Dzieci zapomniane przez Boga. Graham Masterton
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Dzieci zapomniane przez Boga - Graham Masterton страница 16

Название: Dzieci zapomniane przez Boga

Автор: Graham Masterton

Издательство: PDW

Жанр: Зарубежные детективы

Серия: horror

isbn: 9788381887687

isbn:

СКАЧАТЬ skinął głową mamom, które siedziały przy swoich dzieciach, nie zatrzymując się, skierował kroki na korytarz, który prowadził do izolatek.

      Kiedy stanęli pod właściwymi drzwiami, podbiegła do nich młoda chińska pielęgniarka.

      – Siostro Chen! – powiedział z wyrzutem doktor Macleod. – Myślałem, że nie odstępuje go pani ani na krok.

      – Byłam przy nim, doktorze. Jestem. Ale skończyło się mleko dla niemowląt. Wyszłam, żeby uzupełnić zapas.

      Na dowód pokazała doktorowi Macleodowi dwustumililitrową buteleczkę NeoSure.

      – Powinna była pani zatelefonować do działu farmacji, aby ją pani dostarczono. Nie wolno pani pozostawiać tego pacjenta bez nadzoru.

      Pielęgniarka zaczerwieniła się i wbiła wzrok w posadzkę.

      – Musiałam także pójść do toalety, doktorze. Przepraszam.

      – Przecież toaleta jest w środku. Mogła pani z niej skorzystać.

      – Tak, ale…

      – Ale co?

      Kobieta uniosła głowę.

      – To na mnie patrzy. Ten płód. Wciąż na mnie patrzy. I nawet nie mrugnie.

      Macleod otworzył drzwi.

      – W takim wypadku powinna była pani zatelefonować do siostry Rudd, aby przysłała kogoś, kto by go pilnował podczas pani nieobecności.

      – Tak, panie doktorze. Bardzo przepraszam, panie doktorze.

      Weszli do izolatki. Za oknami powoli zapadał zmierzch, więc w pomieszczeniu było już ciemnawo. Doktor Macleod polecił, by światło było przyćmione, na wypadek gdyby oczy płodu były nadwrażliwe. Pod ścianą po prawej stronie stał inkubator firmy Dräger Caleo. Był to jeden z najnowocześniejszych modeli wyposażonych w mnóstwo czujników monitorujących parametry życiowe noworodka i zarazem utrzymujących wewnątrz optymalne warunki. Zaprojektowano w nim większe otwory pielęgnacyjne niż w typowych inkubatorach, dzięki czemu matki miały maksymalny dostęp do dzieci i mogły od pierwszych chwili utrzymywać z nimi naturalną więź. Dzięki nim można było także przeprowadzać drobne zabiegi bez wyjmowania dzieci.

      – Bardzo proszę, profesorze – powiedział doktor Macleod. – Proszę mi powiedzieć, co pan myśli.

      Kiedy zbliżali się do inkubatora, w jego przezroczystej plastikowej obudowie odbiło się szare światło zza okna, zatem doktor nie mógł od razu zobaczyć jego wnętrza. Ale gdy podszedł bliżej, zdał sobie sprawę, że inkubator jest pusty. Materacyk, na którym powinien leżeć płód, wciąż był wgnieciony, lecz go nie było.

      – Stuart – powiedział profesor Karounis, stanąwszy za plecami lekarza. – O co tutaj chodzi? Przecież nic tu nie ma.

      – Gdzie on jest, siostro Chen? – zapytał doktor Macleod. – Co się z nim stało?

      Kobieta szybko podeszła do inkubatora i uniosła kopułę, jakby się spodziewała, że to wystarczy, aby płód po prostu się zmaterializował.

      – Jak on mógł zniknąć? – jęknęła. – Przecież to niemożliwe!

      – Ktoś musiał go zabrać – powiedział Karounis. – Ale, na Boga, dlaczego? Myślisz, Stuart, że zrobił to ktoś z twojego zespołu?

