Niespokojna krew. Роберт Гэлбрейт
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niespokojna krew - Роберт Гэлбрейт страница 30

Название: Niespokojna krew

Автор: Роберт Гэлбрейт

Издательство: PDW

Жанр: Ужасы и Мистика

Серия: Cormoran Strike prowadzi śledztwo

isbn: 9788327160645

isbn:

СКАЧАТЬ – spytał, gdy pani Gupta wyszła. – Dlatego, że nie była zarejestrowana czy…?

      – Och, to pan nie wie? – zdziwił się Gupta. – Nie, nie. Ponieważ potem dużo dyskutowano na temat tego, czy ona rzeczywiście była kobietą. – Uśmiechając się na widok zdziwionej miny Strike’a, wyjaśnił: – Zaczęło się od Brennera. Wychodząc, minął tę kobietę, i potem powiedział śledczemu, że na podstawie tej krótkiej styczności z ową osobą uznał ją za mężczyznę, a później był zdziwiony, słysząc, że jednak chodziło o kobietę. Gloria powiedziała, że była to przysadzista młoda pani o śniadej karnacji. Wspomniała też o cygańskiej urodzie, co było określeniem niezbyt poprawnym politycznie, ale właśnie tak to ujęła. Oczywiście nikt więcej nie widział tej osoby, więc nie mogliśmy tego ocenić. Szukano jej, ale nikt się nie zgłosił, a ponieważ brakowało informacji świadczących o tym, że mogło być inaczej, śledczy wywierał na Glorię duży nacisk, by powiedziała, że jej zdaniem pacjentka była tak naprawdę mężczyzną w przebraniu albo przynajmniej że Gloria mogła się pomylić, biorąc ją za kobietę. Gloria jednak uparcie twierdziła, że potrafi odróżnić mężczyznę od kobiety.

      – Tym śledczym był Bill Talbot? – spytał Strike.

      – Właśnie on – odparł Gupta, sięgając po herbatę.

      – Czy pana zdaniem chciał wierzyć, że ten pacjent był mężczyzną przebranym za kobietę, ponieważ…

      – Ponieważ Dennis Creed czasami przebierał się za kobietę? Tak – powiedział Gupta. – Tylko że wtedy nazywaliśmy go Rzeźnikiem z Essex. Poznaliśmy jego prawdziwe nazwisko dopiero w siedemdziesiątym szóstym. A jedyny dostępny wtedy rysopis Rzeźnika wskazywał na śniadego i przysadzistego mężczyznę. Przypuszczam, że właśnie dlatego Talbot nabrał podejrzeń, ale…

      – Byłoby dziwnie, gdyby Rzeźnik z Essex wszedł w damskim przebraniu do przychodni i zaczekał na swoją kolej?

      – No cóż… właśnie – przyznał doktor Gupta.

      Na chwilę zapadła cisza, w której Gupta sączył herbatę, a Strike przeglądał notatki, sprawdzając, czy spytał o wszystko, co chciał wiedzieć. Pierwszy odezwał się Gupta.

      – Poznał pan Roya? Męża Margot?

      – Nie – powiedział Strike. – Zatrudniła mnie jej córka. Dobrze pan go znał?

      – Bardzo powierzchownie – odrzekł Gupta.

      Odstawił filiżankę na spodek. Jeśli Strike kiedykolwiek widział człowieka chętnego, by powiedzieć coś więcej, to był nim właśnie Dinesh Gupta.

      – Jakie zrobił na panu wrażenie? – spytał Strike, dyskretnie zsuwając zatyczkę z długopisu.

      – Wydał mi się rozpieszczony – powiedział Gupta. – Bardzo rozpieszczony. Przystojny mężczyzna, z którego matka zrobiła królewicza. My, indyjscy chłopcy, sporo na ten temat wiemy, panie Strike. Poznałem matkę Roya na grillu, o którym już wspominałem. Wybrała mnie sobie na partnera do rozmowy. Snobka, co tu kryć. Uważała, że recepcjonistki i sekretarki nie zasługują na jej czas. Niespecjalnie kryła, że jej zdaniem synowa nie jest partią godną jej syna. Taka opinia nie należy też do rzadkości wśród indyjskich matek. On cierpi na hemofilię, prawda? – spytał Gupta.

      – Nic mi o tym nie wiadomo – odrzekł zaskoczony Strike.

