyjnego. Jako że to ona miała kontrolować fundację, kontrolowałaby również prawa głosu wynikające z nowych udziałów, a to zwiększyłoby jej prawa głosu w odniesieniu do całego przedsięwzięcia. Avie wychodził z założenia, że powierzenie większej władzy założycielce nie leży w interesie pozostałych akcjonariuszy. Zgłosił sprzeciw.

      Dwa tygodnie później odebrał telefon od Dona z prośbą o spotkanie. Przyjechał do biura staruszka przy Sand Hill Road. Don od razu poinformował go, że Elizabeth jest niezadowolona. Uznała, że podczas zebrań Avie zachowuje się nieuprzejmie, i doszła do wniosku, że nie powinien dłużej zasiadać w zarządzie. Don zapytał go, czy ma zamiar zrezygnować. Avie nie krył zdumienia. Przecież wypełniał tylko swoje obowiązki jako członek zarządu; należało do nich między innymi zadawanie pytań. Don przyznał mu rację i dodał, że jego zdaniem Avie doskonale wywiązuje się ze swoich zadań. Avie odparł, że potrzebuje paru dni na przemyślenie spraw.

      W domu, w Palo Alto, postanowił raz jeszcze przejrzeć wszystkie dokumenty, jakie mu przedłożono w ciągu minionego roku, kiedy pełnił funkcję członka zarządu. Zerknął między innymi na dokumenty inwestycyjne, które otrzymał, jeszcze zanim nabył udziały. W trakcie ich lektury doszedł do wniosku, że w ciągu roku wszystko w firmie się zmieniło, łącznie z całym kierownictwem spółki. Po chwili namysłu uznał, że Don powinien zobaczyć te dane.

      W tym czasie Ana Arriola coraz bardziej się niepokoiła. Z natury była impulsywna i ruchliwa, wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Przez większość czasu emanowała pozytywną energią, którą udawało jej się wspaniale wykorzystywać w pracy. Czasami jednak nadmiar energii dawał o sobie znać pod postacią stresu, niepokoju i skłonności do dramatyzowania.

      Po spotkaniu w kafejce Ana pozostawała w kontakcie z Aviem; od swojego byłego współpracownika z Apple’a dowiedziała się, że Elizabeth postanowiła usunąć go z zarządu. Nie miała pojęcia, co ich poróżniło, ale nie spodobał jej się taki obrót spraw.

      Stwierdziła, że jej relacje z Elizabeth również uległy pogorszeniu. Szefowa źle znosiła odmowę, a Ana kilkakrotnie jej się sprzeciwiła, kiedy uznała żądania za nierozsądne. Coraz bardziej irytowała ją też kreowana przez Elizabeth aura tajemnicy. Programista może i mniej znaczył w tym przedsiębiorstwie niż inżynier czy chemik, lecz Ana mimo wszystko uważała, że powinna być włączona w obieg informacji dotyczących rozwoju produktu, by móc właściwie wykonywać swoją pracę. Elizabeth zaś podawała jej mocno okrojone informacje.

      Podczas jednego z porannych spotkań Ana skonfrontowała Elizabeth z wiadomościami o rzekomych problemach z systemem Theranos, które przekazał jej Aaron Moore. Jeśli trwały prace nad wyeliminowaniem błędów technologicznych, to może warto byłoby przerwać badanie prowadzone w Tennessee i skupić się najpierw na rozwiązaniu problemów? Badanie zawsze można wznowić, kiedy urządzenie będzie działało jak należy.

      Elizabeth od razu odrzuciła ten pomysł. Jej zdaniem Pfizer, podobnie jak każdy inny wielki koncern farmaceutyczny, miał chrapkę na jej system do badań krwi, a Theranos wkrótce stanie się wspaniałym przedsiębiorstwem. Jeśli Anie taka przyszłość się nie podoba, być może powinna się zastanowić, czy to na pewno miejsce dla niej.

      – Przemyśl to i daj mi znać, co zamierzasz – zakończyła.

      Ana wróciła do biurka i przez kilka godzin obracała w głowie tę kwestię. Nie mogła pozbyć się myśli, że kontynuacja badania w Tennessee to zły pomysł. Nie podobało jej się także, że Elizabeth nie chciała, by Avie dłużej zasiadał w zarządzie firmy. Ana ufała Aviemu i uważała go za przyjaciela. Jeśli poróżnił się z Elizabeth, wolała stanąć po jego stronie.

