Название: Kompas zen
Автор: Mistrz zen Seung Sahn
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Философия
isbn: 978-83-64213-12-0
isbn:
Każdy już posiada dobroć, czyli song, w swoim umyśle. Ona już jest obecna i nie potrzebuje żadnej specjalnej pielęgnacji. Można to w bardzo łatwy sposób postrzec, wybierając się do kina. W większości filmów chodzi o konflikt między pozytywnym bohaterem, a czarnym charakterem. W pewnym momencie historii pozytywny bohater dostaje nieźle w kość – być może znajduje się na krawędzi śmierci. Wydaje się, że mimo wszystko czarny charakter zatryumfuje. To niedobrze! Dlatego, kiedy pozytywny bohater obrywa, wszyscy w kinie myślą: „To nie tak! To nie tak powinno być! Wstawaj! Dołóż temu złemu!”. Jeśli nasz bohater i inni niewinni ludzie w filmie cierpią z powodu tego negatywnego bohatera, wtedy każdy oglądający film denerwuje się. Każdy w kinie ma ten sam umysł, umysł, który współczuje bohaterowi i niewinnie cierpiącym ludziom. Nikt nie chce, aby pozytywny bohater przegrał albo zginął. Następnie, kiedy film się kończy i oczywiście prawie zawsze dobro zwycięża, wszyscy idą do domu w dobrym humorze. Dlaczego tak zawsze jest?
Niepokój, który zawsze odczuwamy przy tego rodzaju scenach, pojawia się z powodu dobroci, która już jest w nas obecna, przez cały czas. Każda ludzka istota jest taka sama. „Wstawaj! Wstawaj! Dołóż temu łobuzowi! Uderz go!” Pojawia się tego rodzaju umysł. Wspólna, identyczna reakcja wszystkich ludzi jest dowodem na wrodzoną dobroć ludzkich istot. Chcemy, aby dobro zwyciężyło. Chcemy widzieć sprawiedliwość. Ta dobroć niekoniecznie jest czymś nadzwyczajnym, co powstało dzięki latom wytężonej duchowej praktyki – jest to naszą prawdziwą naturą, zawsze świetlistą i jasną. Nasza prawdziwa jaźń nie jest niczym innym jak tą spontaniczną dobrocią, tą głęboko współczującą naturą, która zawsze chce pomagać wszystkim istotom. Przez cały czas, zawsze i wszędzie nosimy ją ze sobą. Moja jaźń i wszystkie istoty nie różnimy się od siebie i nigdy nie jesteśmy rozdzieleni. Wszyscy mamy tą samą substancję: skoro ja sam z pewnością nie lubię cierpieć, również nie chcę, aby cierpieli inni. Jeśli całkowicie to urzeczywistnisz, postrzeżesz, dlaczego dobroć urzeczywistnia się w Sandze: to głównie dzięki działaniu z innymi urzeczywistniamy tę dobroć, która już w nas jest, przez cały czas. Inni ludzie stają się lustrem dla moich działań. Niektóre religie mówią o „pierworodnym grzechu”. To prawda, że wszyscy rodzimy się z pewnymi skłonnościami do zadawania cierpienia. Jednak to jest tylko karma, a karmę można kontrolować albo nawet uwolnić się od niej. Jeśli osiągniemy naszą karmę i postrzeżemy, że jest ona zasadniczo pusta, wtedy będziemy potrafili użyć naszej własnej karmy, aby pomóc innym ludziom. Z tego właśnie powodu buddyzm nie głosi istnienia żadnego „pierworodnego grzechu”. Buddyjskie nauczanie wskazuje raczej na wrodzoną dobroć, która jest naszą wrodzoną prawdziwą naturą i prawdziwą naturą wszystkich istot. To jest bardzo ważny punkt. Tak więc prawdziwa dobroć oznacza właściwy kierunek – drogą prowadzącą do jego doświadczenia są wskazania.
Niektórzy być może wciąż nie rozumieją, czym jest ta dobroć. Jeden z moich uczniów powiedział mi kiedyś: „Mistrzu zen, zawsze mówisz o prawdzie i dobroci. Jednak w dzisiejszym opartym na rywalizacji społeczeństwie, jeśli jesteś z natury dobry, wiele osób będzie cię wykorzystywać, i będziesz wiele cierpiał”. To jest bardzo interesujące stwierdzenie. Dlatego ważne jest, aby zrozumieć, że ta dobroć, o której tutaj mówimy, nie ma żadnego „ja, mnie, moje”. Nie ma żadnego oddzielnego poczucia siebie i innych. Jeśli posiadasz prawdziwą dobroć, wtedy nawet cierpienie jest właściwe, ponieważ na tym świecie wszystkie istoty zawsze dużo cierpią – nie tylko istoty ludzkie, ale wszystkie istoty, każdego rodzaju istoty. A skoro wszystkie istoty cierpią, prawdziwy bodhisattwa jest zawsze smutny, ponieważ prawdziwy bodhisattwa odczuwa cierpienia wszystkich istot, przez cały czas, jakby były jego własnymi. One są jego własnymi. Jednak, kiedy bodhisattwa jest smutny, jego cierpienie nie jest dla niego albo dla niej. To nie jest „moje” cierpienie ani „mój” problem. Ten smutek prowadzi bezpośrednio ku współczującemu działaniu, które pomaga innym, ponieważ, kiedy jesteś smutny dla innych istot, ta dobroć, którą wszyscy nosimy wewnątrz, tylko chce pomagać uwolnić innych od cierpienia, którego doświadczają.
