Someone new. Laura Kneidl
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Someone new - Laura Kneidl страница 23

Название: Someone new

Автор: Laura Kneidl

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Книги для детей: прочее

Серия:

isbn: 978-83-7686-912-4

isbn:

СКАЧАТЬ się jeszcze szerzej i poczułam dumę z kogoś, kogo ledwo znałam. Z koślawych liter Juliana wręcz biła radość i entuzjazm. Wiedziałam, że pisał tę wiadomość z uśmiechem na ustach. Pospiesznie wyjęłam długopis z plecaka i zapisałam pod spodem tylko jedno słowo.

      Gratuluję!

      Przykleiłam karteczkę, która już zdążyła się nieco poniszczyć, do drzwi mieszkania Juliana i ruszyłam na kampus. Po raz pierwszy w tym tygodniu nie szłam jak na skazanie, wiedząc, co mnie czeka, bo uskrzydlały mnie słowa Juliana i perspektywa weekendu. Wprawdzie miałam jeszcze do zrobienia różne prace i czekała mnie mordęga przy jakichś kodeksach, ale przynajmniej będę mogła to zrobić u siebie w domu w piżamie. I nikt nie zmusi mnie do włożenia „przyzwoitego” ubrania albo do uczesania włosów. Kolacji z rodzicami też w tym tygodniu nie będzie, bo oboje mają służbowe wyjazdy. Sobotni wieczór spędzę więc z Lilly, która chciała obejrzeć moje mieszkanie. Linka zostawi u dziadków i choć uwielbiam tego małego, to cieszyłam się na nasz babski wieczorek.

      Przyszłam wcześnie i w pustej auli zajęłam sobie i Alizie miejsca w piątym rzędzie od tyłu. Idealna lokalizacja. Złoty punkt. Było się częścią tłumu i siedziało się dostatecznie daleko od profesorki albo profesora, by nie zostać zauważonym, ale nie na tyle daleko, by zostać posądzonym o brak zainteresowania wykładem.

      – Dzień dobry.

      – Dzień dobry – odpowiedziałam i spojrzałam znad rysunku na Alizę, która usiadła obok. – Ładnie wyglądasz.

      Miała na sobie kanarkowożółtą sukienkę, u góry ozdobioną haftem przypominającym pędy winorośli. Włożyła też złoty naszyjnik z wielkim wisiorem z ametystu. A jej naturalnie pofalowane włosy zostały ułożone przy pomocy lokówki.

      Zapisałam najnowsze szkice do Albtraumlady i zamknęłam program do rysowania na tablecie.

      – To jakaś szczególna okazja?

      – Może. – Przygryzła dolną wargę. Z trudem ukrywała uśmiech, ale oczywiście nic z tego nie wyszło. Był tak szeroki, że rozpromienił całą salę. – Mam dziś wywiad dla „Cooking Delicious Magazine”!

      Otworzyłam oczy ze zdumienia i zerwałam się, żeby objąć Alizę. Znałam to czasopismo tylko dlatego, że w zeszłym tygodniu, kiedy wybrałyśmy się razem do miasta, kupiła jeden egzemplarz. Domyślałam się, że musi to być dla niej wielka sprawa.

      – Serio?

      – Tak! Zadzwonili do mnie wczoraj i powiedzieli, że w nowym numerze planują artykuł o blogerach kulinarnych – powiedziała Aliza prawie bez tchu. – Jeden z uczestników musiał zrezygnować z powodów osobistych i polecił mnie! Mnie!

      Zaśmiałam się.

      – Co cię tak dziwi? Twój blog jest przecież świetny.

      Wprawdzie nie znałam żadnego innego kulinarnego bloga, którego mogłabym porównać z blogiem Alizy, ale podobała mi się jej strona. Była przejrzysta, miała dowcipne teksty, a potrawy na zdjęciach wyglądały zawsze tak pysznie, że prawie miałam ochotę sama stanąć przy kuchence. Ale tylko prawie.

