Название: Noc Sów
Автор: Jacek Karczewski
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Техническая литература
isbn: 9788366517820
isbn:
[27] Dokładniej cały proces powstawania obrazu w oku wygląda tak: światło przenika przednią ścianę oka, rogówkę, i przez źrenicę wpada do soczewki, która załamuje jego promienie. Te przechodzą dalej przez tzw. ciało szkliste i padają na siatkówkę, która wyścieła tylną ścianę oka od wewnątrz. To tutaj powstaje (odwrócony) obraz tego, na co patrzymy.
[28] Pręciki są jakieś 100 razy bardziej wrażliwe na światło niż czopki.
[29] Tak jak inne kręgowce, my też mamy pierścienie twardówkowe, tyle że nasze są ledwie zaznaczone.
[30] Ptaki, inaczej niż ssaki, mają różną liczbę kręgów szyjnych w zależności od grupy systematycznej. Szyje łabędzi, na przykład, są zbudowane z 25 kręgów. My, tak jak wszystkie ssaki, mamy tylko 7 kręgów szyjnych i 2 stawy łączące szyję z czaszką. Ptaki mają tylko 1 staw.
[31] Potencjalne ofiary mają z kolei oczy rozłożone po bokach głowy, dzięki czemu zyskują tak ważne dla nich szerokie pole widzenia. Słonki na przykład znane są z tego, że bez ruszania głową zapewniają sobie niemal pełnię widzenia sferycznego! Nie mogą zobaczyć tylko tego, co im się przykleiło do gardła.
[32] Robią tak jeszcze papugi, tukany, strusie oraz nasze maleńkie strzyżyki.
Płomykówka. Sowa z sercem na twarzy
GDZIE SZUKAĆ?
Na łąkach i polach wokół spokojnych wsi i miasteczek, nad którymi płomykówki unoszą się w poszukiwaniu myszy i innych drobnych gryzoni, oraz w porzuconych budynkach, na strychach, w stodołach i na wieżach kościelnych, gdzie mieszkają. Płomykówki to sowy nocne, ale jesienią i zimą wiele z nich rusza na polowanie również późnym popołudniem, a nawet w środku dnia.
CZEGO WYGLĄDAĆ?
Jasnego ptaka wielkości wrony, z dużą głową i sercem na twarzy, który w mgliste, jesienne popołudnia wygląda jak zjawa. Lot ma chwiejny, ale zwrotny, lekki i elegancki – jak sam lotnik. Polująca płomykówka przesuwa się nisko nad ziemią, często ze zwisającymi nogami, gotowymi do uderzenia w każdej chwili.
CZEGO NASŁUCHIWAĆ?
Ciszy albo ochrypłego pisku i skrzeczenia – czegoś jakby „szrrriii”, które przyprawia o dreszcze i na pewno nie przypomina niczego, co do tej pory słyszeliśmy.
Niektórzy mają serce na dłoni, a płomykówki – na twarzy. To przez charakterystyczny kształt szlary, z której wygląda dwoje lśniących i czarnych jak kosmos oczu. Gęste, włosowate pióra otaczają je niczym rzęsy w mocnym makijażu. Płomykówka robi wrażenie dużo większej, niż jest w rzeczywistości. Tak jak kuzynki, zawdzięcza to puchatemu upierzeniu, wielkiej głowie i oczom oraz smukłym skrzydłom, których rozpiętość sięga metra. Ładna! Szczególnie perłowobiałe płomykówki z zachodniej Europy wiedzą, jak oczarować swoją zwiewną urodą. Gładkie jak atłas pióra na plecach, skrzydłach, a czasami też na piersiach zdobią biało-czarne i czarne plamkowania przypominające płomyki, które zwykle mocniej zaznaczają się u samic. Od nich płomykówki miały wziąć swoją polską nazwę. A może od wierzeń, jakoby zaprószały ogień w obejściach? Dawniej nazywano je nawet sowami płomienistymi lub ogniczkami.
