Название: Królestwo kłamstw
Автор: Kate Fazzini
Издательство: PDW
Жанр: Документальная литература
isbn: 9788308071632
isbn:
Już sam gąszcz arcyskomplikowanych terminów miał zniechęcać outsiderów takich jak ja do wycieczek po tej dżungli. Twierdzili, że nigdy nie zrozumiem nieprzeniknionego technicznego żargonu, skoro się w niego nie wdrażałam krok po kroku przez bardzo długi czas. Nie mam certyfikatów z trudnych szkoleń. Nie potrafię rozłożyć komputera, a potem ponownie go złożyć. Nie umiem kodować w Pythonie, czytać tego języka, interpretować go i błyskawicznie wyłapywać problemów.
A jeśli nawet jakimś cudem nauczyłabym się Pythona, reszta niezbędnej wiedzy i tak by mnie przerosła.
Kłamstwa, brednie i bzdury.
I to niefortunne, bo na rynku cyberbezpieczeństwa istnieje olbrzymia luka między zapotrzebowaniem na pracowników a dostępnymi zasobami, czyli właściwymi ludźmi, którymi można by obsadzić wakujące stanowiska. Według mnie znakomita większość populacji po prostu nie jest w stanie sobie wyobrazić, że mogłaby zajmować się czymś takim.
Umiesz obsługiwać smartfona? Przygotować prezentację w PowerPoincie? Pracować pod presją czasu? Czy kiedykolwiek zorganizowałeś wypad do kina z przyjaciółmi, wszystko poszło dobrze i nikt nie rozbił samochodu? W takim razie witaj na ścieżce jednej z najbardziej ekscytujących karier XXI wieku. Potrafisz flirtować? Udało ci się wyplątać z toksycznego związku? Wyprawiłaś kiedyś kinderbal u siebie w domu? Skarbie, potrzebujemy w naszej ekipie cyberbezpieczeństwa właśnie ciebie.
Po przeczytaniu tej książki zrozumiesz, że cyberbezpieczeństwo jest skomplikowane tylko dlatego, że człowiek jest istotą niezwykle złożoną. Jeśli więc znasz się na ludziach, zapewnianie bezpieczeństwa w internecie nie jest ponad twoje siły. Jeżeli odkryjesz, co motywuje ludzi, będziesz w stanie nie tylko rozpoznać niebezpieczeństwo, lecz także wyprzedzić o krok swojego przeciwnika.
Pracowałam jako ekspertka do spraw cyberbezpieczeństwa w międzynarodowych korporacjach, jako dziennikarka „The Wall Street Journal”, a potem stacji CNBC, wykładałam też na Georgetown University. Przy okazji poznałam mnóstwo fascynujących osób – hakerów odpowiedzialnych za złośliwe ataki, starających się im zapobiec specjalistów od bezpieczeństwa, a także pracowników rządowych agencji, którzy mają kontrolować straty. Koniec końców są to po prostu ojcowie, synowie, matki, córki, mężowie i żony. Innymi słowy: ludzie tacy jak my. Owszem, białe kapelusze spotykają się z czarnymi[1] i częściej, niż myślisz, przechodzą na drugą stronę mocy. Mają jednak te same motywy i pragnienia co inni, choć czasem wydaje nam się, że w tej branży wszyscy mają alergię na prawdę.
Zajmując się tymi zagadnieniami, usłyszałam na ich temat mnóstwo kłamstw. Dziedzinę, która stała mi się bardzo bliska, otacza wiele mitów. Jako specjalistka od cyberbezpieczeństwa, a potem dziennikarka stykałam się z nimi na każdym kroku. Oto kilka przykładów:
O p o w i e m c i o s p o ł e c z n o ś c i h a k e r ó w…
Kłamca z reguły puszcza wtedy oko i kiwa głową przekonany, że zna wszystkich hakerów na świecie. Prawda jest taka, że nie ma czegoś takiego jak „społeczność hakerów”.
Owszem, gwiazdy, które brylują na wielkich dorocznych konferencjach, mogą twierdzić co innego. Tyle że każdy kraj, każdy stan, każda frakcja, każda odrębna grupa ma własną społeczność ludzi hakujących komputery. Niektórzy z nich są skrajnie konserwatywni, inni bardzo liberalni, większość sytuuje się gdzieś pośrodku. Niektórzy noszą garnitury i krawaty, a w ciągu dnia pracują jako prawnicy, inni zaś wyglądają jak zwyczajni ludzie, dobrze dogadują się z innymi i realizują wiele oryginalnych projektów. Są wśród nich uczciwi dotąd obywatele, którzy mieli już dość niskich pensji i nudnych obowiązków, więc postanowili zejść na złą drogę. Nie brak też takich, którzy wracają na dobrą stronę. Wielu zaczyna na jednym biegunie, a kończy na przeciwnym.
