Zła krew. Maria Jaszczurowska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zła krew - Maria Jaszczurowska страница 5

Название: Zła krew

Автор: Maria Jaszczurowska

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Прочая образовательная литература

Серия:

isbn: 978-83-66500-80-8

isbn:

СКАЧАТЬ głowy.

      Zaimponowały mu też jej determinacja i niezłomna chęć realizacji pomysłu.

      – Nigdy jeszcze nie spotkałem takiego studenta, a uczyłem ich już tysiące. Zachęcałem ją, by nie ustawała w wysiłkach i spełniała swoje marzenia.

      Shaunak wykazał się większym sceptycyzmem. Wychował się w Chicago, w rodzinie indyjskich imigrantów, z dala od pociągającego czaru Doliny Krzemowej. Uważał się za człowieka pragmatycznego i twardo stąpającego po ziemi. Koncepcja Elizabeth wydawała mu się zbyt daleko idąca. Dał się jednak porwać entuzjazmowi Robertsona i zaczęli wspólnie rozważać stworzenie start-upu.

      Kiedy Elizabeth zajmowała się biurokracją i kompletowaniem dokumentów niezbędnych do założenia firmy, Shaunak kończył ostatni semestr pracy naukowej, chcąc uzyskać tytuł. W maju 2004 roku dołączył do start-upu jako pierwszy pracownik. Przyznano mu też mniejszościowy udział w kapitale spółki. Robertson przyjął rolę doradcy w zarządzie.

      Przez kilka pierwszych miesięcy Elizabeth i Shaunak gnieździli się w maleńkim biurze w Burlingame. Później znaleźli coś większego. Nowe biuro pozostawiało wiele do życzenia. Choć zgodnie z adresem powinno się mieścić w Menlo Park, w rzeczywistości znajdowało się w obskurnej dzielnicy przemysłowej na obrzeżach East Palo Alto, gdzie strzelaniny nie należały do rzadkości. Pewnego ranka Elizabeth pojawiła się w pracy z odłamkami szkła we włosach. Ktoś strzelał do jej samochodu i roztrzaskał szybę po stronie kierowcy. Mało brakowało, by napastnik trafił ją w głowę.

      Elizabeth nazwała firmę Real-Time Cures[1*]; w wyniku niefortunnego błędu na pierwszych odcinkach wypłaty widniała nazwa Real-Time Curses[2*]. Później nazwę firmy zmieniono na Theranos – było to połączenie słów oznaczających terapię i diagnozę.

      Aby zdobyć potrzebne fundusze, Elizabeth postanowiła wykorzystać rodzinne koneksje[13]. Przekonała Tima Drapera, ojca swojej sąsiadki i przyjaciółki z dzieciństwa, by zainwestował w ten interes milion dolarów. Nazwisko Draper wiele znaczyło w kręgach biznesowych, dzięki czemu firma Elizabeth od razu zyskała na wiarygodności: pod koniec lat pięćdziesiątych dziadek Tima założył pierwsze w Dolinie Krzemowej przedsiębiorstwo inwestujące w nowo zakładane firmy, a firma Tima, DFJ, zasłynęła z wczesnych lukratywnych inwestycji między innymi w usługę mejlową Hotmail[14].

      Następnie Elizabeth zwróciła się z prośbą o sporą inwestycję do Victora Palmieriego, emerytowanego specjalisty w dziedzinie restrukturyzacji i zmian w przedsiębiorstwach, dobrego przyjaciela jej ojca. Mężczyźni poznali się pod koniec lat siedemdziesiątych, podczas kadencji prezydenta Cartera, kiedy Chris Holmes pracował w Departamencie Stanu, a Palmieri pełnił funkcję koordynatora do spraw uchodźców.

      Elizabeth zaimponowała Draperowi i Palmieriemu pozytywną energią i wizją zastosowania zasad nano- i mikrotechnologii w diagnostyce. W dwudziestosześciostronicowym dokumencie, który sporządziła w celu pozyskiwania nowych inwestorów, opisała plaster do bezbolesnego pobierania krwi przy użyciu mikroigiełek[15]. Wynalazek nosił nazwę TheraPatch i miał zawierać mikrochip z systemem czujników, które analizowałyby krew i same decydowały, jaką dawkę leku zaaplikować. Uzyskane wyniki byłyby bezprzewodowo przekazywane lekarzowi prowadzącemu. Dokument zawierał też kolorowy wykres przedstawiający poszczególne elementy plastra i jego funkcjonowanie.

