Название: Marksizm
Автор: Отсутствует
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Философия
isbn: 978-83-01-19666-0
isbn:
Zanim do tego doszło zapatrzeni w swe polityczne nadzieje Marks i Engels byli przekonani, że nastrój rewolucyjny szerzy się w Europie i zwiastuje powszechną rewolucję. Może Francja się wyczerpała, ale narody germańskie dążą do głębokich przemian. Z pomocą niemieckich komunistów Marks i Engels założyli „Neue Rheinische Zeitung” w Kolonii. Potrzebowali na ten cel 30 000 talarów. Udało im się zebrać połowę (Padover 1980, s. 140). Na resztę sumy zaciągnęli długi, które później przez dłuższy czas musieli spłacać. Redakcja jednomyślnie uznała, że pismem kierować będzie Marks ze względu na polityczne wyrobienie i dlatego, że kilka lat wcześniej był szefem „Rheinische Zeitung” przed jej likwidacją. Marks okazał się sprawnym, szybkim i nieustępliwym redaktorem, a także bardzo radykalnym. Przede wszystkim zaangażował redakcję w obronę aresztowanych komunistów w Niemczech. W następnym numerze zaatakował policję. Gazeta oskarżyła wyższego prokuratora Zweiffela o brak nadzoru, a żandarmerię o pobicie aresztowanych i działanie pod wpływem alkoholu. Podczas procesu Marks wygłosił ponadgodzinne przemówienie, w którym kpił z szacunku dla prawa, z honoru i sumienia państwowych urzędników. Jednocześnie w „Neue Rheinische Zeitung” ukazało się wezwanie do niepłacenia podatków. Taka agitacja musiała być uznana przez sąd za zdradę stanu. Marksa jednak nie aresztowano, by uniknąć ponownych ulicznych rozruchów. Pismo zdobyło sobie rozgłos i Marks postanowił wykorzystać to zainteresowanie, by ośmieszyć rządzącego monarchę. Pomysł miał dość sztubacki. Na pierwszej stronie, zaraz pod tytułem pisma, wydrukowano paszkwil na „Pana Hohenzollerna”, nazywając go „odmieńcem”.
Marksa zdziwiło, że ta poezja nie zjednuje mu zwolenników. Zamiast wywołać entuzjazm stracił poparcie kół, które wprawdzie oburzały się na przemoc i niesprawiedliwość, ale których nie bawiły paszkwile i mętne zapowiedzi zmiany ustroju przez odmowę płacenia podatków. Ponadto w bezpośrednich kontaktach Marks stał się krańcowo nieznośny. Robił sobie wrogów niemal wszędzie. Carl Schurz, dziewiętnastoletni niemiecki rewolucjonista, który miał później zostać generałem wojsk Unii w amerykańskiej wojnie secesyjnej, spotkał Marksa w 1848 roku i tak go opisał:
Nigdy nie spotkałem człowieka, którego zachowanie byłoby tak wyzywające i nie do przyjęcia. Żadnej opinii, która różniła się od jego poglądów, nie poświęcał nawet chwili zastanowienia. Każdego, kto się z nim nie zgadzał, traktował z pogardą. Każdy argument, który mu się nie podobał, zasługiwał na ośmieszenie jako efekt ignorancji przeciwnika lub objaw jego podejrzanych motywów. Pamiętam w szczególności zjadliwe obrzydzenie, którym naznaczał wymowę słowa bourgeois, by podkreślić odpychającą mentalną i moralną zgniliznę tych, do których ten termin się odnosił. Z odrazą mówił o każdym, kto się z nim nie zgadzał (Padover 1980, s. 141).
Ostatni artykuł odredakcyjny, który Marks napisał do „Neue Rheinische Zeitung”, nie budził już żadnych wątpliwości co do tego, czy jego zdaniem rewolucja jest nieunikniona. Na jakiś czas program komunistyczny został sformułowany jako bezwzględna walka. Doświadczania 1848 roku wycisnęły na Marksie głębokie piętno (Padover 1980, s. 147).
