Wspomnienie o przeszłości Ziemi. Cixin Liu
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wspomnienie o przeszłości Ziemi - Cixin Liu страница 18

Название: Wspomnienie o przeszłości Ziemi

Автор: Cixin Liu

Издательство: PDW

Жанр: Научная фантастика

Серия: s-f

isbn: 9788380628427

isbn:

СКАЧАТЬ Luo Ji wiedział, że w kraju jest bardzo mało samolotów czarterowych tego typu.

      Dwóch z trójki, która ich tam przyprowadziła, zniknęło w tylnej kabinie, zostawiając najmłodszego, który powiedział:

      – Możecie usiąść, gdzie chcecie, ale musicie mieć zapięte pasy, i to nie tylko w chwili startu i lądowania, ale podczas całego lotu. Jeśli położycie się spać, zapnijcie pasy przy łóżkach. Nie można zostawić na wierzchu niczego, co nie jest przymocowane na stałe. Pozostańcie na fotelach czy na łóżkach, a jeśli będziecie musieli się gdzieś przejść, powiadomcie najpierw o tym kapitana. Przy każdym siedzeniu i przy każdym łóżku jest guzik interkomu. Wciśnijcie go, żeby porozmawiać. Wezwijcie nas za każdym razem, kiedy będziecie czegoś potrzebowali.

      Zdezorientowany Luo Ji spojrzał na Shi Qianga, a ten powiedział:

      – Samolot może wykonywać jakieś specjalne manewry.

      Mężczyzna kiwnął głową.

      – Zgadza się. Dajcie mi znać, jeśli będziecie mieli jakieś problemy. Mówcie do mnie Xiao Zhang. Kiedy znajdziemy się w powietrzu, przyniosę wam kolację.

      Po wyjściu Xiao Zhanga Luo Ji i Shi Qiang usiedli na kanapie i zapięli pasy. Luo Ji rozejrzał się. Poza okrągłymi oknami i lekko wygiętymi ścianami reszta pomieszczenia wydawała się tak konwencjonalna i dobrze znana, że siedzenie w pasach w zwykłym gabinecie wywoływało trochę dziwne uczucie. Wkrótce jednak dźwięk i wibracje silnika przypomniały mu, że siedzi w samolocie kołującym po pasie startowym, a parę minut później obaj zostali wciśnięci w kanapę. Potem drgania spowodowane kontaktem z ziemią ustały i podłoga uniosła się ukośnie. Gdy samolot się wzbijał, za oknem ponownie ukazało się słońce, które wcześniej schowało się za horyzontem, to samo słońce, którego ostatnie promienie przed zaledwie dziesięcioma minutami wpadały do szpitalnego pokoju ojca Zhang Beihaia.

      Gdy samolot z Luo Ji dotarł nad brzeg morza, dziesięć tysięcy metrów pod nim Wu Ye i Zhang Beihai ponownie patrzyli na niedokończonego Tanga. Była to najbliższa odległość, na jaką kiedykolwiek zbliżył się do tych dwóch żołnierzy.

      Tak jak podczas ich poprzedniej wizyty, ogromny kadłub Tanga spowity był słabym światłem zmierzchu. Snopy iskier na kadłubie wydawały się mniej liczne, a lampy oświetlające okręt znacznie przygasły. I teraz Wu Yue i Zhang Beihai nie byli już oficerami marynarki wojennej.

      – Słyszałem, że Generalny Wydział Zbrojeń postanowił zakończyć ten program – powiedział Zhang Beihai.

      – A co my mamy z tym wspólnego? – rzekł chłodno Wu Yue, przenosząc spojrzenie z Tanga na ostatnie błyski słońca na zachodzie.

      – Odkąd zostałeś przydzielony do sił kosmicznych, jesteś w złym humorze.

      – Powinieneś znać powód mojego złego humoru. Potrafisz czytać w moich myślach, czasami widzisz je wyraźniej niż ja i przypominasz mi, o czym naprawdę myślę.

      Zhang odwrócił się do niego.

      – Jesteś przygnębiony, bo wysłano cię na z góry przegraną wojnę. Zazdrościsz ostatniemu pokoleniu, które będzie na tyle młode, by do końca walczyć w szeregach sił kosmicznych i zginąć razem ze swoją flotą w otchłani przestrzeni kosmicznej. Trudno jest ci się pogodzić z tym, że będziesz musiał brać udział w beznadziejnym przedsięwzięciu.

