Noc Sów. Jacek Karczewski
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Noc Sów - Jacek Karczewski страница 14

Название: Noc Sów

Автор: Jacek Karczewski

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Техническая литература

Серия:

isbn: 9788366517820

isbn:

СКАЧАТЬ tego, co wiemy, najlepszy wzrok w kategorii widzenie dzienne mają orły przednie.

      Płomykówka. Sowa z sercem na twarzy

      GDZIE SZUKAĆ?

      Na łąkach i polach wokół spokojnych wsi i miasteczek, nad którymi płomykówki unoszą się w poszukiwaniu myszy i innych drobnych gryzoni, oraz w porzuconych budynkach, na strychach, w stodołach i na wieżach kościelnych, gdzie mieszkają. Płomykówki to sowy nocne, ale jesienią i zimą wiele z nich rusza na polowanie również późnym popołudniem, a nawet w środku dnia.

      CZEGO WYGLĄDAĆ?

      Jasnego ptaka wielkości wrony, z dużą głową i sercem na twarzy, który w mgliste, jesienne popołudnia wygląda jak zjawa. Lot ma chwiejny, ale zwrotny, lekki i elegancki – jak sam lotnik. Polująca płomykówka przesuwa się nisko nad ziemią, często ze zwisającymi nogami, gotowymi do uderzenia w każdej chwili.

      CZEGO NASŁUCHIWAĆ?

      Ciszy albo ochrypłego pisku i skrzeczenia – czegoś jakby „szrrriii”, które przyprawia o dreszcze i na pewno nie przypomina niczego, co do tej pory słyszeliśmy.

      Niektórzy mają serce na dłoni, a płomykówki – na twarzy. To przez charakterystyczny kształt szlary, z której wygląda dwoje lśniących i czarnych jak kosmos oczu. Gęste, włosowate pióra otaczają je niczym rzęsy w mocnym makijażu. Płomykówka robi wrażenie dużo większej, niż jest w rzeczywistości. Tak jak kuzynki, zawdzięcza to puchatemu upierzeniu, wielkiej głowie i oczom oraz smukłym skrzydłom, których rozpiętość sięga metra. Ładna! Szczególnie perłowobiałe płomykówki z zachodniej Europy wiedzą, jak oczarować swoją zwiewną urodą. Gładkie jak atłas pióra na plecach, skrzydłach, a czasami też na piersiach zdobią biało-czarne i czarne plamkowania przypominające płomyki, które zwykle mocniej zaznaczają się u samic. Od nich płomykówki miały wziąć swoją polską nazwę. A może od wierzeń, jakoby zaprószały ogień w obejściach? Dawniej nazywano je nawet sowami płomienistymi lub ogniczkami.

      Płomykówka lubi jedzenie pokryte futerkiem. W zależności od regionu i sezonu drobne ssaki wypełniają 86–99 procent diety europejskich płomykówek i są koniecznym pokarmem ich piskląt. Bez nich sowięta źle się rozwijają, chorują lub nawet umierają. Ulubione mięsko to norniki i ryjówki, odpowiednio 51 i 26 procent menu. Reszta to myszy i szczury, a także krety, nietoperze, króliki, chomiki, łasice, gronostaje, popielice i orzesznice z okazjonalnym wróblakiem, jaszczurką, żabą czy większymi owadami. Im bardziej na południe, tym więcej tych ostatnich. Płomykówka chwyta średnio 3 gryzonie na dobę, co zmienia się w okresie lęgowym, kiedy to rekordzista złapał ich 36. W zależności od liczby potomstwa i dostępności zdobyczy rodzice spędzają na polowaniu od godziny do siedmiu i pół. Płomykówki bardzo rzadko wypuszczają się na inne sowy lub dzienne ptaki drapieżne. Wyjątkiem potwierdzającym regułę były jak do tej pory pojedyncze pechowe pójdźki i pustułki. Płomykówki rzadziej też padają ofiarą innych sów i szponiastych. Być może dlatego, że współcześnie niemal wszystkie żyją po wsiach i miasteczkach, gdzie większe drapieżniki rzadziej zaglądają.

      Delikatne płomykówki są jak wielkie, nocne motyle. Przeciągające się opady, tak samo jak fale silnego mrozu, dla ptaków pozbawionych tkanki tłuszczowej (ta się u nich po prostu nie odkłada) oraz pokrytych całkowicie przemakalnymi piórami mogą oznaczać szybką śmierć z głodu i wychłodzenia. Płomykówki latają bezgłośnie oraz z rzadką gracją, ale jeśli niczego nie złowią przez kilka dni z rzędu, mogą przypłacić to życiem. Kiedy to tylko możliwe, ratują się, przeczekując kryzys na strychach, w stodołach i oborach. Jest tutaj sucho i chociaż trochę cieplej, a do tego można jeszcze złapać coś do jedzenia. Jeśli odleciały na zimę, co zdarza się na północnych krańcach ich zasięgu, on wraca pierwszy, ona tydzień lub dwa później. Większość par osiadłych spędza zimę razem. Po każdej, najkrótszej chociażby rozłące następuje entuzjastyczne, głośne powitanie, które zwykle inicjuje on. Im bliżej wiosny, tym ptaki częściej się przytulają, iskają i pocierają szlarami. Mrużą przy tym oczy i mruczą z zadowolenia. W przerwach urządzają sobie dzikie zabawy w berka oraz powietrzne pokazy samców z klaskaniem skrzydłami i lataniem… do tyłu. Dużo przy tym pisków i okrzyków. Przyglądając się parze płomykówek, trudno oprzeć się wrażeniu, że to wszystko z radości i czułości. Wreszcie on zaczyna zasypywać ją martwymi gryzoniami. Im więcej takich prezentów, tym więcej seksu i tym szybciej ona zacznie się nieść. No, chyba że rok jest słaby, wówczas sowy mogą zrezygnować z rozmnażania – ale nie z seksu. W czasie zbliżenia, które jak na ptaki (i dzikie zwierzęta w ogóle) trwa całkiem długo, bo około minuty, para jest СКАЧАТЬ