Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich. Wojciech Lipoński
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich - Wojciech Lipoński страница 57

Название: Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich

Автор: Wojciech Lipoński

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: История

Серия:

isbn: 978-83-7976-655-0

isbn:

СКАЧАТЬ Hiszpana, od lat jednak pełniącego służbę oficerską na wyspie. Podjął on działania, które zapoczątkowały upadek siły wojskowej Brytanii. W toku swych rozgrywek o władzę cesarską z Walentynianem i Teodozjuszem przeprawił dużą część podlegających mu wojsk na kontynent, w tym pozostający w Brytanii (nieprzerwanie od czasów podboju Klaudiusza) legion XX Valeria Victrix. Kraj został w ten sposób pozbawiony jednego z najtrwalszych symboli wojskowej stabilizacji. Oznaczało to równocześnie wzmożenie penetracji Piktów. Gdyby chociaż to posunięcie wynikało tylko z bieżącej koniunktury politycznej, po której wojsko wróciłoby na miejsce swego stałego pobytu. Stało się jednak inaczej. Magnus Maximus przegrał walkę o tron cesarski i został ścięty w 388 r., zaś jego syn został zamordowany krótko potem przez niejakiego Arbogasta, który w ten sposób chciał pozyskać względy zwycięskiego cesarza Teodozjusza. W ten sposób brytyjskie oddziały na kontynencie, rozbite w walce, pozbawione dowódcy, zdeklarowały swą lojalność wobec Teodozjusza i zostały uwikłane w kontynentalne wojny Imperium. Większość z nich nigdy nie wróciła do Brytanii. Nie wiadomo przy tym, co stało się z najbardziej tu istotnym legionem XX Valeria Victrix. Jego losy są po dziś dzień przedmiotem sporów historycznych. Najprawdopodobniej, jako jednostka najbardziej oddana pokonanemu uzurpatorowi, przy tym najbardziej zdyscyplinowana, a więc w sumie najgroźniejsza w wypadku odnowienia się jakiejkolwiek antycesarskiej rebelii – został rozczłonkowany i wcielony w formie uzupełnień do innych legionów.

      W Brytanii w tym momencie pozostawały jeszcze dwa legiony, VI Victrix i II Augusta. W latach 402–403, gdy Rzym został bezpośrednio zagrożony przez Alaryka i jego Wizygotów, Stilichon, generalny dowódca armii rzymskiej i faktyczny regent cesarstwa, zabrał z Brytanii jeden z legionów, przypuszczalnie VI Victrix z pewną ilością wojsk pomocniczych. Był to wspomniany już jedyny wypadek odwołania legionu z Brytanii przez Rzym. Alaryk został, z pomocą brytyjskiego legionu pobity, lecz ten ostatni nigdy nie wrócił na wyspę.

      Nieco później, bo w 406 r. połączone plemiona germańskie przekroczyły Ren, rujnując Galię, co spowodowało niemal kompletne odcięcie Brytanii od Rzymu. W tymże roku zbuntowane oddziały stacjonujące w Brytanii okrzyknęły cesarzem niejakiego Marcusa, zamordowanego kilka dni później. Kolejnym kandydatem wybranym przez armię został Gracjanus, „obywatel tej wyspy” – „municeps eiusdem insulae”. Ten został zamordowany cztery miesiące później. Istnieją przypuszczenia, iż wspólną przyczyną obu tych zabójstw była chęć każdego z nowo okrzykniętych uzurpatorów, by wzorem Magnusa Maximusa potwierdzić swą władzę pojawieniem się na kontynencie, zyskaniem poparcia poza Brytanią i osiągnięciem władzy w całym Imperium. Uwolnienie Galii od niebezpieczeństwa germańskiego wydawało się tu dodatkowym i wręcz wymarzonym pretekstem do odbycia wjazdu triumfalnego przez bramy Wiecznego Miasta. Tymczasem wojsko, mające swe stancje i rodziny w Brytanii, w dużym – jeśli nie przeważającym już stopniu składające się z Brytonów, zbyt dobrze miało w pamięci niedawny los legionu XX Valeria Victrix, by godzić się na wykorzystanie w podobnych celach. Wreszcie ta sama armia była w pełni świadoma, iż opuszczając Brytanię, naraża swych bliskich na zagrożenie ze strony Piktów czy Sasów. Gdy jednak nowo obwołany władca upierał się przy swych ambitnych planach, nie pozostawało nic innego jak… pozbyć się go.

