Noc Sów. Jacek Karczewski
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Noc Sów - Jacek Karczewski страница 12

Название: Noc Sów

Автор: Jacek Karczewski

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Техническая литература

Серия:

isbn: 9788366517820

isbn:

СКАЧАТЬ i zakładamy okulary przeciwsłoneczne, a sowy mrużą oczy (tak jak my, gdy okazuje się, że zapomnieliśmy okularów). Wyciągnięte nagle z ciemności potrzebują jakichś 15 minut na to, żeby się zaadaptować do nowych warunków. Czasami to one wykorzystują efekt szoku świetlnego i polują na ptaki, które nocami migrują wzdłuż oślepiających je wież i latarni morskich.

      Z całą pewnością niektóre sowy nie widzą w słońcu ani tak ostro, ani tak daleko jak orły, sokoły albo nawet ludzie. Są jednak takie jak jarzębata czy mszarna, które można zwabić z odległości 800 metrów, wypuszczając mysz na śnieg. Przy takim dystansie większość z nas nie zobaczyłaby nawet sowy. Przekonanie o rzekomej dziennej ślepocie sów mogło wziąć się z tego, że wiele z nich okazuje bardzo mały lęk przed człowiekiem. Młode nie mają żadnego. Gdy spotkamy je na ziemi, wystarczy usiąść i poczekać, aż któreś wdrapie się na nas. (Nie, żebym namawiał lub zachęcał! Poza tym one używają swoich szponów jak haków do wspinaczki. Naprawdę nie warto). W najgorszym razie zastygają w bezruchu, całkowicie polegając na swoim kamuflażu. Nawet jeśli bujamy gałęzią, na której siedzą, dalej zachowują się, jakby ich tam nie było. Podobnie mogą reagować dorosłe sowy, które nigdy wcześniej nie miały do czynienia z człowiekiem, albo ptaki ranne i wygłodzone.

      Oczy sów, nocnych drapieżników, mają im załatwić dwie najważniejsze sprawy: możliwie najlepsze widzenie w najsłabszym świetle oraz rejestrowanie najmniejszego nawet ruchu. Odpowiednio czułość i ostrość. Gdybyśmy żyli w nocy i nie mieli żarówek do dyspozycji, też byśmy tak chcieli. Oczy większości gatunków wywiązują się z tych zadań z nawiązką. Ale specjalistyczne, lornetkowe narządy do widzenia w ciemnościach narzucają pewne ograniczenia. Sowy nie mają więc oka do szczegółów. Cena, którą płacą za widzenie nocą, to też prawdopodobnie mniejsza wrażliwość na kolory. Na dodatek są dalekowidzami. Gdyby jakaś hipotetyczna mysz usiadła przed puszczykiem i przestała się ruszać, mógłby jej nie dostrzec. (Niech się jednak mysz nie cieszy, bo na pewno by ją usłyszał!) Żeby przygotować się do ataku, puszczyk woli się najpierw oddalić i z odpowiedniego dystansu ocenić sytuację. Niedobory w krótkim widzeniu sowy kompensują sobie piórami czuciowymi wokół dzioba. Długie, sztywne i przypominające kocie wąsy, świetnie sprawdzają się w ciemnych dziuplach, a także podczas zanurzania głowy w śniegu, w liściach czy trawie, kiedy to ptaki i tak przezornie zamykają oczy. Pióra czuciowe pomagają celnie zadać ostateczny cios schwytanej myszy albo ułożyć ją do połknięcia. Sowy mają też bardzo czułe spody stóp. U płomykówek na obrzeżach ich długich palców pojawia się nawet kolejny zestaw piór czuciowych. Ptaki posługują się nimi trochę tak jak my wyciągniętymi przed siebie dłońmi, gdy szukamy czegoś w kompletnych ciemnościach albo z zamkniętymi oczami. Na przykład mydła, gdy piana szczypie w oczy.

      Sowy mają jeszcze jeden poważny problem – tak zwane widzenie tunelowe, które nie tylko zawęża pole widzenia, ale też utrudnia rozróżnianie obiektów w bezruchu. Żeby uniknąć błędów lub dobrze się czemuś przyjrzeć, sowy muszą stale zmieniać perspektywę i położenie oczu. Stąd ich charakterystyczne poruszanie głową. Tak się składa, że ich problem możemy przekuć na naszą korzyść. Otóż wybierając się na sowy, najlepiej jakąś wypatrzeć, zająć wygodne miejsce nieopodal i pozostawać w bezruchu. Jeśli mamy na sobie kryjące ubranie i ustawimy się w trudnym świetle, jest duża szansa, że zlejemy się w jej oczach z otoczeniem. A że sowy są z natury mało płochliwe, ta też w końcu przestanie zwracać na nas uwagę.

      O ile większość ptaków płynnie przestawia się z patrzenia w dal na widzenie bliskie, sowy za każdym razem muszą łapać ostrość. Znowu rozpoznamy to po charakterystycznych ruchach głowy. To trochę jak z ustawianiem lornetki. Tyle że one ostrzą swoje oczy dużo sprawniej. Sowa jarzębata, na przykład, robi to w tempie 100 dioptrii na sekundę – 10 razy szybciej od najlepszych ludzi. Ciekawe, że u sów, tak jak u nas, problemy z akomodacją oczu narastają z wiekiem. Małe, polujące na owady sowy czy niektóre płomykówki nie mają takich ograniczeń. To dlatego, że one też mają stosunkowo małe oczy. Tyle badania i naukowe wyliczenia. W praktyce nawet puchacze bezbłędnie chwytają owady w locie.

      Oczy puchaczy są większe od naszych, mimo że same ptaki СКАЧАТЬ