The Frontiers Saga. Tom 4. Świt Wolności. Ryk Brown
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу The Frontiers Saga. Tom 4. Świt Wolności - Ryk Brown страница 9

Название: The Frontiers Saga. Tom 4. Świt Wolności

Автор: Ryk Brown

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия: The Frontiers Saga

isbn: 978-83-66375-54-3

isbn:

СКАЧАТЬ momencie ujawnienia ich tożsamości, mogli zostać przyjęci jako bojownicy o wolność albo ofiarowani Caiusowi jako zdrajcy. Tug nie miał innego wyboru, jak posłuchać jej rady.

      Po skręceniu w kolejny korytarz zostali doprowadzeni do pomieszczenia z oknem. Po jednej stronie stał duży stół konferencyjny, otoczony kilkunastoma fotelami. Po drugiej było widać kilka większych, wygodniejszych foteli, a także długą kanapę.

      – Bardzo proszę zająć miejsca, premier wkrótce do was dołączy.

      – Dziękuję – odpowiedział Nathan. Funkcjonariusz wyszedł z pokoju. Rozległo się wyraźne kliknięcie, kiedy zamknął drzwi. Nathan i Jessica wymienili spojrzenia, kobieta delikatnie spróbowała przekręcić klamkę.

      – Tak, są zamknięte – oznajmiła.

      – Jesteśmy więźniami? – zapytał Nathan z niedowierzaniem. Trzydzieści minut temu tłumy mieszkańców Corinair wiwatowały, witając go jako bohatera.

      – Wątpię, czy taki był ich zamiar – spróbowała ich uspokoić Jalea.

      – Ona ma rację – zgodził się Tug. – Prawdopodobnie nie chcą, żebyśmy się swobodnie poruszali. Procedury związane z bezpieczeństwem nakazują w czasie kryzysu kontrolowanie ruchu, zwłaszcza obcych.

      – Zgadza się – potwierdziła Jessica. – Szczególnie takich, którzy przybyli z bronią.

      – W porządku. – Nathan odwrócił się i ruszył za Jessicą w głąb sali konferencyjnej.

      – Co teraz zrobimy? – zapytała Jessica, opadając na kanapę.

      – Co ty masz z tymi kanapami? – pomyślał głośno Scott. Jessica po prostu wzruszyła ramionami.

      – Czekamy, aż premier będzie dostępny – odpowiedziała Jalea. – Jestem pewna, że gdy tylko będzie to możliwe, wyjaśni szczegółowo, co się dzieje.

      – Mam tylko nadzieję, że nie potrwa to zbyt długo. Cameron potrzebuje pomocy medycznej, a ja nie miałem nawet okazji, żeby ich o to poprosić. – Nathan westchnął.

      – Jak myślisz, co się tam dzieje? – Jessica zwróciła się do Tuga.

      – Podejrzewam, że lojaliści obwiniają wyznawców Zakonu o to, co dzieje się z ich światem.

      – Masz na myśli bombardowanie przez takarański okręt? – Nathan spojrzał na Tuga, zaskoczony jego słowami.

      – Tak. Postrzegają to jako karę za otwarte przeciwstawienie się Doktrynie.

      – Przecież to nie ma sensu.

      – Podejrzewam, że takie postawy są wzmacniane przez tych, którzy chcą, aby konflikt wciąż trwał – powiedziała Jalea.

      Tug zauważył zmieszanie na twarzy Nathana.

      – Od pewnego czasu podejrzewano, że Ta’Akarowie mają tajne jednostki działające na wszystkich podbitych światach.

      – Podobnie jak na światach, które wcześniej były pod ich kontrolą – dodała Jalea.

      – To by wyjaśniało, w jaki sposób te grupy uderzeniowe zaatakowały nas tak szybko na Przystani – skomentowała Jessica ze swojego miejsca na kanapie.

