Pudło. Nina Olszewska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pudło - Nina Olszewska страница 5

Название: Pudło

Автор: Nina Olszewska

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Биографии и Мемуары

Серия:

isbn: 9788366553361

isbn:

СКАЧАТЬ się zamierza osiągnąć. On tak zrobił: na kartce zapisał język, skończenie szkoły, dobrą formę fizyczną i relacje z rodziną. Po dwunastu latach odsiadki uważa, że wszystko udało mu się osiągnąć – poza szkołą, ale już za rok matura.

      Marcin mógłby być więziennym mówcą motywacyjnym, mógłby pisać podręczniki o życiu za kratami, a przynajmniej takie sprawia wrażenie na półmetku wyroku. Odwołuje się do psychologii grupy, zaleca empatię i stawianie się w roli funkcjonariuszy, powtarza, jak ważne jest zrozumienie, że ci ludzie wykonują pracę, którą należy szanować. Z czasem przyznaje, że ułożenie sobie strategii przetrwania zajęło mu kilka lat, że nie przyszedł tu z gotowym pomysłem na siebie i że tej listy celów nie spisał sobie zaraz po zamknięciu, na gorąco, w areszcie.

      Nie umiem ocenić, na ile to, co mówi jest prawdą, a na ile jest to ciągłe zdawanie egzaminu na wzorowego więźnia.

      – Tu trzeba przywdziać maskę – deklaruje sam, chociaż chodzi mu o coś innego, bo za chwilę dodaje: – Maskę twardziela, gościa nieugiętego, który twardy kark ma. Taką maskę każdy musi przywdziać na początku, bo faktycznie najsłabsze ogniwa są szybko wyłapywane i mają tu trudno. Nie byłem taką osobą na wolności, ale musiałem się nią stać. Idę na spacer, na łaźnię, obserwuję to nowe środowisko i widzę, jakie zachowania tu obowiązują, co jest oczekiwane. Najgorsze, że takiej maski nie można zdjąć.

      Marcin mówi, że na wolności uchodził za osobę zgodną, spolegliwą, zdolną do kompromisu. Taką postawę trudno zachować za kratami – realia więzienne wielu odreagowuje złością lub buntem. Nie osiągają w ten sposób żadnego celu poza narobieniem sobie wrogów wśród funkcjonariuszy i współosadzonych. A Marcin ma jeden cel: jak najszybciej wyjść. Jego metoda: unikanie problemów, współpraca z wychowawcami, pokora, uprzejmość na co dzień, dystans w kontaktach ze współosadzonymi. Pomaga mu wsparcie od rodziny, psychiczne i finansowe.

      – To jest bezcenne. Jakbym się miał liczyć z każdą kawą, z każdym papierosem… – Macha ręką z niechęcią. – Ja nie palę akurat, ale widzę tu ludzi z codziennym dramatem papierosowym: czy mi wystarczy ta paczka do końca miesiąca? Narasta frustracja. Pójdę, gdzieś pożyczę – ale to oznacza kombinatorstwo, zastanawianie się, z kim dobrze żyć, komu nie mogę podpaść. Ja mam ten komfort, że nie muszę. Mogę jednemu czy drugiemu powiedzieć w twarz: gościu, nie lubię cię, nie możesz mi niczego zaoferować, śmigaj swoją ścieżką i daj mi spokój. Jak ktoś przychodzi do mnie i o coś prosi, bo wie, że mam dobrą sytuację materialną, to pytam: mam ci pożyczyć czy dać? Pożycz. OK, pożyczam. Jakby powiedział, że mam dać, tobym dał. Ale chce pożyczyć, po dwóch tygodniach znowu chce pożyczyć i ja znowu pożyczam. Nigdy nie pożyczam trochę – od razu paczkę kawy, paczkę makaronu. Taki ktoś szybko mnie zaczyna omijać, bo wie, że ma sporo do oddania.

