Название: Królestwo kłamstw
Автор: Kate Fazzini
Издательство: PDW
Жанр: Документальная литература
isbn: 9788308071632
isbn:
Jest jeszcze dział zarządzania majątkiem. Żeby się do niego kwalifikować, klienci muszą posiadać co najmniej dwieście pięćdziesiąt milionów dolarów w aktywach. To idealne poletko do szwindli pump and dump, tyle że mniejsze i bardziej prestiżowe, więc trudniej się tam dostać. Sumy są olbrzymie, co stwarza wielkie zagrożenie dla reputacji banku. Właśnie dlatego tych klientów otacza on szczególną opieką.
W NOW, tak jak w większości dużych banków, działem zarządzania majątkiem kieruje o s o b i s t o ś ć: Lydia DeBufet.
Lydia reprezentuje specyficzny rodzaj bogactwa: zdecydowany, ale nie ostentacyjny. Jest niewątpliwie piękna, ale nie seksowna. Urazy żywi długo, ale nigdy, przenigdy nie okazuje ich publicznie. Lydia jest niezwykle inteligentna, ma imponującą sieć kontaktów – zna więcej osób, niż jest gotowa przyznać – i spojrzenie tak przeszywające, że mogłaby rozkruszać nim marmurowe głazy.
Pod wieloma względami grono klientów działu zarządzania majątkiem przypomina jego szefową: jest hermetyczne i zupełnie niedostępne. No, chyba że masz dwieście pięćdziesiąt milionów dolarów. Albo sprawiasz wrażenie, że posiadasz aż tyle. Albo, jak kontakty Tony’ego Belvedere w Tel Awiwie i w Rosji, znasz inne sposoby, żeby się tam dostać.
Ostatnim elementem układanki jest korporacyjna część banku. W porównaniu z wyrafinowanym działem zarządzania majątkiem to ubogi krewny, który kupuje losy na loterii. Bob Raykoff pracuje w dziale korporacyjnym. Jego pierwsze spotkanie z Lydią DeBufet nie przebiega pomyślnie. Tylko jedno z nich rozdaje karty – to, które generuje zyski – i nie jest to Raykoff.
W obrębie struktury banku dział korporacyjny określa się jako „ośrodek kosztów”. Oznacza to, że nie przynosi dochodów, za to jego utrzymanie sporo kosztuje.
Cyberbezpieczeństwo też stanowi ośrodek kosztów. Ataki DDoS pokazały wprawdzie wartość pracy specjalistów od cyberbezpieczeństwa, wartość i generowanie zysków to jednak dwie zupełnie odrębne kategorie. Ludzie pokroju Caroline nigdy nie osiągną takiego prestiżu jak mniej doświadczony bankier, który zarabia dla banku dużo kasy. Większość pracowników korporacji intuicyjnie to rozumie, ale do takiego stanu rzeczy trzeba się przyzwyczaić.
Technologia należy do części korporacyjnej i stanowi ośrodek kosztów. Po kryzysie finansowym NOW musiał, niestety, niemal z dnia na dzień przejąć rozwiązania technologiczne od kilku innych dużych banków inwestycyjnych, detalicznych, komercyjnych i działów zarządzania majątkiem. Wszystkie one bowiem zostały równocześnie wrzucone do jednego worka – a za ich integrowanie płacić musiał ośrodek kosztów. NOW był też zmuszony przyjąć tysiące potencjalnie niezadowolonych pracowników z niezbyt entuzjastycznym nastawieniem do pracy, co stwarza ogromne zagrożenie dla cyberbezpieczeństwa.
Mniej więcej w tym samym czasie, w połowie 2014 roku, w celi więziennej w Seattle Walery Romanow rozmyśla nad aktem oskarżenia i nad zarzutami, które mu w nim postawiono. Dokument jest tajny i nie został jeszcze upubliczniony, ale Walery wie, czemu go aresztowano, bo ma kopię. W końcu to jego akt oskarżenia.
Chodzi o wielokrotne naruszenie amerykańskiej ustawy o oszustwach komputerowych, Computer Fraud and Abuse Act. Oskarża się go o używanie komputerów i internetu w niecnych celach. Nieszczególnie go to martwi. Za tego typu przestępstwa z reguły siedzi się mniej niż pięć lat, więc raczej nie będzie gnił tu przez dekady.