      W drugiej połowie popołudnia wreszcie podjęła decyzję. Napisała krótkie wypowiedzenie i wydrukowała je w dwóch egzemplarzach – jednym dla Elizabeth, drugim dla działu HR. Elizabeth zdążyła już opuścić biuro, więc Ana wsunęła wypowiedzenie przez szparę pod drzwiami jej gabinetu. Przed wyjściem napisała jeszcze szybkiego mejla, by poinformować szefową, gdzie zostawiła liścik[4].

      Elizabeth odpowiedziała jej pół godziny później[5]. Prosiła o telefon na komórkę. Ana zignorowała tę prośbę. Skończyła swoją przygodę z Theranosem.

      Don Lucas nie korzystał z poczty elektronicznej. Naoglądał się w życiu sporów sądowych, takich jak na przykład fala pozwów zbiorowych przeciwko firmie Oracle na początku lat dziewięćdziesiątych, i nie kwapił się, by zostawiać za sobą ślad w formie korespondencji mejlowej, który pewnego dnia ktoś mógłby wykorzystać przeciwko niemu. Jeśli Avie chce, by Don dowiedział się o jego odkryciu, będzie musiał pokazać mu je osobiście. Avie skontaktował się zatem z dwójką asystentów Dona i umówił się na kolejne spotkanie.

      Umówionego dnia Avie pojawił się w biurze Dona z kopiami wszystkich dokumentów, jakie otrzymał w czasie, kiedy zasiadał w zarządzie Theranosa. Wyjaśnił Donowi, że po zebraniu wszystkich wynikających z nich faktów zauważył poważne rozbieżności. Zarząd miał trudny orzech do zgryzienia. Możliwe, że sytuację da się wyprostować, ale na pewno nie tak, jak wyobraża to sobie Elizabeth. Avie zaproponował, by wprowadzić element nadzoru.

      – Myślę, że powinieneś odejść z zarządu – odparł Don. – Co masz zamiar zrobić z tymi papierami?

      Avie się zdumiał. Don nie chciał nawet wysłuchać go do końca. Staruszka najwyraźniej interesowało tylko to, czy jego rozmówca ma zamiar przedstawić te informacje zarządowi. Avie przemyślał sprawę i po chwili uznał, że czas odpuścić. Nie bez powodu odszedł z Apple’a na emeryturę. Nie potrzebował dodatkowych kłopotów.

      – Dobrze. Zrezygnuję z tej funkcji, a papiery zostawię tobie – powiedział.

      Kiedy zbierał się do wyjścia, Don oznajmił, że mają jeszcze jeden temat do omówienia. Shaunak Roy, pierwszy pracownik i de facto współzałożyciel Theranosa, odchodził z firmy i sprzedawał większość swoich udziałów Elizabeth. Szefowa potrzebowała, by zarząd w imieniu firmy zrzekł się prawa do odkupienia udziałów. Avie uważał, że to nie jest dobry pomysł, ale powiedział Donowi, żeby przegłosowali tę sprawę bez niego, bo już podjął decyzję o rezygnacji.

      – Jeszcze jedno, Avie – skomentował Don. – Musisz się zrzec własnego prawa do odkupienia udziałów.

      Aviego zaczęło to irytować. Proszono go o zbyt wiele. Odparł tylko, że jeśli Michael Esquivel, radca prawny Theranosa, prześle mu wymagane dokumenty, zapozna się z nimi, ale nic nie obiecuje.

      Dokumenty dotarły. Avie uważnie je przeczytał i doszedł do wniosku, że jeśli spółka zrzeknie się prawa do odkupu udziałów Shaunaka, zarówno on, jak i pozostali udziałowcy będą mieli prawo je wykupić. Zauważył też, że Elizabeth udało się wynegocjować niezwykle korzystne warunki odkupu: Shaunak był gotów odsprzedać swoje 1,13 miliona udziałów za kwotę 565 tysięcy dolarów, czyli 50 centów za udział[6]. To o 82 procent mniej, niż on i pozostali inwestorzy zapłacili ponad rok wcześniej, podczas pierwszej rundy finansowania Theranosa. Nie ulegało wątpliwości, że jakaś zniżka się należy, bo udziały, które objął Avie, były uprzywilejowane i dawały większe prawa do zysków i aktywów spółki, podczas gdy Shaunak dysponował zwykłymi udziałami, ale żeby aż 82 procent?

      Avie postanowił skorzystać ze swojego przywileju i powiedział Esquivelowi, że chciałby odkupić proporcjonalną część udziałów Shaunaka, СКАЧАТЬ