Kompas zen. Mistrz zen Seung Sahn
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kompas zen - Mistrz zen Seung Sahn страница 17

Название: Kompas zen

Автор: Mistrz zen Seung Sahn

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Философия

Серия:

isbn: 978-83-64213-12-0

isbn:

СКАЧАТЬ nauczanie Buddy po osiągnięciu przez niego oświecenia brzmiało: życie jest cierpieniem. Wszystko jest nietrwałe; nic nigdy nie trwa w tej samej formie, ponieważ wszystko nieustannie się zmienia, zmienia, zmienia, bez przerwy. Ponieważ wszystko jest nietrwałe, ludzkie istoty nieprzerwanie doświadczają Ośmiu Cierpień.

      Narodziny, starość, choroba, śmierć

      Narodziny, starość, choroba i śmierć są podstawą całego cierpienia. Narodziny oznaczają codzienne życie: każda żyjąca istota tego doświadcza, i jest to początkiem wszystkich innych cierpień. Istoty ludzkie rodząc się, krzyczą: „Łaaaaa!”. Zastanów się nad tym przez chwilę: przychodzimy na ten świat, krzycząc. To jest bardzo ważne. W Korei mówimy, że krzyk nowo narodzonego dziecka brzmi jak „Ku ahhh!”. Ku oznacza „uratuj”, ah oznacza „mnie”, dlatego pierwsze słowa na tym świecie, jakie wszyscy wypowiadamy, brzmią: „Proszę, uratuj mnie! Aaaa, uratuj mnie!”. Ha ha ha ha! „Proszę, pomóż mi!” „Ku ahhh!” Ha ha ha ha! [Śmiech z sali.] Nasze własne doświadczenie pokazuje, że życie rozpoczyna się pewnym rodzajem cierpienia. Nie jest to tylko buddyjski pogląd. Ile dzieci pojawia się na tym świecie, uśmiechając się albo na głos śmiejąc, i śpiewając: „Och, ha, ha, ha! Jak miło się tu znaleźć”? To nigdy się nie zdarza! Dzieci przychodzą na ten świat, płacząc, doznając bólu, zimna i wilgoci. Lekarz uderza dziecko i odcina pępowinę. Wszędzie jest krew. W czasie porodu sprawiamy również wiele bólu naszej matce. To wszystko nie jest takie wspaniałe, ale taka jest ludzka droga.

      To dopiero początek. Z wychowaniem dzieci związane jest wiele pracy i zmartwień. Aby zarobić na życie w tym bardzo konkurencyjnym środowisku dzisiejszego świata, wszyscy rodzice muszą nieustannie borykać się z trudnościami i cierpieniem. Jednak większość ludzi uważa swoje dzieci za przedłużenie siebie samych, dlatego nie widzą, czym ten ból naprawdę jest. Przyzwyczajają się do cierpienia. Chcą pomóc swoim dzieciom, aby osiągnęły sukces. To jest naturalna i wspaniała motywacja, jednak gdzieś głęboko w swoich umysłach większość ludzi angażuje się w posiadanie i wychowywanie dzieci po to, aby ich geny trwały wiecznie. Myślą: „Tak jak im się teraz poświęcam, na starość moje dzieci będą mnie ochraniać, będą służyć za moją laskę”. Nieustanne dostarczanie jedzenia, ubrania, mieszkania, kieszonkowego oraz ogromne wydatki na wykształcenie i opiekę zdrowotną zapewniane są z wielkimi problemami i nieustanną walką, ale nie myśli się o tym jak o bólu, jak bardzo by się w dzisiejszych czasach z tego powodu nie  cierpiało. Szczególnie koreańscy i japońscy rodzice cierpią wiele niedostatków, wychowując swoje dzieci i starając się, aby trafiły do dobrych szkół. Z powodu niekończących się nadziei, jakie wiążą ze swoimi dziećmi, rodzice dobrowolnie skazują się na ogrom bólu i cierpienia. Akceptują tę męczarnię jako swoje życie.

      Jak widzimy, życie samo w sobie ma pewne przyjemne strony, jednak głównie doświadczamy różnych rodzajów cierpienia. Musimy nieustannie walczyć o to, aby mieć wystarczająco dużo jedzenia, utrzymać miejsce zamieszkania, zdobyć ubranie i zapewnić temu ciału opiekę medyczną. Łatwo się o tym wszystkim mówi, ale czy to jest tak naprawdę takie łatwe? Wielu Azjatów przyjeżdża do Stanów Zjednoczonych i bardzo ciężko pracuje, aby tutaj żyć. Biorą nadgodziny, spłacają pożyczki, próbują zgromadzić wiele dóbr materialnych, aby udowodnić innym, że ich ciężka praca i cnota opłaciły się. Jednak latami nie dojadają, nie ubierają się w te wszystkie rzeczy, na które tak ciężko pracowali, i mało śpią. Ich zdrowie zaczyna się pogarszać. Leżąc w szpitalu, zastanawiają się: „Co to w ogóle jest? O co tu tak naprawdę chodzi?”.

