Damy Władysława Jagiełły. Kamil Janicki
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Damy Władysława Jagiełły - Kamil Janicki страница 3

Название: Damy Władysława Jagiełły

Автор: Kamil Janicki

Издательство: PDW

Жанр: Биографии и Мемуары

Серия:

isbn: 9788308072462

isbn:

СКАЧАТЬ właśnie Jadwigę z Pilczy spotkał tak wielki honor? Co sprawiło, że małopolska możnowładczyni wystąpiła w roli właściwszej dla koronowanych lub przynajmniej noszących książęce mitry głów? Chodziło o rodzinę – odpowiadają zgodnie historycy. Albo nawet obie rodziny. Tę, w której się urodziła, i tę, do której weszła z chwilą małżeństwa.

      Jadwiga była córką najbliższego doradcy Kazimierza Wielkiego, Jana herbu Leliwa, z księżycem i gwiazdą na tarczy. To jej ojciec zachęcił Piasta do ambitnej ekspedycji na Ruś Czerwoną, która pozwoliła przemienić chwiejny zlepek prowincji w państwo o niemal imperialnych zakusach. Jadwiga była też siostrą wojewody krakowskiego Spytka, jednego z najpotężniejszych ludzi nad Wisłą i wielkiego promotora paktu z Jagiełłą. Rodzina – od głównej siedziby, czyli Melsztyna, nazywana Melsztyńskimi – nie miała dumnych tradycji i długiej historii. Jej członków cechowała jednak wyjątkowa rzutkość właściwa ludziom znikąd, pragnącym za wszelką cenę sięgnąć szczytu. Melsztyńscy zaskarbili sobie sympatię ostatniego Piasta w koronie, potrafili zręcznie lawirować w burzliwych realiach bezkrólewia, a wreszcie – przyłożyli rękę do wprost szaleńczego projektu unii polsko-litewskiej.

      Sekret ich powodzenia krył się nie tylko w politycznej zręczności, lecz także w rzadkiej u polskich możnowładców smykałce do interesów. Melsztyńscy wiedzieli, że władza opiera się na srebrze. I że najwięcej mają jej nie ci, którzy zagarniają bogactwo od poddanych lub się zapożyczają, ale ci, co wykopują skarby prosto z ziemi. Już dziadek Jadwigi, wieloletni kasztelan krakowski Spycimir, był chwalony przez króla, że wielce się przysłużył Polsce „szukaniem wszelkiego rodzaju kruszców”. W nagrodę urzędnik otrzymał w 1350 roku prawo wydobywania we własnych dobrach złota, srebra, ołowiu i miedzi. Wkrótce umarł, ale pałeczkę przejął po nim syn Jan. Nie tylko bogacił się on na kopalniach, ale nawet pomagał zredagować pierwszą w dziejach kraju ustawę górniczą. A że był prawdziwym krezusem, to mógł przebierać w kandydatach do ręki swojej jedynej córki – Jadwigi. Zapewnił dziewczynie ogromny posag i około roku 1370 wydał ją za mąż za Ottona z Pilczy[9]. Człowieka nie tak zamożnego jak on sam, ale za to szczycącego się drzewem genealogicznym o niezwykle bujnych gałęziach i starym, potężnym pnisku.

      Mąż Jadwigi z dumą pieczętował się herbem Topór. Wywodził swój ród aż od żyjącego w XI stuleciu palatyna Sieciecha, chorobliwie ambitnego urzędnika, któremu zarzucano, że pragnął wygubić dynastię Piastów i zapoczątkować nad Wisłą nowy ród panujący. Mówiono o Sieciechu, że wdał się w romans z królową, co niemal na pewno było wierutnym kłamstwem. Ale powiadano też, że robił wszystko, by pomnożyć potęgę własną i swoich rodowców. A to już absolutna prawda. Zagarnął całą niemal władzę przynależną księciu. Prowadził jego armie, kontrolował dwór, mianował urzędników. Bił nawet własne monety, jakby już przygotowywał się do zajęcia tronu. Zamierzył się jednak na zdobycz zbyt wielką nawet jak na jego możliwości. W następstwie brutalnej wojny domowej został pozbawiony tytułów, przegnany, chyba też oślepiony. Dynastia Sieciecha nie zajęła miejsca piastowskiej. Ale jego ród nie nabrał też wcale pokory. Już w kolejnym pokoleniu krewniacy palatyna powrócili do ścisłej elity władzy. I pozostali w niej przez całą epokę[10].

      Aż do początków XIV wieku mówili o sobie: potomkowie Sieciecha. Potem jednak zaczęli się mianować Toporczykami, od przyjętego herbu[11]. Emblemat topora zdobił dziesiątki zamków i siedzib rycerskich w kraju. Zawisł też na murach Pilczy, pięćdziesiąt kilometrów na północny zachód od Krakowa. W imponującej pogranicznej warowni, której panem był Otto.

