Название: Czas dobiega końca
Автор: Przemysław Słowiński
Издательство: PDW
Жанр: Эзотерика
isbn: 9788380795365
isbn:
Początek XVIII wieku zapisał się w dziejach Krakowa czarnymi zgłoskami, jako czas wojny i głodu. „Opłakane czasy”, jak nazwała ten okres autorka kroniki zwierzynieckiego klasztoru Norbertanek. Przypieczętowaniem tych kataklizmów był ostatni i bodaj najgroźniejszy z nich – zaraza. „Morowe powietrze”, które w pierwszej dekadzie tego stulecia zagroziło Europie, porównywano pod względem złośliwości i gwałtowności z tragiczną zarazą z XIV wieku, podkreślając jednak, że jej osiemnastowieczna następczyni objęła swoim zasięgiem terytoria znacznie mniejsze, to jest środkowo-wschodnią oraz północną część kontynentu.
Pierwsze ogniska epidemii pojawiły się na Kresach Rzeczypospolitej w 1702 roku. (Podobnie jak w średniowieczu, źródło zarazy zlokalizowane było w Azji). Następnie przez całą dekadę plaga moru rozprzestrzeniała się na kolejne obszary polskiego państwa, według różnych szacunków, w okresie od 1702 do 1711 roku zabierając od 12 do 25 procent ludności. Znaczenie plagi, która dotknęła Kraków na początku XVIII stulecia, było jednak dla miasta szczególne, zadała mu bowiem cios, po którym bardzo długo się nie podniosło. Na przełomie wieków XVII i XVIII Kraków daleki był już od swojej dawnej świetności. Miasto zubożało, podupadło i zostało zepchnięte do roli drugorzędnej w Królestwie. (Przyczyniły się do tego także zmiany szlaków handlowych, rujnujące wojny, wreszcie przenosiny dworu królewskiego do Warszawy).
Pijaństwo, rozpusta, samowola, zrywanie sejmów, pieniactwo, prywata, ucisk ludu i niesprawiedliwość – dopełniały niewesołego obrazu Rzeczypospolitej początku XVIII stulecia. Nawet życie duchowieństwa i zakonów ulegało coraz większemu rozluźnieniu. Tańczono i hulano na wulkanie. Ludzie głębszego ducha, których na palcach policzyć można było w tych czasach, czuli, że zbliża się katastrofa… Do takich zaliczała się między innymi pobożna siostra Nimfa Suchońska, mniszka ze Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego z Krakowa (zwanych krótko duchaczkami), którą Bóg obdarzył licznymi i nadzwyczajnymi łaskami.
Nimfa Kazimiera Suchońska urodziła się w Warszawie, w roku 1688. (niektóre ze źródeł wymieniają też Kraków). Już za życia otoczona była czcią. Opiekowała się biednymi i chorymi. Jak podają stare kroniki była „aniołów towarzyszką szczęśliwą i zaszczyconą łaską wypraszania cudów i duchem prorockim”. Zmarła w 1709 roku. Obecnie łaskami słynący krucyfiks, który przemówił do Nimfy, znajduje się w kościele św. Tomasza w Krakowie, tamże jest portret prorokini, której wizje się spełniły.
Siostra Suchońska, pracująca w szpitalu i oglądająca w całej pełni udręczenie narodu, zaczęła żarliwie prosić Pana Jezusa, żeby odjął od Polski to wielkie nieszczęście.
W uroczystość świętych kamedułów, 21 lipca 1708 roku, Andrzeja Świerada i Benedykta Stosława, leżąc krzyżem w kaplicy klasztornej, polecała ich opiece ukochaną Ojczyznę trawioną straszliwym nieszczęściem morowego powietrza. Nagle ujrzała ich przy sobie. Twarze ich – jak opisuje salwatorianin, ojciec Florian Niebiański – były przerażająco smutne, a słowa nieporównanie smutniejsze. Zapowiedzieli że „zagniewany na ubogaconą przez siebie tylu łaskami Polskę Bóg dopuści do jej upadku”.
Potem ukazał się jej sam Jezus, mówiąc o grzechach Polski, które Go obrażały, jak wiarę bez uczynków, niezgodę i waśnie, pychę i niesprawiedliwość możnych, rozrywanie węzłów małżeńskich oraz uciemiężenie ubogich i sierot.
