1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę. Andrew Nagorski
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу 1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę - Andrew Nagorski страница 11

Название: 1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę

Автор: Andrew Nagorski

Издательство: PDW

Жанр: Документальная литература

Серия: Historia

isbn: 9788381887083

isbn:

СКАЧАТЬ „I to wszystko przez dłuższy czas robiliśmy sami”99. Następnie, odnosząc się do poprzedniego roku barwną przenośnią, stwierdził: „Z zupełnie gładkiej drogi zjechaliśmy na mocno wyboisty grunt”100.

      Tymczasem Hitler nadal prezentował światu obraz niezachwianego przekonania o zwycięstwie. „Fuehrer ocenia pogodnie rozwój przyszłych wypadków wojennych”101, zapisał 1 stycznia w swym dzienniku hrabia Galeazzo Ciano, minister spraw zagranicznych Mussoliniego i jego zięć. W odróżnieniu od swych amerykańskich odpowiedników w Londynie, którzy codziennie informowali o losach stolicy walczącej ze zniszczeniami i brakami, Henry Flannery, następca Williama Shirera na stanowisku korespondenta CBS w Berlinie, odnotował niemal surrealistyczne poczucie oderwania. „W początkach 1941 r. niemal nie wiedzieliśmy w Berlinie, że trwa wojna”, wspominał. „Nie było przerywających sen nalotów, a konflikt zdawał się bardzo odległy”102.

      Inaczej było w Londynie, gdzie okna biura Harolda Nicolsona, pracującego wówczas dla Ministerstwa Informacji, zostały wyrwane podmuchem bomby. Nicolson ocalał, ponieważ w tym czasie znajdował się poza brytyjską stolicą. Takie szczęśliwe ocalenia zdawały się jedynie umacniać wolę walki Brytyjczyków. „Bez wątpienia narasta przekonanie, że podobne potraktowanie Niemców to jedyne, co zrozumieją”, napisał 2 stycznia. „Walczymy z diabłami, więc nie rozumiem, dlaczego nie mielibyśmy sięgnąć po diabelskie sposoby, by pokazać im, jak to jest”103.

      Wielka Brytania nie była wówczas w stanie tego zrobić. Stany Zjednoczone nadal oficjalnie miały status obserwatora, Związek Radziecki zaś przestrzegał paktu zawartego z Hitlerem, Brytyjczycy nie mieli więc żadnego potężnego sojusznika gotowego całkowicie zaangażować się w walkę. Jednakże to, iż Wielka Brytania nadal walczyła na tym „mocno wyboistym gruncie”, było niezwykłym osiągnięciem.

      Od objęcia urzędu w maju 1940 r. Churchill poderwał swój naród do walki, umieszczając go w samym centrum narracji „Jesteśmy sami” i przedstawiając Brytyjczyków jako ostatnich sprawiedliwych broniących się przed brunatną falą, która zalała resztę Europy. Także inni najwyżsi dostojnicy wspierali ten przekaz. „Osobiście czuję się lepiej z tym, że nie mamy sojuszników, o których trzeba by się troszczyć i którym trzeba by schlebiać”104, oświadczył król Jerzy VI.

      Generał Hastings Ismay, główny doradca wojskowy Churchilla podczas wojny, dodał: „Byliśmy oto sami. A zatem, miast czuć niepokój, odczuliśmy ulgę, wręcz euforię. Odtąd wszystko miało być prostsze. Byliśmy panami swego losu”105. Konserwatywny deputowany Victor Cazalet, który tak jak Churchill wcześnie i często bił na trwogę z powodu zamiarów Hitlera, pisał ponuro: „Francja pobita, poza wojną, defetystyczna i antybrytyjska”. Mimo to także on podkreślał, że „niektórych to wręcz podniosło na duchu, gdyż lepiej nie musieć liczyć się z kimkolwiek”106.

      W rzeczywistości jednak Wielka Brytania nie była zupełnie sama, nawet w tej niebezpiecznej pierwszej fazie. Spektakularna ewakuacja wojsk brytyjskich, francuskich, polskich i innych z Dunkierki i pozostałych francuskich portów oznaczała, że tworzył się już zalążek nowej koalicji; stał się on podstawą operacji dla wszystkich tych, którzy pragnęli kontynuować walkę.

      Wśród nich był mój dziadek Zygmunt Nagórski, członek rządu RP na uchodźstwie, ewakuowanego ze swej poprzedniej siedziby we francuskim Angers. „Dla nas ta wyspa stała się jedynym krajem, gdzie była możność dalszej walki”107, wspominał. Inni polscy wygnańcy nazwali swój nowy, tymczasowy dom „wyspą ostatniej nadziei”108. Belgijski minister spraw zagranicznych Paul-Henri Spaak był jednym z nielicznych członków swego rządu, którzy postanowili uciec do Londynu, podczas gdy większość jego rodaków poddała się niemieckiemu panowaniu. „Została ostatnia nadzieja: Wielka Brytania”, wspominał. „Rozumieliśmy, że to na Wielką Brytanię musimy postawić”109.

