Przegrane zwycięstwo. Andrzej Chwalba
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Przegrane zwycięstwo - Andrzej Chwalba страница 3

Название: Przegrane zwycięstwo

Автор: Andrzej Chwalba

Издательство: PDW

Жанр: Документальная литература

Серия: Poza serią

isbn: 9788381910804

isbn:

СКАЧАТЬ w ogóle nie zgłaszali się byli żołnierze armii zaborczych, gdyż chcieli jak najszybciej znaleźć się w domu, a perspektywa ponownego przebrania się w wojskowe szynele, tym razem z biało-czerwoną kokardką, bynajmniej ich nie radowała. Chętnie z kolei zgłaszali się oficerowie zawodowi. Niejednokrotnie chronili oni zasoby magazynów wojskowych przed tłumem cywilów-szabrowników spragnionych wojennych łupów.

      Wojsko Polskie formujące się w Królestwie Polskim i w Galicji nazywano „krajowym”. Kontrolę nad nim przejęło Ministerstwo Spraw Wojskowych (MSWojsk.). Od 1 marca 1919 roku do 9 sierpnia kolejnego roku funkcję ministra sprawował generał Józef Leśniewski, a następnie generał Kazimierz Sosnkowski. Wodzem naczelnym był Piłsudski, aczkolwiek Sejm w sposób formalny tego nie określił. Piłsudskiemu podlegał Sztab Generalny, który mieścił się w Pałacu Saskim. 23 listopada 1918 roku szefem sztabu został generał Stanisław Szeptycki, były komendant Legionów Polskich, który na tym stanowisku zastąpił generała Tadeusza Rozwadowskiego.

      13 lutego 1919 roku upubliczniono wiadomość o powstaniu Naczelnego Dowództwa Wojsk Polskich (NDWP). Formalnie w jego skład wszedł Sztab Generalny, co nastąpiło w marcu w związku z przygotowywaniami do operacji wojennych na wschodzie. Wówczas terytorium państwa podzielono na obszar wojenny i obszar wojskowy. Prowadzenie działań wojennych leżało w kompetencjach NDWP, a czynności wojskowe wewnątrz kraju – ministerstwa. Budując NDWP, odwoływano się do sprawdzonych wzorów c. i k. armii, armii niemieckiej i francuskiej, dzięki czemu działało sprawnie. Jednak w planowaniu operacji wojennych największą rolę odegrała Kwatera Główna Naczelnego Wodza (NW), nazywana Sztabem Ścisłym NW lub Sztabem NW. Sztab NW został stworzony przed wyprawą wileńską 1919 roku. Okazał się bardzo przydatnym instrumentem w rękach Piłsudskiego. Skupiał oficerów lojalnych, głównie legionistów. Ścisłe powiązanie Sztabu NW z Piłsudskim pozwalało na szybkie reagowanie oraz ułatwiało lepszy obieg informacji. Istotną rolę w jego pracy odegrali oficerowie tacy jak Julian Stachiewicz czy Tadeusz Piskor. Ten drugi do kwietnia 1920 roku był adiutantem generalnym NW. Rozkazy wychodzące ze Sztabu NW często tylko sankcjonowały ustne rozkazy Piłsudskiego, dlatego w materiałach źródłowych znajdujemy adnotacje w rodzaju: „w ślad za ustnym rozkazem”.

      Jednym z pierwszych zadań NDWP było przeprowadzenie akcji scaleniowej wojsk, w których służyli dowódcy i żołnierze pochodzący z armii zaborczych, z Legionów Polskich, Korpusów Polskich w Rosji, Armii Hallera oraz Armii Wielkopolskiej. Dzieliła ich mentalność, przywiązanie do własnej tradycji wojskowej i regulaminów. Akcji scaleniowej, zwanej też jednoczycielską, nie ułatwiały skomplikowane relacje między Piłsudskim a generałem Józefem Hallerem oraz generałem Józefem Dowborem-Muśnickim, dowódcą Armii Wielkopolskiej. Nie uszło to uwadze alianckich oficerów. „Piłsudski – pisał jednak z pewną przesadą kapitan Charles de Gaulle – nie chce oglądać Hallera nawet na obrazie”.

      Lecz generałów i oficerów z różnych armii także wiele łączyło, jak choćby szacunek do orderów, krzyży i medali otrzymanych za wierną i odważną służbę w armiach zaborczych. NDWP podkreślało tego niestosowność i wezwało ich, aby nie paradowali w mundurach obwieszonych obcymi wyrazami uznania. Podobnie uczynił to Dowbor-Muśnicki w rozkazie z 16 lutego 1919 roku skierowanym do oficerów i żołnierzy Armii Wielkopolskiej. Reakcje NDWP czy Dowbora-Muśnickiego są zrozumiałe, gdyż manifestacyjne noszenie obcych orderów i medali nie ułatwiało i tak skomplikowanej akcji scaleniowej.

