Nigdy nie zapomnisz. Kathryn Croft
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nigdy nie zapomnisz - Kathryn Croft страница 6

Название: Nigdy nie zapomnisz

Автор: Kathryn Croft

Издательство: PDW

Жанр: Триллеры

Серия:

isbn: 9788380534674

isbn:

СКАЧАТЬ przeczytałam wiadomość, nie potrafiąc powstrzymać uśmiechu. Czułam rodzącą się ekscytację.

      Hej, LeahH, co słychać? Tak nagle wczoraj zniknęłaś! Tak na marginesie, to moje zdjęcie, żebyś wiedziała, że nie jestem jakimś dziwolągiem z trzema głowami!

      Raz jeszcze spojrzałam na zdjęcie Juliana i cała ostrożność, z jaką wcześniej poruszałam się po portalu, gdzieś wyparowała. Poczułam, że muszę z nim znowu porozmawiać.

      Nie skomentowałam swojego nagłego zniknięcia, tylko odpisałam: „Hej”, jakbym zanurzała w wodzie zaledwie palce u nóg, gotowa, żeby szybko je wyciągnąć, gdyby coś poszło nie tak. Ostatecznie nie miałam pojęcia, czego Julian ode mnie chciał.

      Wysłałam wiadomość i wstrzymałam oddech, czekając, aż odpowie, ale dźwięk powiadomienia nie nadchodził; słyszałam tylko deszcz za oknem i odległy szum ruchu ulicznego.

      Po pięciu minutach zaczęło mnie ogarniać rozczarowanie. Julian wciąż musiał być online, więc dlaczego nie odpowiedział? W końcu to on do mnie zagadał.

      Aby czymś się zająć, zostawiłam laptop na stoliku i poszłam do kuchni zaparzyć sobie kawy. Musiałam to przerwać, nie mogłam poświęcać uwagi mężczyźnie, i to takiemu, którego ledwie znałam. Powinnam się wylogować, położyć do łóżka z książką, zapomnieć o całej sprawie. Po raz setny czytałam Rebekę, ale wciąż uwielbiałam tę powieść. Na pewno pomogłaby mi zapomnieć o wszystkim.

      Dlaczego sądziłam, że mogę przełamać rutynę, nawiązać z kimś kontakt, nawet jeśli tylko przez internet? Przecież moje życie nie mogło się zmienić.

      Ale kiedy sięgnęłam po laptop, żeby się wylogować, zobaczyłam małą niebieską kopertę migającą w górnym rogu ekranu. Julian. Czułam taki ucisk w piersi, gdy w nią klikałam, że prawie oblałam się kawą.

      Cześć. Mam nadzieję, że nie wystraszyłem cię swoim zdjęciem!

      Gdy już ochłonęłam, zdałam sobie sprawę, że nie wiem, jak zareagować. Czy on ze mną flirtował? To wszystko było dla mnie takie nowe. Od lat nie rozmawiałam z mężczyzną w taki sposób – od czasów Adama – ale wiedziałam, że muszę podtrzymać konwersację. A może Julian jako moderator zaczepiał wiele kobiet i po prostu zabijał w ten sposób czas? Zastanowiłam się nad tym przez chwilę, ale zdałam sobie sprawę, że mnie to nie obchodzi, bo ja robię dokładnie to samo. Nigdy nie mogłabym się z nikim związać, więc to, co mówiłam czy robiłam, nie miało znaczenia. Zaczęłam stukać w klawiaturę, pozwalając, by moje palce przejęły kontrolę. Potrzebowałam tego. Chciałam stać się kimś innym, nawet jeśli tylko na jeden wieczór.

      Nie… Dzięki, że mi je wysłałeś. Miło połączyć twarz z imieniem. Jeśli to jest twoje prawdziwe imię. I twarz!

      To był słaby tekst. Dziecko zdołałoby wymyślić coś lepszego, ale ja nie miałam na to czasu. Nie mogłam ryzykować, że Julian znudzi się czekaniem i wyloguje. Odpowiedział szybko i zaprosił mnie do prywatnego pokoju czatowego, żebyśmy mogli rozmawiać swobodniej.

      Moderator34: Mogę cię zapewnić, że to moja twarz. Naprawdę myślisz, że wybrałbym kogoś, kto tak wygląda, gdybym chciał się posłużyć fałszywą fotką?!

      LeahH: Dlaczego nie? To ładne zdjęcie…

      Moderator34: Uff, miło mi to słyszeć, właśnie ocieram pot z czoła.