      – Masz dla mnie jakąś radę?

      – Nie. Fetyszyzacja techniki i przekonanie, że jest ona lekarstwem na wszystko, tak głęboko zakorzeniły się w twoim umyśle, że nie mogę cię zmienić. Mogę tylko starać się zminimalizować szkody, jakie może spowodować takie myślenie. Poza tym nie uważam, że ludzkość nie może wygrać tej wojny.

      Wu Yue zdjął maskę lodowatego spokoju i spojrzał towarzyszowi prosto w oczy.

      – Beihai, zawsze byłeś osobą praktyczną. Byłeś przeciwny budowie Tanga i wielokrotnie, co znalazło się w protokołach, wyrażałeś wątpliwości co do celowości stworzenia floty dalekomorskiej, dowodząc, że jest niezgodna z naszą siłą narodową. Uważasz, że nasze siły morskie powinny pozostać na wodach przybrzeżnych, gdzie mają wsparcie i osłonę artylerii lądowej. Młodzi zapaleńcy wyśmiewali ten pomysł jako strategię tkwiącego w skorupie żółwia, ale ty upierałeś się przy nim… Skąd więc czerpiesz teraz wiarę w zwycięstwo? Naprawdę myślisz, że drewniane łodzie mogą zatopić lotniskowiec?

      – Po odzyskaniu niepodległości świeżo utworzona marynarka wojenna używała drewnianych łodzi do zatapiania niszczycieli nacjonalistów. A jeszcze wcześniej nasza kawaleria niekiedy pokonywała czołgi.

      – Chyba nie myślisz poważnie, że takie cuda liczą się jako normalna teoria wojskowa.

      – Na tym polu walki cywilizacja ziemska nie będzie musiała postępować zgodnie z utartą teorią wojskową. – Zhang Beihai podniósł palec. – Wystarczy jeden wyjątek.

      Wu Yue uśmiechnął się drwiąco.

      – Chciałbym usłyszeć, jak zamierzasz zrobić ten wyjątek.

      – Oczywiście nic nie wiem o wojnie w przestrzeni kosmicznej, ale jeśli chcesz ją porównać do walki drewnianych łodzi z lotniskowcem, to sądzę, że to kwestia odwagi i wiary w zwycięstwo. Drewniana łódź może przewieźć niewielki oddział nurków, którzy będą czekać na kursie lotniskowca. Gdy okręt wroga się zbliży, zanurzą się, a łódź odpłynie. Kiedy lotniskowiec znajdzie się jeszcze bliżej, przymocują bombę do dolnej części kadłuba i zatopią go… Oczywiście byłoby to niezwykle trudne, ale nie niemożliwe.

      Wu Yue kiwnął głową.

      – Niezły pomysł. Już go wypróbowano. Podczas drugiej wojny światowej Anglicy zatopili w ten sposób Tirpitza, tyle że użyli do tego małego okrętu podwodnego. W latach osiemdziesiątych, podczas wojny o Falklandy, kilku żołnierzy argentyńskich sił specjalnych przewiozło do Hiszpanii miny dywersyjne i próbowało wysadzić brytyjski krążownik zacumowany w Gibraltarze. Wiesz, co się z nimi stało.

      – Ale przecież nie chodzi o małą drewnianą łódź. Tysiąctonową bombę jądrową można zmniejszyć do takich rozmiarów, że wystarczy dwóch nurków, by ją zabrać pod wodę, a kiedy przymocuje się ją do dna lotniskowca, nie tylko zatopi ona lotniskowiec, ale rozerwie go na drobne kawałki.

      – Masz niesamowitą wyobraźnię – rzekł z uśmiechem Wu Yue.

      – Po prostu wierzę w zwycięstwo.

      Zhang Beihai patrzył na Tanga, a w jego źrenicach odbijał się odległy snop iskier tryskających spod spawarki, co sprawiało wrażenie, jakby paliły się w nich dwa małe płomienie.

      Również Wu Yue spojrzał na Tanga i zawładnęła nim nowa wizja: okręt nie był już zniszczoną starożytną fortecą, ale prehistorycznym urwiskiem z wydrążonymi w nim wieloma głębokimi jaskiniami, a rozproszone iskry ogniskami migoczącymi w tych jaskiniach.

      Po starcie i podczas kolacji Luo Ji powstrzymywał СКАЧАТЬ