Название: Bóg Imperator Diuny
Автор: Frank Herbert
Издательство: PDW
Жанр: Зарубежная фантастика
Серия: s-f
isbn: 9788381887786
isbn:
A teraz chce mówić o Tleilaxanach.
„To dla ciebie niebezpieczny grunt, Duncanie”.
Ale skierowało to myśli Leto na nowe tory.
„Podstępni Tleilaxanie wciąż wytwarzają moich Duncanów z oryginalnych komórek. Robią to, czego zabrania religia, i obie strony mają tego świadomość. Nie pozwalam na sztuczną manipulację ludzkimi genami. Tleilax dowiedział się jednak, jak sobie cenię Duncanów jako komendantów mojej straży. Chyba nie podejrzewa, że to też zabawne. Bawi mnie to, że rzeka nosi imię Idaho, podczas gdy kiedyś nosiła je góra. Ta góra już nie istnieje. Zrównaliśmy ją z ziemią, by uzyskać materiał na wysokie mury otaczające mój Serir.
Oczywiście Tleilaxanie wiedzą, że co jakiś czas wykorzystuję Duncanów w mym planie eugenicznym. Mają w sobie siłę mieszańców… i coś więcej. Każdy ogień musi mieć swoją gródź ogniową.
Chciałem skojarzyć go z Sioną, ale obecnie może to już być niemożliwe.
Ha, teraz mi mówi, że chce, żebym »zdławił« Tleilaxan. Dlaczego nie spyta wprost: »Czy masz zamiar mnie wymienić?«. Kusi mnie, żeby mu to powiedzieć”.
Raz jeszcze dłoń Idaho sięgnęła do cienkiej teczki. Nie uszło to uwagi introspektywnego monitoringu Leto.
„Laser czy dalsze raporty? Raporty.
Duncan pozostaje czujny. Chce nie tylko mieć pewność, że nie znam jego zamiarów, ale i zdobyć kolejne »dowody«, że nie jestem godzien jego wierności. Waha się i zwleka. Zawsze się wahał. Mówiłem mu wiele razy, że nie skorzystam z jasnowidzenia, by określić chwilę mego odejścia z tej antycznej postaci. On jednak w to nie wierzy. Zawsze był niedowiarkiem.
Ta przepastna sala pochłania jego głos i gdyby nie moja wrażliwość, wilgoć maskowałaby chemiczne dowody jego lęków. Jego głos rozpływa się w mej świadomości. Ależ nudny stał się ten Duncan. Opowiada mi historię, historię buntu Siony, niewątpliwie zmierzając do osobistych uwag o jej ostatniej eskapadzie. »To nie jest zwyczajny bunt« – mówi.
To mnie odrywa od moich myśli. Głupiec! Wszyscy buntownicy to pospolici, skończeni nudziarze. Wszyscy są tacy sami, powieleni według jednego wzoru. Napędza ich głód adrenaliny i pragnienie władzy. Wszyscy buntownicy to utajeni arystokraci. Dlatego tak łatwo mi ich przeciągać na swoją stronę.
Dlaczego Duncanowie nie słuchają, kiedy im o tym mówię? Pokłóciłem się o to z tym Duncanem. Był to jeden z naszych pierwszych sporów, tu, w tej krypcie.
»Sztuka rządzenia wymaga, byś nigdy nie oddawał inicjatywy elementom radykalnym« – powiedział.
Jaka pedanteria! Radykałowie pojawiają się w każdym pokoleniu i nie należy usiłować temu zapobiec. On to uważa za »oddawanie inicjatywy«. Chce ich gnieść, dławić, kontrolować, zapobiegać. Jest żywym dowodem na to, jak niewielka jest różnica między umysłem militarnym a policyjnym.
»Radykałów należy się obawiać tylko wtedy, kiedy starasz się ich powstrzymać – odpowiedziałem mu wówczas. – Musisz głosić, że wykorzystasz najlepsze z tego, co proponują«.
