Przegrane zwycięstwo. Andrzej Chwalba
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Przegrane zwycięstwo - Andrzej Chwalba страница 10

Название: Przegrane zwycięstwo

Автор: Andrzej Chwalba

Издательство: PDW

Жанр: Документальная литература

Серия: Poza serią

isbn: 9788381910804

isbn:

СКАЧАТЬ wojną nie istniał, poza Gdańskiem, w żadnej z polskich dzielnic przemysł zbrojeniowy, a polski przemysł maszynowy, metalowy, hutniczy, który mógł stanowić podstawę dla produkcji broni, został podczas Wielkiej Wojny w znacznym stopniu zniszczony. W końcu roku 1919 produkcja przemysłowa byłego Królestwa Polskiego sięgała jedynie piętnastu procent wartości produkcji przemysłowej sprzed wojny. Jeszcze w grudniu 1922 roku stanowiła 61,9 procent. Sprzęt fabryczny, surowce i półfabrykaty z fabryk Królestwa i Galicji wywieźli lub zniszczyli zaborcy. W fabrykach pozostały jedynie gołe mury. Brakowało opału. Węgiel był reglamentowany. Jesienią 1918 roku żadna z hut nie wytapiała surówki i nie produkowała stali oraz wyrobów walcowanych.

      W tej sytuacji najszybciej można było uruchomić warsztaty naprawcze sprzętu wojskowego, między innymi samochodów, karabinów, armat. Zaczęto też wytwarzać amunicję w zbrojowniach w Brześciu, Przemyślu, Warszawie, Poznaniu, Krakowie i we Lwowie. Zimą 1919 roku w zbrojowni poznańskiej produkowano amunicję karabinową, a u Cegielskiego artyleryjską. Na początku 1920 roku w budynkach fabryki Orthweina i Karasińskiego w Warszawie powołano Wytwórnię Zapalników Artyleryjskich, a drugą w Toruniu. Aby uruchomić produkcję karabinów, zakupiono w Niemczech części do produkcji mauserów, które przekazano warsztatom Gerlacha i Pulsta w Warszawie przekształconym w Państwową Fabrykę Karabinów. Rozpoczęła ona produkcję, ale na niewielką skalę. Zakłady we Lwowie wytwarzały rakietnice. Nie podjęto jednak produkcji dział.

      W warsztatach wyrabiano chlebaki, tornistry, mundury, czapki, płaszcze zimowe, koce, namioty, bieliznę, pasy skórzane, guziki, ostrogi, klamry do pasów, manierki, pudełka blaszane do smarów, piecyki żelazne, kuchnie polowe, drut kolczasty, pontony, konstrukcje mostowe, podkowy dla koni, temblaki, trąbki sygnałowe, noże i narzędzia chirurgiczne, metalowe łóżka szpitalne, mapniki, lornetki polowe, igły, nici, mydło, świece, kawę konserwową, konserwy mięsne, wozy konne. Istotne znaczenie dla wojska miały garbarnie, ale z braku urządzeń i surowca mogły w 1919 roku pokryć co najwyżej dwadzieścia pięć procent zapotrzebowania na wyroby skórzane dla wojska. Producenci narzekali zwłaszcza na brak skór podeszwowych. Aby wyeliminować nieuczciwych producentów butów, uruchomiono wojskowe zakłady obuwnicze.

      Zakłady przemysłowe i warsztaty, które produkowały na potrzeby armii, były nadzorowane przez władze wojskowe. 11 kwietnia 1919 roku powołano Główny Urząd Zaopatrzenia Armii (GUZA), który przejął kontrolę nad zakładami prywatnymi i zlecał im produkcję. Na rzecz wojska zaczęły pracować takie znane warszawskie marki jak Norblin, Bracia Buch i T. Werner czy zakłady starachowickie, a także warszawska firma „Pocisk” wytwarzająca amunicję do karabinów Mannlichera i Mausera. 7–8 lutego 1920 roku odbył się w Warszawie pierwszy zjazd pięćdziesięciu pięciu delegatów fabryk wojskowych, którzy utworzyli związek zawodowy pracowników zbrojeniówki. Po zakończeniu wojny sto czterdzieści zakładów przemysłowych produkowało na potrzeby wojska.

      Znaczenie miała naprawa i produkcja pociągów opancerzonych i pancernych. Podjęły się tego zakłady w Brześciu, Krakowie (Zieleniewski), we Lwowie, w Poznaniu (Cegielski), Warszawie (warsztaty kolei warszawsko-wiedeńskiej), Gerlach i Pulst, w Wilnie, Nowym Sączu, Stryju, Sanoku, Chełmie, Jarosławiu. Do opancerzenia wykorzystywano blachy metalowe, kotłowe, bramy metalowe. W wagonach instalowano podwójne ściany z desek wypełnione betonem lub piaskiem, układano ścianki z szyn kolejowych. W sumie wyprodukowano około dziewięćdziesięciu parowozów pancernych i kilkaset wagonów opancerzonych. Pod koniec wojny do dyspozycji wojska pozostawało dwadzieścia sześć pociągów, a w szczytowym okresie czterdzieści dziewięć. Wyjazd pociągu z zakładów był wydarzeniem – towarzyszyły mu tłumy, a pojazd święcili kapłani, nieraz i biskupi, jak choćby biskup krakowski Adam Sapieha, który poświęcił pociąg o nazwie „Śmierć”. Na jego wieżyczce umieszczono napis: „Śmierć komunie”.

