Królestwo kłamstw. Kate Fazzini
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królestwo kłamstw - Kate Fazzini страница 6

Название: Królestwo kłamstw

Автор: Kate Fazzini

Издательство: PDW

Жанр: Документальная литература

Серия:

isbn: 9788308071632

isbn:

СКАЧАТЬ w Singapurze. Zadbała o to, co się z nim stanie po atakach DDoS. Troszczy się o swoje smoki, jeśli dobrze się spiszą. A zawsze dobrze się spisują.

      Nikt nie posiada więcej kompromitujących informacji niż Caroline. Ci wszyscy managerowie, którzy szukają prostytutek w internecie? Caroline zna każdego z imienia i nazwiska. Maklerzy tworzący własne aplikacje, żeby nielegalnie handlować na boku? Ma ich stale na celowniku. Ludzie, którzy obracają instrumentami pochodnymi, a przy tym nie wytrzymują napięcia i wysyłają obraźliwe maile do CIA? Długo mogłaby o nich opowiadać. Szefowie, którzy podrywają pracownice na „znikających” czatach? Cóż, trzyma w zanadrzu parę plików… Wysoko postawiony garniak, który zarejestrował firmowy e-mail na backpage.com – nie po to, żeby znaleźć dziwkę, tylko żeby zaoferować własne usługi? Tę historię Caroline na razie zachowuje dla siebie.

      Wszyscy pracownicy banku NOW, którzy mają cokolwiek wspólnego z cyberbezpieczeństwem, są jej podwładnymi. Wyższy szczebel, niższy szczebel, nawet niektóre grube ryby występujące teraz w CNBC – każdy z nich siedział kiedyś przed Caroline. Każdy podsuwał jej CV, odpowiadał na trudne pytania i negocjował wynagrodzenie. Caroline zajmowała się wszystkimi z matczyną czułością.

      Po pierwszej turze ataków DDoS z Iranu to Caroline wypucowała jaskiniowców, dziwaków i geeków, którzy uratowali sytuację. To ona zaprezentowała ich zarządowi, głównie na papierze. Wtłoczyła pracę hakerów w schludne tabelki i przejrzyste wykresy, prognozy kadrowe i projekty budżetu. Zna żargon, w którym mówią garniaki.

      To Caroline pozyskała dla hakerów nowiutką pulę pieniędzy i setki wakatów. To ona ich pocieszała, kiedy wierchuszka zmieniła kurs i zatrudniła nowego gościa do kierowania cyberbezpieczeństwem – byłego wojskowego, który paplał o bitwach i cyberwojnie, żeby im zaimponować. Kogoś z zewnątrz.

      Dziś rano Caroline przeprasowała swoją najlepszą garsonkę, bo jedzie na Manhattan, żeby się z nim spotkać. Facet ma przed nazwiskiem litanię prestiżowych tytułów, ale z tego, co słyszała, bardzo słabo zna się na cyberbezpieczeństwie. Podobno nie ma też pojęcia, jak działa bank ani czym się zajmują jego pracownicy. Choć sama mu nie ufa, poprosiła kolegów, żeby dali Bobowi Raykoffowi szansę.

      Caroline jest jednak nastawiona sceptycznie. Uruchamia swoje liczne kontakty, żeby jak najwięcej się o nim dowiedzieć. Znajomi hakerzy informują ją, że Raykoff w najlepszym razie jest czarusiem. Krążą plotki o tym, że trzeba go cały czas trzymać za rękę. Na przykład kiedy podróżuje, koniecznie chce, żeby ktoś mu towarzyszył i pokazywał, który samochód służbowy jest jego. I to nie raz czy dwa – zawsze i przy każdym wyjeździe. Zaproponował zatrudnienie byłego generała, który w zamian za olbrzymią pensję będzie odczytywał zarządowi tygodniowy raport o cyberbezpieczeństwie. Najprawdopodobniej wojskowym, dobitnym tonem.

      Bob Raykoff. Najpierw wysoki rangą wojskowy. Potem k o n s u l t a n t. Autor niezwykle nudnych podręczników akademickich, w których omawia niesprawdzone teorie na temat hakerstwa, geopolityki i cyberszpiegostwa.

      „Daj mu szansę”, myśli Caroline i z uśmiechem ściska mu dłoń. Jest od niej o dobre pół metra wyższy. W głębi serca Caroline wie jednak, że to nie ze względu na wzrost Raykoff patrzy ponad jej głową, jakby w ogóle nie było jej w pokoju. Caroline wyjmuje czterokolorowy długopis i pusty notes.

      Rozmawiają. To znaczy Raykoff monologuje. Caroline będzie jego szefową sztabu. Raykoff nie lubi tytułu „manager”.