»Oni są niebezpieczni. Oni są niebezpieczni!« – Myślał, że powtarzanie tworzy jakiś rodzaj prawdy.
Powoli, krok po kroku, wprowadziłem go w moją metodę i nawet wydawało się, że słucha.
»To ich słabość, Duncanie. Radykałowie zawsze widzą rzeczy w nadmiernym uproszczeniu: czarne i białe, dobro i zło, my i oni. Stosując takie myślenie do spraw złożonych, otwierają drogę chaosowi. Sztuka rządzenia, jak to nazwałeś, jest opanowywaniem chaosu«.
»Nikt nie poradzi sobie z wszystkimi niespodziankami«.
»Niespodziankami? A kto mówi o niespodziankach? Chaos nie jest niespodzianką. Ma przewidywalne cechy. Przede wszystkim odrzuca porządek i wzmacnia siły skrajne«.
»Czy tego właśnie nie próbują zrobić radykałowie? Czy nie starają się wstrząsnąć wszystkim, żeby móc przejąć kontrolę?«
»Oni myślą, że to właśnie robią. W rzeczywistości tworzą nowych ekstremistów, nowych radykałów, i kontynuują stary proces«.
»A jeżeli jakiś radykał widzi złożoność sytuacji i przychodzi z tym do ciebie?«
»Wtedy to już nie radykał. To rywal w walce o przywództwo«.
»Ale co ty wtedy robisz?«
»Albo współpracują z tobą, albo ich zabijasz. Do tego sprowadza się każda walka o władzę«.
»Tak, ale co z mesjaszami?«
»Jak mój ojciec?«
To pytanie nie podobało się Duncanowi. Wiedział, że w pewien szczególny sposób jestem moim ojcem. Wiedział, że mogę mówić głosem ojca i jako on, że te wspomnienia są dokładne, nieredagowane i nieuniknione.
»Cóż… jeżeli chcesz« – rzekł niechętnie.
»Duncanie, jestem nimi wszystkimi i wiem. Nigdy nie było buntownika naprawdę bezinteresownego, tylko hipokryci… świadomi lub nieświadomi, ale to wszystko jedno«.
To poruszyło istne gniazdo szerszeni w odziedziczonych wspomnieniach mych przodków. Niektórzy z nich nigdy nie przestali wierzyć, że oni i tylko oni mają klucz do wszystkich problemów ludzkości. Cóż, są w tym podobni do mnie. Potrafię im współczuć, nawet kiedy im mówię, że klęska sama w sobie jest dowodem.
Jestem jednak zmuszony odciąć się od nich. Rozmyślanie o nich nie ma sensu. Są zaledwie gorzkimi wspomnieniami… jak ten Duncan, który stoi przede mną z rusznicą laserową…
Wielcy bogowie podziemi! Przyłapał mnie na drzemce. Ma w ręku broń i mierzy mi prosto w twarz”.
– I ty, Duncanie? Ty także mnie zdradziłeś?
„Et tu, Brute?”
Każde włókno świadomości Leto było gotowe do błyskawicznej reakcji. Czuł, jak całe jego ciało drga. Ciało czerwia miało własną wolę.
– Powiedz, Leto, ile razy mam płacić dług wierności? – rzucił drwiąco Idaho.
Leto zrozumiał ukryte pytanie: „Ilu nas już było?”. Duncanowie zawsze chcieli to wiedzieć. Wszyscy o to pytali i żadna odpowiedź ich nie zadowalała. Wątpili.
– Czy mój podziw nie napełnia cię dumą, Duncanie? – spytał najsmutniejszym głosem Muad’Diba. – Czy nigdy się nie zastanawiałeś, dlaczego chcę cię mieć za towarzysza przez te wszystkie wieki?
– Bo wiesz, że jestem skończonym głupcem.
– Duncanie!
Głos СКАЧАТЬ