Название: Czas dobiega końca
Автор: Przemysław Słowiński
Издательство: PDW
Жанр: Эзотерика
isbn: 9788380795365
isbn:
1. Miejsce to przez młynarzów na wyspie zamieszkałe będzie ozdobione kosztownymi murami i wspaniałym pałacem, do którego się zjedzie dwóch monarchów.
2. W kraju polskim niebawem zrobi się wielka wrzawa, brat zmaże krwią brata ręce swoje, będą rabunki, obcy żołnierze wiele złego nabroją i wieże napełnią niewolnikami. Potem z trzech stron wielka część kraju rozerwaną będzie.
3. Polacy w nienawiści ku swemu królowi, długo będą się sprzedawali; na koniec zagorze pożar wojny i wielka część Polski rozebraną będzie na trzy części.
4. Powstanie w kraju człowiek mały, bitny, ale nie takiej siły, aby zwyciężył nieprzyjaciół, ten pojmany będzie, a kraju polskiego reszta rozebraną zostanie. Wisła pod stolicą krwią się zafarbuje, a król jej nie umrze w swej stolicy.
5. Naród jeden daleki zamordowawszy króla powstanie, tak iż wielu królom i książętom strasznym się stanie; zgnębi go jedno królestwo, a na odebranym od niego kraju małym powstanie część Polaków i rząd nowy.
6. W roku trzecim po powstaniu Polaków, będzie w wielkiej części trwała straszna wojna. Posunie się później mocarz z zachodu i na czele narodów pójdzie na wschód i Smoleńsk zdobędzie i Kreml obali; ze szczytu wielkości strącony, wygnany zostanie na wyspę.
7. Będą się zjeżdżać monarchowie i radzić, a ostatni zjazd będzie w Rusi Czerwonej, ale z układu monarchów nic do skutku nie przyjdzie. Będą się kojarzyć związki, aby Polskę utworzyć, ale te zrazu skutku nie wezmą, i nie udadzą się. Przyjdzie do wojny z Turkami, którzy pokonani zostaną, i Rosya jak koń rozhukany pomknie w głąb Turcji, lecz potem się Turcya pokrzepi. Polacy zaczną powstawać, wojownik jeden wielki z narodem bitnym, zwycięży Rossyan, i wtedy naród polski mocniej powstawać zacznie; wpadnie potem na obóz moskiewski pod Konstantynowem, na jarze Honczarycha zwanym. – Moskalów zbije, bić go będzie do Mogił Perepiata i Perepiatychy, gdzie drugi obóz moskiewski stanie, wszędzie ścieląc trupem moskiewskim. Dołączy się do Polaków Turczyn i Anglik, pójdą przez Kijów, zawalając Dniepr trupami moskiewskiemi, zajdą w daleki kraj moskiewski, i w końcu powitają Moskale Polaków jako braci, z nieprzyjaciół zrobią się przyjaciele.
8. Polski kraj zostanie w dawnych granicach za pomocą Turków i Anglików.
9. Mały i mało znany naród wystąpi i zjedna sobie znaczenie w Europie.
10. I Małorossya szczęścia zażyje; lecz nie dojdzie do niej czas, w którym wielkie zajdą rzeczy, mówiłbym o nich, ale się boję, aby Dniepr ze swoich nie wystąpił łożysk.
11. W znacznej części świata odmieni się nabożeństwo; nastaną nowe rządy; stare zmienią się albo upadną i szczęśliwość trwać będzie przez lat wiele.
Nietrudno rozszyfrować pierwszą część proroctwa, dotyczącego zaborów. „Wielki mąż z zachodu” to z pewnością Napoleon Bonaparte, niespełniona „miłość” wielu Polaków z początku XIX wieku. Nie wiadomo, kto jest „człowiekiem złym i zaciętym, który wiele krwi przeleje”. Czy chodzi tu o Stalina, Hitlera, czy też może któregoś z carów rosyjskich, nominalnie królów polskich? (Podczas panowania Mikołaja I wybuchło powstanie listopadowe, podczas rządów Aleksandra II Moskale stłumili powstanie styczniowe). Wydaje się, że „błogie czasy”, o których wspomina Wernyhora jeszcze nie nadeszły, a walki z Rosjanami i chwała Polski dotyczą zdarzeń przyszłych.