      Spotkałem wiele takich osób. Miałem pewnego przyjaciela – człowieka sukcesu, bardzo bogatego i sławnego koreańskiego biznesmena. Osiągnął w interesach wszystko, współpracował z wieloma ważnymi postaciami życia politycznego i gospodarczego. Jego dzieci chodziły do najlepszych amerykańskich uczelni. Wszystkie pożeniły się z równie udanymi partnerami i wygodnie żyły. Miał zdrowe wnuki. Bardzo dużo podróżował i miał wiele godnych pozazdroszczenia doświadczeń. Pewnego dnia, kiedy piliśmy razem herbatę, zapytałem go: „Panie Lee, zrobił Pan to, to i to. Doświadczył Pan tego i tego. Pana dzieci osiągnęły sukces i są szczęśliwe. Co Pan przez to wszystko osiągnął?”.

      Bez najmniejszego wahania odpowiedział: „Nic”. To jest bardzo dziwne! Ale to jest zwykły ból istnienia i smutek życia. Jak bardzo byś się nie starał i nie cierpiał dla różnych rzeczy, niczego nie uzyskasz. Zdarza się to tak często, że uważa się to za normalne. Dlatego właśnie Budda pokazał nam, że życie jest cierpieniem. Takie są pierwsze owoce narodzin.

      Następnie wszyscy się starzeją. Ale dlaczego starzenie się jest tak bolesne? Kiedy się starzejesz, tracisz swoją siłę. Kiedy tracisz swoją siłę, ludzie zaczynają cię lekceważyć. Widzimy czasami, jak ludzie starsi pracują wspólnie z młodymi. Starsza osoba popełnia błąd, a młodsza się śmieje. Młodzi ludzie często traktują starszych jak dzieci. Kiedy starsi to widzą, gniewają się. „Co? Myślisz, że nie zrobię tego tylko dlatego, że jestem już stary?” To takie smutne być starym. Kiedy się zestarzejesz, choćbyś nie wiem jak próbował, nie możesz już robić różnych rzeczy tak samo dobrze jak kiedyś. To jest bardzo frustrujące. Nie masz energii. Również, kiedy się zestarzejesz, nie wyglądasz już tak ładnie. Masz wory pod oczami. Twój nos staje się ostry i cienki. Wargi stają się cienkie i ciemnieją. Twoje uszy nie słyszą już tak dobrze jak kiedyś. Na twoim czole pojawia się wiele kiedyś niewidocznych zmarszczek. Być może potrzebujesz już laski albo wózka. Starość nie wygląda wcale różowo. Nawet małe dzieci się z tego stanu nabijają. Wydawało ci się, że twoja młodość będzie trwać wiecznie, ale bardzo szybko zdajesz sobie sprawę, że wszystkie twoje włosy posiwiały. Kiedy wypadną ci zęby, nawet przeżuwanie stanie się dziwnym doświadczeniem, a kiedy będziesz się śmiał, dla innych będzie to jeszcze śmieszniejsze. Dlatego czujesz się smutny i sfrustrowany; dlatego właśnie Budda nauczał, że starzenie się jest jednym z cierpień.

      Niektórym ludziom wydaje się, że potrafią zatrzymać ten proces starzenia, ale są w błędzie. Mniej więcej trzydzieści lat temu, kiedy nauczałem w Tokio, jedna z moich uczennic, pani Kim, przyprowadziła do mnie swoją córkę. Jej córka nieustannie narzekała na fakt, że wkrótce skończy czterdzieści lat. Mówiła: „Och, moja twarz się starzeje. Jest mi tak smutno. Nie podoba mi się moja twarz!”. Przychodziła do świątyni, ale nie mogła śpiewać. Każdy mocno śpiewał „Kwan Seum Bosal, Kwan Seum Bosal, Kwan Seum Bosal”, nawet kobiety dużo od niej starsze, ale ona nie mogła śpiewać. Nie mogła też robić pokłonów. Siedziała tylko w kącie i spoglądała w lusterko. „Moja twarz nie wygląda dobrze.” Miała prawie czterdzieści lat, także pojawiło się już kilka zmarszczek. „Och, nie podoba mi się to. Moja twarz nie jest już ładna.” [Śmiech.]

      Przez następny miesiąc nie pojawiała się w świątyni. Nikt nie miał pojęcia, co się z nią stało. Po sześciu miesiącach odwiedziła mnie starsza pani Kim, tym razem z jeszcze młodszą córką. Zapytałem: „Kto to jest?”.

      „Och, to moja córka.”

      „Twoja córka? Nigdy jej nie poznałem.”

      „Oczywiście, że tak. Mam tylko jedną córkę. Poznałeś ją kilka miesięcy temu.” Ale ja nie byłem w stanie jej rozpoznać – wyglądała na dwadzieścia pięć, może dwadzieścia osiem lat.

      Dlatego zapytałem: „Kim jesteś?”.

      „Jestem córką pani Kim.”

      „W jaki sposób stałaś się taka młoda?”

      „Przeszłam operację.”

СКАЧАТЬ