Tak, jesteśmy bezwzględni i nie spodziewamy się od was żadnych ustępstw. Gdy przyjdzie nasza kolej, nie wyrzekniemy się terroru. Tak jak się go nie wyrzekli królewscy terroryści działający z Boskiej Łaski i Nadania. Ich postępowanie okazało się w praktyce brutalne, poniżające i ordynarne, a w teorii tchórzliwe, skryte i zdradzieckie – w obu przypadkach bez krzty honoru.
Ostatni numer zawiera zapowiedź nieuchronnego pogromu (Padover 1980, s. 146).
Wróćmy do konfliktu między Marksem i Proudhonem i do jego źródeł. Tam można znaleźć – jak sądzę – przyczynę niepewności Marksa co do tego, która rewolucja służy komunizmowi. Marks proponował kiedyś Proudhonowi, by został członkiem Komunistycznego Komitetu Korespondencyjnego. Proudhon odmówił, podejrzewając, że Komitet będzie służył do narzucania jednolitych poglądów wszystkim członkom. Przestrzegał Marksa, by nie szedł drogą Marcina Lutra, który po odejściu z Kościoła katolickiego stworzył nowy Kościół z własnym systemem ekskomunik i potępień. Tę różnicę zdań zaognił spór o Hegla. Gdy Marks i Proudhon mieszkali w Brukseli, Marks próbował nauczyć Proudhona heglizmu. Proudhon zgodził się na jakieś wyjaśnienia i na dyskusje, ale do uznania metod badawczych przyjętych przez Hegla nie dał się namówić. Natomiast sam próbował przekonać Marksa, że krwawa rewolucja nie jest koniecznym warunkiem przeprowadzenia istotnych zmian społecznych. Przekonywał, że zawsze można uniknąć przemocy i rozlewu krwi, a już z pewnością francuscy robotnicy nie zgodzą się na program polityczny oparty na przemocy. Proudhon był synem francuskiego robotnika i francuskiej chłopki, zatem wiedział, o czym mówi. Co więcej, pamiętając o tym, że Marks pochodził z klasy średniej, nie oszczędził mu szyderczego przycinku, że nie zna robotników i ich lekceważy.
Nasi proletariusze mają pragnienie wiedzy i jest ono tak wyraźne, że nie będą się z Tobą ceregielić, jeśli im zaproponujesz, by je ugasili krwią (cyt. za: Padover 1980, s. 122).
W odpowiedzi Marks postanowił nie ceregielić się z Proudhonem. Napisał Nędzę filozofii, w której zarzuca Proudhonowi, że „bawi się rozwodnionym Heglem”, „wymyśla mistyczne przyczyny”, używa napuszonego języka i nie rozumie historii ludzkości. Marks na nowo prezentuje czytelnikom swoją wizję materializmu historycznego.
Czym jest społeczeństwo w jakiejkolwiek formie? Produktem wzajemnych relacji między ludźmi. Czy ludzie mogą wybrać swoją formę społeczeństwa? W żadnym razie. Przyjmijmy jakiś konkretny poziom ludzkich umiejętności i od razu mamy odpowiednią formę handlu i konsumpcji. Przyjmijmy jakiś konkretny poziom rozwoju produkcji, handlu, konsumpcji i od razu mamy odpowiednią formę społecznej organizacji, odpowiednią strukturę rodziny, społecznych warstw i klas, czyli – jednym słowem – społeczeństwo obywatelskie (cyt. za: Padover 1980, s. 124).
Proudhon rzekomo nie uznaje tej teorii, ponieważ „plącze pojęcia z rzeczami”. Można się domyślać, co Marks miał na myśli. Proudhon konstruuje swój program polityczny w oderwaniu od realnych faktów, żongluje hasłami i nie dba o szanse ich praktycznego zastosowania. Ponadto – jak Marks twierdzi – Proudhon nie studiował przebiegu rewolucji w wiekach XVII, XVIII i XIX. To jest ciekawy argument i ważny dla historii materializmu historycznego.
Zdaniem Marksa rewolucje pełniły różne funkcje w różnych wiekach i osiągały СКАЧАТЬ