„Począwszy od nieznanej daty, ale nie później niż 2 października 2009 roku i aż do 20 stycznia 2011 roku w zachodnim dystrykcie Waszyngtonu oraz gdzie indziej Walery Romanow – znany także jako: NTrain, Roman Valerov, Nikolai Rubenfeld, nCux, bandylegs, shrork, Tokyo Joe, peacemaster, Tupac (zwany dalej Walery Romanow) – oraz inne osoby nieznane ławie przysięgłych świadomie i celowo obmyśliły i przeprowadziły operację kradzieży środków z różnych instytucji finansowych, takich jak bank NOW, Boeing Employees’ Credit Union, Chase Bank, Capital One, Citibank i Keybank oraz inne. Celem oszustwa było «zhakowanie» komputerów przedsiębiorstw działających w zachodnim dystrykcie Waszyngtonu i gdzie indziej; zainstalowanie na nich złośliwego kodu służącego do kradzieży numerów kart kredytowych klientów; sprzedaż skradzionych numerów na nielegalnych stronach internetowych, tak aby mogły one zostać wykorzystane do przeprowadzania nielegalnych transakcji w Stanach Zjednoczonych i za granicą. Za pomocą serii bezprawnych działań oskarżeni w pełni świadomie wygenerowali miliony dolarów nielegalnych zysków, które pozwoliły im się wzbogacić”[4].
Ponownie zerka na akt oskarżenia. A potem robi to drugi i trzeci raz. Czyta całość. Odnotowuje w myślach zauważone błędy, ale się z nich nie śmieje. Tu, w tej celi, odebrali mu komputery. Nie ma się z czego śmiać. Nie może nawiązać z nikim kontaktu, wysłać żadnej wiadomości, żeby uzyskać odrobinę współczucia i poskarżyć się na niesprawiedliwość, jaka go spotkała. Nie da rady cykać stąd selfie z górami banknotów, żeby ukoić swój ból. Został sam z aktem oskarżenia i własnym umysłem.
Dziwnie jest trzymać zadrukowane strony. Papier zdaje się niemiło gruby i ciężki, trudno zrozumieć słowa. Czasem przez pomyłkę przesuwa palcami po kartce, zamiast zwyczajnie ją odwrócić. Nie ma tu głębi, brakuje mu elektronicznej studni, w której mógłby zanurkować. Gdyby Walery Romanow miał zaburzenia nerwicowe (a nie ma), teraz odczuwałby niepokój. Skończył czytać czterdziestostronicowy dokument. Wraca do pierwszego zdania. To jego ulubiony fragment.
P o c z ą w s z y o d n i e z n a n e j d a t y.
To największa pomyłka rządu. Bo kiedy dla Walerego to wszystko się zaczęło? Jak został najbardziej prominentnym hakerem na świecie? Rozważa różne możliwości, ale żadna z nich nie jest „nieznaną datą”. On zna je wszystkie.
1984. Może wszystko się zaczęło, kiedy się urodził i zamieszkał w dziewięćdziesięciometrowym pokoju we Władywostoku, portowym mieście nad Morzem Japońskim, oddalonym od Moskwy o ponad 9200 kilometrów, czyli sześciodniową, przeszło osiemdziesięcioprzystankową podróż Koleją Transsyberyjską. Pokój dzielił z samotną matką i trzema innymi rodzinami.
Ojciec zostawił ich, kiedy Walery miał dwa lata. Obsługi komputera nauczył się bardzo wcześnie. Oddał temu całe serce i całe życie. Coraz głębiej chował się w wirtualnym świecie za każdym razem, kiedy matka, alkoholiczka, upijała się i w ogóle nie zwracała na niego uwagi. Co z tego, że siedziała w tym samym pokoju, skoro była zamknięta we własnej głowie, a to o wiele dalej niż Moskwa.
On tymczasem wgryzał się w kod, coraz bardziej zagłębiał w otchłań internetu, tylko po to, żeby zobaczyć, jak daleko sięga. Technologia cyfrowa powoli, ale skutecznie przejmowała kolejne dziedziny życia, dzięki czemu Walery mógł nurkować w oceanie, który z każdą wyprawą stawał się coraz ciekawszy. We wczesnych latach internetu fascynujące było obserwowanie jego ewolucji. Sieć stopniowo obejmowała sklepy i szkoły, prywatne kluby, agencje rządowe, inne kraje, inne światy.
Tam, gdzie pojawiał się internet, mógł się udać i Walery. Miał wstęp do domów, siłowni i obiektów wojskowych. Do bankomatów i maleńkich pudełek czytających karty kredytowe. Zwłaszcza do nich.
Walery niezwykle umiejętnie obchodził się z komputerami. Nauczyciele optymistycznie przewidywali, że znajdzie dobrą pracę w technologii. Mówili, że może zacznie zarabiać zaraz po liceum i w ten СКАЧАТЬ