      Nie wszystkich potencjalnych inwestorów udało się przekonać. Pewnego ranka w lipcu 2004 roku Elizabeth spotkała się z przedstawicielami MedVenture Associates, firmy inwestycyjnej specjalizującej się w obszarze technologii medycznych[16]. Siedząc przy stole naprzeciwko pięciorga wspólników, energicznie i w wielkich słowach opisywała potencjał swojej technologii i jej wpływ na losy ludzkości. Kiedy jednak inwestorzy zaczęli zadawać konkretne pytania na temat systemu mikrochipów i chcieli wiedzieć, czym miałby się różnić od systemu, który wcześniej opracowała i wprowadziła na rynek firma Abaxis, Elizabeth wyraźnie się zmieszała i atmosfera w sali zrobiła się napięta. Jako że wynalazczyni nie potrafiła udzielić wyczerpujących odpowiedzi na wnikliwe pytania natury technicznej, po pół godzinie wstała i wyszła, nadąsana.

      Nie tylko MedVenture Associates odrzuciła propozycję dziewiętnastoletniej niedoszłej absolwentki Stanforda[17], lecz to nie powstrzymało Elizabeth. Do końca 2004 roku udało jej się szczęśliwym trafem pozyskać prawie sześć milionów dolarów od niezłych inwestorów. Poza Draperem i Palmierim przekonała do swojego pomysłu starzejącego się Johna Bryana, a także Stephena L. Feinberga, specjalizującego się w nieruchomościach i prywatnych funduszach, który zasiadał w zarządzie szpitala onkologicznego MD Anderson Cancer Center w Houston[18]. Namówiła do inwestycji studenta Uniwersytetu Stanforda Michaela Changa, którego rodzina sprawowała kontrolę nad wartym kilka miliardów dolarów przedsiębiorstwem na Tajwanie, zajmującym się dystrybucją zaawansowanej technologii. Do interesu dorzuciło się też kilkoro członków licznej rodziny Holmesów, na przykład siostra Nel, Elizabeth Dietz.

      W miarę jak napływały pieniądze, Shaunak zaczynał zdawać sobie sprawę, że plasterek, który podobno miał czynić cuda, bardziej zakrawał na rekwizyt z bajki. Teoretycznie dało się stworzyć coś takiego, podobnie jak w teorii można polecieć na Marsa, diabeł jednak tkwił w szczegółach. Chcąc nieco zmienić koncepcję plastra, by bardziej odpowiadała rzeczywistym możliwościom, Shaunak i Elizabeth ograniczyli się do komponentu diagnostycznego, ale i to okazało się nie lada wyzwaniem.

      W końcu zrezygnowali z plastra na rzecz czegoś, co bardziej przypominało kieszonkowe aparaty do monitorowania poziomu cukru we krwi u pacjentów z cukrzycą. Elizabeth chciała, żeby urządzenie opracowane przez Theranosa było mobilne, podobnie jak używane dotychczas glukometry, ale wymyśliła, że będzie podawało o wiele więcej parametrów niż tylko poziom cukru. To znaczyło, że musiałoby być bardziej skomplikowane, a co za tym idzie – większe.

      Udało się osiągnąć swego rodzaju kompromis – system złożony z wkładu i czytnika, łączący techniki mikroprzepływowe z biochemią. Pacjent miał nakłuwać sobie palec i pobierać małą próbkę krwi, którą następnie umieszczałby w pojemniku wyglądającym jak grubsza karta kredytowa. Następnie kartę wkładałoby się do większego urządzenia, zwanego czytnikiem. Pompy w czytniku przepychałyby krew przez maleńkie kanaliki w karcie do zbiorniczków pokrytych proteinami-przeciwciałami. W kanalikach stała frakcja krwi byłaby odfiltrowywana – białe i czerwone krwinki zostałyby oddzielone od osocza, które docierałoby do zbiorniczków. Reakcja chemiczna osocza z przeciwciałami wyzwalałaby sygnał, który czytnik analizowałby i przekładał na konkretny wynik.

      Elizabeth widziała to w ten sposób, że czytniki i wkłady pacjenci będą trzymali w domu, dzięki czemu będą mogli regularnie badać sobie krew. Antena nadawcza wbudowana w czytnik miała z centralnego serwera przekazywać wyniki badań do komputera lekarza prowadzącego. Dzięki temu lekarz na bieżąco korygowałby dawki leków, zamiast czekać, aż pacjent uda się na badanie krwi do laboratorium albo przyjdzie na kolejną umówioną wizytę.

      Pod koniec 2005 roku, osiemnaście miesięcy po dołączeniu do firmy, Shaunak zaczął wreszcie dostrzegać postępy. Firma zdołała opracować prototyp urządzenia, roboczo nazwany Theranos 1.0, poza tym zatrudniała już dwunastu pracowników. Udało się też stworzyć model biznesowy, który wkrótce miał zacząć przynosić zyski: nową technologię badań krwi zamierzano udostępniać w drodze licencji koncernom farmaceutycznym, one zaś mogłyby dzięki niej sprawdzać niepożądane skutki uboczne leków poddawanych testom klinicznym.

      Na małe przedsiębiorstwo zwróciły też uwagę media[19]. W Boże Narodzenie Elizabeth СКАЧАТЬ