      To jego sposób na lawirowanie w warunkach więziennych. Nie chodzi, nie upomina się, nie kłóci. – A musi pani wiedzieć, że tu pierdoły urastają do takiej rangi, że trudno uwierzyć. Afery są z takich pierdół, idą tu bójki o takie pierdoły. Wychowawcy muszą potem kombinować, robić jakieś przerzutki. Chory świat.

      Damian

      W więzieniu początek nie zdarza się raz. Zmiana celi, oddziału, jednostki, nowe twarze, nowi funkcjonariusze, nowe porządki. Damian nie jest świeżakiem w Iławie, ale właśnie debiutuje na nowym oddziale. Jest postawnym, rudym brodaczem, pokrytym tatuażami, również więziennymi: kropka pod lewym okiem oznacza grypsującego, a kreska-kropka-kreska na nadgarstku to przerwa w życiorysie, czyli symbol odsiadki.

      – Jaka będzie cela? – W jego głosie słychać napięcie, nerwowo ociera pot z czoła, przestępuje z nogi na nogę.

      – Mieszana. – Wychowawca siedzi za biurkiem, zaczyna przeglądać dokumenty, które Damian ze sobą przyniósł.

      – No to mamy problem, panie wychowawco, nie mogę mieszkać z grypsującymi.

      – Nie ma wyboru, Damian. Nie ma wyboru. Ale mam tu twoją teczkę, możemy sobie pogadać. O, samochody. Same fajne samochody, Damian!

      – No tak wyszło.

      – No nie, Damian?! „Osadzony odmówił uczestnictwa w programie Bezpieczne Drogi”. Samochodziarz?

      – A nawet tego nie pamiętam, to chyba na początku było.

      – Negatywna ocena. Co to było w tym dwa tysiące siedemnastym? W zdarzeniu uczestniczyłeś.

      – Bójka pod celą.

      – W celi, Damian, w celi – przekłada wychowawca z grypsery na polski.

      – Ale potem był spokój.

      – Teraz też będzie spokój, co? Co się stało, że na kolegę poszedłeś?

      – To on na mnie poszedł, broniłem się.

      – Z akt to ty krystalicznie nie wyglądasz. Podoba mi się, że chodzisz do szkoły. Nie pracujesz?

      – Nie, bo chodzę do szkoły.

      – Ale to nie jest żaden problem połączyć, Damian, wielu tak robi. Dam ci czas do jutra na przemyślenie.

      – To ja się zastanowię.

      – Widzisz, Damian, jak chcesz, to potrafisz. Jeszcze twój wywiad zobaczę. Ile ci zostało do końca szkoły?

      – Pół roku, ale będę drugi kurs działał, już rozmawiałem z dyrektorem.

      – Damian, czy ty kredyt też wyłudziłeś?

      – Nie, nigdy.

      – Bo masz 286. – Wychowawca dopytuje o numer, pod którym w kodeksie karnym kryje się oszustwo.

      – A to leasingi, większość samochodów w leasingach była.

      – Wiesz, że ty byś nawet nie siedział, gdybyś się z kuratorem kontaktował?

      – Wiem. Jakieś osiem miesięcy miałbym chyba.

      – Damian, jakie ty masz wykształcenie z wolności?

      – Zawodowe.

      – Zawód jaki?

      – Stolarz. Chociaż ze szkół to wszystkie zwiedzałem, liceum też.

      – Człowiek orkiestra. Ale nie pokończyłeś?

      – Areszt był na trzeciej klasie, jakoś tak wyszło.

      – Damian, powiem ci tak: dam cię do celi mieszanej, ale to jest dobra cela, wydająca – zachęca wychowawca. Chodzi mu o prace przy wydawaniu posiłków: jasny znak, że choć grypsera, to współpracuje.

      Brodacz wie, że nie wygra, ale próbuje.

      – Naprawdę nic się nie da z tym zrobić?

      – Mam dwie cele do wyboru, druga też wydająca, ale tam byś siedział jeden na dwóch grypsujących.

      – Jeszcze gorzej. СКАЧАТЬ