      – Absolutnie to wykluczam. Bo niby dlaczego ktokolwiek miałby go stąd zabierać? Poza tym żadna z osób, która go już widziała, nie zbliżała się do niego, jeżeli nie było takiej konieczności. Szczerze mówiąc, wszyscy uważali, że jest odrażający.

      Profesor Karounis wyciągnął z kieszeni telefon komórkowy.

      – Zadzwonię do ochrony. Ktokolwiek zabrał stąd płód, raczej nie zdążył jeszcze wyjść poza teren szpitala.

      Macleod rozejrzał się po pomieszczeniu. Drzwi do toalety były otwarte, ale nie było tam nic poza sedesem i małą umywalką.

      – To niedorzeczne – powiedział. – Ten, kto zabrał dziecko, musiał czekać na zewnątrz, aż pielęgniarka wyjdzie i pozostawi je bez nadzoru. Ale skąd mógł wiedzieć, że ona w ogóle stąd wyjdzie, chociaż na chwilę? Poza tym ktoś, kto chciał go zabrać, musiałby mieć jakąś torbę, pudło, karton… W ostateczności można było go zawinąć w płaszcz albo koc.

      Profesor Karounis schował telefon.

      – Jedynie dwie osoby opuściły budynek w ciągu ostatnich dziesięciu minut – oznajmił. – Kurier, który dostarczył książkę z Amazona, i siostra Nanda, która skończyła pracę i miała przy sobie jedynie torebkę. A zatem wszystko wskazuje na to, że złodziej wciąż jest w środku. Wydałem polecenie, aby przeszukano cały szpital od piwnic po dach.

      – Powiedział pan ochroniarzom, czego powinni szukać?

      – Poinformowałem ich, że porwano wcześniaka z oddziału… bardzo zdeformowanego wcześniaka. Nie powiedziałem jak bardzo, bo zapewne by mi nie uwierzyli.

      – Mój Boże, to jakiś koszmar. Wciąż myślę, że się zaraz obudzę i że to się naprawdę w ogóle nie wydarzyło – powiedział doktor Macleod.

      – Bardzo pana przepraszam, doktorze – wyszeptała pielęgniarka. – Proszę mi wybaczyć.

      – Już dobrze, siostro. Nie powinna była pani zostawiać go samego, ale przecież czegoś takiego nikt nie potrafiłby przewidzieć. W każdym razie nikt z nas.

      – Co będzie, jeżeli on umrze?

      – Jeżeli umrze, to… szczerze mówiąc, odda wszystkim przysługę, także samemu sobie. W takim stanie, w jakim się znajduje, i tak nie może długo żyć.

      – W tej części oddziału nie ma wideonadzoru, ale oczywiście monitorowane są wszystkie półpiętra, klatki schodowe i windy – oznajmił Karounis. – David Brennan z ochrony zaczął już przeglądać najnowsze zapisy. Powiedział mi, że jeśli ktoś chciał stąd wykraść płód i uniknąć zarejestrowania przez kamery, musiał skorzystać z drogi pożarowej. Jednak każde użycie drogi pożarowej automatycznie uruchamia alarm w jego biurze, wystarczy, że ktoś otworzy drzwi ewakuacyjne.

      – Wciąż nie mogę sobie wyobrazić, dlaczego komukolwiek mogłoby zależeć akurat na tym płodzie – powiedział doktor Macleod. – Przecież właściwie nikt z zewnątrz nie wiedział, że się u nas urodził.

      – Może matka wspominała jakiejś przyjaciółce, że poddaje się aborcji?

      – Cóż, to jest możliwe. Mam jednak wrażenie, że ta kobieta była zbyt zakłopotana swoją sytuacją, by komukolwiek o niej opowiadać. Mąż opuścił ją kilka miesięcy temu i wrócił do Nigerii, a od tego czasu jedynym mężczyzną, z którym miała bliski kontakt, był mąż jej kuzynki. To on ją zapłodnił, przez niego zdecydowała się na aborcję, po której jednoznacznie dała mu do zrozumienia, co się stanie, jeżeli jeszcze raz jej dotknie. Nawet jeśli się na to zdecydował, СКАЧАТЬ