.
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу - страница 20

Название:

Автор:

Издательство:

Жанр:

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ udziału. Wszyscy nazywają mnie Da Shi.

      – Dobrze. A więc, Da Shi, kiedy rozmawialiśmy, zwróciłem uwagę na to, co powiedział pan na początku. A raczej na to, co pan mi odpowiedział. Powiedziałem „ta kobieta”, a pan w pierwszej chwili nie zorientował się, o kim mówię. Znaczy to, że ona nie jest ważna w tej sprawie.

      – Jest pan jedną z najspokojniejszych osób, jakie spotkałem.

      – Ten spokój wynika z cynizmu. Na świecie jest niewiele rzeczy, które mnie obchodzą.

      – Bez względu na to, z czego to wynika, nigdy jeszcze nie widziałem człowieka, który w takiej sytuacji potrafi zachować spokój. Niech pan zapomni o tym, co wcześniej mówiłem. Po prostu lubię się powygłupiać.

      – Po prostu stara się pan jakoś zająć moją uwagę, by móc gładko wykonać swoje zadanie.

      – Jeśli pobudziłem pańską wyobraźnię, przepraszam.

      – O czym pana zdaniem powinienem teraz myśleć?

      – Wiem z doświadczenia, że myśli trudno kontrolować. Powinien pan się przespać.

      Shi Qiang wyszedł. Kiedy zamknął drzwi, w pokoju zapanowała ciemność, rozświetlona tylko małą czerwoną lampką nad wezgłowiem łóżka. Stłumione nieustanne dudnienie silnika stało się teraz szczególnie wyraźne, jakby ten dźwięk emitowała sama bezkresna noc za ścianą.

      Potem Luo Ji uświadomił sobie, że to nie złudzenie, że ten dźwięk rzeczywiście dobiega z oddali. Odpiął pas i wypełznął ze śpiwora, po czym podniósł przesłonę okna obok łóżka. Na zewnątrz księżyc oświetlał morze chmur, rozległy ocean srebra. Jego wzrok przyciągnęły inne świecące srebrnym światłem obiekty, cztery proste linie ciągnące się na czarnym niebie nad chmurami. Rozwijały się z taką samą szybkością jak samolot, a ich końce niknęły i wtapiały się w noc niczym cztery srebrne miecze. Luo spojrzał ponownie w miejsce, gdzie się zaczynały, i zobaczył, że linie te kreślą cztery metalicznie lśniące obiekty. Cztery myśliwce. Nietrudno było odgadnąć, że po drugiej stronie samolotu były inne cztery.

      Luo Ji zaciągnął przesłonę i ponownie zagrzebał się w śpiworze. Zamknął oczy i siłą woli zmusił umysł do odpoczynku. Nie chciał zasnąć, lecz obudzić się z tego snu.

      Mimo że był już środek nocy, zebranie grupy roboczej sił kosmicznych nadal trwało. Zhang Beihai odsunął na bok leżący przed nim notes i dokumenty, wstał i popatrzył na znużone twarze oficerów, po czym zwrócił się do Chang Weisiego.

      – Towarzyszu komendancie, zanim złożę meldunek o naszych działaniach, chciałbym najpierw podzielić się paroma osobistymi spostrzeżeniami. Uważam, że dowództwo naczelne nie poświęca dostatecznej uwagi pracy politycznej i ideologicznej w armii. Na przykład wydział polityczny jest ostatnim z sześciu, które przedstawiają sprawozdania na tym spotkaniu.

      Chang Weisi kiwnął głową.

      – Zgadzam się. Komisarze polityczni nie zameldowali się jeszcze na stanowiskach, więc nadzorowanie pracy politycznej przypadło mnie. Teraz, kiedy zaczęliśmy w końcu pracę we wszystkich obszarach naszego działania, trudno jest mi poświęcić temu należną uwagę. Musimy polegać na was i innych, którzy zajmują się szczegółami.

      – Towarzyszu komendancie, moim zdaniem obecna sytuacja jest groźna. – Ta opinia przyciągnęła uwagę kilku oficerów, więc Zhang Beihai kontynuował wywód: – Proszę wybaczyć, że będę mówił bez owijania w bawełnę. Cały dzień spędziliśmy na zebraniach i wszyscy jesteśmy zmęczeni, więc jeśli nie będę mówił prosto z mostu, nikt nie będzie mnie słuchał. – Kilka osób się roześmiało, ale reszta nadal przysypiała. – Co ważniejsze, naprawdę się niepokoję. Dysproporcja sił w walce, która nas czeka, nie ma precedensu w historii wojen toczonych przez ludzi, sądzę więc, że największym zagrożeniem przez nie wiadomo ile lat będzie defetyzm. Nie sądzę, bym przesadzał w ocenie tego zagrożenia. Szerzenie się defetyzmu doprowadzi nie tylko do podkopania morale, ale może skończyć się upadkiem całych sił kosmicznych.