      Aliza westchnęła z zadowoleniem.

      – Po prostu nie mogę w to uwierzyć.

      – Kiedy dokładnie jest ten wywiad?

      Skrzywiła się i sięgnęła do plecaka.

      – O tym właśnie chciałam z tobą porozmawiać.

      Postawiła mi przed nosem puszkę i cofnęła rękę tak szybko, jakby dawała na ofiarę.

      Korciło mnie, żeby ją otworzyć, ale nie zrobiłam tego. Znając Alizę, było tam coś słodkiego, coś w rodzaju ciasteczek z ekstra-super-mega-ilością czekolady, jak w zeszłym tygodniu.

      – Kiedy jest ten wywiad? – zapytałam sceptycznie, choć chyba znałam już odpowiedź.

      – Dziś po południu. Wtedy, kiedy mamy prezentację – powiedziała tak szybko, jakby zrywała plaster ze skóry i uniosła wieczko puszki. Zobaczyłam cztery pięknie udekorowane babeczki. – Naprawdę próbowałam przesunąć ten termin, ale im się teraz bardzo spieszy, bo niedługo zamykają numer.

      Podsunęła mi babeczki tuż pod nos.

      – Mhm – mruknęłam.

      – W skali od jeden do dziesięciu jak bardzo byłabyś na mnie zła, gdybyś musiała sama wystąpić?

      – Eleven – odpowiedziałam z przyzwyczajenia. Aliza wręcz fanatycznie uwielbiała serial Stranger Things i ta odpowiedź szybko stała się naszym prywatnym żartem, choć w rzeczywistości nie byłam na nią zła, chyba widziała to w moim uśmiechu. Prezentacja nie była taka ważna i nie miała wpływu na nasze oceny. Miałyśmy tylko przeczytać parę rozdziałów z jakiejś książki i streścić je kolegom. Mogę zrobić to sama.

      – Gdzie macie się spotkać na wywiad?

      – Czytałaś ostatni przegląd tygodnia na moim blogu?

      – Oczywiście.

      – Chcemy iść do tej nowej wegańskiej restauracji, którą tam opisałam, a na zdjęcia do mnie do domu. Koniecznie chcą sfotografować moją kuchnię.

      Wyjęłam jedną babeczkę.

      – A twoi rodzice nie mają nic przeciwko?

      – Nie są zachwyceni, że jacyś obcy ludzie będą robili zdjęcia w naszym domu, ale cieszą się razem ze mną. Mama powiedziała, że w tym czasie zabierze babcię do meczetu przygotować spotkanie, żeby jej przy tym nie było – powiedziała Aliza i też wzięła sobie babeczkę. Pochodziła z rodziny pakistańskiej, miała wierzących rodziców, ale całkiem liberalnych, w każdym razie z jej opowieści wynikało, że są dużo bardziej wyluzowani niż moi. Natomiast jej babci nie podobała się aktywność Alizy w mediach społecznościowych i nawet po wielokrotnych tłumaczeniach była przeciwna prowadzeniu przez nią bloga.

      – Czyli będzie okej, jak zrobisz prezentację sama?

      – Jasne. Jestem z ciebie dumna.

      – Dzięki. Zjedzmy za to babeczki.

      Podniosłyśmy ciastka, jakbyśmy miały wznieść nimi toast, i zaczęłyśmy jeść.

      Wyrwał mi się dosyć nieprzyzwoity jęk. Ożesz, Aliza potrafi zrobić babeczki. Ciasto było smaczne i puszyste, a maślany krem leciutki. Najchętniej bym się w nie wtuliła.

      – To najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek miałam w ustach.

      – A dużo rzeczy w nich miałaś.

      – Hej! – Dałam jej kuksańca.

      Roześmiała się.

      – Co? Miałam na myśli, że wasza gosposia Rita rozpieszczała cię dobrym jedzeniem.

      – Oczywiście właśnie to СКАЧАТЬ