Login. Tomasz Lipko
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Login - Tomasz Lipko страница 7

Название: Login

Автор: Tomasz Lipko

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия:

isbn: 9788308059005

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      Spowiedź to najtrudniejszy ze wszystkich sakramentów. Chrzest nie ma prawa się nie udać, nawet jak bachor narobi w gacie i będzie wył, jakby szatan napił się wody święconej. Ślub może się nie udać, ale to zazwyczaj wychodzi po latach, a ksiądz akurat nie ma na to żadnego wpływu. Ale spowiedź… Spowiedź zawsze pozostanie najbliższym kontaktem z wiernym. I najintymniejszym. Z zewnątrz nie wygląda to spektakularnie. Po prostu siedzi sobie portier w kiosku – mówimy między sobą. Siedzi i czeka, żeby „wypukać” całą kolejkę grzeszników. Ale z drugiej strony kratki wygląda to dramatycznie. I oczywiście czasami piekielnie ciekawie. Przychodzą ludzie, żeby w ukryciu przed całym światem odsłaniać ciemną stronę swojej duszy. Mówią o rzeczach, które nie powszednieją. Ujawniają tajemnice, które poza tym miejscem nie mają prawa ujrzeć światła dziennego. Dopiero po latach doświadczenia dobry spowiednik uczy się dostrzegać w tych mrocznych tajemnicach zalążki przyszłej siły tych grzeszników. Wielu księżom nigdy to się nie udaje.

      Moim pierwszym penitentem był człowiek, który już nigdy więcej nie wrócił do mojego konfesjonału. Homoseksualista. Nie był w stanie wybaczyć sobie zdrady, jakiej dopuścił się wobec swojego partnera po ponad dwudziestu latach wspólnego związku. Miał silne poczucie winy i, jak mówił, był na granicy samobójstwa.

      – Przez kilkanaście lat w mojej duszy drzemał demon, który w końcu się obudził.

      Później, po przemyśleniu jego słów, sposobu mówienia i tego, co mi powiedział, nabrałem przekonania, że to był ksiądz. Musiał przyjechać tu z daleka, żeby skutecznie odciąć się od dekonspiracji w swoim środowisku. Turystyka konfesjonalna to powszechny zwyczaj w naszym zawodzie. Miał ledwo wyczuwalny śląski akcent, więc pewnie jechał do mnie kawał drogi. Długo trwało, zanim mu odpowiedziałem.

      – Kochasz?

      – Bardzo – powiedział natychmiast, bez wahania.

      – Kochaj dalej. To twoja pokuta i nadzieja.

      Żeby uniknąć przykrego zapachu z ust – nieodłącznego elementu spowiedzi – kapłani oddzielają się od swoich wiernych dodatkową barierą. Przeważnie jest to plastikowa półprzeźroczysta folia. Ale wyobraźnia zawsze robi swoje. Wydawało mi się, że miał bardzo przenikliwe oczy i pełne, wykrzywione w grymasie usta. Czułem, że boleśnie wbija we mnie spojrzenie przez dębową kratkę w konfesjonale. Po „pukanku”, jak określamy w księżowskim slangu moment rozgrzeszenia, kiosk nie zaskrzypiał. Kiedy w końcu zdecydowałem się wychylić i spojrzeć na niego po drugiej stronie, nikogo już nie było. Zniknął tak szybko, jak się pojawił.

      Po jakimś czasie zaczął przychodzić do mnie w snach. Nie były przyjazne. Starałem się w nich zobaczyć jego twarz, ale nigdy mi się to nie udało. On natomiast opowiadał mi dziwne rzeczy. Mówił, co się będzie działo w moim życiu, a większość z tego, co powiedział, się sprawdzało. Najgorsze było to, że przeważnie przepowiadał złe rzeczy. Wiele razy później modliłem się za jego duszę. I choć bardzo tego chciałem, nigdy się do tych modlitw nie odniósł w naszych nierzeczywistych spotkaniach.

