Królestwo kłamstw. Kate Fazzini
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królestwo kłamstw - Kate Fazzini страница 10

Название: Królestwo kłamstw

Автор: Kate Fazzini

Издательство: PDW

Жанр: Документальная литература

Серия:

isbn: 9788308071632

isbn:

СКАЧАТЬ psują. W bezpiecznie hierarchicznej armii dobrze sobie radzą – mają mnóstwo podwładnych, którzy służą im pomocą, sprawdzają dla nich informacje, piszą szczegółowe plany, robią kawę i przygotowują wydruki. Ale tego typu ludzie nie radzą sobie dobrze w korporacjach, a już na pewno nie w ośrodkach kosztów.

      Szarlatanów pozbawionych sługusów czeka w końcu blamaż. Są jak piloci, którzy lecą bez spodni i nagle muszą się katapultować.

      Pracownica biura obsługi klienta, z którą rozmawia przez telefon, ma najwyżej dwadzieścia lat i wyraźnie słychać, że odczytuje mu gotowca. Mózg Victora Tanninberga przyswaja jednak informacje inaczej.

      – Już nigdy niczego nie kupię w Home Depot. Trudno powiedzieć, co ci debile mają zamiast mózgu. Cholera jasna, poszedłem tylko po dywanik do salonu, a teraz muszę czekać tydzień na nową kartę kredytową. Kurwa mać!

      Jest koniec lipca 2014 roku.

      – Jak już mówiłam, bardzo nam przykro z tego powodu. Możemy przysłać nową kartę szybciej. Niestety, przestępcy znają wiele sposobów na pozyskiwanie numerów kart.

      Victor zastanawia się, czy jest sens dalej wykłócać się z pracownicą banku NOW.

      Godzinę temu próbował zapłacić kartą za papierosy i supersłodką herbatę mrożoną w Habib Deli na obrzeżach Princeton, ale transakcja została odrzucona.

      Trzydzieści minut później zadzwonił do niego pracownik bankowego działu do spraw oszustw. Ktoś próbował użyć jego karty, żeby zapłacić za opony w Niemczech, więc bank ją zablokował. Nie da się jej odblokować. Victor musi wyrobić nową. Ma jeszcze jedną, awaryjną kartę, schowaną w którejś szafce czy szufladzie. A może w zamrażarce? Pewnie upchnął ją za stosem starych, zakurzonych laptopów. Albo wetknął między kartki podręcznika do zaawansowanej fizyki teoretycznej, stojącego na najwyższej półce. Nie może sobie przypomnieć.

      – Pieprzyć to. – Victor się rozłącza.

      Też jest hakerem. Ale nie jakąś kanalią kradnącą numery kart – nie, on jest zawodowcem. A takie hieny psują mu reputację. Potem ludzie myślą, że wszyscy hakerzy to przestępcy. Victor zauważa paczkę marlboro, w której uchował się ostatni papieros. Łut szczęścia w końcu. „Dzięki Bogu”, myśli. Zapala papierosa i zaczyna szukać zapasowej karty.

      Tymczasem w banku NOW Caroline pakuje do dużej torby papier toaletowy i ubranka dziecięce. W domu jednej z dziewczyn, Frances z działu komunikacji, wybuchł pożar. Caroline przygotowuje dla niej najpotrzebniejsze rzeczy. Dodaje krótkie spodenki i koszulkę w paski z uśmiechniętym szczeniakiem – zestaw dziecięcy, rozmiar trójka.

      Dzieje się coś jeszcze. I nie chodzi o oszustwa w Home Depot. To banalne, prawie rutynowe kradzieże, wcześniej mieli coś podobnego z Targetem. Tym razem to co innego.

      W zespole do spraw bezpieczeństwa zapanował lekki niepokój. Słychać szepty, że coś jest nie tak. Ktoś potknął się o żyłkę. Najwyżsi rangą technicy organizują zebrania za zamkniętymi drzwiami. Reszta, odcięta od poufnych informacji, spekuluje. Caroline domyśla się, że dzieje się coś ważnego. Dopóki jednak osoba, która decyduje, kto ma ile wiedzieć, nie udzieli jej jakichś informacji, tak jak inni może tylko snuć domysły. Caroline zastanawia się, gdzie na liście osób do poinformowania znajduje się Raykoff. Jeśli w ogóle na niej figuruje.

      Caroline zostawia torbę pod biurkiem Frances i wychodzi z głównej siedziby banku. Ma nadzieję, że uda jej się złapać pociąg do biura w New Jersey przed piątą.