Wróżba Wernyhory mówiąca o przyszłości Rzeczypospolitej stała się głośna w czasach konfederacji barskiej i później w czasach rozbiorów (1772–1795). Oto jej treść:
„Polacy teraz w swoich zamiarach upadną i Polska trzykroć będzie rozszarpana. Różni ludzie kusić się będą o jej odbudowanie, ale nadaremnie. Przyjdzie wielki mąż od zachodu: Polacy oddadzą się jemu na usługi; wiele im przyobieca, a mało uczyni: chociaż nazwą się znowu narodem, będą jęczeli pod jarzmem Niemców i Moskali. Potem zostanie ich królem człowiek zły i zacięty, który wiele krwi przeleje. Polacy powstaną przeciw niemu i jeszcze upadną przez nieład i niezgodę. Długo niewola i ucisk rozciągną się nad nimi; aż na koniec zajaśnieją błogie czasy, kiedy naród bogaty sypnie pieniędzmi, mahometanie w Horyniu napoją swoje konie i Moskale dwa razy na głowę pobici zostaną: raz pod Batowem około Semi-mohił [siedmiu mogił], drugi raz pod Starym Konstantynowem w jarze Hanczarycha zwanym. Od tego czasu Polska zakwitnie od Czarnego do Białego morza i będzie trwała po wieki wieków”.
Jak twierdzą niektórzy, najprawdopodobniej przepowiednia Wernyhory jest mistyfikacją, powstałą już po opisanych wydarzeniach, sporadycznie uaktualnianą w ciągu lat. Zwrot: „Od tego czasu Polska zakwitnie od Czarnego do Białego (Bałtyckiego) morza i będzie trwała po wieki wieków” wyraźnie nawiązuje do czasów, które jeszcze nie miały miejsca, jednak ogólność tej treści i nawiązanie do Polski od morza do morza podaje w wątpliwość autentyczność owych treści. Tymczasem opis wydarzeń historycznych we wcześniejszych frazach jest bardziej dokładny. Jeśli utwór ów rzeczywiście był mistyfikacją, najprawdopodobniej powstawał po rozbiorach, kiedy to romantyczni Polacy wiążący nadzieje z Napoleonem marzyli o powrocie do granic Rzeczypospolitej z czasów jej największej świetności. Za autentycznością utworu przemawia z kolei jego zbieżność z kilkoma innymi proroctwami, m.in. z Przepowiednią z Tęgoborzy (m.in. fragment o Polsce „od morza do morza”).
W roku 1837 ukazała się w Paryżu powieść Michała Czajkowskiego zatytułowana Wernyhora, która zyskała wielką poczytność. Autor zamieścił w niej tekst przepowiedni tytułowego bohatera, jednakże znów inny, niż przedstawione już wyżej wersje:
„Polsko, ojczyzno moja, biedna twoja dola na teraz. Hojnie się przeleje krew synów twoich, wysokie mogiły wzniosą się z ich kości. Spustoszenie, rozpacz i smutek pociągną się po tej ziemi. Trzy postronne sępy trzy razy ciebie rozszarpią i upadniesz. Na niczym spełzną usiłowania polskich synów. Król twój dzisiejszy jak zaczął tak skończy, płaszcząc się na dworze moskiewskiej carycy. Ojczyzno, długo jeszcze będziesz pod jarzmem obcych, część twoich dzieci rozproszy się na bezludne obszary w niewolę, druga pójdzie w dalekie kraje żebrać pomocy krwią, słowem dla nieszczęsnej matki. Po długich bólach zjawi się olbrzym z zachodu i nadzieja zabłyśnie dla Polski. Polacy na polskiej ziemi walczyć będą ze swoimi wrogami, ale nadzieja ta zajaśnieje i zgaśnie jak spadająca gwiazda z nieba. Jednak ci co ją rozszarpali powiedzą, że jest orzeł, jest królestwo polskie, a ludzie słabi tym się łudzić będą, a nawet błogosławić morderców ojczyzny, ale zły car, chciwy przelewu krwi swoich poddanych, zasiądzie na tronie Jagiellonów i pokaże, że to nie jest prawdą. Naród polski powstanie we wszystkich częściach polskiej ziemi, ale upadnie. Polacy jedni, jak orły po spustoszeniu gniazda, polecą na wędrówkę daleką, drudzy na wygnaniach i w niewolach smutne dni liczyć będą. Polska nasiąknie krwią swoich dzieci, użyźniona ich trupami długo znosić będzie ciężar ciemiężców, ale wreszcie nadejdzie czas, kiedy Anglik sypnie złotem, Francuz też wesprze, muzułmanin konia napoi w Horyniu. Polacy liczni jak drzewa litewskich borów, jak ziemia piasku СКАЧАТЬ