Название: Przegrane zwycięstwo
Автор: Andrzej Chwalba
Издательство: PDW
Жанр: Документальная литература
Серия: Poza serią
isbn: 9788381910804
isbn:
Prawosławni Białorusini służyli również w oddziałach generała Stanisława Bułak-Bałachowicza, kresowego Polaka z armii carskiej, który w 1920 roku wraz ze swoim oddziałem przedarł się przez Estonię i Łotwę na terytorium polskie. Jego oddziały, zwane bałachowcami, walczyły razem z polskimi żołnierzami. 28 września 1920 roku na mocy decyzji Piłsudskiego zostały przekształcone w Ochotniczą Armię Sprzymierzoną.
Spośród formacji sprzymierzonych realne znaczenie wojskowe i polityczne miała jedynie Armia Czynna Ukraińskiej Republiki Ludowej. Od wielu już miesięcy wojska URL dowodzone przez atamana Symona Petlurę walczyły, bez trwałego sukcesu, z bolszewikami, z białymi wojskami Denikina i z Polakami. Najwcześniej doszło do przerwania działań wojennych z żołnierzami polskimi, gdyż rząd Petlury postawił na sojusz z Polską, a Polska Piłsudskiego na Petlurę. Zaczęła się seria rozmów polsko-ukraińskich. 2 stycznia 1920 roku strona polska wyraziła zgodę na werbowanie ochotników do armii URL spośród jeńców i internowanych z obozów w Łańcucie i w Dąbiu pod Krakowem. 25 lutego tego roku Petlura zapowiedział zorganizowanie ośmiu dywizji piechoty. Z polskiej strony współpracę z URL koordynowała Ekspozytura do spraw Ukraińskich, którą kierował kapitan Juliusz Ulrych. Z kolei w Warszawie w ramach Ukraińskiej Misji Dyplomatycznej działała Sekcja Wojskowa odpowiedzialna za kontakty z Polakami.
W pierwszej kolejności Ukraińcy przystąpili do formowania 6 Dywizji Strzeleckiej zwanej Siczową, którą dowodził jeden z najlepszych ukraińskich oficerów pułkownik Marko Bezruczko, oraz 3 Dywizji Strzeleckiej zwanej Żelazną pod dowództwem pułkownika Ołeksandra Udowyczenki. Prace nad reorganizacją i rozbudową Armii Czynnej przyspieszyły po zawarciu umowy wojskowej z Polską 24 kwietnia 1920 roku. Oficerom ukraińskim przyznano takie samo uposażenie i dodatki jak polskim, a racje żywnościowe żołnierzy ukraińskich zostały zrównane z polskimi. Na wieść o umowie 6 maja 1920 roku przez front przedarła się licząca około sześciu tysięcy żołnierzy tak zwana armia generała Mychajła Omelanowycza-Pawłenki, która od grudnia 1919 roku walczyła na tyłach wojsk bolszewickich. Polscy oficerowie nie mieli do niego zaufania, ponieważ jeszcze rok wcześniej walczył z Polakami o niepodległość Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej (ZURL), a wśród jego żołnierzy liczni byli galicyjscy Ukraińcy.
Wojskom polskim poddały się dwie z trzech brygad ukraińskich walczących w ramach Armii Czerwonej. Petlura zabiegał, aby je włączyć do Armii Czynnej, jednak władze polskie nie miały do nich przekonania, bowiem w ciągu niecałego roku kilkakrotnie zmieniały barwy, zdradzając wszystkich dotychczasowych sojuszników. Polskie dowództwo miało prawo zakładać, że zdradzą ponownie, tym bardziej że ich żołnierze pochodzili z Galicji. Dlatego – mimo protestu Petlury – zostali internowani, mogli jednak składać indywidualne podania o przyjęcie do Armii Czynnej. Dzięki temu, a także akcji werbunkowej, w połowie sierpnia 1920 roku liczba żołnierzy Armii Czynnej sięgała 20 tysięcy, z czego połowa w formacjach liniowych. Zorganizowano trzy nowe, kadrowe dywizje piechoty, dywizję jazdy, 1 Zaporoski Oddział Lotniczy, którego żołnierze szkolili się na lotnisku mokotowskim, oraz kureń marynarki wojennej. Wzrost liczebności wojska ukraińskiego postępował wolno, gdyż jednocześnie były prowadzone działania wojenne. W efekcie 1 września 1920 roku stan żywieniowy wyniósł 22 488, a bojowy 10 587 żołnierzy i dalej przybywali chętni do walki z wojskami bolszewickimi.
