Название: The Frontiers Saga. Tom 4. Świt Wolności
Автор: Ryk Brown
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Зарубежная фантастика
Серия: The Frontiers Saga
isbn: 978-83-66375-54-3
isbn:
– Nie jesteś głodny?
– Oczywiście, że jestem.
Na twarzy podporucznika pojawił się wyraz zrozumienia.
– Gdy jadasz z wrogiem, zawsze pozwól jemu się pożywić – powiedział z uśmiechem.
– Coś w tym stylu – odpowiedział Enrique, również się uśmiechając.
Podporucznik Willard nadal jadł.
– Zapewniam, że nie mam zamiaru cię otruć – wyjaśnił pomiędzy kęsami. – Wręcz przeciwnie, jesteś moją jedyną szansą na powrót do domu.
– Mam nadzieję, że cię nie uraziłem – rzekł Enrique, biorąc swój pierwszy kęs.
– Oczywiście, że nie. W rzeczywistości odczuwam ulgę, że ci, którzy mają być naszymi sprzymierzeńcami, nie są głupcami.
– Słuchajcie, to nie jest złe! – powiedział ze zdziwieniem Enrique, przeżuwając pierwszy kęs niezwykłego mięsa.
– Wszystko jest lepsze od molo – stwierdził krótko Marcus, siadając do jedzenia. – Bierzcie – dodał, rzucając na stół koszyk. – Przyniosłem wam też kilka bułek.
– Masz rację – skomentował sierżant Weatherly. – To jest całkiem niezłe.
– Możecie mi nie wierzyć, ale jedzenie sztabu dowodzenia jest o wiele lepsze – stwierdził porucznik Willard.
– Skąd wiesz? – zapytał Enrique. Jego szkolenie w jednostkach specjalnych obejmowało także przeprowadzanie przesłuchań. Wspólny posiłek był doskonałym sposobem, aby skłonić kogoś do otwarcia się przed drugą osobą, i to w taki sposób, żeby nawet nie zdawał sobie sprawy, że to robi.
– Każdy młodszy oficer jest przynajmniej raz zapraszany na obiad z kapitanem – wyjaśnił podporucznik, kontynuując spożywanie. – Niektórzy myślą, że kapitan robi to po to, aby można było zobaczyć, jak żyją klasy wyższe. Rozumiecie, coś w stylu zachęty. Ale większość z nas i tak wie lepiej, o co chodzi.
– W takim razie opowiedz nam o tym.
– Pozwól, że coś wyjaśnię. W ciągu czterech lat mojej służby nigdy nie widziałem oficera w randze dowódcy, który nie urodziłby się na Takarze.
– Dlaczego?
– Ta’Akarowie myślą, że ich gówna nie śmierdzą! – wykrzyknął Marcus. – Zwłaszcza te dobrze sytuowane dranie.
– Twój przyjaciel ma rację – potwierdził podporucznik Willard.
– Ale czy sam nie jesteś oficerem?
– Formalnie rzecz biorąc, jestem. Jednak takim oficerem, którego nazywają „zwykłym”. Moja ranga pozwala mi na dostęp do tych jedynie obszarów statku, na których muszę przebywać ze względu na obowiązki. I to wyłącznie dlatego, że mam unikatowe umiejętności, które są dla nich wartościowe. Nie wolno mi pojawiać się na górnych pokładach, chyba że zostałbym zaproszony lub tego wymagałaby sytuacja.
– Górne pokłady? – zapytał Enrique.
– Ogólnie mówiąc, okręt jest podzielony na cztery pokłady. Dwa górne są oficerskie, co w zasadzie oznacza tylko arystokrację. Nie zezwalają na przebywanie tam personelu spoza Takary. Nie byliście jeszcze na mostku?
– Ja nie – odparł Enrique i popatrzył na sierżanta Weatherly’ego. – A ty?
– Byłem w pierwotnym zespole abordażowym. Od tamtej pory jestem na tym pokładzie.
– Czy zauważyłeś dwie klatki schodowe rozdzielone środkowym chodnikiem? – zapytał podporucznik Willard. – Ten chodnik łączy mostek z pokładami, na których mieszkają i pracują arystokraci. Pozostali „zwykli ludzie” schodzą po schodach na niższe pokłady. Większość załogi nigdy nawet nie wchodzi po tych schodach, używają ich nieliczni, głównie zwykli oficerowie oraz personel opiekujący się arystokracją.
– To wyjaśnia, dlaczego ta część była o wiele ładniejsza. – Sierżant Weatherly odchrząknął.
Enrique popatrzył na niego.
– Duże, szerokie korytarze, luksusowe apartamenty, centrum rekreacyjne… To było jak statek wycieczkowy. Na początku myśleliśmy, że znaleźliśmy się w niewłaściwym miejscu – mówił dalej sierżant.
Enrique spojrzał na podporucznika Willarda. Coś go w nim niepokoiło – coś nie pasowało do całości.
– Jeśli istnieje tak duża separacja klas, więc w takim razie w jaki sposób zdobyłeś broń na mostku?
– Kto powiedział, że miałem broń? – odpowiedział podporucznik, a na jego skądinąd posępnej twarzy pojawił się cień dumy.
– Załatwiłeś bez broni mostek pełen arystokracji? – Enrique nie mógł tego zrozumieć.
– Oprócz noży i pistoletów istnieje też inna użyteczna broń. – Podporucznik uśmiechnął się i odchylił w fotelu. – Byłem mieszkańcem Corinair na długo przed tym, zanim zostałem takarańskim oficerem do spraw komunikacji. I jeszcze przez długi czas po zakończeniu kariery służbowej pozostanę obywatelem Corinair, podobnie jak inni żołnierze z Corinair służący również na tym statku. Jeden z nich zajmował się kontrolą środowiska. Gdy tylko kapitan zarządził atak, wiedziałem, że muszę coś szybko zrobić, aby ocalić swój świat. Wysłałem więc tajną wiadomość do mojego przyjaciela, żeby na mostku i górnych pokładach obniżył ciśnienie atmosferyczne i nasycenie tlenem. Ta’Akarowie są przyzwyczajeni do znacznie wyższego ciśnienia i zawartości tlenu. Zajęło to trochę czasu, ponieważ trzeba było to zrobić powoli, żeby nikogo nie zaniepokoić, ale w końcu osłabiło ich fizycznie i pogorszyło sprawność umysłową. Gdy nadszedł właściwy czas, dość łatwo pokonaliśmy obu takarańskich strażników i zdobyliśmy ich broń.
– A co z uderzeniem kapitana? – zapytał sierżant Weatherly.
– To była sprawa osobista. – Podporucznik uśmiechnął się jeszcze szerzej.
***
Komendant Dumar przez chwilę śledził obraz z kamer monitoringu znajdujących się na dachu. Zobaczył, że wszystkie pięć kalibri bezpiecznie wylądowało na platformie. Jego wzrok był jednak przede wszystkim skoncentrowany na bieżących raportach z akcji, przewijających się na dużym ekranie wbudowanym w stół planowania pośrodku centrum dowodzenia. W samej Aitkennie było aktywnych ponad dwadzieścia zespołów wzniecających konflikty między lojalistami a wyznawcami. Ponadto komunikaty z innych placówek na kontynencie informowały, że są tam prowadzone podobne operacje, choć nie tak skomplikowane jak w stolicy. W końcu znajdowała się tu siedziba rządu Corinair, więc jeśli miał go zdestabilizować, СКАЧАТЬ