      – Zgadza się – potwierdził Tug. – Jeśli takie jednostki działałyby również na tym świecie, ich celem byłoby przynajmniej stłumienie powstania, i to za pomocą wszelkich dostępnych środków.

      – Ale przecież „Yamaro” właśnie zbombardował własne wojska – zauważył Nathan. – Po co nastawiać mieszkańców Corinair przeciwko sobie?

      – To proste – odparła Jessica. – Takie działanie pogłębia chaos. A im większy chaos, tym tego typu jednostki mogą swobodniej działać, nie wywołując zaniepokojenia ani nie prowokując czynnego oporu. Do diabła, nie zdziwiłabym się, gdyby nawet tu się kręcili w przebraniu żołnierzy Corinair.

      – Co oznacza… – zaczął Nathan.

      – Że musimy zachować ostrożność podczas podejmowania decyzji, komu zaufać – dokończyła za niego Jalea.

      – Tak, trochę to ironiczne, prawda? – powiedziała Jessica, patrząc na Jaleę.

      – Właściwie może w najbliższej przyszłości lepiej nie ufać nikomu, a przynajmniej nie do końca – dodał Tug.

      – Cóż, przynajmniej na razie powinniśmy być tutaj bezpieczni – stwierdził Nathan.

      – Tak, pod warunkiem że te transportery, które zabrały nas z portu kosmicznego, były z Corinair – zauważyła Jessica. – I jeśli to jest rzeczywiście miejscowy ośrodek dowodzenia.

      Nathan zastanowił się nad tym, co sugerowała Jessica, ale przypomniał sobie również wyraz twarzy dowódcy i reszty załogi, gdy wysiadali z transportera. Wątpił, żeby to zostało wyreżyserowane.

      – Jesteś zbyt podejrzliwa – odpowiedział jej.

      – Ryzyko zawodowe – odrzekła, śmiejąc się lekko – szczególnie pod twoim dowództwem.

      2

      Czarne, nieoznakowane kalibri krążyły nad pozostałościami niegdyś największego placu targowego w całej Aitkennie. Po kilku strzałach z „Yamaro” plac ten, wraz z ciałami tych, którzy zostali zaskoczeni nagłym atakiem, zamienił się w stos betonu i stali. Z wielu wciąż tlących się pożarów unosiły się grube kolumny czarnego dymu.

      Pięć maszyn podzielono na dwie grupy. W pierwszej z nich na czele znajdował się statek uderzeniowy, a tuż za nim podążały transportowce. Skręciły nad główną trasę, używaną przez pojazdy dostawcze i serwisowe. Większość mieszkańców Aitkenny korzystała z systemów transportu publicznego, takich jak kolejki jednoszynowe i metro. Istniały też trasy techniczne, przeznaczone dla usług i dostaw. Po jednej z nich miał się poruszać cel operacji.

      – Wkraczamy w strefę walki – poinformował przez komunikator pojazd uderzeniowy.

      – Obróć się nieznacznie w lewo, żebym mógł widzieć, co się dzieje – polecił Andre. Pilot natychmiast zareagował, a następnie kontynuował lot, przechylając się delikatnie na boki, żeby Andre mógł zobaczyć konwój pojazdów znajdujący się przed nim na jezdni.

      – Atak Jeden, wyceluj w pierwszy i drugi wiadukt znajdujący się bezpośrednio przed tobą. Gdy konwój przejedzie pod pierwszym, zniszcz oba.

      – Atak Jeden, zrozumiałem – odpowiedział pilot statku powietrznego.

      – Atak Dwa, jak najszybciej umieść snajperów po obu stronach korytarza. Gdy tylko konwój stanie, trzymaj ludzi wewnątrz pojazdów w szachu, a my wylądujemy za nimi.

      – Atak Dwa, zrozumiałem.

      – Atak Trzy i Atak Cztery, czekajcie, aż wezwiemy was do ewakuacji.

      Pozostałe dwa kalibri, które leciały pół СКАЧАТЬ