Zniknąć. Petra Soukupova
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zniknąć - Petra Soukupova страница 8

Название: Zniknąć

Автор: Petra Soukupova

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Поэзия

Серия:

isbn: 978-83-941695-8-9

isbn:

СКАЧАТЬ łazienki i otwiera drzwi do sypialni, mama chyba stoi zaraz za nimi, bo bardzo wyraźnie słyszę, jak mówi:

      – Zamierzasz w końcu mi to wytłumaczyć?

      A tata wchodzi do sypialni i zamyka za sobą drzwi, ja zatrzymuję się w progu kuchni i zastanawiam, czy nie wziąć kawałka ciasta, które mama upiekła wieczorem, teraz leży przykryte na kuchence, jest polane czekoladą i posypane wiórkami kokosowymi. Stoję i się zastanawiam, ale mam umyte zęby, a gdybym teraz zjadł, to już nie umyję, a to z kolei głupio. I kiedy tak tam stoję i rozmyślam, słyszę z sypialni, jak mama mówi:

      – Wytłumacz mi, dlaczego to robisz.

      I tata:

      – Co tu jest do tłumaczenia, po prostu byłem w klubie.

      Mama, już wkurzona:

      – Całe życie tam chodzisz, ale nigdy nie chlałeś tyle, co teraz.

      – Proszę cię, co to za bzdety.

      – Co się stało? Stało się coś, o czym nie wiem?

      Ciągle stoję na progu kuchni i głupio mi ich słuchać, lecz nie mogę teraz zacząć skakać, boby usłyszeli i skapnęli się, że słuchałem, myśleliby, że szpieguję. Może dałbym radę na czworaka, ale nie przyszło mi to wtedy do głowy. A szkoda.

      Nie pamiętam dokładnie, nie wiem czemu, może wziąłem to za bardzo do siebie, może nieuważnie słuchałem albo tata mówił bez ładu i składu, albo wszystko naraz. W każdym razie tata mówił długo, mama mu przerywała i przekonywała do swoich racji, ale on jakoś uparcie obstawał przy swoim, nawet po kilka razy coś powtarzał, a  to wszystko wystarczyło, żebym stwierdził, że tacie przeszkadza, że nie mam nogi.

      Dopiero teraz klękam na kolana, znaczy na jedno, i pełznę do łóżka.

      Może nie było dokładnie tak, ale wtedy się tym przejąłem. Tata mnie nie lubi, bo nie mam nogi. Proste. Nic poza tym.

      Ojciec zaczął pić, kiedy matka cały czas spędzała z Jakubem w szpitalu i przestała zajmować się domem, potem przestała przejawiać zainteresowanie czymkolwiek innym, także ojcem. Poza tym dlatego, że Jakub się nie stara, a ona go w tym utwierdza. I  wcale nie na ostatnim miejscu doszło do tego odkrycie, że Martin nie jest rewelacyjnym biegaczem, nie takim, jak sobie to ojciec wyobrażał, jak go wychował i jak sobie wymarzył, teraz widzi, że jest przeciętny, może odrobinkę ponad przeciętną, jednak niewystarczająco, i  ojcu przykro, chociaż nigdy nie przyznałby się do tego głośno, że żaden z synów nie jest w stanie spełnić jego własnych marzeń – bycia rekordzistą w biegach na orientację. Jest mu przykro, jemu – przygasłej gwieździe w kategorii juniorów.

      Jakub, który wprawdzie dotychczas był niezgułą, mógł jeszcze podrosnąć i koniec końców wszystkim pokazać. Ale teraz to już niemożliwe.

      Ojcu jest przykro, że Jakub nie ma nogi. Zdecydowanie nie kocha go mniej z  tego powodu. Ojciec nie jest potworem. Ojciec jest tylko człowiekiem, który w młodości chciał pojechać na mistrzostwa świata, a teraz nie pojedzie na nie nawet jako ojciec i trener młodego zawodnika.

      Matka czuje się okropnie, że ojciec tak bardzo zmienia się na jej oczach. To pewne, że pije za dużo. Ale kiedy to się zaczęło? Matka niczego nie zauważyła, gdy jeszcze mogła coś z tym zrobić, teraz nie ma już mocy, żeby zabronić mu chodzenia codziennie, jak to on mówi  – do klubu, tak jakby to było coś lepszego niż knajpa. Kiedy wraca nocą, pada tylko na łóżko, w ciągu minuty zaczyna chrapać, a rano wygląda strasznie, charczy w łazience i na śniadanie z zaczerwienionymi oczami je tylko kawę. I w dodatku patrzy na nią, jakby nie istniała.