      „Ogół armii rekrutował się z rozbieżnych, a nierzadko nawet wrogich sobie wzajemnie elementów, które w okresie Wielkiej Wojny nie walczyły wspólnie, lecz przeciwko sobie […]. Czyż możliwym było utworzenie w ciągu kilku zaledwie miesięcy jednolitej i karnej siły zbrojnej” – pytał lord Edgar Vincent, wicehrabia D’Abernon. Świadom tego Piłsudski już w pierwszym rozkazie wydanym 12 listopada 1918 roku wezwał „do usunięcia różnic, tarć, klik i zaścianków w wojsku”, co jak się okazało, nie było wykonalne, gdyż kadra oficerska stale dzieliła się na równych i równiejszych, jak mówił premier Leopold Skulski: na „bardziej i mniej uprzywilejowanych”. Do uprzywilejowanych należeli dawni legioniści i peowiacy. Skulski w swoim exposé z grudnia 1919 roku krytykował między innymi kolesiostwo i politykę awansową:

      Legioniści i tzw. Peowiacy, którzy niestety jeszcze w dalszym ciągu konspirują, szczególnie ci ostatni, są specjalnie w wojsku faworyzowani. Znamy młodzieńców z wykształceniem oficerskim, którzy obecnie mają wysokie rangi wojskowe, bynajmniej niezasłużone, i z drugiej strony mamy fachowych oficerów doświadczonych, którzy są ignorowani i do awansów niedopuszczani.

      Jako dowód słuszności słów premiera opozycyjni wobec Naczelnika Państwa politycy i oficerowie wskazywali na szybką ścieżkę awansów młodych wiekiem legionistów na stopnie generalskie, takich jak trzydziestoletniego Mariana Januszajtisa-Żegoty, trzydziestoczteroletniego Kazimierza Sosnkowskiego, trzydziestotrzyletniego Edwarda Rydza-Śmigłego. W jednym z raportów adresowanych do szefa Sztabu Generalnego WP z 28 lipca 1920 roku czytamy:

      Wszyscy oficerowie proszą, aby już raz zakończyć z protekcją, z partyjnością, jako też z wyszczególnianiem poszczególnych grup. Wszyscy czują się Polakami jednej i tej samej klasy i obecnie […] chcą być równie traktowani wraz z innymi […]. To, że niekiedy młodzi ludzie awansują, a starsi wiekiem i latami służby nagle [stają się] ich podwładnymi, wywołuje rozgoryczenie, niechęć do pracy i apatię.

      Jednak do zakończenia wojny Piłsudski obdarzał względami – o czym się przekonamy w dalszych partiach książki – sprawdzonych i zaufanych, jako swoją gwardię, „czerwoną gwardię Komendanta”, jak powiadali oponenci. Dla niego legioniści i tak zwane peowiackie dzieci byli awangardą polskiej armii. Zwycięska wojna z ich decydującym udziałem miała i im, i jemu dać legitymację do skutecznej walki o władzę polityczną.

      Trudności w akcji scaleniowej pogłębiło wchłonięcie przez wojsko polskie Armii Wielkopolskiej oraz Armii Polskiej z Francji, których żołnierze reprezentowali odmienne tradycje wojskowe niż żołnierze armii „krajowej”. Oficerów „krajowych” drażniły między innymi wysokie pobory hallerczyków, które zostały ustalone podczas ich pobytu we Francji. Jesienią 1919 roku sierżant z Armii Hallera otrzymywał pobory w takiej samej wysokości jak major armii „krajowej”. Z kolei hallerczycy nie byli radzi ze stosunków panujących w Wojsku Polskim i z poziomu życia żołnierzy. Niejeden spośród nich wychował się w Stanach Zjednoczonych. Był przyzwyczajony do lepszego menażu, czyli do wartościowszych prowiantów i wygód w koszarach. Musiały go denerwować jednostajne posiłki oparte na kaszy, chlebie i ziemniakach. Oczekiwał też więcej zaufania ze strony zwierzchników.

      Nie mniejsze różnice zaznaczyły się między żołnierzami armii „krajowej” a Armii Wielkopolskiej. Z tego między innymi powodu Dowbor-Muśnicki był przeciwny unifikacji. „Piłsudski rozumiał unifikację w ten sposób, że mieszał żołnierzy lub oddziały pochodzące z różnych dzielnic […] stawiał nad nimi […] mało znanych dowódców i przypuszczał, że armię zorganizował” – pisał. Jego zdaniem było to jednym z powodów polskich niepowodzeń w 1920 roku. Preferowanie legionistów, których uważał za niedouczonych amatorów, obróciło się przeciwko Polsce. Z pewnością krytyczne opinie Dowbora były następstwem jego zadufania. Istotnym źródłem napięć między wojskowymi Armii Wielkopolskiej a pozostałymi było przekonanie tych pierwszych o własnej wyższości kulturowej, lepszym wykształceniu i dyscyplinie. Wielkopolanie nie mieli dobrego zdania o oficerach z zaboru rosyjskiego, otoczonych usługującą im służbą. Odmawiali im oddawania honorów, lekceważyli ich, wytykali braki w zakresie kultury osobistej. Kością niezgody stała się polityka w zakresie nagradzania. Wielkopolanie i Pomorzanie zarzucali dowódcom wojsk „krajowych” pomijanie ich w nagrodach, medalach i odznaczeniach, aczkolwiek obiektywnie – jedni i drudzy nie powinni czuć się dyskryminowani. Na ich postawy СКАЧАТЬ