      Po atakach DDoS w 2012 i 2013 roku status zespołu do spraw cyberbezpieczeństwa poszybował w górę. Zyskali na znaczeniu politycznym – ataki były głośne i poważne, więc dyrektorzy wiedzieli, że obietnica zdecydowanych działań może im pomóc w karierze. Zwiększył się też budżet zespołu, bo po atakach przeznaczono dla nich więcej środków.

      Dodatkowy prestiż i dodatkowe pieniądze zaowocowały utworzeniem nowego ośrodka bezpieczeństwa w głównej siedzibie banku. To właśnie tam Caroline zostawiła torbę dla Frances, którą sama zrekrutowała. W centrum pracuje jeszcze około trzydziestu osób, nowo zatrudnionych lub przeniesionych z New Jersey. Caroline ma biura w obu siedzibach.

      W operacyjnym ośrodku bezpieczeństwa, potocznie zwanym SOC – od Security Operations Center, specjaliści pracują w ciszy. Wiercą się przy biurkach. Mrużą i pocierają oczy. Większość z nich nie przyzwyczaiła się jeszcze do naturalnego światła, które wypełnia nowy budynek.

      Przeniesiono ich z zaplecza na front – tak przynajmniej nieustannie powtarzają im dyrektorzy. Dla niektórych to ekscytująca zmiana: kierownictwo ich zauważa, pracują w głównej siedzibie, gdzie wszyscy są ładnie ubrani, a przełomowe dla rynku decyzje zapadają tuż obok nich. Dla innych to jak przebywanie w oku cyklonu.

      SOC powstawał ponad rok, wszystko zostało zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach.

      W sali głównej, nazywanej przez nich bezpiecznym pokojem, stoi trzydzieści biurek, a na każdym z nich cztery dwudziestocalowe monitory w konfiguracji przetestowanej na hakerach w New Jersey. Układ ten pozwala zoptymalizować skanowanie lewym i prawym okiem. Oto, co widzi każdy pracownik SOC:

      Na wschodniej ścianie wisi pięć pięćdziesięciocalowych telewizorów plazmowych, na których wyświetlają się nieistotne dane z programu analitycznego o nazwie Splunk. Informacje są mało warte lub zafałszowane, bo pracujący w SOC hakerzy, oficjalnie zwani analitykami, mają ogromne opory przed pokazywaniem czegokolwiek ważnego na ekranach panoramicznych. Na południowej ścianie dziewięćdziesięciocalowy telewizor emituje kanał CNBC z wyciszonym dźwiękiem. Frances często intensywnie się w niego wpatruje, żeby sprawdzić, w czym mogli się pomylić.

      Ścianę północną tworzy dziesięć metrów kwadratowych szkła elektrochromowego. Analitycy nazywają ją zasłoną mgielną. To pięć warstw supercienkiego szkła i ekranów polimerowych. Środkowa z nich stanowi przedziałkę, a po jej obu stronach znajdują się rzędy cienkich, jasnych, niewidzialnych elektrod. Jedna z warstw nasączona jest polikrystalicznym tlenkiem wolframu. Po naciśnięciu włącznika jony litu gromadzą się po jednej stronie, w wyniku czego ściana staje się zupełnie biała i wygląda jak zwykły mur. Wystarczy pstryknąć jeszcze raz, a szkło robi się przeźroczyste i znów można zajrzeć do SOC.

      Ściana mgielna nie jest żadnym nieprzeniknionym polem siłowym służącym do odpierania ataków, ciekawskich spojrzeń czy złośliwego oprogramowania. Zainstalowano ją, żeby zaskoczyć i zabawić odwiedzających bank klientów korporacyjnych.

      Prestiżowa lokalizacja, ściana mgielna, mrugające ekrany i najnowocześniejsze komputery służą tylko jednemu celowi: rozrywce ważnych klientów oprowadzanych po siedzibie. Bankierzy rozmawiają z nimi w eleganckim, orzechowo-zielonym atrium, a potem podnoszą litową kurtynę, odsłaniając błyszczące ekrany z „ważnymi” danymi i tych wszystkich młodych Turków, którzy gorączkowo stukają w klawiatury. Tak wygląda ochrona sektora finansowego, na żywo i w czasie rzeczywistym. Dzięki temu doświadczeniu ośrodek kosztów zamienia się w coś większego, coś c e n n e g o.

      Ściana mgielna znajduje się vis-à-vis atrium na dwunastym piętrze głównej siedziby banku NOW. СКАЧАТЬ