Zła krew. Maria Jaszczurowska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zła krew - Maria Jaszczurowska страница 3

Название: Zła krew

Автор: Maria Jaszczurowska

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Прочая образовательная литература

Серия:

isbn: 978-83-66500-80-8

isbn:

СКАЧАТЬ problemu. Zespół Tima Kempa w Kalifornii świętował zatem fałszywe zwycięstwo.

      Tamtego popołudnia, jak co tydzień, Mosley miał umówione spotkanie z Elizabeth. Ledwie wszedł do jej gabinetu, poczuł charyzmę młodej założycielki start-upu. Kobieta miała prezencję znacznie starszej osoby. Potrafiła utkwić w człowieku nieugięte spojrzenie swoich niebieskich oczu i ani razu nie zamrugać. Zachowywała się jak królowa. Hipnotyzowała wzrokiem, a jej niezwykle niski głos potęgował to wrażenie.

      Mosley postanowił zachowywać się jak zwykle, a dopiero potem wspomnieć o swoich obawach. Theranos właśnie domknął trzecią rundę finansowania. Bez dwóch zdań zakończyła się ogromnym sukcesem: spółka pozyskała od inwestorów kolejne trzydzieści dwa miliony dolarów – ponad dwa razy więcej niż piętnaście milionów z pierwszych dwóch rund[3]. Najbardziej imponująco prezentowała się jednak najnowsza wycena wartości spółki: sto sześćdziesiąt pięć milionów dolarów. Niewiele trzyletnich start-upów mogło się poszczycić takim wynikiem.

      Do tak wysokiej wyceny przyczyniły się przede wszystkim umowy, jakie Theranos podpisał z firmami farmaceutycznymi, a przynajmniej takie informacje przedstawiał w rozmowach z inwestorami. W prezentacjach chwalił się zawarciem sześciu umów z pięcioma firmami, przy czym umowy te miały w sumie wygenerować przychód od stu dwudziestu do trzystu milionów dolarów na przestrzeni najbliższych osiemnastu miesięcy[4]. Następnie wspominał o kolejnych piętnastu umowach w fazie negocjacji. Jeśli udałoby się doprowadzić do ich podpisania, z prezentacji wynikało, że przychody Theranosa mogłyby osiągnąć nawet półtora miliarda dolarów.

      Firmy farmaceutyczne miały wykorzystywać system opracowany przez Theranosa do monitorowania reakcji pacjentów na nowe leki. Naboje i czytniki umieszczono by w domach pacjentów na czas trwania prób klinicznych. Pacjent nakłuwałby palec kilka razy dziennie, a czytnik przekazywałby wynik badania krwi prowadzącemu badanie. Gdyby odnotowano negatywną reakcję na lek, jego producent mógłby natychmiast zmniejszyć dawkę, zamiast czekać do końca badania. To obniżyłoby koszty ponoszone przez firmy farmaceutyczne nawet o 30 procent. Tak przynajmniej wynikało z prezentacji.

      Poranne odkrycie napawało Mosleya rosnącym niepokojem. Po pierwsze, choć pracował dla Theranosa od ośmiu miesięcy, ani razu nie widział podpisanych umów z firmami farmaceutycznymi. Za każdym razem, kiedy o nie prosił, odpowiadano mu, że umowy „są sprawdzane przez prawnika”. Co więcej, zgodził się na umieszczenie w prognozach ambitnych danych dotyczących przychodów, ponieważ zapewniono go, że system działa bez zarzutu.

      Jeśli Elizabeth podzielała choć część jego obaw, nie zdradziła się z tym. Zachowywała się jak na wyluzowanego, szczęśliwego lidera przystało – czyli w typowy dla siebie sposób. Szczególną dumą napawała ją najnowsza wycena. Może i do zarządu dołączą nowi członkowie, co byłoby doskonałym odzwierciedleniem rosnącego grona inwestorów, dodała.

      Mosley wyczuł, że nadarza się okazja, by zagaić na temat wizyty w Szwajcarii i wspomnieć o krążących w biurze plotkach, że coś poszło nie tak. Elizabeth przyznała, że wystąpił pewien problem, ale wydała się go lekceważyć. To da się łatwo naprawić, stwierdziła.

      Mosley nie pozbył się wątpliwości. Gryzło go to, co już wiedział. Powtórzył opowieść Shaunaka o pokazie dla inwestorów. Jeśli nie są autentyczne, należy ich zaprzestać, przekonywał.