      W jego życiorysie, podobnie jak w życiorysach większości możnych tej epoki, znacznie więcej jest zagadek i białych plam niż potwierdzonych faktów. Nie wiadomo, kiedy się urodził ani kiedy dokładnie wszedł na arenę wielkiej historii. Jan Długosz twierdził, że już u schyłku lat czterdziestych XIV wieku Otto na polecenie króla Kazimierza przymusem ściągał podatki z dóbr kościelnych. Był tak bezwzględny, uporczywy, a przede wszystkim skuteczny w swych działaniach, że biskup Krakowa w odpowiedzi obłożył go ekskomuniką. Spór o pieniądze, podsycany jeszcze przez pana na Pilczy, zaognił się do tego stopnia, że wreszcie król kazał utopić w Wiśle księdza Baryczkę – biskupiego wysłannika, który poza wyzyskiem zarzucał też Piastowi uwłaczającą niemoralność.

      Otto jawi się w tej opowieści jako człowiek stanowczy i aż do granic lojalny wobec króla. Historycy nie podważają tych cech jego charakteru. Ale już wiadomości o udziale Toporczyka w niesławnej „aferze Baryczki” budzą poważne wątpliwości. Wedle dokumentów pierwsze istotne urzędy Otto objął dopiero parę lat później. Nie miał więc podstaw, by już w piątej dekadzie stulecia łupić Kościół, wchodzić w spory z kurią i maczać palce w morderstwie. Długosz obsadził go w roli, by nadać historii wyraźniejsze ramy. Nie po raz pierwszy i nie ostatni przekręcił losy tej konkretnej rodziny.

      Potwierdzona kariera Ottona z Pilczy ruszyła z kopyta po roku 1350. Postępowała ekspresowo, a majątek mężczyzny rósł w oczach. Skala sukcesu nikogo nie dziwiła. Otto trafił w to jedno miejsce i w ten jeden krótki okres, gdy dobrze urodzony Małopolanin mógł niemal z dnia na dzień stać się bogaczem i osobistością. Działał na terenie Rusi Czerwonej, świeżo włączonej w granice państwa Piastów.

      Został starostą zajętych terenów, a więc oczami, uszami, a zwłaszcza pięścią rezydującego w dalekim Krakowie króla. Rozstrzygał w jego imieniu spory, rozgraniczał ziemie, zaprowadzał na wschodzie polskie porządki i pomagał pobratymcom robić interesy. W 1354 roku wyprosił też u papieża pozwolenie na wyjazd do Ziemi Świętej. Oficjalnie: w celach religijnych. W rzeczywistości raczej po to, by pod przykrywką pielgrzymki podjąć pertraktacje z Tatarami.

      Musiał się dobrze spisywać, bo na urzędzie trwał tak długo, jak żył król Kazimierz. Od władcy dostał też niebagatelną nagrodę: rozległe dobra ziemskie usytuowane dokładnie na granicy między Małopolską i Rusią, wraz z niedawno założonym miastem Łańcutem. Odtąd dysponował więc majątkami osłaniającymi z obu stron, z zachodu i ze wschodu, stołeczną prowincję kraju.

      Zgon władcy nie zakończył kariery Ottona. Wprost przeciwnie. Talenty obrotnego polityka i zarządcy postanowiła wykorzystać nowa królowa, Elżbieta Łokietkówna. Na jej polecenie Otto został starostą generalnym całej Wielkopolski. Potem pełnił jeszcze funkcje wojewody i starosty sandomierskiego, a także był kasztelanem wiślickim. Pociągnął na wojnę z Litwinami w 1377 roku, brał udział w wielkiej grze politycznej okresu bezkrólewia i… umarł w gorących dniach, gdy rozstrzygała się przyszłość państwa.

      Kiedy do Krakowa zawitał Jagiełło, Otto z Pilczy leżał w grobie od co najmniej trzynastu miesięcy[12]. Pozostawił niewątpliwie młodszą od siebie żonę Jadwigę. Dostojna matrona, którą w roku 1386 wybrano na matkę chrzestną przyszłego króla, mogła mieć niespełna czterdzieści lat. Ale mogła też być zaledwie dwudziestoparolatką.

      Wybitny genealog Włodzimierz Dworzaczek wyrokował, że jeśli Otto nie żył, to o pozycję Jadwigi zadbał jej brat, wojewoda krakowski Spytko. I głównie za jego sprawą kobieta została gwarantką nawrócenia księcia. Podobnie sprawę oceniali inni badacze. Zdaniem właściwie wszystkich wyniesienie wdowy było efektem działań bliskich jej mężczyzn. Ale na pewno nie jej samej[13]. Prawda wyglądała chyba inaczej. Jadwiga oprócz potężnego brata miała też… ogromne pokłady samozaparcia. I potrafiła z determinacją przeciwstawiać się normom obowiązującym od stuleci.

      Otto z Pilczy nie miał męskiego potomka, a w każdym razie żadnego, który przeżył dzieciństwo i został odnotowany w jakichkolwiek źródłach. Jedynym owocem trwającego kilkanaście lat małżeństwa była córka СКАЧАТЬ