      W banku personelem zarządza manager do spraw kadrowych, określenie jest korporacyjnie neutralne, nie sugeruje politycznych powiązań z wielkim wodzem czy sztywnej hierarchii. Oczekuje się, że managerowie będą wchodzić w interakcje ze wszystkimi pracownikami banku. Manager do spraw kadrowych organizuje takie spotkania, podczas gdy szef sztabu broni dostępu do wielkiego wodza. Jest jego strażnikiem. Strażnicy wieszczą kryzys przedsiębiorstwa, a dla cyberbezpieczeństwa są absolutnie zabójczy. Caroline, tak jak wszyscy eksperci w tej branży, zdaje sobie z tego sprawę. Dwudziestoletni analityk, który bada kody komputerowe, musi mieć szansę, by błyskawicznie ostrzec najwyższego przełożonego. Strażnicy to uniemożliwiają. Utalentowany inżynier, który posiada wyjątkową wiedzę na temat bezpieczeństwa jakiegoś mobilnego urządzenia, musi zostać uważnie wysłuchany, kiedy bank kupuje nowe telefony dla wszystkich pracowników. Strażnicy to uniemożliwiają.

      Caroline jest jednak lojalna wobec swojego pracodawcy. Jeśli szef chce, żeby była szefową sztabu, nazwie siebie szefową sztabu. Ale swoją pracę będzie wykonywać jak należy. I będzie managerem jego spraw. Będzie managerować jak wściekła.

      Tuż przed tym, jak bank zatrudnił Raykoffa, Caroline i wszyscy ci, którzy przetrwali atak DDoS, postanowili stworzyć strukturę macierzową. Dobrze się sprawdza w zapewnianiu cyberbezpieczeństwa w firmach, bo pracowników jest niewielu, a zadań mnóstwo. Wielozadaniowość jest normą.

      Jeśli zespół do spraw cyberbezpieczeństwa ma strukturę macierzową, wszyscy – hakerzy, zarządcy budynków, technicy czy prawnicy – współpracują ze wszystkimi.

      Raykoff proponuje diametralnie inną formułę. Chce wprowadzić mocno hierarchiczną, wielopoziomową organizację, gdzie jeden przywódca (on sam) ma wyłączną moc decyzyjną, a podwładni zdają sprawozdania tylko jemu. Taki model nadaje się do wojska, bo żołnierze muszą wiedzieć, kto wydaje rozkazy. Nie sprawdza się natomiast w korporacjach, zwłaszcza takich, gdzie celów nie osiąga się przez wydawanie rozkazów. W przeciwieństwie do armii pracodawca musi zapewniać swobodę inteligentnym pracownikom, którym płaci za rozwiązywanie problemów.

      Wyobraź sobie, że jesteś ekspertem od cyberbezpieczeństwa i musisz wprowadzić zmiany w jakimś oprogramowaniu używanym przez bankierów. Program będzie z tego powodu niedostępny przez cztery godziny w trakcie zwykłego dnia roboczego. Bankierzy chcą pracować, żeby generować zyski i osiągać założone cele, a oprogramowanie jest im do tego niezbędne. Przymusowa przerwa ich rozwścieczy. Jako pracownik działu cyberbezpieczeństwa niczego na nich nie wymusisz, bo gdybyś próbował, poskarżą się swojemu szefowi, który pójdzie do swojego szefa, który z kolei zasygnalizuje sprawę wysokiemu rangą managerowi, on zaś wda się w kłótnię z twoim wysokim rangą managerem, a to wszystko opóźni realizację ważnego dla cyberbezpieczeństwa działania. W związku z tym zaczynasz negocjować.

      Uzgadniasz z kierownictwem działu biznesowego, że rozłożysz operację w czasie, tak że tylko w połowie odbędzie się ona w dzień roboczy, a resztę zrealizujesz w niedzielę. Opracowujesz tabelę z dokładnym wyjaśnieniem, jak przerwa w pracy pozwoli zabezpieczyć system przed strasznymi problemami, z którymi niedawno borykali się maklerzy innego banku. Ty, jako ekspert od cyberbezpieczeństwa, nie masz mocy decyzyjnej. Nie ma jej też twój szef. Ani bankierzy i ich przełożeni. Nikt tu właściwie nie rządzi i wszystko trzeba negocjować.

      Staje się jednak jasne, że Raykoff, który nie przestaje monologować nad głową Caroline o strategiach operacyjnych, synergiach i najlepszych praktykach, nie wierzy w system macierzy, a może po prostu go nie rozumie. Kiedy Raykoff nawija, Caroline zdaje sobie sprawę, że nie utrzyma się na stanowisku długo, bo Raykoff będzie chciał na jej miejsce wojskowego. Jakiegoś apodyktycznego twardziela. Kogoś takiego jak on sam.

      Raykoff oświadcza, że nie życzy sobie mieć styczności z pracownikami niższego szczebla. W tym celu proponuje dodanie kilku poziomów hierarchii pod szefem sztabu. Już ma na myśli parę konkretnych nominacji. Osoby, które zastąpią utalentowanych i sprawdzonych w boju członków zespołu, takich jak Carl. Strażnicy strażników, kolejne bariery. Caroline się krzywi.

      Nie dlatego, że ma problem z odejściem z pracy, jeśli zajdzie СКАЧАТЬ