Название: Niespokojna krew
Автор: Роберт Гэлбрейт
Издательство: PDW
Жанр: Ужасы и Мистика
Серия: Cormoran Strike prowadzi śledztwo
isbn: 9788327160645
isbn:
Jak wiesz, w przyszłym roku Deadbeats świętują pięćdziesiątą rocznicę wspólnego grania…
Strike nie miał o tym pojęcia. Spotkał Jonny’ego Rokeby’ego, swojego ojca i zarazem frontmana Deadbeats, dwa razy w życiu i większość tego, co wiedział o rockandrollowym rodzicu, pochodziła albo od Ledy, matki Strike’a i kobiety, z którą gwiazdor nieostrożnie spłodził dziecko w półpublicznym kącie na imprezie w Nowym Jorku, albo z prasy.
Jak wiesz, w przyszłym roku Deadbeats świętują pięćdziesiątą rocznicę wspólnego grania i (to bardzo poufna informacja) 24 maja zamierzają wydać nową płytę niespodziankę. My (rodziny) organizujemy im tego wieczoru wielką imprezę w Londynie w Spencer House, by uczcić jej premierę. Brachu, wiele by to dla nas znaczyło, zwłaszcza dla taty, gdybyś też się na niej zjawił. Gaby wpadła na pomysł, żeby wszystkie dzieci zapozowały razem do zdjęcia, które damy mu tego wieczoru w prezencie. Pierwszy raz w historii. Oprawione w ramkę, w charakterze niespodzianki. Wszyscy się piszą. Potrzebujemy jeszcze tylko ciebie. Przemyśl to, brachu.
Strike przeczytał esemesa dwa razy, a potem go zamknął i nie pisząc odpowiedzi, otworzył wiadomość od Ilsy, która okazała się znacznie krótsza.
Robin ma dziś urodziny, głąbie.
12
Pochlebnymi słowy długo ją nęcił,
Darami sypał, coby się skusiła,
Jednak ni on sam, ni żaden prezencik
Nie zdołał przełamać jej wielkiej niechęci.
Edmund Spenser
The Faerie Queene
Pogodynek z telewizji przyszedł na spotkanie z Robin razem z żoną. Gdy para rozsiadła się w agencji, okazało się, że trudno jej się stamtąd pozbyć. Żona chciała przedstawić Robin swoją nową teorię, powstałą po tym, jak do studia telewizyjnego dostarczono pocztą najnowszą anonimową pocztówkę. Była to piąta kartka z reprodukcją obrazu i trzecia kupiona w sklepiku w Narodowej Galerii Portretu, co sprawiło, że myśli pogodynka popłynęły w stronę jego byłej dziewczyny, która studiowała w akademii sztuk pięknych. Nie wiedział, gdzie kobieta obecnie przebywa, ale był przekonany, że warto jej poszukać.
Robin pomyślała, że to bardzo mało prawdopodobne, by dawna dziewczyna wybrała anonimowe pocztówki w celu odnowienia więzi z utraconą miłością, bo przecież istniały media społecznościowe, a dane kontaktowe pogodynka były powszechnie dostępne. Przyznała jednak dyplomatycznie, że warto się temu przyjrzeć, i zapisała tyle szczegółów tamtego dawno wygasłego związku, ile pogodynek zdołał sobie przypomnieć. Następnie wymieniała wszystkie środki, jakie wykorzystała dotąd agencja, by namierzyć nadawcę kartek, i zapewniła małżonków, że wciąż trwa nocna obserwacja ich domu w nadziei na to, że Pocztówka w końcu się pokaże.
Pogodynek był drobnym mężczyzną z rudawobrązowymi włosami, ciemnymi oczami i prawdopodobnie zwodniczo skruszoną miną. Jego żona, chuda kobieta wyższa od męża o kilkanaście centymetrów, wydawała się przestraszona nocnymi przesyłkami dostarczanymi przez kogoś osobiście do ich domu i trochę poirytowana zapewnieniami dowcipkującego męża, że jako pogodynek raczej by się czegoś takiego nie spodziewał, bo przecież trudno go uznać za gwiazdę filmową, a zresztą kto wie, do czego ta kobieta jest zdolna.