      – Nabieramy inwestorów. Tak nie można.

      Wyraz twarzy Elizabeth nagle uległ zmianie. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki radosny nastrój ustąpił miejsca wrogości. Kobieta spojrzała surowo na swojego dyrektora finansowego.

      – Henry, nie nadajesz się do pracy zespołowej – stwierdziła lodowato. – Chyba powinieneś już wyjść.

      To było jednoznaczne zagranie. Elizabeth wyprosiła kierownika finansowego nie tylko ze swojego gabinetu. Kazała mu natychmiast opuścić firmę.

      Mosley został zwolniony.

      1

      Sens życia

      Elizabeth Anne Holmes od dziecka wiedziała, że chce być właścicielką dobrze prosperującego przedsiębiorstwa. W wieku siedmiu lat postanowiła zaprojektować wehikuł czasu[1]. Na początek zapełniła zeszyt szczegółowymi planami. Kiedy miała dziewięć czy dziesięć lat, podczas rodzinnego spotkania ktoś zadał jej pytanie, które każde dziecko prędzej czy później usłyszy:

      – Kim chcesz zostać w przyszłości?

      Bez wahania odpowiedziała:

      – Chcę być miliarderką.

      – A nie wolałabyś zostać prezydentem? – drążył krewny.

      – Nie. Prezydent się ze mną ożeni, bo będę miliarderką.

      To nie brzmiało jak zwykłe dziecięce mrzonki. Obserwujący tę scenę członek rodziny wspominał po latach, że dziewczynka mówiła z pełnym przekonaniem i determinacją. Rodzice konsekwentnie podsycali ambicje córki. Christian i Noel Holmesowie mieli wobec Elizabeth spore oczekiwania, co zresztą należało do rodzinnej tradycji.

      Na drzewie genealogicznym wśród jej przodków ze strony ojca figuruje Charles Louis Fleischmann, imigrant z Węgier[2]. Założył dobrze prosperujące przedsiębiorstwo Fleischmann Yeast Company. Spektakularny sukces firmy sprawił, że na początku XX wieku rodzina Fleischmannów stała się jedną z najzamożniejszych w Ameryce.

      Bettie Fleischmann, córka Charlesa, wyszła za duńskiego lekarza swojego ojca, doktora Christiana Holmesa. To był prapradziadek Elizabeth. Wspomagany koneksjami małżonki w świecie biznesu i polityki, założył szpital w Cincinnati oraz akademię medyczną przy tamtejszym uniwersytecie[3]. Elizabeth mogłaby więc powiedzieć – i mówiła to zresztą inwestorom z położonej niedaleko Uniwersytetu Stanforda Sand Hill Road, słynnej ulicy skupiającej firmy kapitałowe w Dolinie Krzemowej – że odziedziczyła w genach nie tylko smykałkę do interesów, lecz także zainteresowanie medycyną[4].

      Matka Elizabeth również mogła się poszczycić wyjątkowym pochodzeniem. Jej ojciec ukończył akademię West Point i piastował wysokie urzędnicze stanowiska w Pentagonie[5]. Na początku lat siedemdziesiątych zaplanował i przeprowadził reformę armii polegającą na przejściu od wojska poborowego do zawodowego. Rodzina podobno wywodziła się od marszałka Davouta, jednego z najważniejszych dowódców Napoleona.

      To jednak osiągnięcia przodków po mieczu wywarły największy wpływ na Elizabeth i rozpaliły jej wyobraźnię. Chris Holmes nie tylko dopilnował, by córka kontynuowała rodzinne tradycje, lecz także starał się ją uchronić przed słabostkami, jakie dały o sobie znać we wcześniejszych pokoleniach. Zarówno jego ojciec, jak i dziadek oprócz niewątpliwych zalet mieli także wady, wśród których można wymienić częste rozwody i problemy z alkoholem. Chris obwiniał ich obu o roztrwonienie rodzinnego majątku.

      „Dorastałam otoczona historiami o zasługach moich przodków” – powiedziała Elizabeth kilka lat później w wywiadzie dla „New Yorkera”. „Nasłuchałam się też o ludziach, którzy nie chcieli odnaleźć w życiu głębszego sensu, i o tym, do czego ten wybór ich doprowadził. W ten sposób pokazano mi, jaki wpływ takie decyzje mają na charakter i jakość życia”[6].

      Elizabeth СКАЧАТЬ