Название: Patria
Автор: Fernando Aramburu
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Поэзия
isbn: 978-83-8110-477-7
isbn:
– Jak to zamknięte?
– Tak, proszę pani. Dokonano zamachu na dwóch gwardzistów. Ale proszę się nie martwić. Prawdopodobnie to tylko tymczasowy środek bezpieczeństwa i wkrótce pani poleci – dodał mężczyzna.
– Ach, to dobrze, dobrze.
W końcu dotarła do Palmy. Miasto z góry zaznaczone punkcikami świateł, czarne morze i w oddali ostatnie purpurowe resztki zmierzchu. Za późno, żeby odwiedzić Arantxę w szpitalu. Ainhoa czekała na babkę na lotnisku, tak jak się umówiły.
– I co?
– Ama jest w złym stanie, podłączyli ją do mnóstwa rurek.
– Zamiast mnie mógł przyjechać twój aita. Ten żart będzie mnie kosztował mnóstwo pieniędzy.
– Powiedział, że przyleci w poniedziałek i następnego dnia zabierze mnie do domu.
– Ach i nie ma zamiaru zostać? Co za tupet! Całą robotę i koszty zostawi na mojej głowie.
– Nie mów źle o tacie, babciu.
Pielęgniarka – Carme, bardzo sympatyczna – zajęła się Ainhoą przez pierwsze dni, do przyjazdu Miren. Powiedziała pocieszającym, czułym tonem do dziewczynki, żeby się nie martwiła, że ona jej pomoże. Pojechały razem po bagaże do hotelu w Cala Millor. Po drodze tłumaczyła Ainhoi stan matki i próbowała dodać jej otuchy.
– Musisz ją bardzo kochać.
Zabrała dziewczynkę do swojego domu w Palmanovie, gdzie mieszkała w dwojgiem małych dzieci i taaakim grubym mężem – facet ważył co najmniej sto pięćdziesiąt kilogramów. Nieważne, na pewno zanim przytył, był bardzo przystojnym mężczyzną z tym swoim błękitnym spojrzeniem. Pochodził z Niemiec, miał lekko zaczerwienioną twarz (no dobrze, dość czerwoną) i mówił z wyraźnym akcentem. Do dzieci zwracał się po niemiecku, a Carme w tej dziwnej odmianie baskijskiego, którym mówią na Majorce.
Kiedy Miren potwierdziła datę swojego przylotu do Palmy, Carme zarezerwowała dla babci i wnuczki dwuosobowy pokój w pensjonacie – z dala od głównych dzielnic turystycznych, daleko też od szpitala, ale cóż na to poradzić? Postąpiła zgodnie ze wskazówkami, które Miren dała jej przez telefon.
– Tylko żeby nie było drogo, bo nie jesteśmy bogaci.
– Zrobię, co będę mogła.
Spełniła obietnicę? Aż nazbyt: zakwaterowanie bez śniadania, żadnych widoków na morze, w pobliżu głośnej szosy, daleko od centrum, ale tanio. Miren właśnie o to chodziło, w razie gdyby pobyt miał się przedłużyć. Martwiła się też o ewentualne koszty. Jak zabrać stąd Arantxę, skoro wokół jest morze? Błagam cię, Ignacy, pomóż mi wyjść z tej sytuacji. A Guillermo? Dlaczego on się tym nie zajmie? Przecież jest mężem. Bo musi wrócić do pracy. Bo szef… Bo mógłby dopiero za kilka dni… Wymówki.
Ainhoa opowiedziała babce, że bomba wybuchła blisko mieszkania Carme i zatrząsł się cały budynek. W dużym pokoju ze ściany spadł obraz, potłukła się stojąca pod nim lampa i szyba w ramie. Gruby mąż Carme zaczął wydzierać się w swoim języku, a dzieci rozpłakały się wystraszone hukiem i – jak domyślała się Ainhoa – krzykami ojca. Carme i Ainhoa chwilę wcześniej wróciły ze szpitala i razem szykowały obiad, kiedy rozległ się wybuch. Gdzie? Zaledwie kilka ulic dalej. Z radia dowiedzieli się, że przed koszarami Gwardii Obywatelskiej. Natychmiast zawyły syreny, a w powietrzu unosił się dziwny zapach.
– Wiesz co, babciu? Wczoraj o tej samej porze jechałyśmy z Carme samochodem tamtą ulicą. A gdyby wtedy wybuchła bomba i nas zabiła?
– Mów ciszej, bo ludzie słyszą.
Ainhoa z otwartymi szeroko z emocji oczami kontynuowała:
– Sąsiadka powiedziała nam, że strażacy musieli ściągnąć z drzewa kawałki ludzkiego ciała.
– Dobrze już, daj spokój, przecież jemy.
Przyszły do baru niedaleko pensjonatu i zamówiły kanapki.
– Zrozum, że to całe zamieszanie z twoją matką będzie mnie kosztować mnóstwo pieniędzy, muszę więc ściśle kontrolować wydatki. Jutro kupimy jakieś gotowe dania w supermarkecie i zjemy je w pokoju, nawet na zimno. Nie martw się, nie umrzemy z głodu.
Ainhoa ciągnęła swoje:
– Nie podoba mi się to zabijanie. Majorka jest bardzo daleko od Euskal Herria. Co mają wspólnego ludzie, którzy tutaj mieszkają, z tym, co tam się dzieje?
– Posłuchaj, przyszłyśmy tu zjeść kolację, prawda?
– Bomba mogła zabić Carme i mnie.
– Niemożliwe, bo oni dokładnie wiedzą, kiedy zdetonować ładunek. Myślisz, że podkładają bomby ot tak sobie? Słyszałaś o jakimś zamachu w szkole czy na stadionie piłkarskim pełnym ludzi? Zamachy służą do obrony praw naszego narodu i są wymierzone we wrogów. W tych, którzy torturowali wujka Joxe Mariego i wciąż go torturują w więzieniu. Powinnaś rozumieć tak podstawowe sprawy.
Amona uważnie przyglądała się wnuczce, która starała się unikać jej wzroku. Siedziały przy stoliku w kącie, dziewczynka – piętnastolatka – niechętnie gryzła swoją kanapkę.
– Aita też nie chce, żeby go zabili.
– To twój aita miesza ci w głowie swoimi poglądami.
– Nie znam jego poglądów, babciu. Mówię tylko, że nie chcę, by ginęli ludzie.
– Jedni zabijają, drudzy giną. Na tym polegają wojny. Ja też nie lubię wojen, ale jakie mamy wyjście? Wolałabyś, żeby w nieskończoność naród baskijski był ciemiężony?
– Dobrzy ludzie nie zabijają.
– Jasne, to też powiedział ci Guillermo.
– Ja tak mówię.
– Zrozumiesz, kiedy dorośniesz. Zjedz do końca kanapkę i chodźmy stąd. Miałam dzisiaj wystarczająco trudny dzień, żeby jeszcze teraz wysłuchiwać tych bzdur.
Ainhoa powiedziała/wyszeptała jakby do siebie, łamiącym się głosem, że nie jest głodna, СКАЧАТЬ