Название: Someone new
Автор: Laura Kneidl
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Книги для детей: прочее
isbn: 978-83-7686-912-4
isbn:
Mieszkanie miało podobny rozkład do mojego. Zaraz za drzwiami znajdował się pokój dzienny z aneksem jadalnym i otwartą kuchnią. Widać było jeszcze czworo zamkniętych drzwi, pewnie łazienka i sypialnie trojga współlokatorów. Ja miałam o jeden pokój mniej. To mieszkanie, w przeciwieństwie do mojego, dawno nie było remontowane. U mnie lśnił ciemny parkiet, ten był już powycierany i odrapany. Białe niegdyś ściany zrobiły się szarawe, tu i ówdzie widać w nich było dziury po meblach czy obrazach.
A jednak podobało mi się tu bardziej niż u mnie. W przeciwieństwie do mojego zimnego i nieprzytulnego na razie lokum, to był prawdziwy dom. Ściany zdobiły kolorowe plakaty zestawione z dużą niefrasobliwością. Przedstawiały majestatyczne budynki, wspaniałe smoki i New England Patriots. W pokoju znajdowały się dziesiątki roślin, niektóre zwisały nawet z sufitu. Przed telewizorem stała szara sofa z mnóstwem poduszek, przed nią ława zarzucona stosami czasopism.
Mimowolnie zaczęłam się rozglądać za miejscem, w którym Julian mógłby postawić model, i zobaczyłam stół. Stała na nim maszyna do szycia, a obok leżała kupka kolorowych tkanin wszelkiego rodzaju: od jedwabiu po filc. Odsunęłam na bok materiały, których Cassie i Auri pewnie używali do wykonania kostiumu cosplay.
Julian postawił ostrożnie model i kiedy pozbył się ciężaru, odetchnął z ulgą.
– Dzięki.
Zaczął kręcić kółka ramionami.
Przyjrzałam się replice Empire State Building. Nawet bez dużej wiedzy o modelarstwie było dla mnie jasne, że jest dobra. W dolnej, już wykończonej części, można było rozpoznać nawet małe okna wycięte w tekturze.
– To twój model?
– Nie, ukradłem go z pracowni.
Uśmiechnęłam się.
– Po co?
– Pomyślałem, że będzie dobrze wyglądał w moim pokoju.
– Nie byłoby lepiej ukraść gotowy model? Julian wzruszył ramionami z takim opanowaniem, że przez chwilę miałam wątpliwości, czy na pewno żartuje. Ale zaraz kąciki jego ust się uniosły.
– Lubię urok surowych niedokończonych rzeczy.
– Rozumiem.
Przygryzłam dolną wargę, żeby się nie roześmiać. Julian zerknął na mnie i byłam prawie pewna, że jego źrenice się rozszerzyły.
Natychmiast przestałam gryźć usta i odchrząknęłam z zakłopotaniem.
– A więc studiujesz architekturę?
– A jak myślisz? – Spojrzał wymownie na model.
– Który semestr? – zapytałam i jednocześnie próbowałam przetrawić informację, że ze wszystkich kierunków, jakie Julian mógłby studiować, jest właśnie na wymarzonym kierunku Adriana. Czy to mógł być przypadek?
– Na pierwszym.
– Serio?
Kiwnął głową.
– Myślałam, że jesteś wyżej. Na piątym albo szóstym.
– Dlaczego? Bo jestem stary?
Julian skrzyżował ręce na piersiach, ale jego rozbawiony ton zdradzał, że tak naprawdę nie czuje się urażony.
– Nie jesteś stary – rzuciłam. – Tylko starszy. Dwadzieścia pięć?
– Dwadzieścia cztery – poprawił mnie z prychnięciem.
Przepraszająco podniosłam ręce.
– Sorry. Mój błąd. Nie chciałam cię urazić, dziadziu.
– Ale to zrobiłaś. – Julian pokręcił głową w udawanym oburzeniu.
– Pozwól mi to naprawić. – Zrobiłam krok w jego stronę i położyłam mu dłoń na przedramieniu.
– Na kiedy musisz z powrotem zanieść na uczelnię tę rzecz o surowym niedokończonym uroku? Mogę pomóc. Mam auto.
Nie wiedziałam, czy to z powodu pytania, czy dotyku, ale czułam pod palcami, jak napinają mu się mięśnie i zmienia się jego nastrój. Z twarzy Juliana jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknęła beztroska.
– Na poniedziałek.
– Masz na myśli pojutrze?
– Tak.
– Wyrobisz się?
– Zobaczę w niedzielę wieczorem. – Ze ściągniętymi brwiami oglądał Empire State Building od iglicy po podstawę. Miałam wrażenie, że nie przeoczył nawet najdrobniejszego szczegółu.
Odchrząknęłam. Właściwie mogłabym skorzystać z okazji i wrócić do tego, co wydarzyło się u moich rodziców, ale sądząc po jego zamyślonej minie, miał teraz zamiar zająć się projektem. Nie chciałam mu w tym przeszkadzać, zwłaszcza że miał mało czasu.
– To lepiej zostawię cię teraz w spokoju.
Julian z roztargnieniem kiwnął głową. Odwróciłam się i wyszłam. Dopiero kiedy drzwi się za mną zamknęły, zorientowałam się, że propozycja podwiezienia go w poniedziałek nie została przyjęta.
Rozdział 7
Niedzielę spędziłam przygotowując się psychicznie na poniedziałek. Już sama myśl o nadchodzących wykładach stresowała mnie tak bardzo, że dopadło mnie coś w rodzaju paraliżu. Cały dzień przeleżałam na materacu, wstawałam tylko do toalety. Dokończyłam kilka rysunków i zaczęłam nowy fanowski szkic do Kapitana Ameryki i Bucky’ego, który już dawno chodził mi po głowie. Na koniec obejrzałam maraton filmowy z Batmanem i ułożyłam listę najlepszych ekranizacji:
Miejsce pierwsze: Mroczny Rycerz powstaje.
Miejsce drugie: LEGO Batman.
Miejsce trzecie: Powrót Batmana.
I trzy największe wtopy, tutaj Ben Affleck, Val Kilmer i George Clooney szli łeb w łeb.
Zajęłam się filmami i zapomniałam nastawić budzik na rano. Było już po jedenastej, kiedy obudziła mnie wiadomość od Alizy: Gdzie jesteś?
Szybko jej odpisałam i ruszyłam na uczelnię. Przedpołudniowe zajęcia przepadły, ale przynajmniej mogłam iść z Alizą na obiad i uczcić jej dwustupięćdziesięciotysięcznego followersa.
Na kampusie rozglądałam się za Julianem. Chciałam zapytać, co z repliką, ale nie spotkałam go.
Po СКАЧАТЬ