– Albo mężczyzna – poprawiła go żona. – Nie mamy pewności, że to jest kobieta, prawda?
– To prawda, nie mamy – przyznał jej mąż z uśmiechem powoli znikającym z twarzy.
Gdy para w końcu wyszła, mijając po drodze Pat, stoicko piszącą coś na komputerze przy biurku, Robin wróciła do gabinetu i jeszcze raz przyjrzała się najnowszej pocztówce. Z przodu widniała reprodukcja portretu dziewiętnastowiecznego mężczyzny w wysoko zawiązanym fularze. James Duffield Harding. Robin nigdy o nim nie słyszała. Odwróciła pocztówkę na drugą stronę. Drukowana wiadomość brzmiała:
ZAWSZE PRZYPOMINA MI CIEBIE
Robin odwróciła pocztówkę z powrotem. Niepozorny mężczyzna z bokobrodami rzeczywiście przypominał pogodynka.
Zdziwiła się, gdy nagle ziewnęła. Przez większość dnia porządkowała papiery, podpisywała czeki i wprowadzała drobne zmiany do grafiku na najbliższe dwa tygodnie, by uwzględnić prośbę Morrisa o wolne sobotnie popołudnie, ponieważ chciał obejrzeć balet, w którym występowała jego trzyletnia córka. Spoglądając na zegarek, Robin zobaczyła, że jest już piąta. Próbując zwalczyć przygnębienie, którego dotąd unikała dzięki ciężkiej pracy, zrobiła porządek w teczce Pocztówki i ponownie włączyła dźwięk w komórce. Kilka sekund później rozległ się dzwonek: telefonował Strike.
– Cześć – powiedziała, starając się, by nie zabrzmiało to agresywnie, ponieważ z każdą kolejną godziną stawało się dla niej bardziej jasne, że Strike naprawdę znowu zapomniał o jej urodzinach.
– Sto lat. – Jego głos zabrzmiał na tle dźwięków, w których Robin rozpoznała stukot jadącego pociągu.
– Dzięki.
– Mam coś dla ciebie, ale zjawię się dopiero za godzinę, właśnie wsiadłem do pociągu jadącego z Amersham.
Jasne, coś dla mnie masz – pomyślała Robin. – Zapomniałeś. Zamierzasz po prostu kupić po drodze jakieś kwiaty.
Robin była pewna, że Ilsa dała Strike’owi cynk, ponieważ przyjaciółka zadzwoniła do niej tuż przed przyjściem klienta i powiedziała, że najprawdopodobniej spóźni się na ich wieczorne spotkanie. Spytała też nieprzekonująco nonszalanckim tonem, co Robin dostała od Strike’a, a ona odrzekła zgodnie z prawdą, że nic.
– To miło, dzięki – powiedziała zatem do Strike’a – ale właśnie wychodzę. Umówiłam się na drinka.
– Aha – mruknął Strike. – No tak. Wybacz, wiesz, nie mogłem tego inaczej rozegrać, musiałem tu przyjechać, żeby porozmawiać z Guptą.
– Nie ma sprawy – odrzekła Robin. – Możesz je zostawić w agencji…
– No – przyznał, a Robin zauważyła, że jej nie poprawił, gdy powiedziała „je”. Z całą pewnością zamierzał kupić kwiaty. – W każdym razie – powiedział – mam świetną wiadomość. George Layborn zdobył kopię akt sprawy Bamborough.
– O, to wspaniale! – Robin ucieszyła się wbrew swojej woli.
– Prawda? Przywiezie nam ją jutro rano.
– Jak było u Gupty? – spytała, siadając po swojej stronie biurka wspólników, które wstawili w miejsce starego pojedynczego biurka Strike’a.
– Interesująco, zwłaszcza kiedy rozmawialiśmy o samej Margot – powiedział Strike, którego głos zaczął brzmieć niewyraźnie, ponieważ, jak domyśliła się Robin, pociąg wjechał do tunelu.
– W jakim sensie? – Przycisnęła komórkę do ucha.
– Nie СКАЧАТЬ