      Moja ostatnia spowiedź była jeszcze trudniejsza. Penitent nie żył od kilkudziesięciu godzin, a za konfesjonał służył ekran komputera. Słuchałem go, siedząc sam w hotelowym pokoju po powrocie z prosektorium. Krzysztof Oliwa patrzył mi prosto w oczy z ekranu monitora. Nagle odwrócił wzrok, a z jego twarzy na chwilę zeszło napięcie.

      Przepraszam, muszę zwilżyć usta.

      Szklanka była poza zasięgiem kamery, więc zobaczyłem ją dopiero, kiedy Oliwa uniósł ją na wysokość ust. Nie delektował się trunkiem. Wychylił whisky do dna, jakby potrzebował dodatkowego uderzenia alkoholu przed przejściem do meritum. Znów wziął do ręki zapalniczkę. Przez chwilę się nią bawił, a ja dopiero teraz dostrzegłem ledwo widoczny z tej perspektywy, wygrawerowany wzór na metalu.

      PODGLĄDANIE I PODSŁUCHIWANIE NAS NA KAŻDYM KROKU TO ZJAWISKO, DO KTÓREGO WIĘKSZOŚĆ LUDZI JUŻ ZACZĘŁA SIĘ PRZYZWYCZAJAĆ. NADEJDZIE JEDNAK CZAS, GDY KAŻDY Z NAS PRZYJRZY SIĘ SOBIE W KRZYWYM LUSTRZE SWOICH ELEKTRONICZNYCH ŚLADÓW. ZOBACZY SWOJE CIEMNE OBLICZE UPORZĄDKOWANE PRZEZ SZTUCZNĄ INTELIGENCJĘ. TAK JAK JA ZOBACZYŁEM SWOJE W LABORATORIUM LUDZKIEJ PRZYSZŁOŚCI. JESZCZE Z DALA OD BRZEGÓW DZISIEJSZEJ CYWILIZACJI. OTRZYMAŁEM CIOS, KTÓRY JUŻ NIEDŁUGO DOSIĘGNIE WIELU Z NAS. WYTRZYMAJĄ TYLKO NAJSILNIEJSI PSYCHICZNIE. NAJTRUDNIEJSZE W TYM DOŚWIADCZENIU BĘDZIE POCZUCIE, ŻE TEN PORTRET ZBUDOWANY PRZEZ ALGORYTMY BĘDZIE ODPOWIADAŁ NASZEMU PRAWDZIWEMU JA.

      „Laboratorium ludzkiej przyszłości”. Zastanawiałem się, czy to był tylko skrót myślowy, czy coś więcej. Ale w tym momencie w kadrze pojawiła się jego komórka. Skierował ją wyświetlaczem do ekranu. Miał tapetę ze zdjęciem swojej córki. Z wyświetlacza smartfona Donica spoglądała w zaskakującym jak na nią zaskoczeniu. Jakby została złapana na gorącym uczynku.

      TO BĘDZIE FRAZES, JEŻELI POWIEM, ŻE TA DZIEWCZYNA JEST NAJWIĘKSZĄ MIŁOŚCIĄ MOJEGO ŻYCIA, CHOCIAŻ RELACJE MIĘDZY NAMI NIGDY NIE BYŁY DO KOŃCA NORMALNE. – PRZEZ CHWILĘ MIAŁEM WRAŻENIE, ŻE JEGO GŁOS ZADRŻAŁ. – ALE DOPIERO TERAZ ZOBACZYŁEM JEJ MROCZNĄ STRONĘ. PORTRET JEJ EMOCJI ZBUDOWANY PRZEZ SYSTEM SZTUCZNEJ INTELIGENCJI, KTÓRY UMIEJĘTNIE GROMADZIŁ WSZYSTKIE JEJ SŁABOŚCI UDOKUMENTOWANE W CODZIENNYCH MAILACH, SMS-ACH, TELEFONACH, W CODZIENNYM ŻYCIU. POZNAŁEM JEJ PODŁOŚCI, MAŁOŚĆ, ZAWIŚĆ, WŚCIEKŁOŚĆ, POPĘDLIWOŚĆ, NIEUMIARKOWANIE. DUŻO CZASU ZAJĘŁO MI POGODZENIE SIĘ Z MYŚLĄ, ŻE TEN PORTRET, CHOCIAŻ JEDNOSTRONNY I SUBIEKTYWNY, ODPOWIADA PRAWDZIE.