      W Polsce naprawiano i montowano samoloty z pozostawionych części. Już w grudniu 1918 roku uruchomiono na Polu Mokotowskim w Warszawie Centralne Warsztaty Lotnicze. W 1919 roku w Warszawie i w innych miastach wyremontowano dwieście dziewiętnaście samolotów i sto sześćdziesiąt dziewięć silników. W Królestwie funkcjonowało kilka warsztatów samochodowych, a zakład na Pradze podniesiono do rangi Centralnych Warsztatów Samochodowych. Montowano także samochody ciężarowe i osobowe oraz wyprodukowano dziewięćdziesiąt opancerzonych citroënów oraz szesnaście „polskich fordów”. Podwozia tych ostatnich były produkcji amerykańskiej, a nadwozia pochodziły z niemieckich płyt okopowych pozostawionych w Modlinie. Projektantem spolonizowanych fordów był inżynier Tadeusz Tański. Prototyp został zbudowany latem 1920 roku w ciągu dwóch tygodni w fabryce Gerlach i Pulst. Zrekonstruowany „polski ford” został postawiony przed muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Z kolei w Centralnych Zakładach Radiotelegraficznych i Centralnych Warsztatach Telegraficznych montowano i naprawiano sprzęt łączności. Zakłady te podlegały MSWojsk.

      Żołnierze muszą jeść i spać. Do kwietnia 1919 roku zaopatrzenie wojska w żywność należało do kompetencji Ministerstwa Aprowizacji. Jednak jego możliwości były więcej niż skromne. Ponieważ szybko rosła liczebność armii, przeto konieczne stało się powołanie agendy wojskowej, która byłaby odpowiedzialna za zaopatrzenie. Było to tym bardziej uzasadnione, że pracownicy sektora aprowizacyjnego nie radzili sobie z zaspokojeniem potrzeb żołnierzy i nie zawsze je rozumieli. Niektórzy nawet uważali żołnierzy za darmozjadów, którzy są żywieni kosztem milionów ludzi. Od kwietnia zaopatrzenie w produkty żywnościowe należało do GUZA. Jednocześnie w ramach NDWP istniał Oddział Kwatermistrzowski, a od maja 1919 roku Główne Kwatermistrzostwo. Bardzo trudne, w praktyce niemożliwe, było precyzyjne rozgraniczenie kompetencji obu instytucji; w niektórych obszarach się pokrywały.

      Uzupełnienie państwowego systemu zaopatrzenia stanowiły dary społeczne, ale ich skala w zmęczonym i wygłodzonym społeczeństwie nie mogła być duża. Ponadto należy wziąć pod uwagę skalę – nie była to już pomoc dla 20–30 tysięcy legionistów, lecz dla kilkusettysięcznej armii. Niemniej powstały organizacje i stowarzyszenia, które koncentrowały się na pomocy dla wojska. Skutki pracy społeczników wojskowi mogli odczuć szczególnie w czasie Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy. O żołnierzach z reguły pamiętały rodziny i choćby w symboliczny sposób pokazywały, że są z nimi solidarne i dzielą się radością.

      Wiosną 1919 roku ustalono dzienną rację żywieniową dla żołnierza: 700 g chleba, 300 g mięsa, 500 g ziemniaków, 150 g warzyw, 30 g tłuszczu, 19,5 g cebuli, 50 g marmolady. Oficerowie po opłaceniu strawnego mieli otrzymywać miesięcznie: 15 kg mąki, 9 kg mięsa i wędlin, 2 kg tłuszczów, 7 kg warzyw, 15 kg ziemniaków, 5 kg marmolady, 3 kg cukru. Żony oficerów powinny dostać podobny pod względem wysokości deputat, a dzieci połowę. Określono także normę dla konia: dziennie 2–4 kg owsa, 4–6 kg paszy okopowej, 4–5 kg siana. Pułk piechoty liczący według etatu 3500 żołnierzy i 250 koni rocznie potrzebował: 450 t żyta, 500 t owsa, 395 t ziemniaków, 130 t mięsa, 200 t jarzyn i 28 t słoniny. Realizacją norm zajmowały się pułkowe komisje żywnościowe. Jak można domniemywać, normy te były trudne czy zasadniczo niemożliwe do spełnienia. Określały też czas leżakowania prowiantu w pociągach aprowizacyjnych – nie mógł on przekraczać dziesięciu dni, ale zdarzało się, że terminów nie przestrzegano i pociągi wiozły sfermentowaną żywność i spleśniałe chleby.

      Opinie żołnierzy i oficerów na temat funkcjonowania aparatu intendentury zwanego menażem były z reguły krytyczne. Musimy wszak pamiętać o tym, że przekazy źródłowe przyczerniały rzeczywisty obraz. Zła moneta wypiera dobrą monetę, zła wiadomość – dobrą, to znaczy raporty i sprawozdania wojskowe koncentrowały się na tym, czego brakuje i co doskwiera żołnierzom. Niemniej nawet jeśli weźmiemy poprawkę na jednostronność źródła, aprowizacja nieraz zawodziła. Była to cena, jaką wszyscy płacili za walkę o własne państwo i niepodległość. A to, СКАЧАТЬ