      Dopiero trzeci z okrzykniętych przez wojsko cezarów, Konstantyn, pomny zapewne na los swych dwu poprzedników, rozegrał tę kwestię inaczej. Przez dłuższy czas nie zdradzał się ze swymi kontynentalnymi ambicjami. Uczynił to dopiero w chwili, gdy należycie umocnił swą pozycję i zapewne nieco urobił najzatwardzialszych przeciwników. Być może opóźnienie wiązało się także z potrzebą zmobilizowania większej niż dotąd liczby żołnierzy. Gdy wyraźnie wzmocniona armia była gotowa, Konstantyn miał sposobność skupienia się na obronie Brytanii, zapewnienia jej dłuższego okresu pokoju i rozwoju. Nie uczynił tego. Miraż imperatorskiego wieńca był zbyt kuszący. Zabrawszy z wyspy ostatni już regularny legion, II Augusta, przeprawił się do Galii, oczekując poparcia tamtejszych legionów, cofających się pod naporem atakujących zewsząd barbarzyńców. Jeszcze w tym momencie miał w ręku klucz do umocnienia zachodniej części cesarstwa i zapewnienia przynajmniej w tym układzie specjalnej roli Brytanii. Zamiast jednak skupić się na stopniowym odzyskiwaniu ziem Imperium zajętych przez barbarzyńców, rozproszył swą armię, chcąc osiągnąć cele wyraźnie przekraczające jego możliwości. Swego syna Konstansa (nazwanego tak jak syn Konstantyna Wielkiego, który był dla niego wzorem) wysłał na podbój Hiszpanii, a sam rozpoczął walkę o tron cesarski z aktualnym cesarzem, młodocianym Honoriuszem, licząc zapewne na jego brak doświadczenia. Tymczasem Konstans przegrał w Hiszpanii, gdzie natychmiast został stracony, zaś jego ojciec, otoczony w Arles, poddał się i został ścięty w Ravennie.

      Według Gildasa i powtarzających jego informacje późniejszych kronikarzy, Brytoni w tym momencie zwrócili się do Honoriusza z prośbą o obronę Brytanii pozbawionej legionów (choć z pewnością nie wszystkich jeszcze sił wojskowych). Tymczasem młodociany cesarz, sam ledwie utrzymujący rozpadające się Imperium, nie był w stanie im pomóc. Ponadto o pomoc zwracali się ci, którzy dopiero co sami wysłali przeciw niemu wojsko pod wodzą zagrażającego mu bezpośrednio uzurpatora, dobrowolnie pozbawiając się obrony. Stąd nie tylko aktualna słabość Rzymu, ale zapewne niechęć i brak zaufania do nielojalnych poddanych mogła zdecydować, iż w 410 r. posłał Brytonom swój sławny, kto wie czy nie ironiczny list, z którego zachował się cytat: „odtąd brońcie się sami”.

      Alternatywy nie było…

      Rozdział III

      ARTUR I HENGEST

      Kwestia ciągłości kultury łacińskiej

      Wyjście spod protekcji Imperium Rzymskiego oznaczało dla Brytanii zupełnie nowy okres rozwoju cywilizacyjnego. „W Brytanii rzymskiej cywilizacja była narzucona z góry prymitywnemu społeczeństwu w obcym środowisku. Gdy tylko ten nacisk został zwolniony, Brytoni przystosowali formy instytucji politycznych i sposób życia do bardziej dla nich naturalnych”214.

      Nie oznacza to, jak utrzymują niektórzy historycy, że Brytania okazała się wówczas „niemal tak samo celtycka, jak w momencie podboju rzymskiego cztery wieki wcześniej”. Oznacza to natomiast, że przywrócona została część dawnych tradycji i wartości, łącząc je z tym, co stało się trwałym dorobkiem doby rzymskiej. Samo tylko chrześcijaństwo uniemożliwiło powrót na szerszą skalę do jednego z najistotniejszych niegdyś składników życia Celtów – druidyzmu. Już ten tylko powód, nie licząc innych, przekreśla rację twierdzenia, iż Brytania pozostała „niemal tak samo celtycka” jak niegdyś.

      W dodatku znajomość alfabetu łacińskiego i samej łaciny, bez względu na sytuację polityczną kraju i coraz wyraźniejsze cofnięcia cywilizacyjne – wytworzyła przecież elitę intelektualną wyspy: Fastidiusza, Pelagiusza, wreszcie omawianego już Gildasa. Stąd okres ten w historiografii brytyjskiej określany jest dwojako. Ci, którzy kładą nacisk na odrodzenie wartości przedrzymskich, używają nazwy „renesans celto-brytyjski”, natomiast badacze chcący podkreślić trwałość powiązania Brytanii z kulturą łacińską, nawet przy założeniu obniżenia jej poziomu, nazywają ten okres „subromańskim”.

      Bez względu na nazwę trwał on mniej więcej od roku 410 (choć właściwiej byłoby rzecz datować na ok. 380 r.), a kończy się umownie w 664 r. śmiercią Cadwaladra (niektórzy historycy mylą go z anglosaskim Caedwallą). Był on ostatnim monarchą celtyckim, który rościł sobie pretensje do władzy nad całą porzymską Brytanią, choć tytuł ten w obliczu postępów podboju anglosaskiego miał już wówczas СКАЧАТЬ



<p>214</p>

D.J.V. Fisher, The Anglo-Soxon Age c. 400–1042, London 1973, s. 49. J. Strzelczyk, Iroszkoci w kulturze średniowiecznej Europy, Warszawa 1987, s. 21.