      Generał Charles de Gaulle podjął podobną decyzję, gdy marszałek Philippe Pétain, sławny dowódca z I wojny światowej, skapitulował przed Hitlerem. Po przybyciu do Londynu de Gaulle poprzysiągł w nadanym przez BBC przemówieniu, że „płomień francuskiego oporu nie może zagasnąć i nie zagaśnie”110. W teorii miał doświadczenie niezbędne, by poprowadzić swoich rodaków w tej walce. W wydanej w 1934 r. książce Vers l’armée de métier [Armia przyszłości] wystosował już ostrzeżenie: „Zjednoczone Niemcy, wspierane naszymi złudzeniami, umacniane naszymi klęskami, spajane naszymi dążeniami do ograniczenia rezultatów naszego niedawnego zwycięstwa z 1918 roku, stworzyły kolosa gotowego rzucić się na zachód jednym, szybkim skokiem”111.

      By temu zapobiec, de Gaulle postulował modernizację armii, połączenie czołgów i piechoty w wysoce mobilne jednostki zdolne do zadawania szybkich uderzeń w ścisłym współdziałaniu z lotnictwem, zamiast polegania na umocnieniach i tradycyjnych formacjach piechoty. Jego książka sprzedała się we Francji w ledwie 750 egzemplarzach112, a marszałek Pétain i generalicja ledwie raczyli zauważać takie teorie. Ich zdaniem bezpieczeństwo Francji zapewnić miały linia Maginota i jednostki piechoty.

      Z racji nieudanych prób zyskania poparcia dla swych zaleceń, po przybyciu do Londynu de Gaulle miał w najlepszym razie marne podstawy do sięgnięcia po przywództwo. „Ja zaś (…) byłem początkowo niczym”, przyznał później. „Nie rozporządzałem żadną, choćby najmniejszą siłą zbrojną, nie popierała mnie żadna organizacja. W samej Francji – nikogo, kto by dzielił ze mną odpowiedzialność, żadnej popularności i mało komu znane nazwisko. Za granicą – ani kredytu moralnego, ani żadnej legitymacji do działania w imieniu Francji”113. Miał tylko Churchilla, który natychmiast zaoferował mu mikrofony BBC, aby nadał apel do rodaków, co pozwoliło de Gaulle’owi stać się głosem Wolnych Francuzów.

      Spędziwszy sześć tygodni w Anglii, amerykański autor John Gunther zaobserwował skutki napływu obcokrajowców. „Londyn nie jest stolicą jednego kraju”, pisał. „Jest stolicą sześciu czy ośmiu”. Miał na myśli wszystkie rządy na uchodźstwie i przedstawicielstwa tych, którym udało się ujść z ich okupowanych krajów. „Polscy żołnierze strzegą brytyjskich brzegów”, dodał. „Polscy, czescy i inni zagraniczni lotnicy walczą w RAF”114.

      Choć jednak wszystko to oznaczało, że Churchill był świadom, iż jego naród nie jest całkowicie osamotniony w swej walce, zdawał sobie także sprawę, że uchodźcy zza kanału La Manche to zbyt mało, by dać mu szanse na zwycięstwo. Uwagę skupiał na potężnym kraju za Atlantykiem, zwłaszcza zaś na prezydencie Roosevelcie. Mimo wszystkich wysiłków zmierzających do podtrzymywania tej relacji i zdobywania większego poparcia dla Wielkiej Brytanii płynące z Waszyngtonu sygnały dawały mu nadzieję, ale w żadnym razie nie całkowitą pewność.

      W sylwestrowy wieczór 1940 r. napisał do Roosevelta: „Proszę pamiętać, Panie Prezydencie, że nie wiemy, co Pan planuje, ani nie wiemy dokładnie, co uczynią Stany Zjednoczone, a prowadzimy walkę o życie”. List zakończył najlepszymi życzeniami na „Nowy rok i nawałnicę, która nad nas nadciąga”115.

      Tego samego wieczoru w jednej ze słynnych audycji This is London Edward R. Murrow z CBS zawarł trzeźwą ocenę przebiegu wojny: „Wielka Brytania otrzymała silne, okrutne ciosy – otrzyma ich więcej – nadal jednak stoi tam, gdzie stała”. Dodał też przesłanie dla swoich rodaków za Atlantykiem: „Nie obiecano wam krwi, znoju i łez, lecz zdaniem niemal każdego dobrze poinformowanego tutejszego komentatora decyzje, jakie podejmiecie, przesłonią wszystko inne w roku, który przed godziną rozpoczął się w Londynie”116.

      Poza potencjałem mobilizowania do walki Churchillowskie przesłanie СКАЧАТЬ