      Zastanawiałem się, czy jego córka kiedykolwiek będzie miała możliwość obejrzeć to nagranie. Chip wielkości dwóch ziarenek ryżu, który był w jednym z palców redaktora, jeszcze w prosektorium przegraliśmy na mój komputer za pomocą adaptera od Radka Bolesty. W hotelu rzuciłem się do komputera, nie zdejmując butów ani kurtki. Zawartość była podzielona na mikromagazyny, ale Krzysztof Oliwa, jak na dziennikarza przystało, uporządkował wszystko niczym wydanie swojej gazety. Plik wideo z jego spowiedzią znajdował się centralnie na pierwszej stronie.

      SYSTEM, DO KTÓREGO UDAŁO MI SIĘ PRZENIKNĄĆ, TO GIGANTYCZNY MAGAZYN LUDZKICH SEKRETÓW UŁOŻONY MIĘDZY INNYMI Z MAILI, SMS-ÓW, KOMUNIKATORÓW. NASZYCH PROFILI SPOŁECZNOŚCIOWYCH, ZDJĘĆ I NAGRAŃ W NASZYCH KOMÓRKACH. NAGRAŃ Z MONITORINGU ULICZNEGO, O KTÓRYCH NAWET NIE WIEMY, JAK BLISKO POTRAFIĄ NAS ŚLEDZIĆ. I WIELU INNYCH ELEMENTÓW. SYSTEM NIE TYLKO GROMADZI TE INFORMACJE. DZIĘKI SZTUCZNEJ INTELIGENCJI PORZĄDKUJE JE W BARDZO PRECYZYJNY I LOGICZNY SPOSÓB. U KAŻDEGO Z NAS STARA SIĘ ZNALEŹĆ TO, CO NAJGORSZE. KIEDYŚ MÓWIŁO SIĘ NA TO „HAKI”, ALE WŚRÓD TWÓRCÓW TEGO PROGRAMU PRZYJĘŁO SIĘ OKREŚLENIE „CZARNY PROFIL”. CZARNA STRONA CZŁOWIEKA ZAWSZE NAJBARDZIEJ FASCYNOWAŁA NASZ GATUNEK. TERAZ POJAWIŁA SIĘ MOŻLIWOŚĆ WPŁYWANIA NA TAKIE PROFILE… TECHNOLOGIA WYPOSAŻYŁA CZŁOWIEKA W MOŻLIWOŚĆ, O KTÓREJ OD ZAWSZE MARZYŁ. NA POCZĄTKU SAM NIE BYŁEM W STANIE W TO UWIERZYĆ, PÓKI NIE DOSTAŁEM SIĘ NA POKŁAD JEDNOSTKI PRZYSZŁOŚCI…

      Ostatnie słowa Oliwy znowu mnie zastanowiły. Coś mnie tknęło. Zastanawiałem się, czy nie mówi jakimś szyfrem. Nawet po jego wzroku wydawało mi się, że ma coś więcej do przekazania. Oliwa zatrzymał się tylko na chwilę.

      NIE KAŻDY MA DZIŚ CZAS, ŻEBY ZROBIĆ RACHUNEK SUMIENIA. ALGORYTMY ZROBIĄ TO ZA NAS O WIELE LEPIEJ.

      Momentalnie pomyślałem o sobie. Przed oczami przewijały mi się sceny, w których potajemnie СКАЧАТЬ