Relacje między żołnierzami polskimi a ukraińskimi nie były najlepsze. Świeże wspomnienie o wojnie w Galicji stanowiło cierń trudny do usunięcia, i to dla obu stron konfliktu. Zdarzały się wrogie zachowania wojsk polskich wobec ukraińskich, surowo karane, z drugiej zaś strony – antypolskie postępowania żołnierzy ukraińskich. Ale podczas działań wojennych ukraińscy sojusznicy nie zawiedli.
28 stycznia 1918 roku dekret Rady Komisarzy Ludowych powołał Robotniczo-Chłopską Armię Czerwoną (AC). Miała ona jedenaście miesięcy przewagi w zakresie organizacji i wyposażenia nad Wojskiem Polskim. Jej podstawę stanowiły bojówki partii bolszewickiej zwane Czerwonymi Gwardiami. Czerwone Gwardie to ochotnicze formacje typu milicyjnego. Dowodzący nimi nie mieli stopni wojskowych, tylko funkcje, a dowódców wybierano podczas posiedzeń rad żołnierskich. Do ich doświadczeń nawiązała Armia Czerwona, która również odrzuciła stopnie wojskowe. Jej żołnierze zostali zobowiązani do złożenia następującej przysięgi:
1. Ja, syn ludu pracującego, obywatel Republiki Rad, przybieram miano żołnierza armii proletariackiej […] 3. Zobowiązuję się surowo i bezwzględnie przestrzegać dyscypliny rewolucyjnej i bez słowa protestu wykonywać wszelkie rozkazy dowódców […] 4. Zobowiązuję się wstrzymywać się sam, jako też powstrzymywać towarzyszy swych od postępków, które uwłaczać i poniżać by mogły godność obywatela Republiki Rad […] 6. Jeśli złą wolą powodowany złamię niniejsze me zobowiązanie uroczyste, niech mnie spotka pogarda ogólna, ukarze mnie sroga ręka prawa rewolucyjnego.
W jakim stopniu uroczyste zobowiązanie było przestrzegane, to już zupełnie inne zagadnienie.
„Utworzenie armii to dla nas sprawa życia i śmierci” – pisał Lew Trocki i trudno się z nim nie zgodzić, gdyż po pierwsze, ochotnicze Czerwone Gwardie z pewnością nie gwarantowałyby sukcesu w walce z białymi. Po drugie, armia regularna miała być konieczna do wsparcia rewolucji komunistycznych w Europie, które – jak wierzono w Moskwie – niebawem wybuchną. Po trzecie, była potrzebna, aby w jej ramach tworzyć formacje bojowe składające się z przedstawicieli narodów zamieszkujących państwo rosyjskie, takich jak narody kaukaskie, fińskie, łotewskie, estońskie, białoruskie, ukraińskie, litewskie oraz polskie. Miały one stać się podstawą siły zbrojnej przyszłych quasi-państw rządzonych przez bolszewików w ramach federacji sowieckiej.
Nie powstały jednak oddziały chińskie w Armii Czerwonej, aczkolwiek polscy żołnierze i oficerowie stale o nich pisali, co wynikało z tego, że Chińczykami nazywali żołnierzy pochodzenia wschodnioazjatyckiego, nie rozróżniając Tadżyków, Jakutów, Turkmenów, Uzbeków, Kazachów, Kirgizów, Mongołów i tak dalej. „Dwie dywizje Chińczyków na Polesiu biją się dobrze i zacięcie” – raportował 22 czerwca 1920 roku major Kazimierz Świtalski, przyszły premier. Wojska sowieckie „od dłuższego już czasu zasila rasa żółta. Niewybredny Chińczyk, który gotów jest najuczciwiej służyć każdemu, kto go nakarmi i opłaci […]. Posłuszny jest i ma pogardę śmierci, a do tego nie zna uczucia litości […]. To też osławieni męczyciele. Kaci z czeki [sic!] przeważnie rekrutują się z Chińczyków” – pisał 14 lutego 1920 roku „Świat”.
Wraz z powołaniem Armii Czerwonej zaczęła się dyskusja, jaki charakter powinno mieć nowe wojsko. Wykrystalizowały się dwa stanowiska. Jedni uważali, że AC powinna być rodzajem ideowej milicji, a decydującą w niej rolę winni odgrywać komisarze, którzy mieliby prawo karania niefortunnych dowódców, a nawet skazywania ich na śmierć. Oparciem dla nich byłyby rady żołnierskie. Takie stanowisko zajęli między innymi Józef Stalin, Klimient Woroszyłow, Iwan Smirnow, którzy tworzyli tak zwaną opozycję wojskową. Zwolennicy drugiego stanowiska twierdzili, że wzorce СКАЧАТЬ