Название: Damy Władysława Jagiełły
Автор: Kamil Janicki
Издательство: PDW
Жанр: Биографии и Мемуары
isbn: 9788308072462
isbn:
Ten incydent udało się puścić w niepamięć. Katastrofa nadciągnęła jednak z innej strony. Opolczyk żyrował kredyty Jagiełły, ale sam był zadłużony po uszy. Pożyczki na ogromne sumy brał u Krzyżaków. Zastawił im nawet… własną mitrę książęcą! Nie rozumiał chyba, że wybrał najgorszych, najbardziej bezwzględnych lichwiarzy. W 1390 roku Krzyżacy siłą zajęli pograniczne zamki Opolczyka – na Kujawach lub w ziemi dobrzyńskiej. Argumentowali, że to kara za zaległości. I za zbytnie spoufalanie się z Polakami.
Przyparty do muru Opolczyk ostatecznie stanął po stronie wierzycieli. Zgodził się nawet zastawić im najważniejszą twierdzę na Kujawach, Złotorię. A więc w praktyce: oddać część Polski, którą w opinii dworu krakowskiego mógł zarządzać, ale nie miał prawa przekazywać jej najgorszym wrogom królestwa. Wojna stała się nieunikniona[32]. I nie była jedyna, bo od 1389 roku trwał bunt królewskiego kuzyna, Witolda Kiejstutowicza. Dynasta, który w 1386 roku ochrzcił się wraz z Jagiełłą, teraz wypowiedział mu posłuszeństwo i uciekł do Krzyżaków. Ci zaś z impetem i przy wsparciu ochotników z Francji, Niemiec oraz Anglii uderzyli na Litwę. Dotarli aż pod stołeczne Wilno i zamknęli je w pierścieniu oblężenia[33].
Pieczęć Władysława Opolczyka. Dla Ludwika Węgierskiego śląski Piast był niezastąpionym pomocnikiem. Dla Władysława Jagiełły – wrogiem rozdrapującym granice królestwa.
Król zmagał się z inwazją na rodzinne ziemie, nieuchronnie zmierzał do konfliktu z Opolczykiem i nie mógł być pewny dalszej lojalności Siemowita. Wtedy właśnie – w samym środku najgorszego huraganu – dotarła do niego wiadomość, że porwano jego matkę chrzestną wraz z córką. W innych okolicznościach zapewne skierowałby poselstwo prosto do suwerena Wisła Czambora, a więc króla Czech. Zażądałby reakcji, rozesłał wici po Europie, by wzmocnić nacisk na sąsiada, może nawet zagroziłby własną interwencją. W 1389 roku, a tym bardziej w 1390, nie mógł jednak zrobić nic takiego. Jakiekolwiek, choćby najdelikatniejsze, wystąpienie groziło tym, że sytuacja ciężka zamieni się w krytyczną. Wacław IV Luksemburski poza Czechami kontrolował też Brandenburgię. Jagiełło nie mógł sobie pozwolić na to, by go zrażać i dawać mu pretekst pozwalający dołączyć do wojny.
Jadwiga z Pilczy i Łańcuta trwała w oporze i wyczekiwała pomocy. Syn chrzestny nie był jednak w stanie udzielić jej wsparcia. A przynajmniej – nie mógł tego zrobić jawnie i osobiście. W grę wchodziły działania dyskretne, zakulisowe, wręcz na poły szpiegowskie. Jagiełło, zawsze lojalny wobec ludzi, którzy okazali mu wierność, szybko znalazł odpowiedniego człowieka. Wielmożę gotowego wziąć na siebie ryzyko, będącego czeskim poddanym (by nie padł zarzut, że Polacy wtargnęli na ziemie Wacława), potrafiącego zachować tajemnicę, a przede wszystkim zdolnego przeprowadzić operację specjalną, do której się przymierzano. Wybór padł na Jana z Jičina.
Był to pan Kravař, położonych między Opawą a Ostrawą na pograniczu Śląska i Moraw. Wywodził się z rodu czeskich Odrowążów, z gałęzi od dawna utrzymującej bliskie kontakty z polskim tronem. Wiadomo, że król Kazimierz Wielki wstawiał się za ojcem Jana z Jičina u samego papieża. Relacje utrzymywały się pomimo wygaśnięcia dawnej linii monarszej. Jagiełło poprosił o pomoc człowieka „lojalnego oraz walecznego”. I się nie zawiódł[34].
Było oczywiste, po której stronie w narastającym konflikcie stanie Wiseł Czambor. Zapewne jeszcze przed porwaniem zbliżył się do Krzyżaków. Nie można nawet wykluczyć, że to rycerze zakonni zachęcali go do brawurowej eskapady. Czyn Wisła Czambora nadszarpywał prestiż króla, zaogniał relacje w regionie i pogłębiał chaos. A więc rodził te wszystkie skutki, na których zależało podstępnym zakonnikom.
