Название: The Frontiers Saga. Tom 4. Świt Wolności
Автор: Ryk Brown
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Зарубежная фантастика
Серия: The Frontiers Saga
isbn: 978-83-66375-54-3
isbn:
***
– Prom Jeden, tu „Aurora” – oficer łączności wezwał Enrique przez zestaw komunikacyjny.
– Mów dalej.
– Nie mamy systemu automatycznego lotu, przynajmniej jeszcze nie teraz. Zobaczymy, czy jest na „Yamaro”. Dopóki tego nie sprawdzimy, czy możesz utrzymywać pozycję?
– Możesz? – Enrique spojrzał na Marcusa.
– Jasne – odpowiedział Marcus, patrząc na kontrolki. – Gdzieś tu musi być przycisk blokowania pozycji.
– „Aurora”, zrozumieliśmy. Zobaczymy, czy uda się nam dojść do tego, jak to zrobić. A wy po prostu pospieszcie się.
– Marcus, ty głupia małpo! – w komunikatorze zabrzmiał głos Josha. – Po prawej stronie ekranu stanu systemu automatycznego lotu znajduje się kółko przewijania. Obracaj nim, aż na wyświetlaczu pojawi się opcja „utrzymuj pozycję względem celu”, a następnie naciśnij przycisk przyjęcia polecenia, który jest obok kółka. To cię na razie utrzyma w miejscu.
Ostrożnie i z pewną obawą Marcus wykonał instrukcje.
– W porządku, utrzymujemy pozycję – powiedział z ulgą. Następnie zwrócił się do Enrique: – I powiedz temu chłopcu, że lepiej dla niego będzie, jeśli się rozbijemy, bo oberwie po tej swojej inteligentnej buziuni.
***
Na „Yamaro” zostało wyłączone wszystko poza minimalnym oświetleniem i systemem podtrzymania życia. Sierżant Weatherly i załogant Raval znajdowali się w sekcji więziennej przechwyconego okrętu. Weatherly czytał książkę na datapadzie, a Raval starał się nie zasnąć. Chociaż system podtrzymywania życia wciąż działał, temperatura była nieco niższa niż normalnie.
Członkowie załogi, którzy bezpośrednio lub pośrednio brali udział w buncie, zostali umieszczeni oddzielnie od reszty personelu w obawie przed odwetem ze strony tych, którzy nie zgodzili się na ich działania. To właśnie oni przebywali w sześciu celach okrętu. Pozostałych dwustu pięćdziesięciu załogantów przetrzymywano w dwóch ładowniach, znajdujących się przy lewym hangarze. Taka sytuacja miała trwać, dopóki nie zostanie przygotowany transport na Corinair.
– „Aurora” do Weatherly’ego – z zestawu komunikacyjnego sierżanta rozległ się głos oficera łączności.
– Tutaj Weatherly. Kontynuuj.
– Czy wysyłają nam zmienników? – wtrącił błagalnie Raval. Był potwornie znudzony, dlatego wydawało mu się, że pobyt w zimnych pomieszczeniach aresztu trwa już całe dnie. Weatherly uciszył go gestem, a sam skoncentrował się na nadchodzącej wiadomości.
– Że co? – powiedział Weatherly i popatrzył na Ravala. – Wiesz, co to jest „system automatycznego sterowania lotem”?
– Coś, co automatycznie steruje czymś latającym? – zaproponował Raval z niezamierzonym sarkazmem.
– Masz jakiś pomysł, gdzie się to może znajdować? Chcą, żebyśmy to włączyli – odpowiedział Weatherly.
– Ja nawet nie wiem, gdzie jesteśmy – odparł Raval.
– Każdy pokład startowy ma własny system – dobiegł głos z jednej z cel.
– Kto to powiedział? – Weatherly szybko odwrócił się na fotelu. Głos dochodził z jednego z najbliższych przedziałów, znajdujących się po jego lewej stronie.
– Ja.
Weatherly wstał i podszedł do drzwi. Zobaczył mężczyznę tuż po dwudziestce, ubranego w coś, co wyglądało na mundur oficera. Aresztant powoli wstał i podszedł do sierżanta.
– Ja to powiedziałem.
– Kim jesteś? – zapytał Weatherly.
– Willard, podporucznik Michael Willard, syn Roberta Willarda z Aitkenny.
– Skąd wiesz, gdzie jest system automatycznego sterowania lotem? – Weatherly spojrzał na mężczyznę nieufnie.
– Jestem oficerem do spraw komunikacji. Zanim zostałem przydzielony na mostek, pracowałem w centrum kontroli lotów zarządzającym prawą burtą. System, którego szukasz, znajduje się w biurze kontrolera, na górze każdego pokładu startowego. Jeśli chcesz, mogę ci pokazać.
– A dlaczego miałbym ci zaufać? – zapytał Weatherly.
– To ja poddałem ten okręt. Ale najpierw przyozdobiłem przerośniętą głowę kapitana pięknym guzem.
Komentarz podporucznika Willarda wywołał stłumione śmiechy u wielu lokatorów cel. Sierżant Weatherly zauważył, że na twarzy porucznika pojawił się wyraz zadowolenia, gdy przypomniał sobie ten incydent. Przez chwilę Weatherly zastanawiał się, co kapitan „Yamaro” zrobił swojej załodze, że spowodował jej tak buntownicze zachowanie.
– I chciałbyś nam pomóc?
– Tak jest.
Weatherly zamyślił się na chwilę, po czym nacisnął przycisk komunikatora.
– „Aurora”, tu Weatherly. Dajcie mi kilka minut. Chyba możemy znaleźć rozwiązanie.
Sierżant otworzył drzwi i wypuścił więźnia z celi, po czym ponownie ją zamknął.
– Do twojej wiadomości – powiedział. – Spróbuj zrobić coś niewłaściwego, a dostaniesz kulkę.
– Zrozumiano – odpowiedział podporucznik, kierując się do wyjścia.
***
– Centrum kontroli lotów jest tuż za następnym zakrętem – powiedział Willard, unosząc skrępowane ręce, by wskazać dalszą część korytarza.
– Tam, skąd pochodzę, chętniej strzelamy do buntowników, niż wytaczamy im procesy – stwierdził sierżant Weatherly, gdy zbliżali się do narożnika.
– Och, bądź spokojny. Gdy nadarzy się okazja, jestem pewien, że kapitan de Winter zrobi co najmniej to, o czym mówisz. Jeśli oczywiście będę miał szczęście.
– To dlaczego, do diabła, tak się zachowałeś? – zapytał wciąż zdziwiony Weatherly. – Czemu chciałeś się zwrócić przeciwko swojemu kapitanowi i swojemu okrętowi?
Podporucznik Willard zatrzymał się przed wejściem do centrum kontroli lotów. Opuścił wzrok, a po chwili podniósł głowę, by spojrzeć na swojego opiekuna.
– Ponieważ nie chciałem się zwrócić przeciwko mojemu światu – stwierdził, patrząc sierżantowi prosto w oczy. – Tam na dole jest mój świat. Tam się urodziłem. Tam się wychowałem. To tam nadal mieszka moja rodzina.
Weatherly był lekko zaskoczony. O ile wiedział, ten człowiek należał do takarańskiej armii.
– Jeśli СКАЧАТЬ