Название: Przegrane zwycięstwo
Автор: Andrzej Chwalba
Издательство: PDW
Жанр: Документальная литература
Серия: Poza serią
isbn: 9788381910804
isbn:
Zwieńczeniem procesu scalania trzech armii było święto zjednoczenia zwane świętem trzech Józefów, gdyż obok Józefa Piłsudskiego, stawili się Józef Haller i Józef Dowbor-Muśnicki. Do tego symbolicznego aktu doszło 19 października 1919 roku w Krakowie. Przed Naczelnym Wodzem, przy tak zwanym Kamieniu Kościuszki, gdzie naczelnik powstania 1794 roku składał przysięgę na krakowskim Rynku, przedefilowały oddziały trzech armii oraz delegacje młodzieży szkolnej, co miało podkreślać jedność wojska i narodu. Święto nie przesłoniło tarć między trzema ambitnymi Józefami. Ich koncepcje polityczne i wojskowe były odmienne. Kolejne miesiące bynajmniej ich ku sobie nie zbliżyły.
Konsekwencją procesu jednoczenia trzech armii były zmiany numeracji pułków i dywizji. Dotychczas jedne dywizje były trzy-, inne czteropułkowe, a 1 DLB nawet sześciopułkowa. Jedne miały wewnętrzny system dwubrygadowy, inne tego nie miały. Dywizje hallerowskie były trzypułkowe, po zjednoczeniu czteropułkowe. Po zjednoczeniu istniały aż cztery dywizje noszące numer jeden: DSP (hallerowska), DPL, Dywizja Strzelców Wielkopolskich, DLB. W październiku 1919 roku ta ostatnia została podzielona na dwie: 1 i 2 DLB. Osobliwością obu tych dywizji było to, że pułki nie miały numeracji, tylko nazwy ziem. W sierpniu 1920 roku obie te dywizje otrzymały nową numerację: 19 i 20 DP, co jak podkreślał pułkownik Tadeusz Kutrzeba, wywołało „silne rozgoryczenie wśród oficerów i szeregowych, gorąco przywiązanych do poprzedniej nazwy, z którą byli mocno związani, ideowo, pochodzeniem i tradycją poprzednich czynów wojennych”. Pod wpływem tych głosów Piłsudski przywrócił poprzednią nazwę i numerację, ale w praktyce obie funkcjonowały wymiennie.
1 DPL dalej pozostała pierwszą, 1 dywizja hallerowska otrzymała numer 13 i nazwę Kresowa, 1 Dywizja Strzelców Wielkopolskich stała się 14 Wielkopolską DP. Jednak dalej obie numeracje występowały zamiennie, a poza tym była nazywana po prostu 14 DP lub Dywizją Wielkopolską. Istniały również trzy dywizje z numerem 2, podobnie trzy z numerem 3, dwie z numerami 4, 5, 6 i 7.
W kawalerii istniały pułki szwoleżerów, ułanów i strzelców konnych. I tak z dawnych ułanów legionowych powstały trzy pułki szwoleżerów, a ze szwoleżerów Armii Hallera pułki strzelców konnych. Najwięcej było pułków ułanów, które powstały z różnych formacji, w tym z korpusów wschodnich.
Osobliwość stanowiły formacje kobiece. Nie były jedynymi w Europie. Kobiety służyły także w Armii Czerwonej; różniły się od Polek żołnierek, gdyż goliły głowy, nosiły spodnie, czyli zewnętrznie upodabniały się do mężczyzn. Polskie żołnierki służyły w spódnicach. W trakcie wojny nie przygotowano munduru dla kobiet, ale rozpoczęto produkcję sznurowanych butów. Kobiety służyły z reguły w tym, w czym przybyły do koszar. Jedne w bluzach wojskowych, inne w przerobionych kurtkach i koszulach żołnierskich.
Obecność kobiet w czasie Wielkiej Wojny w roli sanitariuszek i łączniczek nie dziwiła. W takim charakterze spotykano je w armiach europejskich. Natomiast czymś nowym była służba w formacjach bojowych. Niemniej warto przypomnieć, że już w Legionach kobiety służyły na pierwszej linii frontu, aczkolwiek w męskim przebraniu i z taką tożsamością. Po wojnie legionistki postanowiły ponownie stanąć z bronią w ręku u boku mężczyzn. Na swoich sztandarach niosły nie tylko Wolną Polskę, lecz także równe prawa i obowiązki dla kobiet.
Jedną z organizatorek była Aleksandra Zagórska. W Wojsku Polskim dosłużyła się stopnia podpułkownika. W walkach z Ukraińcami we Lwowie zginął jej czternastoletni syn – Jerzy Bitschan, lwowskie Orlątko.
