Zła krew. Maria Jaszczurowska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zła krew - Maria Jaszczurowska страница 4

Название: Zła krew

Автор: Maria Jaszczurowska

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Прочая образовательная литература

Серия:

isbn: 978-83-66500-80-8

isbn:

СКАЧАТЬ widokiem na kanał Intracoastal Waterway. Ich syn David był o trzy i pół roku młodszy od Elizabeth, a półtora roku młodszy od Christiana.

      Kuzynostwo spało na piankowych materacach rozkładanych na podłodze, a rankiem pędziło co tchu na plażę, by wykąpać się w morzu. Popołudnia spędzano na grze w Monopoly. Kiedy Elizabeth wygrywała, a zdarzało się to nader często, upierała się, by kontynuować zabawę, i gromadziła kolejne domy i hotele, doprowadzając chłopców do bankructwa. Z rzadka zdarzała jej się porażka – wtedy wpadała w szał i wybiegała z mieszkania. Już wówczas dał się zauważyć jej potężny pociąg do rywalizacji.

      W liceum nie trzymała z popularnymi uczniami. Kiedy ojciec dostał posadę w koncernie Tenneco, Holmesowie przeprowadzili się do Houston. Dzieci zapisano do najbardziej prestiżowej prywatnej szkoły St. John’s. Elizabeth wyrosła na chudą nastolatkę o wielkich niebieskich oczach. Chciała dopasować się do rówieśników, więc rozjaśniała włosy i odchudzała się intensywnie, co wpędziło ją w zaburzenia odżywiania.

      W drugiej klasie rzuciła się w wir nauki. Często zarywała noce, ale za to na świadectwie miała same piątki. Ten nawyk utrzymał się w jej późniejszym życiu: zawsze ciężko pracowała i mało spała. Kiedy została prymuską, okazało się, że poprawiła się także jej pozycja towarzyska. Wkrótce zaczęła umawiać się z synem szanowanego chirurga ortopedy z Houston. Pojechali nawet do Nowego Jorku, by wspólnie powitać nowe tysiąclecie na Times Square.

      W miarę jak zbliżała się matura, Elizabeth coraz częściej myślała o studiach na Uniwersytecie Stanforda. Uczennica z najlepszymi ocenami, zainteresowana nauką i komputerami oraz marząca o własnym przedsiębiorstwie, dokonała oczywistego wyboru. Uczelnia, którą pod koniec XIX wieku założył magnat kolejowy Leland Stanford, z początku była tylko niewielką szkołą rolniczą, lecz współcześnie stała się nieodłącznym elementem Doliny Krzemowej. Internet święcił wtedy triumfy, a największe jego gwiazdy, takie jak Yahoo, powstały właśnie w kampusie Stanforda. Kiedy Elizabeth przygotowywała się do matury, dwóch doktorantów z tego uniwersytetu zaczęło zwracać uwagę opinii publicznej swoim niewielkim start-upem o nazwie Google.

      Elizabeth dobrze znała Uniwersytet Stanforda, jeszcze zanim rozpoczęła studia. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych jej rodzina przez jakiś czas mieszkała w Woodside w Kalifornii, zaledwie kilkanaście kilometrów od kampusu. Elizabeth zaprzyjaźniła się wówczas z córką sąsiadów, Jesse Draper. Jej ojciec, Tim Draper, przedsiębiorca w trzecim pokoleniu, miał wkrótce zostać jednym z najlepiej prosperujących inwestorów finansujących start-upy w Dolinie Krzemowej.

      Elizabeth łączyło z Uniwersytetem Stanforda coś jeszcze: język chiński. Ojciec często podróżował służbowo do Chin i doszedł do wniosku, że jego dzieci powinny uczyć się języka mandaryńskiego, więc razem z Noel znaleźli nauczyciela, który przychodził do ich domu w Houston w sobotnie poranki. W drugiej połowie nauki w szkole średniej dziewczynie udało się dostać do letniej szkoły języka mandaryńskiego organizowanej przez Uniwersytet Stanforda[7]. Program przewidziano tylko dla studentów, ale Elizabeth zrobiła dobre wrażenie na dyrektorze kursu, gdyż popisała się płynną znajomością języka, więc uczyniono dla niej wyjątek. Pierwsze pięć tygodni spędziła w kampusie w Palo Alto, a na kolejne cztery wysłano ją do Pekinu.

      Wiosną 2002 roku Elizabeth dostała się na Uniwersytet Stanforda jako stypendystka – najlepszym kandydatom przyznawano grant w wysokości trzech tysięcy dolarów na poszerzanie zainteresowań w wybranej dziedzinie nauki.

