Kordian. Juliusz Słowacki
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kordian - Juliusz Słowacki страница 8

Название: Kordian

Автор: Juliusz Słowacki

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная драматургия

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ nam na szyje rzemienne arkany,

      Właśnie jakby na koni zdziczałych tabuny.

      Oh! co czułem, to z sobą poniosę do truny53!

      Związaliśmy się wszyscy rękoma co siły…

      Pamiętam, z prawej strony – nie, z lewej, od serca —

      Stał przy mnie żołnierz wiekiem, ranami pochyły,

      Ku niemu zwinął koniem baszkirski morderca;

      Więc biedak rękę moją na kształt szabli ścisnął.

      Potem ociężał na niej, bezwładny obwisnął,

      Patrzę mu w twarz, posiniał cały na kształt trupa,

      Oczy wybiegły, szyja związana powrozem.

      Tu Baszkir zaciął konia, koń spięty dał słupa,

      Skoczył – a starzec jak koń uwiązany lozem

      Pociągnął się po piasku, po krzemiennej warście.

      Widziałem na krzemieniach włosów siwych garście,

      Z krwi wyrwane kroplami… Koń leciał jak strzała,

      Już trup zniknął – a jeszcze widać było konia

      I myśl przy koniu starca krwawego widziała.

      Staliśmy jak garść kłosów pożółkłych śród błonia;

      Głuche było milczenie, zgroza, obłąkanie.

      Piszcząc, kołem jak krucy krążyli poganie,

      Wybierali oczyma, gdzie powrozem skiną,

      Śmierć dając, chcieli zabić przedśmiertną godziną.

      Wtem, panie! nasz Kazimierz! ów Kazimierz młody!

      Skoczył w tłumy Baszkirów i z tłumu wyskoczył

      Z pułkownikiem tatarskim, rzucił się do wody;

      Tak ujętego wroga między dwie kry wtłoczył,

      A kry się zbiegły, głowa z Baszkira odpadła

      Jak mieczem odrąbana i na krze usiadła

      Z otwartymi oczyma…

      KORDIAN

      A Kazimierz?

      GRZEGORZ

      Zginął…

      KORDIAN

      Grzegorzu, czy nie pomnisz zmarłego nazwiska?

      GRZEGORZ

      Nie wiem: On pod imieniem Kazimierza słynął,

      Co mu tam dziś nazwisko po śmierci? Pan ściska

      Rękę starego sługi…

      KORDIAN

      Boże! jak ten stary

      Rósł zapałem w olbrzyma; lecz ja nie mam wiary,

      Gdzie ludzie oddychają, ja oddech utracam.

      Z wyniosłych myśli ludzkich niedowiarka okiem

      Wsteczną drogą do źródła mętnego powracam.

      Dróg zawartych przesądem nie przestąpię krokiem.

      Teraz czas świat młodzieńca zapałem przemierzyć

      I rozwiązać pytanie: żyć? alboli nie żyć?

      Jam bezsilny! nie mogę, jak Edyp zabójca,

      Rozwiązać wszystkich sfinksów zagadki na świecie;

      Rozmnożyły się sfinksy, dziś tajemnic trójca

      Liczna jak ziarna piasku, jak łąkowe kwiecie;

      Wszędzie pełno tajemnic, świat się nie rozszerzył,

      Ale zyskał na głębi… wierzchem człowiek płynie,

      Lecz jeśli drogi węzłem żeglarskim nie mierzył,

      Nie wie, czy bieg jest biegiem, gdy brzeg z oczu ginie…

      Chyba, że w owej drodze jak milowe słupy

      Mija stare przesądy – zbladłe wieków trupy.

      Nie, to są raczej krzyże przy ubitej drodze,

      Prostak przy nich koniowi zatrzymuje wodze

      I żegna się, i pokłon oddaje – gdy mija…

      Potem mędrkowie prostsze wytkną ludziom szlaki,

      Z wolna na drogę nową zjeżdżają prostaki;

      Na zapomnianym krzyżu bocian gniazdo zwija,

      Mech rośnie, pod nim dzieci w piasku sadzą kwiaty;

      Nieraz krzyż, u stóp samych podgryziony laty,

      Pada, zabija dzieci z sielskiego pobliża,

      A lud płacze, że zwalić nie pamiętał krzyża.

      Więc idę na świat rąbać nadpróchniałe drewna.

      Miłość? zapomnę o niej – wśród światowej burzy

      Pozostanie głos wspomnień… jak pieśń dzika, rzewna,

      Jak pieśń żurawia, co się opóźnił w podróży

      I samotny szybuje po błękicie nieba.

      Ostatni, z licznych szczęsnych tłumów odbłąkany.

      Trzeba mi nowych skrzydeł, nowych dróg potrzeba.

      Jak Kolumb na nieznane wpływam oceany

      Z myślą smutną i z sercem rozbitym…

      LAURA

      wołając z ganka

      Kordianie!…

      KORDIAN

      Ten głos rozwiewa złote zapału świtanie.

      Zamknięty jestem w kole czarów tajemniczem,

      Nie wyjdę z niego… Mogłem być czymś… będę niczem…

      SCENA II

      Ogród. – Lipowe aleje krzyżują się w różne strony – wśród drzew widać dom opuszczony z wybitymi oknami… Jesień – liście opadają – wietrzno… Kordian i Laura zsiadają z koni, przy których Grzegorz zostaje, i wchodzą do alei… Długo nic do siebie nie mówią

      LAURA

      z uśmiechem na pół szyderczym

      Czemu Kordian tak smutny?

      Kordian patrzy na nią oczyma zamglonymi – i milczy

      Znalazłam dziś rano

      W imionniku wierszami kartę zapisaną,

      Poznałam rękę, pióro – o! nie, raczej duszę…

      Kordian zarumieniony schyla się ku ziemi

      Czemu się pan mój schyla?

      KORDIAN

      Odmiatam СКАЧАТЬ



<p>53</p>

truna (daw.) – trumna; często stosowana forma przez poetów romantycznych. [przypis edytorski]