Wojska kobiece nazwano Ochotniczą Legią Kobiet (OLK), w skrócie „Olki”. Ochotniczki pełniły funkcje wartownicze, co pozwoliło skierować zwolnionych żołnierzy na front. Poza tym pracowały w kancelariach wojskowych, w poczcie polowej, łączności, w pralniach i zakładach krawieckich, aczkolwiek nie były to prace ich marzeń. Chciały mieć możliwość walki z bronią w ręku, co szybko się nie spełniło.
Statut OLK określił rozkaz MSWojsk. z 18 maja 1920 roku. Naczelnikiem Wydziału OLK MSWojsk. była Zagórska, wkrótce dowódczyni OLK. Obok niej aktywnością wyróżniały się między innymi: Wanda Gertz, Janina Prus-Niewiadomska, Michalina Mościcka, Helena Grabska, Janina Dłuska, Janina Łada-Walicka. Ta ostatnia służyła w II Ochotniczym Szwadronie Śmierci.
Pierwsze oddziały OLK powstały we Lwowie podczas wojny polsko-ukraińskiej. Kolejne w Wilnie, Lidzie, Grodnie, Krakowie i Poznaniu. We Lwowie „Olki” walczyły obok mężczyzn. Plany z lata 1920 roku przewidywały stworzenie batalionu OLK w każdym DOG, dlatego drzwi koszar zostały otwarte dla ochotniczek w wieku od osiemnastu do czterdziestu lat. Do września 1920 roku sformowano cztery bataliony. W warszawskim batalionie służyły 584 kobiety, we lwowskim 519, w krakowskim 338 i w poznańskim 218. Razem z zapasowymi 2485, a 1 października 2529. W większości były to urzędniczki, nauczycielki, uczennice, studentki, artystki. Nie wszystkie wytrzymały trudną i – jak się nieraz okazało – bolesną służbę. W raporcie z lipca 1920 roku czytamy:
Stan zdrowotny słaby. Legionistki przeciążone są służbą i ćwiczeniami. Duży procent chorób stanowią odparzenia i rany nóg, powstające na skutek marszów dziennych. Dość duża ilość legionistek zapada na choroby wymagające operacji, co wpływa ujemnie na przyszłe ich macierzyństwo. Co dzień zdarzają się przypadki omdlenia na posterunku.
W pierwszych dniach sierpnia tego roku sformowano w Warszawie Batalion Liniowy i warszawskie „Olki” uroczyście, w asyście licznie zgromadzonej publiczności, wyruszyły 14 sierpnia na pozycje obronne. Ich obecność poprawiła nastroje i morale wojska. Także minister Sosnkowski pozytywnie oceniał ich służbę: „Sformowany w czasie obrony stolicy państwa oddział bojowy OLK […] wyróżnił się znakomicie karnością, zrozumieniem powagi chwili oraz gotowością wzięcia […] udziału w obronie zagrożonej stolicy”.
Zaciąg ochotniczy, w tym kobiet, oraz wielokrotny pobór przymusowy przyniósł znaczny wzrost liczebności armii. W styczniu 1919 roku Wojsko Polskie liczyło 110 500, ale gotowych do udziału w boju było 23 tysiące, czyli około dwudziestu procent. 23 września 1919 roku w wojsku służyło 11 040 oficerów i 348 200 szeregowych (stan żywieniowy), z czego 3950 oficerów i 153 600 żołnierzy to stan bojowy, a na początku sierpnia 1920 liczba żołnierzy wzrosła do około 800 tysięcy, z czego jedynie 170 tysięcy walczących i ponad pięć tysięcy oficerów. 1 września 1920 roku służyło 943 978 żołnierzy (w tym 26 478 oficerów), w wojskach frontowych 348 284, a w bojowych 162 830. W kolejnych miesiącach roku, na skutek demobilizacji, liczebność armii stopniowo się zmniejszała.
W Wojsku Polskim stale następowały zmiany organizacyjne. W rozkazie NDWP z 14 lutego 1919 roku czytamy:
Dowództwo było zmuszone naprędce formować jednostki, mimo braków wyćwiczenia, wyekwipowania i umundurowania, nawet z niedostateczną bielizną, posyłać na front. Ta dorywczość nie pozwalała wykończyć organizacyjnie większych jednostek, przeciwnie – zmuszała często do wyrywania ze związków pułkowych pojedynczych batalionów, ze związków batalionowych pojedynczych kompanii […]. Łamanie związków musiało się również niekorzystnie odbić na prowadzeniu jednolitej akcji wojennej.
Mimo to tworzono związki taktyczne, następnie związki operacyjne, a z nich grupy operacyjne. Najczęściej te ostatnie nie miały stałych dowództw i sztabów. Szybko je tworzono i równie szybko likwidowano, formując kolejne, СКАЧАТЬ