„Zaraza wkrótce wygaśnie – rzekł Zbawiciel. – Ale na twoją Ojczyznę, za jej wielkie grzechy, przyjdzie większe nieszczęście. Kraj twój upadnie. Rozgrabią go sąsiedzi”.
Z osłupieniem i przerażeniem słuchała Nimfa tych słów. A gdy uświadomiła sobie całą ich grozę, poczęła krzyczeć na cały głos z jękiem szlochu:
„Panie, ratuj Polskę! Zmiłuj się nad zakonem!”.
Siostra Nimfa ofiarowała się Panu Bogu na okup za winy swojego narodu. Wtenczas zaś rzekł do niej Pan Jezus:
„Córko moja, stanie się tak, jak oto prosisz. Ostrzeż Polskę i przełożonych swoich oraz inne zakony i biskupa twego, aby sprawiedliwie rządzono Państwem i zachowywano śluby zakonne w twoim zakonie, bo chcę je oboje mieć własnością Matki mojej”.
Wtedy też zapowiedział jej Pan Jezus: „Ojczyzna twoja w XX wieku dopiero powstanie do bytu częściowo, zaś w całości i wielkiej ozdobie w czas niejaki potem, jeżeli przykazań moich pilnie strzec będzie, zostając posłuszną namiestnikowi memu. Jeśli zaś rozsławiać będzie Imię moje wśród niewiernych – to i ja Ojczyznę twą błogosławić będę”.
Wówczas zobaczyła Nimfa w ręku Zbawiciela prześliczną chorągiew, a na niej złotymi i czerwonymi literami wypisane imiona Świętych polskich… Chrystus zaś rzekł do niej: „Oto dla nich – dla ciebie, dla zasług świętych moich z twego narodu, niepomny na grzechy innych – wskrzeszę Polskę”.
Zbiegły się zaintrygowane zakonnice. Wypytywały o przyczynę. Doniosły prowincjałowi. Ten ją sfukał, mówiąc:
„To niemożliwe, aby ta sławna Rzeczpospolita zginęła albo i zakon nasz. Polska i w nierządzie się ostoi, a my czyż gorsi od innych zakonów? Zagłada? Za co? Przewidzenie to kobiece. Nic z tego. Nie myśl o tym. A za pokutę, żeś to głosić śmiała, będziesz pościć o chlebie i wodzie trzy dni”.
Przekazane potomnym proroctwo siostry Nimfy Suchońskiej brzmi następująco:
„Ojczyzna twoja dopiero w dwudziestym wieku powstanie do bytu częściowo, a w całości i wielkiej ozdobie w jakiś czas potem, jeżeli przykazań moich strzec będziecie pilnie, zostając w posłuszeństwie namiestnikowi memu, jeżeli rozsławiać będziecie wśród niewiernych moje imię. To i Ja ojczyznę Twoją błogosławić i rozszerzać będę”.
Słowa Jezusa podkreślają to, co jest obecne w większości wszystkich zapowiedzi i o czym mowa była już we wstępie. Warunkowość. Jasna przyszłość Polski, która znowu pojawi się na mapach – a rzeczywiście stanie się to w XX wieku – jest uzależniona od dróg, które wybierze naród. Jeśli pójdzie drogą wiary oraz posłuszeństwa Ewangelii i jeśli pozostanie wierny Kościołowi, a także jego pasterzom, na tym szlaku znajdzie pomoc Boga i łaskę, która zmieni jego losy. Suchońska zapowiada, że sam Stwórca będzie się opiekował naszym narodem i nim kierował. Możemy z jej słów wnioskować, podobnie jak ze słów Eustachiusza, że Bóg zostanie uznany przez Polaków za najważniejszego władcę – Króla…
Zwróćmy uwagę, że zapowiedzi siostry Nimfy w zaskakujący sposób korespondują z drogą, jaką „powstałej częściowo do bytu ojczyźnie” wyznaczył kardynał Stefan Wyszyński. Jakby podejmując proroctwo siostry Suchońskiej, w Ślubach Jasnogórskich wzywał Polaków do wierności Bogu, Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi i jego pasterzom. Prymas Tysiąclecia pchnął nas na drogę wypełniania się jasnych proroctw. Oznaczałoby to, że wskazana przez niego droga czeka na podjęcie przez kolejne pokolenie.