Większość bohaterów tej książki to po prostu bardzo zdolni hakerzy, którym brakuje czasu i ochoty na jakiekolwiek integrowanie się ze społecznością.
Kiedy pracowałam jako dziennikarka, mnóstwo ludzi zgłaszało się do mnie, oferując rzekomo wyjątkowe dojścia do społeczności hakerów. Z reguły okazywało się, że tę „społeczność” tworzą osoby bardzo podobne do oferującego. Mój ogólny wniosek jest taki, że na tym polu działają przeróżni ludzie, i założę się, że wielu z nich przypomina właśnie ciebie.
Kolejne kłamstwo: O n j e s t w y b i t n y m e k s p e r t e m o d c y b e r b e z p i e c z e ń s t w a.
Prawdopodobnie wcale nim nie jest. W tej dziedzinie geniusz i sława zwykle nie idą w parze. Wybitni specjaliści, których poznałam, nie są sławni, większość nie ma nawet profilu w mediach społecznościowych. I raczej nie wypowiadają się na tematy spoza swojej działki. Ludzie brylujący na konferencjach z reguły wiedzą mniej niż ci, którzy z niczym się nie afiszują. Jeśli znany haker chce mi o czymś opowiedzieć, zazwyczaj ma w tym jakiś interes – szybko się o tym przekonałam. Nawet jeśli rozmowa nie jest nagrywana, informacje od wysoko postawionych urzędników rządowych czy znanych ekspertów rzadko bywają szczególnie wartościowe. Osoby, od których naprawdę wiele się nauczyłam – co bardzo wzbogaciło tę książkę – to praktycy. Nigdy nie zajmowali wysokich stanowisk, nigdy o nich nie słyszeliście, a ponieważ dla ochrony prywatności zmieniłam im imiona i nazwiska, nie dowiecie się, o kogo faktycznie chodzi. Są wybitni nie ze względu na zgromadzone tytuły naukowe czy głośne wystąpienia, ale dlatego, że ułatwiają pracę innym. Tego typu ludzie zwykle nie mają ekipy pijarowców.
Jedno z moich ulubionych kłamstw: O n n i e m a p o j ę c i a, o c z y m m ó w i.
Zdanie to zwykle pada z ust kogoś, kto uważa, że zna się na cyberbezpieczeństwie lepiej niż inni. Że wie, jak to jest być hakerem, i opanował sztuczki, o których innym się nawet nie śniło.
Nieufnie podchodzę do tych, którzy starają się budować swój autorytet, dyskredytując innych specjalistów. Cyberbezpieczeństwo jest dziedziną tak rozległą i skomplikowaną, że każdy może być ekspertem na jakimś poletku. Nie znam za to nikogo, kto byłby wybitny we wszystkim. To po prostu niewykonalne.
To, jak postrzegany jest dany incydent, zawsze zależy od patrzącego – od tego, co widzi i ile wie, perspektywa się zmienia też wraz z upływem czasu. To tak jakby poprosić gościa hotelu Plaza, żeby opisał Manhattan, a potem o to samo zwrócić się do kogoś z przytuliska we wschodnim Harlemie. W zależności od punktu widzenia powstaną dwie różne relacje.
No i ostatni mit, najtrudniejszy do obalenia: m i t m a k i a w e l i c z n e g o g e n i u s z a t e c h n o l o g i i. Lisbeth Salander i Mr Robota.
Media uwielbiają przedstawiać hakerów, ekspertów cyberbezpieczeństwa i wywiadu w czarno-białych barwach: albo są szlachetnymi rycerzami, albo pomocnikami diabła. I wszyscy ubierają się na czarno.
Czytałam niezliczone artykuły, w których znani mi eksperci występują jako mroczni władcy marionetek pociągający za wszystkie sznurki dzięki czarnej komputerowej magii. Tymczasem ja miałam okazję obserwować, jak funkcjonują na co dzień, i chcę o tym wam opowiedzieć.
Pracuję w sektorze cyberbezpieczeństwa od dziesięciu lat i obserwuję jego przemiany. Wśród moich kontaktów są przestępcy. Są osoby balansujące między fikcją a rzeczywistością. Na ile tylko mogłam, starałam się sprawdzić, czy ich historie są prawdziwe, СКАЧАТЬ