Płomykówka lubi jedzenie pokryte futerkiem. W zależności od regionu i sezonu drobne ssaki wypełniają 86–99 procent diety europejskich płomykówek i są koniecznym pokarmem ich piskląt. Bez nich sowięta źle się rozwijają, chorują lub nawet umierają. Ulubione mięsko to norniki i ryjówki, odpowiednio 51 i 26 procent menu. Reszta to myszy i szczury, a także krety, nietoperze, króliki, chomiki, łasice, gronostaje, popielice i orzesznice z okazjonalnym wróblakiem, jaszczurką, żabą czy większymi owadami. Im bardziej na południe, tym więcej tych ostatnich. Płomykówka chwyta średnio 3 gryzonie na dobę, co zmienia się w okresie lęgowym, kiedy to rekordzista złapał ich 36. W zależności od liczby potomstwa i dostępności zdobyczy rodzice spędzają na polowaniu od godziny do siedmiu i pół. Płomykówki bardzo rzadko wypuszczają się na inne sowy lub dzienne ptaki drapieżne. Wyjątkiem potwierdzającym regułę były jak do tej pory pojedyncze pechowe pójdźki i pustułki. Płomykówki rzadziej też padają ofiarą innych sów i szponiastych. Być może dlatego, że współcześnie niemal wszystkie żyją po wsiach i miasteczkach, gdzie większe drapieżniki rzadziej zaglądają.
Płomykówka (zwyczajna) w trzydziestu kilku podgatunkach zamieszkuje wszystkie kontynenty z wyjątkiem Antarktydy. Poszczególne rasy tylko subtelnie różnią się wyglądem, ale sowy patrolujące gorące stepy Australii raczej nie poradziłyby sobie w warunkach naszej zimy i gęstości zaludnienia[33]. W Europie żyją dwa podgatunki – na południu i zachodzie podgatunek nominatywny (wzorcowy), Tyto alba, a w pozostałych regionach, w tym w Polsce, Tyto alba guttata. Pierwsza jest bardzo jasna, z białym lub prawie białym spodem i szlarą. Druga – dużo ciemniejsza, morelowo-ruda. Tam, gdzie spotykają się obydwie rasy, w krajach Beneluksu, na pograniczu Francji i Niemiec oraz w Alpach, regularnie pojawiają się ich mieszańce. Dzisiaj, kiedy przynajmniej w naszej części świata nie ma już wielkich polan ani śródleśnych łąk i pastwisk, a tym bardziej naturalnych stepów z kępami drzew czy otwartych dolin rzecznych, płomykówki trzymają się pól i łąk okalających wsie, czasami starych sadów i świetlistych parków. Drugim ważnym kryterium jest klimat. Bosonogich płomykówek (inaczej niż u naszych pozostałych sów ich palce są nieopierzone) nie spotkamy w rejonach, gdzie pokrywa śnieżna regularnie zalega dłużej niż miesiąc. Co prawda żyją na północnych krańcach Szkocji, ale w tamtejszym morskim klimacie ani śnieg, ani mróz im nie grożą. Co innego stale siąpiący deszcz.
Delikatne płomykówki są jak wielkie, nocne motyle. Przeciągające się opady, tak samo jak fale silnego mrozu, dla ptaków pozbawionych tkanki tłuszczowej (ta się u nich po prostu nie odkłada) oraz pokrytych całkowicie przemakalnymi piórami mogą oznaczać szybką śmierć z głodu i wychłodzenia. Płomykówki latają bezgłośnie oraz z rzadką gracją, ale jeśli niczego nie złowią przez kilka dni z rzędu, mogą przypłacić to życiem. Kiedy to tylko możliwe, ratują się, przeczekując kryzys na strychach, w stodołach i oborach. Jest tutaj sucho i chociaż trochę cieplej, a do tego można jeszcze złapać coś do jedzenia. Jeśli odleciały na zimę, co zdarza się na północnych krańcach ich zasięgu, on wraca pierwszy, ona tydzień lub dwa później. Większość par osiadłych spędza zimę razem. Po każdej, najkrótszej chociażby rozłące następuje entuzjastyczne, głośne powitanie, które zwykle inicjuje on. Im bliżej wiosny, tym ptaki częściej się przytulają, iskają i pocierają szlarami. Mrużą przy tym oczy i mruczą z zadowolenia. W przerwach urządzają sobie dzikie zabawy w berka oraz powietrzne pokazy samców z klaskaniem skrzydłami i lataniem… do tyłu. Dużo przy tym pisków i okrzyków. Przyglądając się parze płomykówek, trudno oprzeć się wrażeniu, że to wszystko z radości i czułości. Wreszcie on zaczyna zasypywać ją martwymi gryzoniami. Im więcej takich prezentów, tym więcej seksu i tym szybciej ona zacznie się nieść. No, chyba że rok jest słaby, wówczas sowy mogą zrezygnować z rozmnażania – ale nie z seksu. W czasie zbliżenia, które jak na ptaki (i dzikie zwierzęta w ogóle) trwa całkiem długo, bo około minuty, para jest СКАЧАТЬ