      – Tak, tak – powiedział Gupta. – Tak mi się wydaje. Był z zawodu hematologiem i jego matka mi powiedziała, że wybrał taką specjalizację z powodu własnej dolegliwości. Widzi pan? Bystry, kruchy chłopczyk i dumna, nadopiekuńcza matka. Jednak mały królewicz wziął sobie za żonę kogoś zupełnie niepodobnego do swojej matki. Margot nie należała do kobiet, które porzucą pacjentów albo kursantki, by pędzić do domu i szykować Royowi kolację. Powiedziałaby raczej, żeby sam ją sobie przygotował… albo żeby poprosił o to swoją kuzyneczkę – ciągnął Gupta z rodzajem delikatności, z którym wcześniej wspomniał o „czarnych kobietach”. – Tę dziewczynę, której płacili za opiekę nad dzieckiem.

      – Czy Cynthia była na grillu?

      – Tak miała na imię? Owszem, była. Nie rozmawiałem z nią. Nosiła na rękach córkę Margot, gdy Margot zabawiała gości.

      – Myślę, że policja przesłuchała Roya – powiedział Strike, który w rzeczywistości nie wiedział tego na pewno, lecz po prostu założył, że tak było.

      – Oczywiście – potwierdził Gupta. – To dopiero interesująca historia. Inspektor Talbot powiedział mi na początku przesłuchania, że Roy został całkowicie wykluczony z dochodzenia. Zawsze wydawało mi się dziwne, że podzielił się ze mną taką informacją. Nie sądzi pan? Od zniknięcia Margot minął raptem tydzień. Chyba dopiero zaczynało do nas wszystkich docierać, że jednak nie zaszła żadna pomyłka, że nie istnieje żadne niewinne wyjaśnienie. W pierwszych dniach wszyscy mieliśmy pełne nadziei teoryjki. Może była zestresowana, nie radziła sobie i gdzieś wyjechała. Albo może zdarzył się wypadek i leżała teraz nieprzytomna i niezidentyfikowana w szpitalu. Jednak z biegiem dni, gdy sprawdzono szpitale, jej zdjęcie było we wszystkich gazetach i wciąż brakowało o niej wieści, wszystko nabrało bardziej złowrogiej wymowy. Wydało mi się niezwykle osobliwe, że komisarz Talbot poinformował mnie niepytany, że Roy jest poza podejrzeniem, że ma niepodważalne alibi. W zasadzie to ten Talbot zrobił dziwne wrażenie na nas wszystkich. Zachowywał się jak nawiedzony. Często przeskakiwał od pytania do pytania. Chyba próbował mnie uspokoić – powiedział Gupta, sięgając po trzeci herbatnik. Przyjrzał mu się z namysłem i podjął: – Chciał, żebym wiedział, że mój kolega po fachu jest czysty, że nie ma powodu do niepokoju, że jego zdaniem żaden lekarz nie mógłby zrobić czegoś tak strasznego jak uprowadzenie kobiety czy nawet zabicie jej… bo wtedy już wszyscy zaczynaliśmy się tego obawiać. Talbot jednak od samego początku uważał, że to Creed, i prawdopodobnie miał rację. – Gupta westchnął ze smutkiem.

      – Skąd taki wniosek? – spytał Strike. Myślał, że Gupta wspomni o rozpędzonym vanie albo deszczowym wieczorze, lecz odpowiedź, która padła, wydała mu się trafna.

      – Bardzo trudno pozbyć się zwłok, nie zostawiając żadnych śladów, a najwyraźniej ciała Margot pozbyto się właśnie w taki sposób. Lekarze wiedzą, czym pachnie śmierć, rozumiemy procesy zachodzące w martwym człowieku. Ignorant mógłby sobie wyobrażać, że to mniej więcej to samo co pozbycie się stołu o zbliżonej wadze, ale to coś zupełnie innego, bardzo trudna sprawa. I nawet w latach siedemdziesiątych, przed epoką testów DNA, policja całkiem nieźle radziła sobie z odciskami palców, grupami krwi i tak dalej. Jak to możliwe, że Margot przez tyle czasu pozostaje w ukryciu? Ktoś bardzo sprytnie wywiązał się z zadania, a jeśli cokolwiek nam wiadomo o Creedzie, to na pewno to, że jest bardzo sprytny, prawda? W końcu zdradziły go żywe kobiety, nie martwe. Wiedział, jak zamknąć zwłokom usta.

      Gupta wrzucił do ust ostatni kawałek herbatnika, westchnął, starannie wytarł okruszki z palców, po czym skinął w stronę nóg Strike’a i spytał:

      – Która to?

      Strike nie miał za złe lekarzowi, że tak bezceremonialnie zadał to pytanie.

      – Ta – odrzekł, unosząc prawą nogę.

      – Jak na tak dużego mężczyznę chodzi СКАЧАТЬ