      Stara się być dla niego miła, wie, że nie poświęcała zbyt wiele uwagi ich związkowi, lecz musiała przecież zaopiekować się Kubą, ojciec musi zrozumieć, teraz chce to naprawić, stara się. Jednak on się nie stara i pomału zaczyna ją to przerastać. Najważniejsze, żeby nie wciągać w to dzieci. Zabrania ojcu wchodzić do nich do pokoju, kiedy wraca z  knajpy, tak jak to robił wcześniej. Więc każdego wieczora czeka w łóżku, aż przyjdzie, żeby ewentualnie go zatrzymać.

      Po rozmowie, kiedy ojciec powiedział jej o wszystkim, co zrobiła źle w związku z nim i z chłopakami, jak wszystko zepsuła, jak to ona jest właściwie wszystkiemu winna, po raz pierwszy od lat matka zastanawia się, czy wychodzenie za niego nie było błędem. Ale co miała robić? Dobiegała prawie trzydziestki i  mieszkała w małym mieście, czas, kiedy mogła być atrakcyjna dla któregoś z sąsiadów, dawno minął. Zawsze były młodsze dziewczyny.

      I nagle pojawia się on, z  drużyną chłopaków na obozie czy czymś, w ogóle nie bierze pod uwagę reguł panujących w małym mieście i jawnie się do niej zaleca. Może to był błąd. Ale Martin i Kubík to jej największe szczęście. Ojciec obok zaczyna chrapać.

      A potem Boże Narodzenie, które przebiegło całkiem normalnie, nie udajemy, że wierzymy w Gwiazdora, ale mama dba o tradycję, jemioła nad drzwiami, świecące żaróweczki w oknach, kiedy zgasi się wieczorem światło, pokój wygląda zupełnie inaczej, buziak dla nas obu w Wigilię rano, nawet z tatą się przytulili i dali sobie buzi. Całe mieszkanie ustrojone, w  każdą niedzielę zapalanie świecy adwentowej. Dostaliśmy z  bratem po kalendarzu adwentowym z czekoladkami, oszukiwałem, zjadałem na przykład trzy czekoladki naraz, a na drugi dzień było mi przykro, że nie mam.

      Przez całe święta siedzieliśmy w  domu i  od rana do wieczora oglądaliśmy telewizję, czego normalnie nam nie wolno. Brat chodził co najwyżej z tatą na siłownię albo się przebiec. Święta jak zwykle, tyle że tata był trochę bardziej skwaszony, wiedziałem dlaczego, bo jestem beznadziejny, wolałem więc z nim za bardzo nie rozmawiać.

      Później przyszło mi do głowy, że możliwe, że był zdenerwowany, bo nie mógł wieczorami chodzić do klubu. Chociaż i bez klubu popijał w domu. Śliwowica do herbaty, piwo ot tak, becherovka po obiedzie na trawienie. Mama nie ma zadowolonej miny, ale milczy, nie chce popsuć świąt.

      Dostałem pełno książek, jakieś przybory do malowania, ubrania i chyba jeszcze coś, już nie pamiętam. Brat dostał jakieś sportowe rzeczy i te pe.

      Pamiętam, jak potem siedzieliśmy, tata z  mamą na kanapie, brat obok taty na fotelu we dwójkę gadają o tym, co brat dostał, macają podeszwę czy coś tam i obaj się cieszą, a ja oglądam atlas ptaków, są naprawdę superładnie namalowane, mama ogląda ze mną, na stole są ciasteczka, ja zawsze biorę po jednym rogaliku, a brat pożera je garściami, aż mama mu trochę zwraca uwagę, ale tata jej mówi, sportowiec musi jeść. A  mama, że popsuje zęby, a ojciec, to sobie potem umyje, mama, że dla innych nic nie zostanie, ciasteczka są dla wszystkich, a ojciec, że może dać na talerz więcej. Ma dać? Matka w końcu odpuszcza, że nie, daje spokój, Martin dalej zażera ciastka pełnymi garściami. Specjalnie pochłania ostatnie kruche. A ojciec wraca do tenisówek. Często, chyba z tysiąc razy na miesiąc mamy w domu tego typu zbrojenie się przed walką.

      Mimo to w ten dzień wszyscy się staramy, ani tata, ani mama nie wychodzi z pokoju i nie zamyka się w sypialni, i wszystko kończy się ugodowo. Dalej siedzimy we czwórkę w salonie, potem włączamy telewizję, oglądamy Kevina samego w domu i śmiejemy się.

      Na drugi dzień do babci, jeździmy do niej СКАЧАТЬ