      LeahH: Czy ty nie powinieneś pracować? Sprawdzać pokoje czatowe pod kątem niewłaściwych zachowań czy coś?

      Moderator34: Po prostu musiałem się upewnić, że wciąż chcesz ze mną rozmawiać.

      LeahH: W każdej chwili…

      Moderator34: Cóż, miło było znowu z tobą pogawędzić, LeahH. Wracam do roboty, ale mam nadzieję, że do zobaczenia wkrótce.

      LeahH: Do zobaczenia…

      Gapiłam się na tę wymianę zdań, wielokrotnie odczytując każdy wers, ale wciąż trudno mi było uwierzyć, że znowu rozmawiałam z Julianem, nawet jeśli tylko na czacie. Owszem, tym razem trwało to krótko, ale to już było coś. A teraz, gdy wiedziałam, jak on wygląda, byłam nawet bardziej podekscytowana tym, co robiłam. Mimo wszystko dobrze się z tym czułam.

      Później po raz drugi odstąpiłam od swojego rytuału. Musiałam, bo nie chciałam myśleć o tamtej kartce. Zrobiłam sobie gorącą kąpiel z bąbelkami, tak że niemal wylewały się przez krawędź wanny. Z jednej strony wydawało mi się to bezduszne: sprawiać sobie przyjemność w rocznicę tamtych wydarzeń, ale z drugiej strony chciałam się zrelaksować i zapomnieć o wszystkim.

      Weszłam do wanny i zanurzyłam się w kąpieli aż po brodę. Nieraz czytałam o symbolicznej mocy wody do obmywania ludzkich grzechów, jednak gdy tak leżałam, patrząc, jak bąbelki powoli znikają, wiedziałam, że moje nigdy nie zostaną mi przebaczone. A życie, jakie wiodłam, było moją pokutą.

      Tylko tego jednego dnia w roku pozwalałam sobie na płacz. Zanurzyłam głowę pod wodą i wstrzymałam oddech; nie chciałam czuć na twarzy łez. W ten sposób przynajmniej zmieszały się z kąpielą i nie zostawiły po sobie żadnego śladu.

***

      Coś obudziło mnie w środku nocy. Po przeprowadzce do Londynu szybko się przyzwyczaiłam do hałasu – do tego stopnia, że ledwie go zauważałam – ale ten dźwięk nie należał do standardowej nocnej ścieżki dźwiękowej, z którą byłam zaznajomiona. Nie pasował, a jednak nie potrafiłam go zidentyfikować. Zamknęłam oczy i spróbowałam znowu zapaść w sen. Nie chciałam wstawać i sprawdzać, co się dzieje, skoro już i tak zmarnowałam trzy godziny na zaśnięcie za pierwszym razem.

      Nie usłyszałam nic więcej, jednak fakt, że coś mnie obudziło, nie dawał mi spokoju. Musiałam zbadać sprawę. Wiedziałam, że inaczej nie zasnę.

      Przeszukanie malutkiego mieszkania nie zajęło mi wiele czasu. Wszystko było w porządku. Ale potem pomyślałam o tamtej kartce i postanowiłam zejść na dół, do drzwi frontowych. Po powrocie z pracy nie znalazłam na wycieraczce żadnej poczty, ale coś mnie zmusiło, żeby sprawdzić raz jeszcze.

      Początkowo nie zauważyłam jej w mroku, ale gdy się zbliżyłam, zobaczyłam białą kopertę wyraźnie odcinającą się na tle ciemnoszarej wycieraczki. Było na niej wypisane moje imię, tym samym pismem, co na kartce z życzeniami, i tym samym czarnym markerem.

      Trudno powiedzieć, co poczułam w tamtej chwili. Być może spodziewałam się, że tamta kartka to dopiero początek. Ale w takim razie powinnam była ją potraktować jak ostrzeżenie i zignorować tę nową kopertę. Gdybym jej nie otworzyła, jej zawartość nie mogłaby mnie zranić. Mogłam ją zabrać na górę, porwać na kawałeczki, wyrzucić do śmietnika i nigdy się nie dowiedzieć, co w niej było.

      I właśnie to powinnam była zrobić. Ale ja pospiesznie rozerwałam kopertę, jakby w środku czekały na mnie pieniądze wygrane na loterii. Wyciągnęłam zdjęcie. Noc. Droga, którą bardzo dobrze znałam. Nie musiałam patrzeć na tablicę widoczną w dolnym rogu zdjęcia, żeby СКАЧАТЬ