Każdy słyszał o Bodhisattwie Ksitagarbha, czyli Ji Jang Bosal (jap. Jizo). Jest to bodhisattwa naszego nieskończonego ślubowania. Przedstawia się go zawsze trzymającego długi kostur z sześcioma pierścieniami. Ji Jang Bosal jest bodhisattwą, który ślubuje wyzwolić od cierpienia wszystkie istoty, nawet jeśli oznaczałoby to konieczność wkroczenia do jakiejś piekielnej krainy, aby je uwolnić. W większości tradycji religijnych, ludzie, którzy trafili do piekieł, są na nie skazani i zapomniani: w buddyzmie ślubujemy wyzwolić wszystkie istoty, nawet te w piekle. Takie jest nasze ślubowanie. Dlatego chińskie znaki oznaczające imię Ji Jang Bosal to Dae won bon jon Ji Jang Bosal. Dae won oznacza Wielkie Ślubowanie. Oznacza to, że kiedy wszystkie istoty zostaną już wyzwolone od cierpienia, wtedy ja stanę się buddą. Ślubuję to. Jeśli choćby jedna istota nie stała się buddą i wciąż pozostaje w krainie cierpienia, nie wkroczę do nirwany. Ślubuje powracać na ten świat życie po życiu, dopóki ostatnia z istot nie zostanie wyzwolona. Naszym Wielkim Ślubowaniem jest mieć taki właśnie kierunek. Druga część tego imienia brzmi bon jon, co oznacza pierwotną twarz. To Wielkie Ślubowanie wyzwolenia wszystkich istot od cierpienia jest naszą pierwotną twarzą – to jest nasza pierwotna natura, albo substancja. Posiadanie Wielkiego Ślubowania nie jest czymś, co robimy; jest czymś, czym jesteśmy, ponieważ to wielkie ślubowanie jest naszą pierwotną naturą. Nasze ślubowanie pomagania innym jest tylko odzwierciedleniem naszej prawdziwej natury, która jest identyczna z pierwotną naturą wszystkich istot – nie jest niczym nadzwyczajnym. Jest to po prostu inna nazwa tej dobroci, o której mówiliśmy wcześniej. Wszyscy już ją w sobie mają, przez cały czas.
Trzy Klejnoty Buddy, Dharmy i Sanghi prowadzą do „świętości, mokszy, wyzwolenia”. Kiedy spojrzysz, co stoi za nimi, zobaczysz, że Trzy Klejnoty nie są niczym wyjątkowym. Budda nie jest wyjątkowy. Dharma nie jest wyjątkowa. Sangha również nie jest wyjątkowa. Jakie jest jego albo jej zadanie? Co jest ostateczną funkcją Trzech Klejnotów? Dlaczego każdy buddysta, niezależnie od tradycji, przyjmuje w nich schronienie? Jak już powiedzieliśmy powyżej, kiedy osiągasz prawdziwe piękno, stajesz się buddą: wszystko co widzisz, słyszysz, wąchasz, smakujesz, dotykasz i myślisz jest pięknem, właśnie takie, jakie jest. Kiedy osiągniesz prawdę i właściwą Drogę, osiągniesz Dharmę. A kiedy osiągniesz swoje właściwe życie, i będziesz w stanie bez przeszkód działać, pomagając wszystkim istotom uwolnić się z tej cierpiącej krainy, osiągniesz Sanghę. Dlatego właśnie mówimy, że Trzy Klejnoty prowadzą do świętości.
Jednak ta świętość nie jest świętością. Twój umysł jest pierwotnie czysty i jasny: to jest prawdziwa świętość. To jest twoja pierwotna natura. Świętość jest tylko nazwą na coś, co nie posiada żadnej nazwy. Pierwotnie wszystko jest całkowicie puste i nie posiada nazw ani form. Osiągnięcie faktu, że wszystko jest puste, jest lepsze od jakiejś niezwykłej idei świętości. Istnieje pewien wiersz, napisany przez niemieckiego chrześcijańskiego mistyka Angelusa Silesiusa, który mówi:
СКАЧАТЬ