      Generał Chang ponownie kiwnął głową.

      – Zgadzam się. Rzeczywiście w chwili obecnej naszym największym wrogiem jest defetyzm. Komisja wojskowa doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Właśnie dlatego praca polityczna i ideologiczna będą odgrywać decydującą rolę w naszych siłach. Gdy podstawowe jednostki sił kosmicznych będą już gotowe, praca ta stanie się bardziej złożona.

      Zhang Beihai otworzył notes.

      – Teraz przedstawię raport o naszej pracy – powiedział i zaczął czytać: – „Od chwili utworzenia sił kosmicznych w pracy politycznej i ideologicznej skupialiśmy się przede wszystkim na badaniu ogólnej postawy ideologicznej oficerów i szeregowców. Ponieważ system organizacyjny tego nowego rodzaju sił jest w chwili obecnej prosty i składa się z niewielu osób i poziomów dowodzenia, badania te prowadziliśmy podczas nieformalnych spotkań i osobistych rozmów, stworzyliśmy też odpowiednie forum w intranecie. Rezultaty badań są niepokojące. Przeważa myślenie defetystyczne, które szybko szerzy się wśród żołnierzy. W umysłach znacznej części naszych towarzyszy strach przed wrogiem łączy się z brakiem wiary w zwycięstwo w przyszłej wojnie. Głównym źródłem defetyzmu jest kult techniki i niedocenianie lub całkowite ignorowanie roli, jaką w wojnie odgrywają ludzki duch i inicjatywa. W ostatnich latach w siłach zbrojnych coraz więcej zwolenników zdobywa teoria, zgodnie z którą o wszystkim decyduje broń. Ta tendencja jest szczególnie wyraźna wśród wyższej kadry oficerskiej. Defetyzm w siłach zbrojnych może przybrać jedną z następujących postaci: Pierwsza. Traktowanie przez członków sił kosmicznych swoich obowiązków jako zwykłej służby, wykonywanie ich wprawdzie z poświęceniem i odpowiedzialnie, ale bez entuzjazmu i poczucia misji, a także wątpienie w sens swojej pracy. Druga. Bierne czekanie – wiara, że wynik wojny zależy od naukowców i inżynierów, że zanim zostaną dokonane przełomowe odkrycia w badaniach podstawowych i technologii, siły kosmiczne pozostaną marzeniem ściętej głowy, oraz wynikające z tej wiary niezrozumienie wagi ich obecnych działań, zadowalanie się tylko wykonywaniem zadań związanych z utworzeniem tego rodzaju wojsk i brak inicjatywy. Trzecia. Snucie nierealistycznych fantazji – chęć wykorzystania technologii hibernacji w celu przeskoczenia czterech wieków i wzięcia bezpośredniego udziału w bitwie w dniu Sądu Ostatecznego. To życzenie wyraziła już pewna liczba młodych towarzyszy, a jeden złożył nawet oficjalną prośbę. Pozornie jest to postawa pozytywna, pragnienie znalezienia się na pierwszej linii i rzucenia się w wir walki, ale w istocie rzeczy to tylko inna forma defetyzmu. Dla żołnierza, który nie wierzy w zwycięstwo i wątpi w znaczenie naszych bieżących działań, jedynym filarem podtrzymującym go przy życiu i pracy jest jego honor. Czwarta. Przeciwieństwo poprzedniej – zwątpienie w godność żołnierza, przekonanie, że tradycyjny wojskowy kodeks moralny nie odpowiada już sytuacji na polu walki i że walka do końca nie ma sensu, że honor żołnierza istnieje tylko wtedy, kiedy jest ktoś, kto to widzi, a jeśli bitwa zakończy się klęską i we Wszechświecie nie będzie już ludzi, honor ten traci znaczenie. Chociaż postawę tę przyjmuje mniejszość, podważanie wartości sił kosmicznych jest niezmiernie szkodliwe”.

      W tym momencie Zhang Beihai spojrzał na zgromadzonych w sali i zobaczył, że chociaż jego przemówienie wywołało pewne zainteresowanie, nie udało mu się ożywić wszystkich. Był pewien, że СКАЧАТЬ