      Ojciec wpoił Elizabeth przekonanie, że w życiu trzeba mieć jakiś cel[8]. Na stanowiskach publicznych kierował akcjami humanitarnymi, na przykład w 1980 roku koordynował exodus z Mariel, kiedy to ponad sto tysięcy Kubańczyków i obywateli Haiti wyemigrowało do Stanów Zjednoczonych. W domu wisiało mnóstwo zdjęć przedstawiających pana Holmesa niosącego pomoc ludziom w krajach wyniszczonych wojną. Elizabeth otrzymała zatem jasny przekaz: jeśli chce zostawić po sobie na świecie jakiś ślad, jej osiągnięcia będą musiały wykraczać poza zgromadzenie fortuny; powinny także przysłużyć się ludzkości[9]. Biotechnologia stwarzała możliwość połączenia tych dwóch ambicji. Elizabeth wybrała zatem inżynierię chemiczną, dziedzinę, która w naturalny sposób łączyła naukę z przemysłem.

      Twarzą Wydziału Inżynierii Chemicznej na Uniwersytecie Stanforda był Channing Robertson. Charyzmatyczny, przystojny i elokwentny, wykładał na uczelni od lat siedemdziesiątych i miał rzadko spotykany talent do nawiązywania dobrych relacji ze studentami. Jako jeden z niewielu wykładowców podążał też za najnowszą modą; wyróżniała go charakterystyczna siwiejąca blond czupryna, a na zajęcia przychodził w skórzanych kurtkach, w których nie wyglądał na swoje pięćdziesiąt dziewięć lat.

      Elizabeth zapisała się na jego kurs „Wprowadzenie do inżynierii chemicznej” oraz na seminarium z systemów kontrolowanego podawania leków. Upierała się też, by pozwolił jej asystować podczas badań laboratoryjnych. Robertson się zgodził i przydzielił ją do pomocy pewnemu doktorantowi, który w ramach swojego projektu próbował ustalić, jakie enzymy najlepiej sprawdzą się w detergentach do prania.

      Poza długimi godzinami spędzanymi w laboratorium Elizabeth prowadziła też bujne życie towarzyskie. Bywała na imprezach organizowanych na kampusie i umawiała się ze studentem drugiego roku, JT Batsonem. Chłopak pochodził z małego miasta w Georgii. Imponowały mu światowe maniery Elizabeth, choć z drugiej strony uważał, że jest zbyt skryta. „Niewiele można było od niej wyciągnąć” – wspomina. „Rzadko uchylała rąbka swoich tajemnic”.

      Na pierwszym roku podczas przerwy zimowej Elizabeth przyjechała do Houston, by spędzić ferie z rodzicami i wujostwem Dietzami – akurat przylecieli z Indianapolis. Studiowała zaledwie od kilku miesięcy, ale już chodziła jej po głowie rezygnacja. Podczas świątecznego obiadu ojciec posłał jej papierowy samolocik, który miał na skrzydłach napis „Doktorat”.

      Zdaniem jednego z członków rodziny obecnego przy stole odpowiedź Elizabeth nie pozostawiała wątpliwości.

      – Nie, tato, nie chcę robić doktoratu. Wolę zarabiać pieniądze.

      Pewnego wiosennego dnia stanęła w akademiku w drzwiach pokoju, w którym mieszkał Batson, i oznajmiła, że nie może się z nim dłużej spotykać, bo zakłada firmę i będzie musiała cały czas poświęcać jej rozwojowi. Batson nigdy wcześniej nie dostał kosza. Poczuł się oszołomiony, ale pamięta, że niezwykły powód, jaki podała jego dziewczyna, trochę złagodził gorycz odrzucenia.

      Elizabeth zrezygnowała ze studiów na Uniwersytecie Stanforda dopiero jesienią następnego roku, po powrocie z wakacyjnego stypendium w Instytucie Genetyki w Singapurze. Na początku 2003 roku w Azji szalała nieznana wcześniej choroba: SARS, czyli zespół ostrej ciężkiej niewydolności oddechowej. Elizabeth spędziła zatem lato, badając próbki pozyskane tradycyjnymi metodami, takimi jak strzykawki czy wymaz z nosa. Po tym doświadczeniu doszła do wniosku, że musi istnieć jakiś lepszy sposób[10].

      Po powrocie do Houston przez pięć dni nie wstawała od komputera[11]. Kładła się spać na godzinę lub dwie, a posiłki jadła przy biurku; matka przynosiła je na tacy. Podczas stażu miała okazję zaobserwować nowe technologie, a kiedy połączyła to z wiedzą uzyskaną na zajęciach Robertsona, napisała zgłoszenie patentowe plastra na ramię, który jednocześnie diagnozowałby choroby i je leczył.

      Niedobory snu nadrobiła w samochodzie, kiedy matka wiozła ją z Teksasu do Kalifornii na rozpoczęcie drugiego roku studiów. Na kampusie poszła prosto do Robertsona i Shaunaka Roya – doktoranta, któremu СКАЧАТЬ