W listopadzie 1390 roku Wiseł przebywał w samej stolicy państwa krzyżackiego, Malborku. Zawarł wówczas pakt z zakonem, gwarantując, że będzie mu służyć zbrojnie przez siedem lat, wraz z setką kopijników i drugą setką strzelców. Jakby tego było mało, układał się też z Siemowitem IV. Jakiś czas wcześniej – może za własne pieniądze, a może za srebro Krzyżaków – Ślązak wziął od mazowieckiego księcia w zastaw Kruszwicę. Teraz negocjował jej zwrot. Rzecz mieli finansować oczywiście zakonnicy z czarnymi krzyżami na płaszczach, dążący do tego, by uzależnić od siebie każdego władcę związanego z Jagiełłą.
Wiseł Czambor, do niedawna będący nikim, nagle wszedł do politycznej pierwszej ligi. Wielki mistrz i książę Mazowsza rozmawiali z nim jak z partnerem, bo już przeliczali w myślach skarby, jakie rycerz zagarnie porwanej żonie i teściowej. Wszyscy trzej pospieszyli się jednak w swoich rachubach. Wiseł robił interesy na Kujawach i w Prusach, a tymczasem jego więźniarki tkwiły w bliżej nieokreślonej twierdzy na Śląsku. Na pewno znajdowały się pod strażą, a porywacz zadbał, by nikogo do nich nie dopuszczano. Najwidoczniej jednak nie wziął pod uwagę, jak bardzo nastąpił na odcisk Władysławowi Jagielle.
Może siłą, a może podstępem Jan z Jičina dostał się na zamek, obezwładnił wartowników i odbił panią Pilczy oraz jej córkę. Stało się to najpóźniej w listopadzie 1390 roku, bo już 14 grudnia Jadwiga wystawiła dokument dla klasztoru Dominikanów w Łańcucie. Wdzięczna za uwolnienie z rąk Czambora, przekazała sługom Bożym karczmę oraz staw rybny.
Wiseł Czambor nie zareagował. Nie mógł: już miał na ogonie Polaków. Tak długo, jak przebywał na terenie podległym Czechom, był nietykalny. Ale na Kujawach Jagiełło nie zamierzał mu odpuścić. W 1391 roku ruszyły otwarte przygotowania do wojny z Władysławem Opolczykiem. Zanim jednak armie koronne uderzyły na włości nieprzewidywalnego dłużnika Krzyżaków, kilka oddziałów wysłano przeciw Kruszwicy. Wiseł Czambor odparł pierwszy atak, a nawet zadał siłom Jagiełły kompromitujące straty. Padło sto dwadzieścia koni, wielu rycerzy było rannych i zabitych. Polacy jednak nie odpuszczali. Mieli najwidoczniej jasny rozkaz: pojmać wroga za wszelką cenę. Tak jak on wcześniej pojmał matkę i siostrę chrzestną monarchy.
Wiosną 1392 roku wydawało się już, że jest po wszystkim. Wiseł trafił do niewoli, zamknięto go w zamku w Przedeczu. Wtedy jednak do walki włączył się neutralny dotąd Siemowit IV. Książę Mazowsza niespodziewanie obległ Przedecz. I odstąpił od jego murów dopiero w reakcji na jawne pogróżki Jagiełły.
Król trzymał Wisła w potrzasku jeszcze przez kilka tygodni. W końcu jednak pozwolił go wypuścić za sowitym okupem. Zainkasował dwadzieścia cztery tysiące groszy praskich, a więc około czterdziestu kilogramów srebra[35]. Można się oczywiście dziwić, że wobec poczynionej zniewagi i w obliczu krzywdy, jaką poniosła Elżbieta, monarcha zadowolił się pieniężną rekompensatą. Tak jednak wcale nie było. Jagiełło rozumiał po prostu, że sam w świetle prawa niewiele może uczynić. W każdym razie dużo mniej niż nowy, żądny zemsty mąż Elżbiety.
RYCERZ NA CZESKIM KONIU
Kolejny zwrot akcji w życiorysie Elżbiety okazał się nie mniej zaskakujący od dotychczasowych. Jan z Jičina uwolnił dostojne więźniarki, po czym – jak należy przypuszczać – przewiózł je do jednej ze swoich siedzib, by tam ochłonęły i zebrały siły przed podróżą do Polski. Wedle życzeń króla czeski rycerz roztoczył opiekę nad paniami Pilczy. Gwarantował, że w razie powrotu Wisła lub ataku jego ludzi stanie w ich obronie.
Fizycznie nic już nie groziło wdowie i jej córce. Perspektywy wcale nie były jednak różowe. Wiseł miał podstawy twierdzić, że jest mężem Elżbiety. СКАЧАТЬ